Spis treści książki
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.
6.0/6 Opinie: 2
ePub
Mobi
Opowiedz mi naszą historię. Jest taka piękna...
Josephine i Chase wreszcie są szczęśliwi. Po wszystkich burzach, sztormach i zawieruchach, których nie szczędził im los, wciąż są razem, połączeni uczuciem, a w dorosłość wkracza właśnie najpiękniejszy owoc ich miłości ― osiemnastoletnia Destiny.
Destiny zna historię swoich rodziców i podobnie jak wiele osób w jej wieku, trochę marzy o przeżyciu równie romantycznego uczucia ― oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem. Na razie jednak poznajemy ją w chwili, gdy wyrusza z rodzicami, by spędzić święta w gronie krewnych i przyjaciół. Dziewczyna nie może się już doczekać spotkania z bliskimi... Zwłaszcza z jednym, ważnym dla niej człowiekiem. Alfie, dawny towarzysz dziecięcych zabaw, wyrósł na przystojnego mężczyznę i to jego Destiny szczególnie pragnie zobaczyć. A ponieważ jest córką swoich rodziców, to ― zupełnie jak kiedyś ― sprawy szybko zaczną się komplikować...
Piękne zwieńczenie bestsellerowego cyklu!
Ostatnia część trylogii, którą tworzą także Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię i All Of Your Flaws. Przypomnij mi naszą przeszłość.
Posłuchaj audiobooka:
Marta Łabęcka - wydawania książek nigdy nie było w jej planach. Nie było w nich nawet pisania, bo chociaż książki kocha od dziecka, nawet nie podejrzewała, że potrafiłaby sama jakąś napisać. Teraz to pasja, bez której nie wyobraża sobie życia, i jedna z nielicznych, która nie padła ofiarą jej słomianego zapału. Inspirację znajduje wszędzie, ale jej głównym źródłem zawsze będzie dla niej muzyka.
6.0
6
Super. Polecam.
6
Zarówno ta jak i poprzecznie części warte przeczytania i polecenia, polecam
Recenzja: Odnaleziona.w.ksiazkach , Makarewicz Beata
Po przeczytaniu wszystkich książek z serii chyba nie umiałabym wybrać ulubionej jednak ostatnia mimo pewnej niesprawiedliwości jest jak wisienka na torcie ❣️ to cudowne dopełnienie poprzednich części 🥰 Jose i Chase mają za sobą wiele lepszych i gorszych dni. Nikt jednak nie ma wątpliwości że łączy ich uczucie o jakim można pomarzyć ❣️ Nic więc dziwnego że ich córka Destiny chciałaby przeżyć taką właśnie miłość. W sercu dziewczyny miejsce zajmuje jej przyjaciel z dzieciństwa Alfie (syn Archera i Cami) Chłopakowi jednak dużo brakuje do uroczego chłopca którym był kiedyś. Wydarzenia z jego życia sprawiły że stał się zbuntowany, rozpieszczony a jednoczenie bardzo zagubiony. Czy dla dobra rodziny i przyjacielskich relacji Destiny weźmie na swoje barki próbę złagodzenia charakteru Alfiego? Czy zamieszkanie z nim pod jednym dachem do dobra decyzja? Autorka w swoich książkach stara się wpleść wątki nie tylko romantyczne ale też takie które skłaniają do refleksji. Zakończenie mimo że trudne do zaakceptowania to bardzo mi się podobało a relacja Chase’a i Jose po latach wydaje się jeszcze piękniejsza i dojrzalsza ❣️
Recenzja: prettylittlebookcase, Potoczna Oliwia
“Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy.” ~ Marta Łabęcka „- Zakochaj się we mnie - poprosił, a jego głos nadal był niewiele głośniejszy od szeptu. - Zakochaj się taką miłością, o jakiej mi opowiadałaś. A ja zakocham się w tobie.” Josie i Chase po wszystkich sztormach jakie zafundował im los nareszcie dostają chwilę, aby nacieszyć się swoim wspólnym życiem w uroczym, nadmorskim Seaport. Chociaż wydaje się, że ich osiemnastoletnia córka nie przysporzy im już wiele kłopotów to Destiny dopiero zaczyna pisać swoją własną historię, z marzeniem o uczuciu, które zna jedynie z opowieści jej rodziców. Może szansa na historię miłosną jest bliżej niż myśli jednak, póki co jest ona uparta, opryskliwa, samolubna i w niczym nie przypomina już przyjaciela z dziecięcych lat… Pokusiłabym się o stwierdzenie, że chociaż Josie i Chase pierwsi uwili sobie gniazdko w moim sercu to Destiny i Alfie szybko zagarnęli je dla siebie, a ich historię lubię nawet odrobinkę bardziej niż tą pierwszego pokolenia. Jest coś urzekającego w tej pełnej zawirowań i emocjonalnych rollercoasterów historii przyjaźni z dziecięcych lat, którą nie tak łatwo odbudować i bohaterach, którym łatwiej nieustannie się odpychać niż przyznać do własnych uczuć. Tak naprawdę ciężko wyobrazić sobie lepsze zakończenie trylogii „dzieciaków” z Moreton niż takie, w którym poznajemy całą ich przyszłość i mamy możliwość dojrzewać razem z nimi. Josie i Chase nie kończą swojej historii na „żyli długo i szczęśliwie…” i pokazują, że chociaż miłość nie uchroni ich przed każdą niedogodnością życia to pomoże się z nią zmierzyć. Jeśli dwa poprzednie tomy wam się podobały to jestem pewna, że i ten pokochacie!
Recenzja: tik tok, Antoszczyszyn Julia
Książka jest zwieńczeniem historii Chase’a i Josie. Ich miłość dała im owoc w postaci Destiny Florence Sanderson. Na drodze Des staje jej niegdyś przyjaciel Alfie, syn Archera oraz Cami. Gdyby ktoś stanął i popatrzył na niego, mógłby stwierdzić, że jest czarną owcą w stadzie. Jest nieodpowiedzialny, arogancki i egoistyczny lub może po prostu niezrozumiany i zraniony. Należał kiedyś do paczki Destiny, która się składa z Iris, Connora i Elliota, ale to kiedyś. Czy córka tej cudownej pary będzie starała się go uratować? No cóż, historia lubi się powtarzać. Dowiadujemy się też, że przez te kilkanaście lat nie zawsze było tak kolorowo, jakby się mogło wydawać. Jestem kilka dni po skończeniu tej książki i dalej jestem lekko wstrząśnięta tym co tam się działo. Książka bardzo mi się podobała. Skończenie tej trylogii to jak wbicie ostrza prosto w serce. Myślałam, że bardziej zakochać się w tej książce już nie mogę, a jednak. Bardzo mi się podobało, w jaki sposób Destiny wypowiadała się o swoich rodzicach. Chciała, aby ktoś ją pokochał tak mocno jak jej tato pokochał mamę. Straszliwie trudno mi się rozstać z tą historią. To ile łez ze mnie wycisnęła, jest do niewyobrażenia.
Recenzja: natie.sb.book, Szelenbaum Natalia
,,Flaw(less)" stało się dla mnie jedną z najważniejszych książek. Przy ,,All of your flaws" tak ogromnie się cieszyłam, że mogę ponownie wrócić do ukochanych bohaterów. Ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo potrzebowałam ,,Despite your (im)perfections" historii, która skupia się na dzieciach bohaterów z poprzednich części. Myliłam się. Ta trylogia chyba na zawsze będzie miała moje serce. W każdej części odnajduję kolejne części mnie i czuję, jakby ktoś zamknął moje emocje, uczucia i myśli w tych książkach. I daje mi to tak wielkie poczucie zrozumienia, jakiego nie dostaję od byle jakiej książki. To najwspanialsza trylogia, jaką przyszło mi czytać, ale jednocześnie ta, która najmocniej mnie rozbiła. Styl pisania Marty Łabęckiej sprawia, że zanim się obejrzę, jestem już w połowie książki. Nie mogę się od niej oderwać, a kiedy kończę to czuję, jakbym spadała, więc od razu wracam do zaznaczonych fragmentów, żeby znowu poczuć coś mocniejszego. Nie jestem w stanie nawet opisać emocji, których doświadczam w trakcie czytania. Są zbyt intensywne i nie jestem w stanie określić, jak miałabym je opisać, bo i tak nie jestem w stanie oddać ich tak, jakbym chciała. Nie zliczę, ile razy polały się łzy, kiedy musiałam zamknąć książkę, bo tak mocno na mnie oddziaływała, że nie mogłam przestać płakać. Bo aby to poczuć, aby doświadczyć czegoś tak niezwykłego trzeba przeczytać te (nie) idealne książki. Poznać tych (nie) idealnych bohaterów i zmagania i problemy, które muszą pokonać. To jest naprawdę nie do pomyślenia, co słowa na kartce są w stanie zrobić z człowiekiem, ale dla mnie właśnie moje odczucia podczas czytania tej trylogii idealnie to określają. Ta trylogia już na zawsze będzie częścią mnie. Moją ostoją i miejscem, do którego wracam tak, jak do albumów ze zdjęciami. Aby wspomnieć te dobre i te złe chwile. Bo tak, jak we mnie można znaleźć cząstkę tych książek, tak w nich zapisane są moje marzenia i emocje, które odnalazłam tam zupełnie przez przypadek. Dlatego zachęcam- poznajcie historię Josie i Chase'a oraz pozostałych bohaterów, bo to nie jest zwykła, prosta historia, o której szybko się zapomina.
Recenzja: ksiegowarecenzuje, Herold Justyna
Trzeci tom wspaniałej serii Flawless przenosi nas w czasie do następnego pokolenia bohaterów. Tym razem stajemy się obserwatorami poczynań Destiny i Alfiego, którzy - podobnie jak ich rodzice przed laty - stają przed bardzo trudnymi wyborami, które mają wpłynąć na ich zbliżające się wielkimi krokami dorosłe życie. Oni również dźwigają na swoich barkach zbyt wiele, jak na swój nastoletni wiek, nie do końca chcąc dorastać i tak naprawdę nie wiedząc, czego chcą od życia. Kolejny raz płakałam na książce niezliczoną ilość razy. Kolejny raz autorka złamała mnie emocjonalnie trafiając w moją duszę tak głęboko, że do teraz noszę w sercu historię Destiny i jej rodziny. To nie jest słodka książka, która ma zabić wolny czas i Was rozbawić - to do bólu życiowa seria, która pokazuje, jak naprawdę wygląda dorosłe życie. A poza radościami dnia codziennego to również, niestety, podejmowanie trudnych decyzji, cierpienie, popełnianie błędów, żal czy nienawiść. Cała seria 'Flawless' to ukazanie prawdy, z czym musimy się w życiu mierzyć i jak to, co robimy, może wpłynąć na innych, a trzeci tom to idealne zwieńczenie tej historii, która pozostawia po sobie dziurę w sercu. Bo nie zawsze wszystko kończy się tak, jak chcemy. Bo nie zawsze potrafimy poradzić sobie ze wszystkim, co przynosi nam los. Bo 'poradzimy sobie ze wszystkim' w pewnym momencie nie wystarcza. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać losów rodziny Sandersonów i ich przyjaciół, polecam z czystym sercem. Przygotujcie się na emocjonalny rollercoaster, zaopatrzcie w paczkę chusteczek (albo i dwie) i sprawdźcie, czy wszyscy dotrzymali złożonej sobie nawzajem obietnicy.
Recenzja: _zaczytana.w.ksiazkach_, Domańska Maja i Mościcka Julita
Recenzja Despite Your (im)perfections Dotrzymaj złożonej mi obietnicy Opis: Jest to ostatnia część historii o losach grupy przyjaciół. Teraz możemy dowiedzieć się więcej o ich dzieciach. Destiny - córka Chase'a i Josephin, Alfie - syn Archera i Cami. Młodzi przyjaźnili się ze sobą tak jak ich rodzice. Do czasu.. Ich drogi się rozeszły, ale Destiny, która odziedziczyła po rodzicach swoją zawziętość, postanowiła walczyć o ich znajomość. Dziewczyna pragnie miłości jaką darzą się jej rodzice. Takiej, której nic nie jest w stanie zniszczyć pomimo upływu lat. Czy uda jej się ją odnaleźć? Czy pomoże Alfiemu z jego problemami i uratuje ich relacje? Moja opinia: Nie mogę uwierzyć, że to koniec tej wspaniałej trylogii. Podczas czytania jej towarzyszyło mi wiele emocji. Raz się śmiałam, a za kilka minut płakałam jak nigdy. Przeżywałam razem z bohaterami ich wzloty, upadki i codzienne zmartwienia. Muszę przyznać, że ta część uderzyła we mnie najmocniej, zwłaszcza końcowa część książki. Postać Destiny i ta jej wiara w prawdziwą miłość, jej zaangażowanie..To było coś wspaniałego. Myślę, że jeszcze długo nie będę mogła przyswoić sobie informacji, że to koniec. Nigdy nie sądziłam, że książka może tyle dla mnie znaczyć, że mogłam tak przywiązać się do wszystkich bohaterów. Moim zdaniem każdy powinien ją przeczytać, ale musicie przygotować się na emocjonalny rollercoaster. Czy było warto? Zdecydowanie tak. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam i zaczęłam tą przygodę. Ta książka już na długi czas zapadnie mi w pamięć. Ocena: ∞/5
Recenzja: Przeczytalna, Stolecka Adrianna
Despite Your (im)perfections Dotrzymaj złożonej mi obietnicy 💙 „Jej pierwszy pocałunek był jednocześnie pożegnaniem z kimś, kto był przy niej od zawsze” Josephine I Chase są wreszcie szczęśliwi. Przetrwali wszystkie burze i sztormy, a teraz w dorosłość wkracza ich córka - Destiny. Destiny zna przeszłość swoich rodziców. Podobnie jak większość osób w jej wieku, marzy o przeżyciu romantycznej historii, oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem. Jej historia zaczyna się w momencie, gdy jedzie z rodzicami na święta, które mają spędzić z rodziną i przyjaciółmi. Zależy jej jednak na spotkaniu konkretnej osoby, która z towarzysza jej zabaw, wyrosła na przystojnego mężczyznę. Destiny I Alfie, jak ich rodzice, mają przed sobą wiele burz… „Bo wiedziała, że podczas gdy ona znaczyła dla niego za mało, on znaczył dla niej za dużo” Mam wrażenie, że każda kolejna książka jest nie tylko piękniejsza ale i smutniejsza. To, co dzieje się w „Despite Your (im)perfections” to już apogeum uczuć i rollercoaster emocji na najwyższym poziomie. Nie mogłabym jednak powiedzieć, że żałuje chociażby jednej sekundy poświęconej na czytanie. Flawsy mają to do siebie, że z każdą stroną wnikają w czytelnika i rozkochują go w sobie, w radości, smutku i stracie. Czy jest coś piękniejszego, niż przeżycie życia z bohaterami, którym tak kibicowaliśmy? „Zakochaj się we mnie - poprosił, a jego głos nadal był niewiele głośniejszy od szeptu.” Jeśli czytaliście poprzednie tomy to nie muszę namawiać Was, abyście sięgnęli po ten - a jeśli jeszcze nie znacie tych książek to mogę Wam jedynie zazdrościć, że tak wiele przed Wami. Ocena: 9/10 💙
Recenzja: nioniolka.book, Czernik Natalia
Trzecia część mojej ulubionej trylogi totalnie rozwaliła mnie. Książka opowiada o dalszych loscach Chase’a i Josie. W książce pojawiają się również córka moich ulubionych bohaterów czyli - Destiny i Alfie czyli syn Archera i Camillie. Przez pewną sytuację w tej książce Archer został zmuszony do zamieszkania z Sandersonami. Destiny jest idealnym połączeniem swoich rodziców. Powiem tak, nigdy podczas czytania żadnej książki nie odczuwałam tylu emocji, zarówno dobrych jak i złych. Nie mam pojęcia co ta książka ze mną zrobiła. W tej książce nikt nie jest idealny co jest jej wielkim plusem. Razem z bohaterami przeżywamy ich wzloty i upadki. Jeśli chodzi o bohaterów to Alfie momentami mnie irytował, lecz mogę mu to wybaczyć haha. Doszliśmy do końca tej cudownej historii 🤍 Jestem bardzo wdzięczna Marcie za napisanie tych książek 😭. Ta trylogia była zarówno moją ulubioną jak i najabrdziej komfortową. Myślę, że będę do tych książek często wracać. 5/5 ⭐️
Recenzja: anns.the.librarians, Bak Anna
Już od pierwszej części zakochałam się po uszy w tej trylogii. Historia Chase’a i Josie zabrała ze sobą kawałek mojego serca i wydaje mi się, że już nigdy go nie odzyskam. Do tej części szczerze mówiąc, miałam dość sceptyczne nastawienie; nie lubię wprowadzania nowego głównego wątku romantycznego w jednej serii. Ku mojemu zdziwieniu, ta książka pochłonęła mnie w całości. Destiny już od pierwszych stron, stała się jedną z moich ulubionych bohaterek, ze względu na jej mocny charakter. Alfie natomiast już nie przypadł mi aż tak bardzo do gustu, ale jeśli chcecie dowiedzieć się dlaczego - koniecznie kupcie i przeczytajcie także tą część! Jak już wiele razy powtarzałam, ubóstwiam styl pisania Marty. Potrafi ona najzwyklejsze zdanie ująć takimi słowami, że staje sie ono wersem wiersza. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak pięknie i wręcz poetycko napisaną historią, że nawet jakby mi sie nie spodobała sama fabuła [ co w tym przypadku jest zupełną nieprawdą ], to mimo wszystko do samego stylu pisarki , nie miałabym żadnych zastrzeżeń. Gdyby ktoś kazał mi wybrać trzy książki, które mogę czytać do końca życia [ tylko i wyłącznie te trzy ] , na pewno wymieniłabym w tym zestawieniu „Despite your (im) perfections”. Jeśli podobnie jak ja, zakochaliście się w pierwszej i drugiej części pt. „Flaw(less)” oraz „All of your Flaws”, to ta jest najprościej mówiąc - must have’em!! Oczywiście nie oczekujcie tutaj słodkiego romansu bez przeciwności losu, gdzie bohaterowie są żywcem wyrwani z bajki o księżniczkach; wręcz przeciwnie. Ta część zawiera w sobie więcej bólu i łez, niż dwie poprzednie razem wzięte. Niech to was nie odrzuca, bo właśnie dzięki temu ta historia jest taka wyjątkowa i niesamowita..
Recenzja: tysiaslibrary, Gadomska Martyna
Po przeczytaniu "All Of Your Flaws" całkowicie nie wiedziałam czego mógłby dotyczyć trzeci, a zarazem ostatni tom trylogii. Dopiero, gdy przeczytałam opis "Despite Your (im)perfections" zrozumiałam, że mimo że jest to kontynuacja losów Josie i Chase to tak naprawdę będą oni dzielić tę książkę z kimś innym. MOŻLIWY SPOILER DLA OSÓB, KTÓRE NIE CZYTAŁY DRUGIEGO TOMU! W tym tomie skupiamy się na dzieciach bohaterów poprzednich części, głównie na Destiny (córce Josie i Chase) i Alfiem (synie Cami i Archera). Długo zbierałam się do napisania tej recenzji ze względu na emocje, które siedzą we mnie do tej pory. Podobnie jak w wcześniejszych częściach w tej również pojawiło się ich pełno. Jest to piękne, lecz bolesne zwieńczenie całej trylogii. Tę część przeczytałam najszybciej ze wszystkich. Nie do końca wiem dlaczego, ale jak od każdej nie mogłam się oderwać to ta wręcz zmuszała mnie do wykorzystywania całego wolnego czasu na czytanie jej. Pokręcone, ale prawdziwe:) "Despite Your (im)perfections" zostawiło mnie w totalnej rozsypce. Po przeczytaniu jej poczułam, że coś definitywnie się zakończyło. Cała trylogia ma w moim sercu wyznaczone miejsce💗
Recenzja: @magiczna_biblioteczka, Zelwak Zofia
Złamane serce. To jedyne co teraz czuję. Nie często zdarza mi się pisać recenzję minutę po odłożeniu książki. W tym przypadku nie mogłam inaczej. Czuję wdzięczność, że mogłam być częścią tej pięknej historii. Już zawsze będę pamiętać o losach Jose, Chase'a, Destiny, Alfiego i wielu innych bohaterów, którzy naznaczyli tę książkę wyjątkową. Niesamowicie trudno opowiadać o historii będącej kontynuacją, bo dosłownie wszystko, co chcę powiedzieć odbierze wam przyjemność z poznawania powieści. Mogę tylko wciskać całą serię do waszych rąk z uśmiechem na ustach i wzrokiem pełnym nadziei. Nie każdego porwie, jednak mam ogromną nadzieję, że pokochacie te perełki tak samo, jak ja. Książka odbiega odrobinę od poprzednich tomów, chociażby fabułą (błagam, nie czytajcie opisu na okładce, jeśli nie czytaliście poprzednich części!). Nie urzekła mnie może tak, jak historia Jose i Chase'a, ale nie zmienia to faktu, że bawiłam się świetnie. Tak czy siak zagłębiamy się w życie innych bohaterów, jednak wciąż mamy do czynienia ze znanymi nam postaciami. Przyglądamy się codzienności przeplatanej przeciwnościami losu. Patrzymy na bohaterów z perspektywy lat - wspaniałe uczucie. Do czasu 💔 Ból. Ta niewyobrażalna pustka po przewróceniu ostatnich stron. Szczerze mówiąc przewidziałam większość zdarzeń, ale nie uśmierzyło to ogromnego smutku. W tym momencie tęsknię za osobami, których życiom przyglądałam się przez kilkanaście godzin. Które stopniowo poznawałam, z którymi płakałam i śmiałam się w głos. Będę tęsknić i pamiętać jeszcze długo. Ogromnie dziękuję za możliwość współpracy przy tym tytule ❤️
Recenzja: Books_shey_69, Kopeć Julia
Recenzja 🌸 Tytuł: Despite your (im)perfections Dotrzymają złożonej mi obietnicy Seria: Flaw less Autor: Marta Łabęcka Wydawnictwo: BeYa Ocena: 5/5⭐ Opowiedz mi naszą historię. Jest taka piękna... Było to wspaniałe zakończeniu historii. Uwielbiam bohaterów i będę za nimi tęsknić. Ja nawet nie skomentuje tego co ta książka z mną zrobiła. Czuję się jakby przejechał mnie tir, albo trzy. A ile ja na tym ryczałam. Zaczęłam, potem skończyłam i znowu zaczęłam i tak od początku do końca. Wspaniała historia, którą przeczytałam w około dwa dni. Czyta się na prawdę bardzo szybko, a styl pisania autorki jest przecudowny. Bohaterowie są tak idealnie wykreowani, że będę bardzo za nimi tęsknić. I w końcu się dowiedziałam o co chodzi z podtytułami pierwszych dwóch tomów.
Recenzja: Bookish.safe.place, Bielecka Natalia
Ryk płacz i szloch Tak strasznie mi przykro, że muszę pożegnać się z tą cudowną trylogią. Przed wami ostatnia część trylogii Marty Łabęckiej. Totalnie nie wiedziałam czego się spodziewać, a kolejne pokolenie było daleko w tyle pomysłów zakończenia serii. Dość przewidywalne a jednak tak cudowne. Destiny i Alfi to bardzo dobrze napisane postacie. Zawiodłam się na Archer'ze przez to, co zrobił Cami, jednak rozumiem że musiała się jakoś potoczyć historia Alfie'ego. Ostatnie słowa nawiązujące do tytułu książki rozwaliły mnie na łopatki. Polecam z całego serca. Mam nadzieję, że autorka zaszczyci nas kolejnymi historiami bo naprawdę dobrze jej to wychodzi.
Recenzja: books.from.heart, Szostak Ada
Despite Your (im)perfections, ostatnia cześć trylogii od Marty Łabęckiej - Córka głównych bohaterów - Josephine i Chase’a - zna przeszłość swoich rodziców i tak jak wiele osób w jej wieku marzy o przeżyciu romantycznej historii ze szczęśliwym zakończeniem. Destiny nie może się doczekać wyjazdu z okazji świąt, aby spędzić je z bliskimi… zwłaszcza z pewnym ważnym dla niej człowiekiem. Alfie, najlepszy przyjaciel z najmłodszych lat, wyrósł na przystojnego mężczyznę i to jego Destiny szczególnie prawnie zobaczyć. A ponieważ jest córką swoich rodzicow, to sprawy szybko zaczną się komplikować… Bardzo mi się podobała książka. W tej czesci mieliśmy okazje poznać dalsze losy postaci z poprzednich tomów. Historia Destiny i Alfiego było tak samo niesamowita i wciągająca do czytania jak Jose i Chase’a. Byłam zakochana w fabule już od pierwszych stron, jednak kompletnie się załamałam po zakończeniu… Uważam ze DYI jest jak najbardziej warte kupienia oraz przeczytania. Książkę oceniam na ⭐⭐⭐⭐,5/5 gwiazdek.
Recenzja: Za Książką Schowana , Jach-Petrusiewcz Klaudia
Rozpoczynając czytanie książki byłam bardzo ciekawa w jaki sposób potoczą się losy bohaterów. Są już oni dorośli, mają córkę i zastanawiałam się co może być tematem ostatniego tomu cyklu. Autorka podjęła jedną z najlepszych decyzji, jakie mogła i skupia uwagę na córce Josephine i Chase’a, która jest pełnoletnia już Destiny. Ich najbliższych dotyka choroba z która wszyscy muszą się zmierzyć a wytrwałość Des będzie wystawiona na próbę. Pomimo tego, iż jest to literatura młodzieżowa Marta Łabęcka nie rezygnuje z poruszania tak ciężkich emocjonalnie tematów jakimi są zdrada czy choroba terminalna. Czego skutkiem jest zbliżenie się do postaci i wspólne przezywanie trudnych chwil. Alfie,(syn Camille i Archera) niegdyś najlepszy przyjaciel Destiny dziś znajomy z dzieciństwa wprowadzi chaos do jej życia. Ich relacja jest bardzo skomplikowana i można porównać ją do sinusoidy, ponieważ naprzemienne pojawia się między nimi bliskość, aby w niedługim czasie przejść do nienawiści. Jest to książka, która nie daje czytelnikowi nawet chwili odpoczynku, ciągnąc go przez kolejne rozdziały. Ta książka dostarcza nam mnóstwo bólu i cierpienia nie zapominając o miłości i wielkich uczuciach. Autorka wspaniale ukazuje nam to jak grupka przyjaciół może tworzyć w rzeczywistości najsilniejszą rodzinę jaką tylko można sobie wyobrazić. Jest to najwspanialsze chodź chwilami trudne do zrozumienia zakończenie cyklu. I chodź z jednej strony odczuwam żal spowodowany jego zakończeniem z drugiej uważam, że jest to jedna z najpiękniejszych trylogii, jaką miałam okazję przeczytać.
Recenzja: @rozwazna.romantyczna, Mieszczak Anna
Kilka miesięcy zbierałam się, żeby kupić i przeczytać pierwszy tom tej serii. Oczywiście, że wierząc w niemal wszystko co mówią w internecie zamówiłam obie części trylogii, które były wtedy dostępne. W ciemno. Z dużym kredytem zaufania. Nie zawiodły mnie. Od razu pytałam wydawnictwo kiedy kolejna część 😊 Nic więc dziwnego, że z niecierpliwością wyczekiwałam ostatniej części. Wydarzenia trzeciego tomu rozgrywają się kilkanaście lat po zakończeniu tomu drugiego. Jose i Chase są szczęśliwi i wychowują osiemnastoletnią córkę Destiny. Oczywiście, że dziewczyna zna historię swoich rodziców, nie będzie więc niczym zaskakującym, że sama chciałaby doświadczyć takiego uczucia. Jest jedna osoba, która mogłaby wywołać w niej drżenie serca, chociaż Des chyba sama jeszcze o tym nie wie. Poznajemy ją w momencie, gdy wraz z rodzicami jedzie spędzić święta w rodzinnym gronie. Spotkamy tam oczywiście bohaterów, których już znamy, i którzy po wielu perypetiach tworzą jedną wielką szczęśliwą rodzinę. Oczywiście mieli swoje wzloty i upadki, ale - od czego jest miłość i rodzina? 😊 Teraz jednak brakuje w niej jednego ogniwa - Alfie’go, czyli znanego nam już syna Archera i Cami. Dziewczyna podejmuje się niemal niewykonalnego zadania przyprowadzenia chłopaka na rodzinne święta. Sprawa jednak szybko komplikuje się jeszcze bardziej. A to dopiero początek. W skutek pewnych zdarzeń, Alfie zamieszkał z rodziną Sandersonów. Czy to pomoże chłopakowi i Destiny odbudować przyjaźń, czy wręcz przeciwnie? I czy są wydarzenia, z którymi Wielka Rodzina sobie nie poradzi? Pokochałam Flawsy od samego początku. Zaczynając „Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” byłam jednak przerażona. Bałam się, że Marta Łabęcka mnie „oszuka” i nie będę zadowolona z tego jak zakończyła serię. W końcu tom drugi skończył się małym happy endem, który moim zdaniem należał się Chase’owi i Josephine. Tym razem większość historii skupia się na ich córce. Większość, bo spotykamy się w kilku miejscach ze starymi, dobrymi bohaterami i ich humorem. Zabawne było obserwowanie Chase’a w roli ojca. Dawno się tak nie ubawiłam. Wracając jednak do głównej bohaterki - Destiny jest idealną córką swoich rodziców. Dziewczyna zdecydowanie stała się moją ulubioną bohaterką całej serii. A jej upór na pewno sprawił, że cała rodzina w dalszym ciągu jest jednością. Jeśli myślicie jednak, że to będzie lekka historia, która oczaruje was i poprowadzi do łatwego happy endu, to muszę Was wyprowadzić z błędu. W zasadzie, z każdego członu mojego poprzedniego zdania. Będą fragmenty, gdzie co najmniej oczy będą Wam się pocić. Będą fragmenty, gdzie będziecie się śmiać. Będą fragmenty, gdzie będziecie się zastanawiali czy nie wyrzucić tej książki przez okno. Ja uważam jednak, że warto ją przeczytać. Można ją pokochać całym sercem. Ja pokochałam.
Recenzja: Instagram.com/karolinafig, Karolina Stachurska
Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy to ostatnia część trylogii Flaw(less) Marty Łabęckiej, która stała się hitem całego booktoka i bookstagrama, chyba nie ma dnia, bym nie widziała wzmianki na jej temat. I słusznie, bo to trylogia wyjątkowa. Druga część stanowi jakby zakończenie i daje nam happyend. A trzecia? Trzecia jest jej dopełnieniem. Chase i Josie oraz ich wkraczająca w dorosłość córka wyjeżdżają, aby spędzić święta w gronie najbliższych. Destiny nie może doczekać się spotkania z Alfiem - przyjacielem z dzieciństwa, który przestał już być chłopcem, a stał mężczyzną. A ponieważ historia lubi się powtarzać - sprawy szybko się skomplikują. Cieszę się, że mamy tutaj combo i możemy przypomnieć sobie bohaterów pierwszo- i drugoplanowych z poprzednich części, ale też nowych. Dzięki temu historia nabiera kształtu, a tytuły każdego tomu - sensu. Chociaż przyznam, że o ile „starych” bohaterów uwielbiam, tak jak i Destiny, tak Alfie strasznie mnie wkurzał przez całą historię. Nie mniej jednak kreacja bohaterów u Łabęckiej nigdy nie jest przypadkowa. Każdy kto czytał dwa pierwsze tomy wie czego się spodziewać. Marta to czarodziejka. Sprawia, że w człowieku wybucha wulkan emocji, tornado myśli. Ostatnio pisałam, że dla mnie książka, na której się płacze to dobra książka, także jesteście z tego płaczącego grona to szykujcie wiadro lub tonę chusteczek. Wiecie, generalnie trzecia część to często już za dużo, często robi się nudno, albo przewidywalnie. No i tutaj trochę przewidywalnie jest, ale zdecydowanie nie jest nudno. To ten rodzaj historii, które sprawiają, że człowiek w końcu zaczyna otwierać oczy i zauważa, że jak to w prawdziwym życiu - nie zawsze jest tak dobrze, nie zawsze od razu po burzy wychodzi słońce, czasami wychodzi ono zdecydowanie za późno… że w życiu zmierzamy się zarówno z tymi dobrymi chwilami, ale też złymi - z żalem, smutkiem, rozdarciem, stratą. To opowieść, która sprawia, że serce pęka nam na pół, pozwala skleić je na nowo, by później rozwalić na kawałki. Czy polecam trylogię? Polecam i to bardzo. P.S. Jeszcze kilka podobnych historii i chyba będę mogła trudnić się jako zawodowa płaczka.
Recenzja: books_are_addicted, Lewandowska Marta
Marta, ja nie mam słów na zakończenie tej trylogii. Dawno się tak nie popłakałam. Ale od początku. Język autorki już znałam, więc wiedziałam co mnie czeka. Jest to jedna z nielicznych historii, które podobają mi się mimo 3-osobowej narracji. I to nie tak, że mam coś do tego typu narracji bo samej wygodniej pisze mi się właśnie z perspektywy obserwatora, ale gdy wcielam się w rolę czytelnika nie wiem co myślą bohaterowie i właśnie tego mi brakuje. Tych wewnętrzych przemyśleń kiedy są sami i itp. I dajcie trochę uwagi na te cudowne okładki. No cudownie to wygląda na półce. Zarys fabuły trzeciej części mniej więcej znałam. Wiedziałam, że nie będzie to historia Jose i Chase'a a Destiny i Alfiego. Nie sądziłam jedynie, że będzie pełna bólu. Tak jak już pisałam, dawno się tak nie popłakałam na książce. A liczba znaczników chyba przewyższyła wszystko co jest możliwe. Śmiałam się, płakałam, wzruszałam i wkurzałam się na bohaterów wielokrotnie, ale jednak ich jakoś pokochałam i będą mi bliźsi. Bohaterowie, a przynajmniej część z nich była mi znana, więc nie było wielkiego zdziwienia. Co prawda musiałam przypomnieć sobie kto jest kim i z kim się związał, ale to najmniejszy szczegół. Destiny to cudowna postać i trochę (bardzo) się z nią utożsamiam. Ciężko to przyznać, ale w pewnych momentach tak jakbym czytała o samej sobie. A Chase jako ojciec to ktoś cudowny. Chciałabym aby moje przyszłe dzieci też miały kogoś takiego za ojca.
Recenzja: Writerat.pl, Koszela Julia
Losy Josephine i Chase’a zakończyły się szczęśliwie. Dlatego nie widziałam sensu w kontynuacji tej historii. Despite Your (Im)perfections pozytywnie mnie zaskoczyło, w ostatniej części mamy bowiem do czynienia z dziećmi pary bohaterów, którą poznajemy w poprzednich dwóch tomach. Despite Your (Im)perfections to historia o owocu miłości Josephine i Chase’a z poprzednich dwóch części. Osiemnastoletnia Destiny zna przeszłość swoich rodziców i podobnie jak wiele osób w jej wieku, marzy o przeżyciu równie romantycznej historii. Dziewczyna uwielbia powracać do rodzinnego miasta swoich rodziców, bo to właśnie tam może się spotkać z najbliższymi. Zwłaszcza z Alfiem, dawnym towarzyszem dziecięcych zabaw. Wyrósł na przystojnego, młodego mężczyznę, który jednak lubi sprawiać kłopoty. A ponieważ Destiny jest córką swoich rodziców, to - zupełnie jak kiedyś - sprawy szybko zaczynają się komplikować. PIĘKNE ZWIEŃCZENIE BESTSELLEROWEGO CYKLU! Zacznijmy od początku Do tej części podeszłam z lekkim dystansem. Sądziłam, że nie ma sensu ciągnąć tę powieść, ale uznałam, że dam jej szansę. Jednak już pierwsze strony zniechęciły mnie do dalszego czytania. W mojej głowie zawirowało, gdy od samego początku natknęłam się na ogrom różnych imion. Przyznam, że do końca książki nie potrafiłam rozpoznać, kto był kim, chociaż pod koniec szło mi dużo lepiej niż na początku. Od premiery drugiej części minęło trochę czasu. W międzyczasie przeczytałam już wiele innych książek, więc nie pamiętałam wszystkich imion i nazwisk z poprzednich tomów. Więc kiedy autorka pokazała bohaterów na nowo i wprowadziła do historii ich dzieci (niezliczoną liczbę dzieci), łatwo się pogubiłam. Kto był czyim dzieckiem, a co łączyło ich rodziców - tego nie mogłam sobie przypomnieć przez długi czas. Może gdyby nie to, podeszłabym do kolejnych rozdziałów z większą przyjemnością. Alfie i Destiny W poprzednich częściach śledziliśmy losy Josephine i Chase’a, owocem miłości których była Destiny. W All Of Your Flaws poznaliśmy małego Alfiego, syna Archera, przyjaciela Jose. Ostatnia część trylogii została poświęcona właśnie Destiny i Alfiemu. Alfie i Destiny znają się od dziecka, ponieważ ich rodziny przyjaźniły się od wielu, wielu lat. Dorastali razem, chociaż dzieliło ich kilka lat różnicy. Jednak całą ich przyjaźń psuje… pocałunek. Pocałunek, po którym na długi czas przestali się do siebie odzywać Destiny na nowo musi odnaleźć swojego dawnego przyjaciela i postawić go do pionu. Autorka świetnie obrazuje, jak bohaterowie na nowo zaczynają budować zaufanie do siebie. Z kłótni, milczenia i unikania się jak ognia sprawnie przechodzi do szczerych rozmów i chęci przebywania w swoim towarzystwie. Rozwija się między nimi magiczne uczucie. W całym tym szaleństwie i zawirowaniach, które się wokół nich tworzą, nie da się odebrać im jednego - miłości. Podsumowanie Chociaż z początku miałam mieszane uczucia co do kontynuowania tej historii, po jej przeczytaniu wiem, że było warto. Pokazane z innej perspektywy dalsze losów bohaterów z pierwszych dwóch tomów, pozwalają czytelnikowi poznać ich z drugiej, nieznanej wcześniej strony. A dodatkowy wątek, miłości Alfiego i Destiny, dodaje powiewu świeżości i urozmaicenia. Jeśli jeszcze się zastanawiacie, czy sięgnąć po tę lekturę, nie wahajcie się! Nie zawiedziecie się! Przeczytaj także recenzję Flaw(less) oraz All of your flaws!
Recenzja: kreconowlosa_czyta , Kozieĺ Wiktoria
Zanim wzięłam się za czytanie tej książki, sporo o niej słyszałam, głównie pozytywnie. Wiele osób jednak mówiło, że jest to książka z ogromną ilością cierpienia, niewyobrażalnego bólu, więc mogłam się przygotować. Na nic się to jednak nie zdało, bo czytając tę książkę wylałam morze łez i nie raz miałam ochotę nią rzucić. Książka opowiada o Destiny, która słyszała bardzo dużo o pięknej, ale i bolesnej historii swoich rodziców. Książka zaczyna się w momencie, gdy razem wybierają się do przyjaciół i krewnych, by spędzić razem święta. Nie ma tam jedynie Alfiego, który od piaskownicy był jej przyjacielem. Przez swoje problemy w rodzinie postanowił się od wszystkich odciąć i zacząć prowadzić inny styl życia, jednak Destiny zależy na nim za bardzo i dziewczyna chce go uratować. Zacznę od tego, że moim zdaniem bardzo widać różnicę w stylu pisania autorki między pierwszym a trzecim tomem i jest to zmiana zdecydowanie na plus. Ogromną zaletą było też moim zdaniem to, że dzięki narracji trzecioosobowej mogliśmy poznawać zarówno wydarzenia między Jose i Chase’em, Destiny i Alfiem, jak i innymi przyjaciółmi i członkami rodziny. Dzięki temu w żadnym momencie nie czułam się przynudzona, bo cały czas gdzieś się coś działo. Relacja Destiny i Alfiego przechodziła przez wiele etapów, od przyjaźni z dzieciństwa, braku kontaktu, odnowy przyjaźni, a także miłości. Było to po prostu pięknie przedstawione. Gdy byli mali, wchodzili razem na drzewa, budowali domki, rozmawiali o swoich marzeniach. Później zwierzali się ze swoich problemów i szukali oparcia w ciężkich dla nich czasie. Potem zaś po prostu siebie potrzebowali - do życia, do normalnego funkcjonowania, do szczęścia. Ich relacja była czymś, o co było warto walczyć, bez względu na wszystkie przeszkody. Taka więź była tylko raz w życiu i nie mogli jej zaprzepaścić, zniszczyć, choć wiele razy było do tego bardzo blisko. Oprócz kłopotów w ich relacji, nie brakowało innych problemów, z którymi także musieli sobie dać radę. Strata, zawód, choroba, śmierć, kłótnie to niektóre z nich. Czytając o tym, jak ciągle dochodziły jakieś nowe, a bohaterowie nie potrafili sobie z nimi prowadzić, czułam smutek i wiele razy płakałam. Książka ta wywołała we mnie naprawdę wiele przeróżnych uczuć - to nie tak, że tylko przy niej płakałam. Mnóstwo razy śmiałam się z jakiś tekstów albo uśmiechałam się ze wzruszenia, gdy czytałam o jakiś romantycznych momentach. Zakończenie totalnie mnie zmiotło, bo nie dość, że było to zakończenie całej trylogii, to jeszcze zakończyło się w taki sposób. To był po prostu emocjonalny rollercoaster. Ta książka trafiła głęboko do mojego serca, zaraz po tym, jak je kilkukrotnie niszczyła i naprawiała. Uważam, że była to najlepsza część z całej trylogii i pewnie też wywołująca najwięcej emocji. Zdecydowanie wam ją polecam, bo jest to po prostu piękna historia, którą każdy powinien poznać.
Recenzja: books_my_big_love, Kubera Anna
„Dzień, w którym poznał miłość swojego życia , wciąż był żywy w jego pamięci. Gdyby mógł przenieść się w czasie, wróciłby właśnie tam. Żeby przeżyć to wszystko jeszcze raz. Bo nawet najlepsza historia kiedyś musi się skończyć”. Naprawdę brakuje mi słów, aby opisać, jakie ta książka zrobiła na mnie wrażenie. Cała trylogia to przepiękna historia miłosna Josephine i Chase’a i pomimo, że przeplata się w niej wiele innych wątków, to mają one drugorzędne znaczenie. Trzeci tom to opowieść tak naprawdę o wszystkich pozostałych członkach patchworkowej rodziny Jose i Chase’a. Na główny plan przebija się jednak relacja ich córki Destiny oraz Alfiego, który jest z kolei synem ich przyjaciół Cami i Archera. Przenosimy się zatem kilkanaście lat do przodu, kiedy Destiny jest osiemnastolatką a Alfie o trzy lata starszym zbuntowanym i zły na cały świat, a przede wszystkim na swojego ojca młodym człowiekiem. Nastaje jednak dzień, w którym cały ich świat wywraca się do góry nogami, a oni muszą sobie z nim poradzić, a także z budzącym się uczuciem, które nie tak łatwo zaakceptować i okiełznać. To była wspaniała opowieść, a także niesamowita i wzruszająca historia. Po części drugiej, która troszkę mnie uspokoiła, wyciszyła i dała nadzieję, nastąpiła część trzecia, która po raz kolejny rozwaliła mnie emocjonalnie. Autorka poruszyła w niej tyle trudnych spraw i zrobiła to w taki sposób, że miałam wrażenie jakbym została częścią tej wielkiej rodziny Josephine i Chase’a. Zwróciła również uwagę na jedną, bardzo ważną rzecz, że niekiedy rodziny nie tworzą tylko i wyłącznie pokrewieństwo i więzy krwi, a przede wszystkim relacje, które budujemy z najbliższymi nam ludźmi, nawet jeśli nie płynie w nas ta sama krew. Ta część to naprawdę przepiękne zwieńczenie miłości dwóch głównych bohaterów. I właśnie chciałam napisać, że pierwszy raz chyba życiowe zakręty nie dotyczą bezpośrednio ich, ale właśnie przypomniałam sobie, co nam autorka zafundowała pod koniec książki, także absolutnie to cofam. Cała seria to książki, w których radość, szczęście i miłość przeplata się z niewyobrażalnym cierpieniem i smutkiem, a jednocześnie z nadzieją, że to my sami podejmujemy decyzje, w jaki sposób z tymi trudnymi sytuacjami sobie poradzimy. Dla mnie ta trylogia jest absolutnym numerem jeden, jeśli chodzi o książki tego roku, dlatego z całego serca polecam, żeby po nią sięgnąć, przeczytać, przytulić jak najmocniej do serca i przeżyć najwspanialszą miłość i najpiękniejszą historię, jaką miałam okazję poznać.
Recenzja: @kasia.rzymowska, Katarzyna Rzymowska
Historia Destiny i Alfiego to opowieść o miłości, która potrafi podnieść z kolan i zapoczątkować zmianę w człowieku. To uczucie, w którym walczy się za oboje, kiedy druga osoba nie ma już na tę walkę o siebie sił. To trwanie przy sobie w trudności, na odległość i po odepchnięciu. Zresztą nie tylko ten związek pokazuje czym charakteryzuje się miłość. Callie i Archer, Josie i Chase - to przykłady par, które musiały dotknąć dna, by odnaleźć szczęście u swojego boku. Nie znam poprzednich tomów tej trylogii, więc nie znam dokładnie historii rodziców Des i Alfiego, ale jeśli choć po części są przejmujące, jak ta z ostatniego tomu, na pewno są piękne. Przejmująca, bolesna, trudna, dająca nadzieję, kojąca - te wszystkie określenia pasują, do tej książki. Jednej fragmenty łamały mi serce 💔, by kolejne mogły je posklejać. Fabuła opisuje fantastyczną zmianę nastoletniego uczucia w dojrzałą, trwałą miłość. Taką, która jest ostoją, domem, podporą i dotrzymaną obietnicą.
Recenzja: inside_reads, Potocka Julia
𝑫𝒆𝒔𝒑𝒊𝒕𝒆 𝒀𝒐𝒖𝒓 (𝒊𝒎)𝒑𝒆𝒓𝒇𝒆𝒄𝒕𝒊𝒐𝒏𝒔 [Q] Jaka jest wasza ulubiona para książkowa? 🌊Josephine i Chase’a poznajemy już jako dorosłych ludzi. Po mimo wielu trudności jakie ich spotkały w życiu, nareszcie są szczęśliwi. Mieszkają w Seaport i wiodą spokojne życie zdala od miejskiego zgiełku. Mimo upływu lat ich uczucie nie zmieniło się, a nawet stało się jeszcze silniejsze dzięki Destiny- owocu ich miłości. Dziewczyna doskonale zna historię swoich rodziców i sama marzy o tym, by mieć przy sobie kogoś z kim mogłaby spędzić całe życie. Historia 3 cz. rozpoczyna się w momencie, gdy cała trójka wyjeżdża na święta do rodzinnego miasta. Destiny uwielbia spotkania rodzinne, szczególnie dlatego, że może spotkać się z bardzo ważną dla niej osobą, jaką jest syn Archera- Alfie. Jako dzieci spędzali ze sobą bardzo dużo czasu, teraz prawie nie mają ze sobą kontaktu. Święta, które mają być czasem radości i spokoju, stają się początkiem czegoś, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. Jeśli myślicie, że dwie poprzednie części były w jakimś stopniu smutne to ta historia sprawi, że wasze serca rozsypią się na drobny mak, który nie sposób będzie potem skleić. 🌊 Naprawdę długo nie miałam okazji czytać książki, która z każdą kolejną stroną niosła za sobą emocjonalny ciężar, masę smutków i niepowodzeń. Ta powieść opisuje prawdziwą i ciężką stronę miłości, ale pokazuje również, jak bardzo ta miłość może być wyjątkowa i pełna nadziei. Zaczynając ją myślałam, że nic nie jest w stanie przebić historii Josephine i Chase’a, ale to, co zrobiła ze mną opowieść o Alfim i Destiny w połączeniu ze wszystkimi bohaterami znanymi nam z poprzednich tomów nie da się opisać żadnymi słowami. Ta książka trafiła w najgłębsze zakamarki mojego serca i duszy zostawiając na nich ciężkie rany, które nie sposób będzie wyleczyć.
Recenzja: natksiążkowa, Grzegrzółka Natalia
Drugi tom Flaw(less) od Marty Łabęckiej przyniósł nam happy end zawiłej historii miłosnej Josie i Chase’a, stąd można by wnioskować, że tom trzeci, czyli „Despite Your (im)perfections” powinien stanowić happily ever after. Nic bardziej mylnego, bo to, co zaserwowała nam autorka, dalekie jest od słodkiego zwieńczenia historii paczki przyjaciół, a raczej przedstawiła nam nieco gorzką prawdę o tym, jak wygląda prawdziwe życie. Coś, co nieco różni ten tom od poprzednich, to wielowątkowość. W tej części otrzymujemy nie tylko historię miłosną Destiny i Alfiego, czyli dzieci Josie i Chase’a oraz Camille i Archera, ale możemy również podejrzeć życie całej paczki przyjaciół, którzy stanowili bohaterów pierwszo- i drugoplanowych z poprzednich tomów. Chyba to sprawiło, że tak łatwo było się w niej zatracić. To, że można było zobaczyć, jak toczy się życie bohaterów, z jakimi trudami się mierzą i przy tym dostaliśmy świeży romans młodych osób. Prawdopodobnie każdy oczekiwał samych słodkich i wesołych chwil, ale pewnie mało kto spodziewał się, że znajdzie się tu również brutalna rzeczywistość i zmierzenie nas z problemami, które mogą dotknąć nas na co dzień - zdrada, choroba, śmierć. Autorka nie bała się poruszyć trudnych tematów i poprzez piękne słowa pokazała, że cierpienie jest wpisane w życie człowieka, jednak dzięki bliskim osobom, ich ciepłu i miłości, może stać się ono nieco bardziej znośne. Chociaż autorka stworzyła tutaj stereotypowego bad boya - Alfiego, muszę przyznać, że w oryginalny sposób podeszła do jego postaci. Pokazała, że ludzie nie zmieniają się pod wpływem miłości do drugiej osoby, ale może być ona zapalnikiem do podjęcia decyzji o zmianie swojego postępowania. I właśnie to sprawiło, że pośród tych wszystkich książek z podobnym schematem, ta zdecydowanie ujęła mnie przez zdrowe podejście do tematu. Wylałam na niej sporo łez, ale są to łzy szczęścia. Bo mimo tak dużej dawki bólu, którą przyniosła ze sobą ta historia, nie waham się przed powiedzeniem, że była to jedna z najlepszych, jakie przeczytałam. Zawsze uważałam, że książki, które zadają nam najwięcej cierpienia i wielokrotnie wbijają nam sztylet w serce, potrafią nauczyć najwięcej. A ta uczy przede wszystkim tego, że pomimo niszczycielskiego tornada, które potrafi czasem przejść przez nasze życie, obecność drugiej osoby potrafi pomóc nam stanąć na nogi. Wiele bym dała, by mieć takich przyjaciół, jakich mieli Josie i Chase, bo to, jak niezwykła relacja ich łączyła, nie da się nawet opisać słowami. Jako antyfanka narracji trzecioosobowej, z ręką na sercu mówię Wam, że kocham tę serię, a ostatni tom wbił się na szczyt listy moich ulubionych książek. Polecam Wam tę historię, polecam Wam całą serię i polecam samą autorkę, bo chociaż nie wiem jeszcze, czym zaskoczy nas w przyszłości, to wierzę, że będzie to coś równie rewelacyjnego, jak seria Flaw(less).
Recenzja: piekarniaczarodzieja, Perzanowska Otylia
„Despite your imperfections” to trzecia i ostatnia część trylogii „flawless” napisanej przez Martę Łabęcką. Do tej książki podchodziłam z zupełnie czystą głową i nie miałam żadnych oczekiwań, co sprawiło, że odebrałam ją pozytywnie i sprawiła mi wiele przyjemności bo jak się okazało naprawdę tęskniłam za jej bohaterami. W „Despite your imprefections” startujemy z czystą kartą, nie skupiamy się tutaj na Josephine, Chasie oraz ich znajomych, ale na ich dzieciach. Muszę przyznać, że od samego początku polubiłam się z młodszymi wersjami bohaterów poprzednich części, byli niezwykle podobni do swoich rodziców co sprawiało, że książkę czytało mi się z większą przyjemnością, bo obdarzałam ich dużą sympatią. Styl pisania autorki to coś co sprawia, że nie można się od jej książek oderwać. Jest bardzo lekki przyjemny, a przy tym wszystkim zawiera absolutnie przepiękne opisy, dzięki którym możemy się poczuć jakbyśmy stali z boku i obserwowali bohaterów. Przez wszystkie trzy części dosłownie się „płynęło” Ta część była niezwykle ciekawa, wzruszająca i przepełniona mnóstwem emocji. Cudownie było wrócić już do dorosłych bohaterów tych poprzednich części i patrzeć jak są rodzicami. Ostatni rozdział tej książki niesamowicie mnie wzruszył bo zakończenie mimo, iż było naprawdę piękne, to także bolesne i nie byłam w pełni świadoma co sie tam wydarzyło bo z tymi postaciami przeżyłam już naprawdę wiele, przywiązałam sie do nich i nie do końca chciałam zaakceptować to co się wydarzyło. Podsumowując, cała seria „Flawless” to seria, której nie można zakończyć po przeczytaniu jednej części, bo bohaterowie fabuła, czy styl pisania autorki, sprawia, że jak najdłużej chcemy zostać w świecie przez nią wykreowanym i podążać śladami bohaterów.
Recenzja: tik tok (pseudo.ksiazkara), Kędziora Natalia
Despite your (im)perfections jest to trzecia i ostatnia cześć trylogii rozpoczynającej się od książki Flaw(less). Moim zdaniem książka jest dodatkiem, nie jest obowiązkowa do czytania, z powodów między innymi zmiany głównych bohaterów czy tez akcji. Lektura opowiada o (spoiler jeśli ktoś nie czytał dwóch poprzednich części) dzieciach, konkretniej Alfiem, synem Archera i Camille oraz Destiny, córce Chase’a i Jose. Mogłabym w dość śmieszny sposób określić ich relacje bo było to coś w stylu Friends to enemies to lovers i tak w kółko. Opowieść w 3/5 była smutna, przysięgam że niejeden raz łezka popłynęła a dodatkowy rozdział umieszczony po epilogach złamał mi serce. Co do samych bohaterów, kocham Destiny całym sercem. Jej waleczność, zawziętość i to jak dbała o swoich przyjaciół jest nie do opisania. Zakochałam się w jej uporze i tym jak bardzo liczyło się dla niej dobro innych, ponad jej. Mimo tego złego potrafiła także postawić rozum ponad swoje uczucia co jest kolejnym plusem tej cudownej osobowości. Już na pierwszy rzut oka widać większość cech odziedziczonych po jej świetnych rodzicach. Tak samo dzieje się u Alfiego. Widac jego brawurową ale tez dziecinną postawę przypominająca niekiedy Archera. Potrafił być także zdystansowany i lekceważący jak Cami. Meritum z tego jest takie, że i w tym przypadku zostało świetnie zaprezentowane wzajemne uzupełnianie się oraz, że różnice się przyciągają. Cała fabuła, świat i bohaterowie są dla mnie bez zarzutów fenomenalnie stworzeni, co prawda miałam problem z odróżnieniem który bohater był czyim dzieckiem ale sądzę, że jest to jedynie mój indywidualny problem.. Na sam koniec, chce serdecznie zaprosić i polecić tą książkę dla każdego czytelnika, który lubi wzruszające, trzymające w napięciu i niejedynkowe historie. Jestem w stanie zapewnić, że taki rollercoaster emocji dzieje się w małej ilości książek, a tutaj jest on zaprezentowany w każdej z trzech części.
Recenzja: nonszalanckaa , Hes Zuzanna
Jeden wielki ból. Już od pierwszych stron próbowałam powstrzymać łzy, które cisnęły mi się do oczu za każdym razem, gdy brałam tą książkę do ręki. Dyi jest książką o potomstwie bohaterów poprzednich części. Bardzo polubiłam córkę Josie i Chasa, czyli Destiny. Była dla mnie idealną, młodszą kopią dojrzałej Josie. Była pełna determinacji i zawziętości, która bardzo pomogła jej przeżyć to co zgotował im los... Josie i Chase w końcu odnaleźli szczęście. Po wielu burzach i sztormach, których los im nie szczędził, w końcu mogą być spokojni i przede wszystkim razem. Zostali połączeni uczuciem, a owoc ich pięknej miłości właśnie wkracza w dorosłe życie. Destiny zna przeszłość swoich rodziców i w głębi serca marzy o tym by przeżyć równie romantyczną historię co rodzice. Czy w jej historii będzie pisane szczęśliwe zakończenie? Córkę Josie i Chasa poznajemy w momencie, gdy jadą spędzić święta z bliskimi...Destiny uwielbia spotkania rodzinne, bo może spotkać się z bardzo ważnym dla niej człowiekiem jakim jest Alfie. Kiedyś spędzali ze sobą bardzo dużo czasu jako dzieciaki, teraz prawie nie mają ze sobą kontaktu, a chłopak wyrósł na przystojnego mężczyznę. Destiny szczególnie pragnie go zobaczyć, lecz ponieważ jest córką swoich rodziców, to sprawy zaczynają się komplikować...
Recenzja: studyjulkaaa, Szatkowska Julia
hej hej! 🌅mieliście okazje czytać już flawsy? 🌅zapewnie wielu z was zna flawsy i wielu z was napewno już je czytało i myśle, że mogę smiało powiedzieć, że jest to trylogia, którą uwielbiają wszyscy! ja mogę powiedzieć to samo! 🌅czytając tą część odczuwałam przeróżne emocje, najczęściej było to szczęście pomieszane ze wkurzeniem na Alfiego😅. były też momenty pełne rozpaczy i nawet policzyłam, że rozpłakałam się aż 7 razy. od samego początku polubiłam się z tą trylogią, ale z każdą częścią lubiliśmy się jeszcze bardziej🫶🏻 🌅o bohaterach nie trzeba mówić za wiele, każdy uwielbia Chase'a Sandersona i jego ukochaną Jose, ale i Archera i reszte przyjaciół# dodatkowo w tej części poznajemy ich dzieci, które są jeszcze bardziej ciekawymi postaciami od ich rodziców. różniącymi się od siebie, ale razem tworząc zgraną paczkę, tak jak ich rodzice w przeszłości. najbardziej w ich relacji podobała mi się ich wzajemna pomoc dla drugiej osoby, byli zawsze razem w najtrudniejszych chwilach, potrafili rzucić to co robili, żeby pomóc ukochanym osobom, los reszty nikomu nie pozostawał obojętny większość z nas zapewne chciała by tak wspierających przyjaciół🫶🏻 🌅książkę mimo, że nie jestem fanką narratora wszechwiedzącego, czytało mi sie bardzo przyjemnie, z pewnego rodzaju smutkiem, bo wiedziałam, że to koniec historii moich ukochanych bohaterów i będę musiała się z nimi rozstać. styl pisania Marty jest jedym z moich ulubionych i przez to też ten aspekt umilił czytanie❤ dodatkowo książka ma przepiękne zakończenie, pomimo wszystkich wylanych na nim łez uwżam je za idealne zwieńczenie tej historii, w życiu nie spotkałam się z czymś aż tak pięknym🥺 🌅jeśli jeszcze nie mieliście okazji czytać, to zdecydowanie warto dla tej cudownej historii, zwłaszcza jeżeli lubie jeśli książka wywołuje w was wiele różnych emocji! ja napewno kiedyś wrócę do całej trylogii i tym razem ją sobie dodatkowo zadnotuje❤ moje ocena 5/5⭐
Recenzja: Gabriela Wszędybył, Wszędybył Gabriela
♾/5 Oto ostatni tom trylogii, w której skład wchodzą także Flaw(less) i All Of Your Flaws. Despite Your (Im)Perfections to zakończenie historii bohaterów, którzy już chyba na zawsze zadomowili się w moim sercu. Tak samo jak przywykli do burzenia panującego w nim spokoju, by na sam koniec złamać je ostatecznie. Bo tak właśnie się czuję po tym tomie. Złamana, rozżalona, wściekła, smutna, zmęczona i niepogodzona. Ale nie z kierunkiem fabuły i jej zawartością, czy samym zakończeniem tej historii. Jestem załamana (po raz kolejny) przerażającą ilością prawdy i realności w tym tomie, jak i całej trylogii. Bez problemu mogę przełożyć czy po prostu znaleźć masę podobieństw życia bohaterów do własnego. Każde kolejne dzieło autorki otwiera mi oczy i uświadamia, że wciąż za mało widzę. A przede wszystkim uświadamia i przypomina o rzeczach z reguły jasnych i pewnych, a jednak tak nieoczywistych. Więc oprócz wycia nad losem bohaterów, płakałam również nad swoim. Bo życie bywa przewrotne. Los okrutny, a my nigdy nie będziemy w stanie wszystkiego powstrzymać. Przede wszystkim czasu, który bez litości gna do przodu. Śmierci, która czeka na każdego. I braku błędów, które każdy popełnia. I MOŻE TAK PRZECHODZĄC DO SEDNA… Kocham tę książkę całym sercem. Za ilość bólu i wywołanych emocji. Za płakanie ze śmiechu i rozczulenie nad bohaterami poprzednich części. Za te wszystkie docinki i zachowane charaktery. Za każde przemyślenie i morał, których w całej trylogii znajdziecie masę. Nie mam żadnego ale do tej części. Jest idealna pod każdym względem. W głowie wciąż odbija mi się słowo strata na jej myśl. Ale dlaczego, musicie przekonać się o tym sami. Ciężko napisać mi coś więcej tak, by wam nie spojlerować tego, czy poprzednich tomów. Ale “Despite Your (Im)Perfections” to pieprzony cud i ideał książki, która ląduje na 1 miejscu w moim sercu. A jej nieprzeczytanie to grzech, więc lećcie i czytajcie albo zamawiajcie!
Recenzja: zakrecona_czyta, Steczek Alicja
Despite your (im)perfections- książka, która bezlitośnie złamała moje serce. "Nie chcę opowiadać o dniach bez ciebie." Jest to ostatnia część przepięknej trylogii od Marty Łabęckiej. Opowiada o losach córki Josephine i Chase'a, Destiny Sanderson. Od samego początku urzekło mnie to, jak wypowiadała się ona o swoich rodzicach, oraz to jak postrzegała ich relację. Bo przecież przeszli oni tak wiele w swoim życiu, a mimo to każdego dnia zakochiwali się w sobie coraz bardziej. Nie dziwne jest więc to, że i Destiny marzyła o takiej relacji dla siebie. I wtedy na jej drodze pojawia się Alfie, syn Archera i Cami. Oraz misja uratowania go przez dziewczynę. Od wczesnego dzieciństwa byli oni dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, lecz teraz chłopak trochę się pogubił i powoli coraz bardziej się od wszystkich odcinał. Czyżby historia lubiła się powtarzać? Historia nie tylko skupiała się na dzieciach bohaterów, ale również w dalszym ciągu opowiadała o losach starszego pokolenia. Mogliśmy dowiedzieć się, co wydarzyło się w ciągu tych kilkunastu lat. I powiem tylko tyle, że nie zawsze wszystko było kolorowe. Podczas czytania towarzyszył mi rollercoaster emocji, od śmiechu po radość, smutek i załamanie. Końcówka książki to ból w najczystszej postaci, łzy same spływały po moich policzkach. Do tego wszystkiego na koniec dołożył mi jeszcze dodatek. Gdy już w miarę się uspokoiłam i myślałam, że już gorzej być nie może. Okazało się, że autorka chyba lubi dokopać na końcu czytelnikowi. Potem to już nawet nie płakałam tylko wyłam, chyba nigdy nie wylałam naraz tyle łez. Mimo wszystko uważam to za piękne zakończenie historii Jose i Chasa. Mogę śmiało stwierdzić, że była to jedna z najpiękniejszych historii, jakie miałam okazję przeczytać. Myślę, że już do końca zostanie w moim sercu. "Bo nawet najlepsza historia musi się kiedyś skończyć."
Recenzja: @books_and_reads_, Łuszczki Antonina
Po wszystkich kłopotach, problemach i dramatach, Josephine i Chase są nareszcie szczęśliwi. Przetrwali jedne z najgorszych chwil i obecnie mają córkę - Destiny. Jest ona osiemnastolatką i utrzymuje świetny kontakt z rodzicami. Jednak życie Destiny mocno się komplikuje gdy razem z rodzicami jedzie do krewnych na święta. Dziewczyna pragnie spotkać się z przyjacielem z dzieciństwa, ale kompletnie nie spodziewa się tego, co się okaże... "Despite your (im)perfections" to trzecia część trylogii "Flaw(less)". Pomimo tego, że nie poznałam wcześniejszych części to nie miałam problemów z myleniem bohaterów, a wcześniejsze wydarzenia i tak zostały tutaj przypomniane. Praktycznie od pierwszych stron wciągnęłam się w tą historię i byłam ciekawa co dalej. Fabuła zawiera sporo niespodzianek, ale nie tylko wesołych. Chociaż pierwszy raz miałam styczność z tymi bohaterami to mocno się z nimi zżyłam. Najbardziej spodobali mi się Jose i Chase. Ich relacja była po prostu niezwykła. Bardzo podobał mi się też motyw przemiany Alfiego. Dosłownie zmiana o 180 stopni. Trochę szkoda, że dokładnie nie wiem jak było to wcześniej, ale planuję to kiedyś to nadrobić. Pod koniec czytania spodziewałam się przeróżnych scenariuszy, ale nie tego co się stało... Polecam!
Recenzja: Dobre Tytuły, Pajączek Katarzyna
Od kilkunastu miesięcy książki z gatunku Young Adult królują na listach bestsellerów i trafiają do coraz większej liczby czytelników, również tych, którzy „young” już nie są. „Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” jest obecnie na drugim miejscu bestsellerów Empiku w kategorii KSIĄŻKI. Podobnie wysokie miejsca zajmowały również poprzednie tomy: „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię” i „All Of Your Flaws. Przypomnij mi naszą przeszłość”. I tylko głupi nie sprawdziłby, o co tyle szumu. Na książce „Despite your (im)perfections” kończy się moja przygoda z trylogią, która wyszła spod pióra Marty Łabęckiej i jest to zakończenie przepełnione tęsknotą za bohaterami, z którymi zdążyłam się nawet trochę zżyć. Ale od początku. Dla uporządkowania spraw należy nadmienić, że pierwsze dwa tomy dotyczą historii Josephine i Chase’a, a ostatni tom skupia się na życiu ich dorosłej niemal córki - Destiny. I to na nim skupimy się w tej recenzji. „Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” to historia Destiny i Alfiego, którzy znają się od zawsze i przez całe swoje dzieciństwo byli niemal nierozłączni. Im starsi jednak stają się nasi bohaterowie, tym więcej przeszkód piętrzy się przed ich - dotychczas - przyjacielską relacją. Coraz trudniej jest im się porozumieć, coraz gorzej wychodzi im spotykanie się ze sobą, a przede wszystkim - coraz bardziej niemożliwe staje się wzajemne ignorowanie swojej cielesności i atrakcyjności. Dodatkowo Alfie ma mocno na pieńku ze swoim ojcem, czyli uwielbianym przez czytelniczki Archerem Colemanem. Nie będę Wam zdradzać, co Archie przeskrobał, jednak miało to ogromny wpływ na jego relację z synem. Alfie imprezuje, rzuca studia, zmienia kobiety jak rękawiczki i rozbija drogie samochody, nie zwracając przy tym uwagi na to, kogo rani swoim zachowaniem. W obliczu ogromnego życiowego wyzwania, jakie przed rodziną Colemanów postawiło życie, matka Alfiego - Camille, postanawia wysłać go „do poprawczaka”, który znajduje się w Seaport, w domu dobrze nam znanych Jose i Chase’a. I - co nawet ważniejsze - do domu Destiny. Ta decyzja jest rozpoczęciem długiej, trudnej i skomplikowanej podróży, w którą czytelnik udaje się wraz z bohaterami. A droga składa się z nieustannej walki bohaterów ze sobą, z ich słabościami, uczuciami i dorosłością, która bezlitośnie wkrada się w ich życie. Marta Łabęcka ma niesamowity dar, za pomocą którego sadza swojego czytelnika na miękkiej i puszystej chmurce i choć zdarza się, że z tej chmurki czasem pada deszcz, nie zmienia to faktu, że podczas czytania wszystkich książek z tej serii przenosimy w pełni do świata głównych bohaterów i siedzimy razem z nimi w ich problemach, towarzyszymy im w ich troskach i - co najważniejsze - razem z nimi przeżywamy miłość. A ta w książkach autorki jest przedstawiona pięknie! Nie jest ani cukierkowa, ani banalna. I choć jest w niej dużo romantyzmu, to jak w prawdziwym życiu, zdarzają się też kłótnie, problemy, mniejsze i większe życiowe zakręty. Z tego wszystkiego mocno przebija wrażliwość i niebywała dojrzałość bardzo jeszcze młodej skądinąd autorki. Rozdziały w książce są krótkie, przez co akcja toczy się dynamicznie, a samą książkę pochłania się niebywale szybko. Każdy bohater w tej trylogii przechodzi swoją własną drogę, która ma logiczny początek, środek i (niestety) koniec. Fabuła jest utkana bardzo misternie, oferując nam kilka równoległych wątków, jednak nie przytłaczając nas ich ilością. Relacja Alfiego i Destiny jest wielowymiarowa, a autorka bezbłędnie oddaje na papierze wszystkie rozterki, z którymi muszą się mierzyć. Konstrukcja historii jest niebanalna, tak samo jak jej bohaterowie, którzy mają zarówno swoje jasne i ciemne strony. Unoszą się dumą i dają się beztrosko ponieść chwili. Bardzo bym chciała, żeby w literaturze dla młodzieży było więcej tego typu bohaterów, którzy mają wzajemnie do siebie szacunek, kochają się, wspierają i rozumieją, ale także potrafią postawić wyraźne granice i podejść do relacji w dojrzały sposób.
Recenzja: bookjula, Romańczuk Julia
Marta złamała mi serce, posklejała je na nowo, tylko po to, żeby potem ponownie je złamać… Mimo wszystko, jestem zachwycona tą książką! Wciągnęła mnie już od pierwszych stron i wywołała we mnie mnóstwo emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Relacja między głównymi bohaterami była cudowna i naprawdę ciekawa, ale co najbardziej chwyciło mnie za serce, to fakt, że mogłam zobaczyć co dzieje się i jak zmieniło się życie bohaterów z części poprzednich. Dużo łez przepłakałam podczas czytania tej książki, ale również przy całej serii i wydaje mi się, że cząstka mojego serducha właśnie do niej należy. Świetnie zostali wykreowani bohaterowie, przez co na pewno często będę wracać do nich myślami!! Polecam każdemu zapoznać się z tą historią, bo uważam, że jest przepiękna i daje dużo do myślenia. Piękna historia Destiny i Alfiego, z równie pięknym, ale bolesnym zakończeniem całej trylogii.
Recenzja: Czytelnia Emily, Małecka Emilia
🐚 𝒋𝒂𝒌 𝒌𝒕𝒐ś, 𝒌𝒐𝒈𝒐 𝒛𝒏𝒂 𝒔𝒊ę 𝒄𝒂ł𝒆 ż𝒚𝒄𝒊𝒆, 𝒎𝒐ż𝒆 𝒃𝒚ć 𝒄𝒊 𝒋𝒆𝒅𝒏𝒐𝒄𝒛𝒆ś𝒏𝒊𝒆 𝒕𝒂𝒌 𝒐𝒃𝒄𝒚? Josie oraz Chase w końcu zaznali upragnione szczęście o które przez wiele lat musieli walczyć. Mieszkają w spokojnym Seaport… wraz ze swoją córką, osiemnastoletnią Destiny. Dziewczyna jest zauroczona historią rodziców i sama chciałaby przeżyć miłość ze szczęśliwym zakończeniem. Kiedy całą rodziną, jadą do przyjaciół na święta, Destiny niecierpliwie wyczekuje nie na pierwszą gwiazdkę , a na Alfiego. Alfie jest jej przyjacielem z dzieciństwa, ale teraz gdy nie są już dziećmi, sprawy między nimi szybko się komplikują. 🐚 𝐁𝐨 𝐭𝐚 𝐝𝐳𝐢𝐞𝐰𝐜𝐳𝐲𝐧𝐚 𝐧𝐢𝐞 𝐳𝐧𝐚ł𝐚 ż𝐲𝐜𝐢𝐚, 𝐰 𝐤𝐭𝐨́𝐫𝐲𝐦 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐀𝐥𝐟𝐢𝐞𝐠𝐨 𝐂𝐨𝐥𝐞𝐦𝐚𝐧𝐚. Powrót do Flawless, to jak powrót do ukochanego ciepłego domu po najbardziej męczącym dniu. Nawet jeśli czekanie na nowy tom trwało tylko kilka miesięcy. A może „aż”? Bo gdy raz zatracimy się w tej trylogii, nie chcemy się z nią rozstawać. Trzeci tom moich ukochanych »Flawsów« daje nam tak samo dużo emocji co poprzednie części, a może nawet więcej, bo czytając poprzednie, wiedzieliśmy, że Josie i Chase do nas wrócą, a teraz, z każdym rozdziałem żegnamy się z ich światem. Destiny poszła w ślady rodziców i wraz z Alfiem piszą własną historię. Dostarcza nam tyle samo słodyczy co łez, a Alfie również się do tego przyczynia. Autorka zaskakuje nas swoimi pomysłami, które wiele razy są przyczyną uśmiechu czytelnika, ale też powodem do zarwania nocy dla tej właśnie powieści. Ciężko pisać tak, by nic nie zdradzić bo odkrywanie świata bohaterów stworzonych przez Martę Łabęcką, jest tak cudownym czytelniczym przeżyciem, że zazdroszczę osobom, które są na początku tej historii i wszystko dopiero przed nimi. Smutne jest, żegnanie się z tą trylogią, ale na szczęście fragment mojego serca nigdy nie wróci z Seaport 🤍 albo to Seaport zapisze się w nim!
Recenzja: alumiq_qsiazki, Bilska Alicja
Piszę to odrazu po zakończeniu tej książki, bo w ten sposób najlepiej przekażę wszystkie swoje emocje. A było ich dużo. Zacznę od podziękowań i wyrażenia podziwu dla autorki, która zaplanowała całą historię w pięknych, ale i bolesnych szczegółach. Nauczyłam się wiele o przyjaźni. O miłości. Na ilu wyrzeczeniach to polega i ile problemów po drodze się spotyka. Poczułam bardzo wiele zrozumienia, empatii i ciepła rodzinnego. Uwierzyłam w tą opowieść całą sobą. Przyjaźń, miłość, rodzina, dom. Tym właśnie jest ta książka. To wszystko tworzyli bohaterowie, którzy mimo wad, zawsze mieli otwarte serce. Kochali siebie najprawdziwszą, bezgraniczną miłością. Świadczy o tym chociażby ich zaangażowanie. Nigdy nie pozwolili, aby ktoś został sam, bez wsparcia w kryzysie. Czas uciekał przez palce podczas czytania, dokładnie tak jak z każdą stroną uciekał naszym bohaterom💔 Mierzyli się oni z drastycznymi scenami w obliczu straty najbliższych im osób. To łamało mi serce na kawałki. Ale nic nie zaboli bardziej, niż fakt, że musimy pożegnać się z charakterami, o których czytaliśmy trzy pełne tomy wspomnień i cudownych chwil, które przeżywaliśmy razem z nimi. Pożegnanie. Trudne słowo, którego nikt nie chce do siebie dopuścić. A jednak ono nadchodzi. Dziękuję, że dzięki wam nauczyłam się tylu ważnych rzeczy, że przekazaliście mi takie wartości. Żegnam się z Josie i Chasem, Destiną i Alfiem, Valerie i Ethanem oraz Archerem i Camilie. Bo nawet najlepsza historia kiedyś musi się skończyć. Żal i pustka pozostaną ze mną na zawsze, ale uważam, że to było idealne zwieńczenie całej tej trylogii. W obecnej chwili czuję pewnego rodzaju spokój, którego wyjaśnić nie umiem, ale wiem, że jest tak jak być powinno. Na koniec nasuwa mi się myśl, która jest idealnym podsumowaniem- warto było przepłakać każdą stronę tej książki, bo już nigdy nie będzie mi dane przeczytać czegoś tak równie wyjątkowego. „—Nie chcę opowiadać o dniach bez ciebie.” Starajcie się nie zapomnieć waszej historii, a także przypominajcie o niej swoim bliskim❤
Recenzja: Blondynkowe_ksiazki, Śliwak Anna
„Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” to boleśnie piękna, wyjątkowa i wzruszająca historia, która rozdarła moje serce na miliony kawałeczków, których nie sposób z powrotem ze sobą połączyć. To była emocjonalna i nieznośnie niespokojna lektura, ale uwielbiałam każdą jej minutę. Piękna, przejmująca, intensywna i emocjonalna. Doskonale bada emocje, które przyciągają do siebie dwoje ludzi, oraz emocje, które nawet w najstraszniejszych okolicznościach trzymają ich razem, chociaż oni tego nie widzą. Ta powieść opisuje prawdziwą i ciężką stronę miłości, ale tym samym pokazuje, jak bardzo ta miłość może być wyjątkowa i pełna nadziei. Wcześniej myślałam, że nic nie przebije historii Josephine i Chase’a, ale to, co zrobiła ze mną opowieść o Alfim i Destiny w połączeniu ze wszystkimi bohaterami znanymi nam z poprzednich tomów nie da się opisać żadnymi słowami. Ta książka trafiła w najgłębsze zakamarki mojego serca i duszy zostawiając na nich rozcięcia, siniaki i krwawe odciski. Nawet nie potrafię tego opisać. Ta książka wyczerpała mnie psychicznie. Emocjonalnie mnie przeraziła. To było doświadczenie czytelnicze, którego nie potrafię oddać sprawiedliwie. Jestem tak poruszona, że zapiera mi dech w piersiach. Nigdy nie zapomnę tej historii. „Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” chwyciła moją duszę od samego początku trzymała ją do samego końca. Może nawet dłużej. Czułam każde słowo, na każdej stronie, w każdym rozdziale. Ta książka wydobyła ze mnie uczucia, o których nie wiedziałam, że mam głęboko w sobie. Nie zliczę ile razy chciałam rzucać tą książką po pokoju, krzyczeć i płakać z bezsilności. I na koniec zdałam sobie sprawę, że bez względu na to, jak poważne byłyby szkody emocjonalne, przeczytałabym ją ponownie. Przyznam się szczerze, że już dawno nie płakałam tak przy żadnej innej książce. A łzy pojawiły się nawet po jej zakończeniu, gdy po jakimś czasie słowa do mnie wracały. Już dawno nie czułam bólu tak, jak podczas czytania tej powieści. Dużo razy wcześniej miałam już zmiażdżone serce z powodu książek, ale nie w ten sposób. To potwierdza tylko fakt, że Marta Łabęcka potrafi wydobyć z czytelnika emocje, których nie spodziewał się, że poczuje. Zawsze myślałam, że łzy są uwolnieniem uczuć, których dłużej już nie możemy w sobie tłumić. A ta książka wywołała we mnie lawinę uczuć. Historia przedstawiona w tej książce przypomniała mi chwile, które ukryty były w mojej świadomości. Myślałam, że już je wyparłam, ale ta książka sprawiła, że musiałam wydobyć z siebie stłumione uczucia. Pod tym względem ta książka jest potężna. Surowa i przejmująca historia miłości dwóch zagubionych serc. Od początku do końca rzeczywistość ich problemów dusi. Strona po stronie staje się trudniejsza, bardziej ziarnista, głębsza, aż jesteś tak pochłonięty, że nie możesz istnieć poza fabułą. Historia staje się dla ciebie wszystkim. Wszystkim tym, co widzisz, czym oddychasz i co czujesz. Dla mnie tak właśnie była. I zostanie ze mną na zawsze.
Recenzja: bookswithpola, Bazela Pola
Nie mogłam sobie wyobrazić lepszego zakończenia mojej ukochanej trylogii. Ta książka była po prostu idealna, wzruszająca i niesamowita w jednym. Bohaterowie to najwspanialsze osoby i ich relacje między sobą są opisane w taki sposób, że czułam się jakbym przeżywała te wszystkie smutki, rozterki, ale też te radosne chwile razem z nimi. Archer, Chase i Josie nadal pozostali moimi ulubionymi postaciami ever. Za każdym razem gdy Archer nazywał Josephine „Krusznka” moje serce się rozpływało. Muszę też napisać kilka słów o samej Josie, która przeszła bardzo dużo w życiu, a nadal jest silna, zawsze uśmiechnięta i tryskająca pozytywną energią. Wiem, że nie jest to prawdziwa osoba, ale mimo to ogromnie ją podziwiam. Było wiele smutnych chwil niestety i pare razy łezka mi poleciała (czasami nawet nie jedna…), ale te wszystkie momenty nadal były cudowne przez to jacy wspierający oraz troskliwi są główni bohaterowie. Sama końcówka, a bardziej dodatkowa scena, rozwaliła moje serce i myśle, że nie tylko mnie. Historia naprawdę niesamowita i nie mogę sobie wyobrazić, że już nigdy nie wrócę do tego świata i nie będę czytać o tych bohaterach… Muszę przyznać, że zdecydowanie była to niesamowicie wartościowa książka i zostanie w moim sercu na zawsze. Czytajcie!!
Recenzja: farmer_with_the_book, Kornacka-Skórka Daria
Dziś mogę śmiało wam napisać co nie co o tomie trzecim, chyba jednej z najbardziej rozchwytywanych ostatnio serii. Josephine i Chase są ze sobą szczęśliwi. Przeszli wiele w swojej relacji i wydaje się, że nadszedł ten moment, kiedy to będą mogli cieszyć się sobą. Mają córkę, która też miała spory wpływ na ich relacje. Cała rodzina wyjeżdża na święta do bliskich. Destiny myśli o Alfie, chłopaku, z którym była dość blisko w dzieciństwie. Jednak lata upłynęły, oni są starsi i możliwe, że każde już interesuje się czymś innym, możliwe że nie będą mieli już wspólnego języka. Destiny zna historię swoich rodziców, wie ile przeszli i sama też boi się, że wisi nad nią jakieś fatum. Czy los się odwróci? ✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨ Marta Łabęcka potrafi tworzyć klimat, oj potrafi. Destiny to jedna z tych osób, o których mówi się "do rany przyłóż". Dobra, pomocną, o wielkim sercu. Uparta, zawsze dąży do celu ale nie za wszelką cenę. Jej przyjaciel z dzieciństwa się zmienił, co było do przewidzenia. Nikt nie zostaje małym dzieckiem na zawsze. Przechodził bunt jak się dowiadujemy i zdarzyło się popełnić mu kilka błędów. Był zagubiony, jak wielu z nas w okresie dojrzewania. Kto z nas wówczas nie miał pokus i nie popełniał błędów? To one nas ukształtowały w dużej mierze. Tak samo było z nim... Okazało się jednak, że obydwoje się potrzebowali. Destiny chciała osoby, która byłaby dla niej oparciem. Czy ją znalazła? Powiem wam, że ta seria ma w sobie coś takiego, że ciężko będzie mi o niej zapomnieć. Towarzyszyły mi wszystkie emocje. Byłam czasami zła na siebie, że nie mogę podpowiedzieć bohaterom, co mają robić, czego się spodziewać. Zapamiętam te książki na długo. Myślę nawet, że kiedyś do nich wrócę bo dają do myślenia. Autorka potrafi grać na emocjach jak mało kto. Bohaterowie są tak prawdziwi, z tak prawdziwie bolesnymi rozterkami... Kto nie czytał tej serii to koniecznie musi nadrobić. Tylko miejcie chusteczki obok.
Recenzja: booksofkingdom, Warzocha Kinga
Nie mogę uwierzyć to już koniec czekania na dalsze losy mojej ulubionej książkowej pary - Jose i Chase'a... Okres od maja (bo wtedy przeczytałam "Flaw(less)") do września minął mi niebywale szybko - z perspektywy czasu nie musiałam długo czekać, aż kolejne tomy pojawią się w księgarniach. Tak jak poprzednie części, tak i ta nie stanowi wyjątku - skradła moje serce już od samego początku. Szczerze, przed czytaniem, kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać - wiedziałam, że 3 książka będzie opowiadać o dzieciach głównych bohaterów i w sumie nic poza tym. Myślałam, że to co państwo Sandersonowie wycierpieli w poprzednich częściach w zupełności im wystarczy... Jednak autorka miała inne plany... Ilość bólu i sposób w jaki został on przekazany (tak aby czytelnik cierpiał razem z bohaterami) bardzo mi odpowiadał (tak jestem masochistką 🤡). Serce złamane poprzez czytanie poprzednich tomów było na zmianę łamane i sklejane aby ostatecznie rozpaść się na milion kawałków. Lubię sobie czasem popłakać... a ta książka była wręcz idealna, aby mi to umożliwić. Oczywiście oprócz łez smutku pojawiły się też te spowodowane wybuchem radości. Ta książka to istna paleta emocji. Tak jak uwielbiam czytać historie pisane z perspektywy bohatera, tak w powieściach Marty narrator trzecioosobowy w ogóle mi nie przeszkadza - przez historię po prostu się płynie. Nie żałuję ani jednej wylanej łzy przy czytaniu tej trylogii (przysięgam gdybyście mogli zobaczyć moją twarz w trakcie pisania tej recenzji... popłynęły kolejne...). Czuję ogromną pustkę i myślę, że przez dłuższy czas trudno będzie mi ją zapełnić... a może nawet nigdy? Historia ta zostanie na zawsze w moim sercu. Przyszedł czas na pożegnanie, a te bywają trudne, ale nie da się ich uniknąć. Wszystko zawsze zmierza ku końcowi. „Bo nawet najlepsza historia kiedyś musi się skończyć”
Recenzja: jadzia.aaa / jadziaczyta, Jendraszak Jagoda
Hejka, dzisiaj przychodzę do Was z recenzją ostatniej części flawsów ptt.”Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy” autorstwa Marty Łabęckiej. . . Ostatnia część trylogii to zdecydowanie największy rollercoaster emocjonalny oraz wyciskacz łez. Podczas czytania śmiałam się do utraty tchu, płakałam jak małe dziecko, krzyczałam jak moja mama, gdy nie posprzątam pokoju oraz robiłam maślane oczka. Ponownie zżyłam się z bohaterami i razem z nimi przezywałam ta historię. Czułam się jak dodatkowy bohater,a przecież chyba o to chodzi w książkach, prawda? . Dyi to książka, ukazująca w piękny sposób relacje międzyludzkie. To w jaki sposób Dessie już od pierwszych stron opowiadała o jej kontakcie z rodzicami mnie po prostu rozczuliło i szczerze życzę każdemu tak pięknej relacji. Josie i Chase natomiast są cudownym przykładem zdrowego związku, który sama chciałabym kiedyś przeżyć, ponieważ ta para przetrwała ze sobą trudy napotkane na ich drodze i mimo, że nie zawsze było łatwo i tak wytrwali razem do końca. Tworząc przy tym wspaniały dom dla ich córki. . Historia lubi się powtarzać, zauważyliście to już? Nie mogło być inaczej i w tym przypadku. Ku nie pocieszeniu Chase na drodze Dessie pojawia się jej przyjaciel z dzieciństwa, który przestał nim być. Dziewczyna bardzo tęskni za jego obecnością w jej życiu, ale niestety nie wie co się z nim stało i dlaczego jego dawna wersja przepadła. Nie powstrzymują ją mimo wszystko przed próbą go odnalezienia na nowo. Czy zadanie Dessie zostanie zakończone sukcesem? Czy Alfie nadal chce ją w swoim życiu? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce 😊 . . Podsumowując książka to istne cudo. Nie sądziłam, że mogę zakochać się w tej trylogii jeszcze bardziej. Końcówka jest bolesna, ale zarazem piękna i prawdziwa, co prawda przepłakałam pół nocy, ale nie żałuję żadnej łzy wylanej na tą ksiązkę, ponieważ uwiadomiła mi jak czas jest ważny. Pokazała jak ważne są relacje międzyludzkie oraz, jak los potrafi być przekorny. Gratulacje @martałabęcka, stworzyłaś piękną historie.
Recenzja: zakochana_w_powiesciach, Miecznikowska Klaudia
Głównym powodem tego, że uwielbiam czytać trylogie jest to, że nie muszę się tak szybko rozstawać z bohaterami. Powrót do tych wszystkich postaci był jak miód na moje serce. Chociaż tym razem nie do końca była to opowieść Josie i Chase'a, to wszyscy byli tak samo obecni. Sarkastyczny Chase, zabawny Archer, cudowna Valerie i kochana Camille, Josie, Ethan, Crystal czy też William. Różnica polegała na tym, że w tej części dołączyły do nich ich mini kopie. Dobra, może nie aż takie mini, ale zdecydowanie kopie. W zachowaniu młodego pokolenia można dostrzec ogromne podobieństwo do ich rodziców. I szczerze? Bardziej zachwycona być nie mogłam, bo czułam się tak, jakbym cofnęła się do Flaw(less) 🥹 Bardzo przyjemnie mi się czytało tę książkę i jednym z powodów tego były relacje bohaterów. Wszyscy dla siebie są 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎̨ i bez względu na wiek, mogą z każdym o wszystkim porozmawiać. Każdy za każdego wskoczyłby w ogień. Teraz paczkę przyjaciół również tworzy Destiny wraz z Iris, Connorem i Elliotem. Kiedyś również był z nimi Alfie - syn Archera i Cami. Kiedy 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎 spędza ze sobą każdą uroczystość i święta, Alfiego przy nich nie ma. Można byłoby go nazwać czarną owcą w stadzie. Ten rozwydrzony, arogancki, egoistyczny i nieodpowiedzialny chłopak. A może zwyczajnie tylko zraniony i nierozumiany? Kiedyś Dessie i Alfie byli nierozłączni. Kiedyś chłopak pojawiał się w otoczeniu 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑦 tylko ze względu na nią. Dla niej. Kiedyś wszystko było dobrze. Kiedyś Alfie nie nienawidził swojego ojca. Ale to było kiedyś. Powiem tak, płakałam na tej książce więcej, niż chyba na jakiejkolwiek innej. Dowiadujemy się, co się działo w ciągu tych kilkunastu lat u naszych bohaterów i jak się okazuje, nie zawsze było kolorowo. Teraz też nie jest. I to właśnie sprawi, że 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎 będzie wystawiona na próbę, której mogą nie przetrwać. Chwiejna konstrukcja, którą może zniszczyćmały podmuch wiatru. A co, jeśli nagle nadejdzie huragan? Kiedy podczas świątecznego zjazdu Alfie się nie pojawia, Destiny bierze sprawy w swoje ręce i ma zamiar sama sprowadzić chłopaka do Moreton. Sprawy się komplikują, gdy Alfie wprost mówi, że jej nie chce widzieć, a później ją całuje. A ona wcale się nie opiera, bo podświadomie coś do niego czuje. O ile wcześniej ich relacja była krucha, a kontakt znikomy, tak teraz jest jeszcze gorzej. Nie ma ani kontaktu, ani przyjaźni. Sytuacja zmienia się po sześciu miesiącach, kiedy na jaw wychodzi wieść o chorobie Cami. Mało tego, Cami prosi Destiny o pomoc w przywróceniu Alfiego na dobrą drogę i naprawieniu jego relacji z ojcem. Wtedy dla Dessie nie ma znaczenia nic, poza spełnieniem prośby Cami, bo kobieta jest dla niej jak druga matka. Dziewczyna nie sadziła, że plan, który zakłada chwilową przeprowadzkę chłopaka do domu Sandersonów zadziała, a jednak udaje się. Tylko czy to nie przysporzy jeszcze większych problemów? W końcu obecny Alfie to nie jest 𝑗𝑒𝑗 Alfie. Bo obecny chłopak jest niemiły, a 𝑗𝑒𝑗 Alfie zrobiłby dla niej wszystko. No i pozostaje kwestia pocałunku… Plan Cami zakładał również odbudowę przyjaźni tej dwójki, co finalnie się udaje, a skutkiem tego jest coś więcej niż przyjaźń, bo po czasie staje się jasne, że ich uczucia względem siebie nie są takie prostolinijne. Pytanie tylko, czy warto zaryzykować, bo jeśli im nie wyjdzie, to stracą dwa razy więcej, bo również swoją przyjaźń, za którą tak bardzo oboje tęsknili. A nawet jeśli by wszystko było po ich myśli, to czy wszystkiego nie zepsują chmury gradowe wiszące nad ich 𝑟𝑜𝑑𝑧𝑖𝑛𝑎̨? Dessie i Alf to kopie swoich rodzicieli, a przecież każdy wie, jak wyglądała ich historia. Czy historia zatoczy koło?
Recenzja: wocziii, Szymkowiak Wiktoria
Książka pochłonęła mnie od razu, jak poprzednie dwie części. Mimo tego, że historia skupiała się na dwóch innych bohaterach, wciągała tak samo mocno, jak historia Jose i Chase'a. Wylałam mnóstwo łez, ze smutku jak i śmiechu. Zdenerwowania, również nie brakowało, ale mimo wszystko, uwielbiam tą historię i zdecydowanie należy ona do top trzech moich ulubionych książek. Nie było momentu, abym musiała się zastanawiać, co autorka miała na myśli, co jest bardzo wielkim plusem, bo książka była napisana w prosty, nieskomplikowany sposób. Jeśli ktoś poprosi mnie, abym coś mu poleciła, zdecydowanie powiem, że Despite Your (im)perfections.
Recenzja: https://ksiazki-takie-jak-my.blogspot.com, Agnieszka Nikczyńska-Wojciechowska
Przeczytałam jednym tchem, w jeden wieczór! Książka jest naprawdę pomysłowa, widać, że autorka przemyślała fabułę od początku do końca. Nie oddała w ręce czytelnika banalnej powieści, lecz naprawdę świetnie napisaną komedię romantyczną. Pisarka operuje plastycznym językiem i za sprawą barwnych opisów pisarka wciągnęła mnie w wykreowany przez siebie świat. Jestem zauroczona tym, że ta powieść jest tak dobra. Książki o miłości często są przesłodzone, a w tym przypadku nie spotkałam się z takim zabiegiem. Autorka wykreowała ciekawe postacie, które wyróżniają się swoimi osobowościami. W szczególności polubiłam główną bohaterkę, która jest naprawdę świetną babką! W tej książce naprawdę nie brak niczego. Jest humor, są emocje. Są ciekawi bohaterowie, humorystyczne dialogi, intrygująca fabuła, dobrze opisane wątki problemowe. W realistyczny sposób są budowane relacje. Najbardziej urzekło mnie to, że tę książkę się tak szybko czyta. Całość wieńczy piękna, minimalistyczna okładka.
Recenzja: Demetiera_, Leżoń Klaudia
Hej wszystkim ! Dziś przygotowałam dla was recenzję książki która kończy w pewien sposób cudowny czas jaki mogłam spędzić przy całej trylogii Flaw(less). Jest to nie do wyobrażenia jak ważna dla mnie jest ta trylogia, i ile łez oraz uśmiechu potrafiła ze mnie wydobyć - więc teraz czas na małe podsumowanie… [Josephine i Chase wreszcie są szczęśliwi. Po wszystkich burzach, sztormach i zawieruchach, których nie szczędził im los, wciąż są razem, połączeni uczuciem, a w dorosłość wkracza właśnie najpiękniejszy owoc ich miłości ― osiemnastoletnia Destiny. Destiny zna historię swoich rodziców i podobnie jak wiele osób w jej wieku, trochę marzy o przeżyciu równie romantycznego uczucia ― oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem. Na razie jednak poznajemy ją w chwili, gdy wyrusza z rodzicami, by spędzić święta w gronie krewnych i przyjaciół. Dziewczyna nie może się już doczekać spotkania z bliskimi… Zwłaszcza z jednym, ważnym dla niej człowiekiem. Alfie, dawny towarzysz dziecięcych zabaw, wyrósł na przystojnego mężczyznę i to jego Destiny szczególnie pragnie zobaczyć. A ponieważ jest córką swoich rodziców, to ― zupełnie jak kiedyś ― sprawy szybko zaczną się komplikować…] Marta jest autorką która od samego początku zrobiła na mnie ogromne wrażenie, i to dosłownie. Pierwsza część pochłonęła mnie tak bardzo że siedziałam nad książką i nie potrafiłam się oderwać. Tak również było przez te dwa ostatnie tomy, lecz trzecia część jest dla mnie najbardziej wyjątkowa. Pomimo że opowiada ona o losach córki Josie i Chase’a to tych Misiaków tu nie zabraknie. Autorka wplata nam dużo wątków w tym jak wspominałam naszych poprzednich głownych bohaterów więc tutaj mamy o wiele więcej niespodzianek. Jednak mimo że wszystko wydaje się kolorowe i cudowne, to oczywiste jest to że nie zabraknie nam tu bólu, wylanych łez więc myślę że warto się zaopatrzyć w kilka chusteczek. Marta stworzyła emocjonalny rollercoaster który sprawi że wszystko poczujemy ze wzmocnioną siłą a fabuła zawierająca mnóstwo bólu ale równocześnie tyle piękności roztopi wasze serca. Mam nadzieję że i wy skusicie się sięgnąć po tę część, a dla osób nie czytających poprzednich zachęcam po zapoznanie się z losami Josie i Chase a później Destiny oraz Alfiego <3 buziaki
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.