Spis treści książki
- Nauka
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- Zdrowie
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
4.7/6 Opinie: 9
ePub
Mobi
Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina?
Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem - czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia.
Powieść Historia wilków znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017, czyli najbardziej prestiżowej nagrodzie literackiej w Wielkiej Brytanii. Ta z pozoru prosta historia rozwija się w wiele różnych wątków, opisanych oszczędnym, precyzyjnym językiem. To opowieść, która toczy się spokojnym biegiem nizinnej rzeki, niepokojąco wciąga, wytrąca z równowagi i pozostawia w stanie emocjonalnego niedosytu. Czytając ją, dowiesz się, jak na życie dorosłej kobiety wpływają nie do końca świadome wybory, których dokonywała jako odtrącona nastolatka. Wystarczy jeden rok, aby wszystko zmieniło się - nieodwracalnie...
"Nigdy jeszcze nie spotkałem się z pierwszą powieścią, która byłaby tak wyborna, poetycka, złożona i rozdzierająco piękna."
T. C. Boyle, autor The Harder They Come
"Nie sposób się oderwać. Historia wilków naprawdę się wyróżnia."
"Sunday Telegraph"
"Pisarstwo Fridlund jest tak żywe... Pozwala odczuć opisywane miejsca w niezwykły sposób."
"Daily Mail"
Olga Kowalska, Wielki Buk: "Historia wilków" to opowieść diabelnie niepokojąca, drażniąca niemal wszystkie nerwy
Krótka Przerwa: "Historia wilków" najlepszą książką pierwszego półrocza 2019
Marcin Okoniewski, Okoń w sieci: "Historia wilków" ma skłaniać do refleksji. Rzeczy niewypowiedziane niepokoją nas najbardziej
Emily Fridlund dorastała w Minnesocie, w Twin Cities. Obroniła doktorat w dziedzinie literatury i twórczego pisania na University of Southern California. Jej zbiór opowiadań Catapult został nominowany do nagrody im. Mary McCarthy i zostanie opublikowany przez wydawnictwo Sarabande Books. Historia wilków jest jej debiutancką powieścią. Fridlund mieszka w okolicy Finger Lakes w stanie Nowy Jork.
4.7
6
Samotnym jest trudniej, to prawda społeczna. A najtrudniej jest znosić samotność dzieciom. "Historia wilków" nie jest przygodowo-indiańska ani nie popularyzuje nauk przyrodniczych. To całkiem prosta historia dojrzewającej nastolatki, która wpada w dziwne relacje. Do domowych problemów z rodzicami - starymi hippisami, dochodzą szkolne kłopoty rówieśnicze. Azylem wydaje się bujna przyroda, bo bohaterka Madeline mieszka na amerykańskiej prowincji, wśród lasów i jezior. Ucieka na jezioro, ucieka w las, ale przecież marzy o ucieczce w drugą stronę - do Wielkich Miast. Na tle losów Madeline autorka celnie przedstawia uniwersalne wnioski o kondycji ludzkiego społeczeństwa w punktach przejściowych - tutaj między dzieckiem a dorosłością. Dzięki takim lekturom dowiadujemy się o sobie coraz więcej. Jeżeli tylko chcemy siebie poznawać.
6
6
Super klimat Ameryki od strony zadupia, biedy mieszkańców przyczep i domów własnoręcznie postawionych z bali, gaconych przed surową zimą liśćmi i szmatami, nad pięknymi jeziorami, a w tych okolicznościach przyrody nastolatka, wrażliwa wśród surowych przygód, wplątana w gorzkie epizody, wyrastająca ku ucieczce od dzieciństwa do Wielkich Miast. Literatura i współczesny, drapieżny przekład są warte pochwał.
5
jak wszystkie książki - laureatko Bookera - ciężko się czyta
5
Chciało by się napisać, że trzyma w napięciu. Ale właściwie od początku można spodziewać się finału. Wiele pobocznych wątków, które mają zbudować portret głównej bohaterki, na dobrą sprawę niewiele wnoszących do głównego wątku. Na koniec absurd tolerancji. Czyta się szybko, chociaż właściwie oczekuje się tylko nie "czy" a "jak" zginie chłopczyk.
4
Hmmm, mam problem z daniem oceny tej książki. Historia niby całkiem ciekawa, o dorastaniu młodej osoby, samotności, relacjach międzyludzkich, ale z drugiej strony jakaś chaotyczna. Ale może właśnie taka miała być w końcu to co dziej się w młodych ludziach u progu ich dorosłego życia takie właśnie jest: pełne chaosu, burzliwe, niepoznane. Zwłaszcza jeśli jest się uczestnikiem takich wydarzeń jak nasz młoda bohaterka. Niemniej jednak książka momentami lekko mnie nużyła i kilka razy musiałam się zmusić żeby do niej wrócić, co obniża u mnie jej ocenę.
4
Madeline, a właściwie Linda, jest 14letnią dziewczyną, która przeżywa właśnie swój okres dojrzewania/dorastania. Poznajemy historię z jej punktu widzenia, która przedstawiona jest a bardzo melancholijny, wręcz apatyczny sposób. Dowiadujemy się, że jej życie nie należy do łatwych i pięknych. W domu panuje bardzo dziwna atmosfera. Rodzice nie zwracają na nią uwagi, nie są nią zainteresowani, zachowują się tak jakby jej nie było, lub jakby nie była ich prawdziwą córką. Sytuacja w domu nie jest jednak jedynym zmartwieniem Lindy. W szkole traktowana jest w bardzo podobny sposób. Jest wyśmiewana przez rówieśników. Szydzą z niej, wytykają palcami i bardzo niekulturalnie przezywają. Wydaje się, że jej życie wyglądać będzie jak niekończąca się przykra rutyna, ale pewnego dnia wszystko się zmienia. Do domku po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa, zupełnie normalna rodzina (w przeciwieństwie do jej) z 4letnim synkiem - Paul'em. Linda, jako osoba starająca się żyć we własnym cieniu i uciekająca od innych, ku swojemu zdziwieniu i zaskoczeniu przełamuje się, otwiera na nowych sąsiadów i szybko się z nimi zaprzyjaźnia. Jeszcze nie jest tego świadoma, ale jej życie obróci się o okrągłe 180*. Wow. Czytając tę książkę było mi ciężko się skupić, chwilami zastanawiałam się o co chodzi, i dlaczego została ona nominowana do nagrody bookera 2017. Po przeczytaniu i głębszym zastanowieniu się znalazłam odpowiedź. Autorka bardzo realistycznie ukazuje problem dorastania i samotności w momencie, kiedy jest się wręcz odseparowanym od społeczeństwa, a wiadomo, że takie życie może wpłynąć na nasz całokształt, na to jacy staniemy się w przyszłości. Dla mnie historia niezbyt wciągająca. Jednak wydaje mi się, że młodzież, czyli osoby w wieku takim samym bądź przybliżonym do wieku bohaterki, mogłaby bardziej się wciągnąć w tę lekturę, a wiele osób zapewne utożsamiłoby się z Lindą, ponieważ określony przez autorkę wiek, jest okresem, w którym każdy z nas szuka swojego "ja". Historia warta uwagi. Polecam.
3
3
Recenzja: Marta wśród książek, Marta Daft
Uczymy się całe życie. Chłoniemy otoczenie, powoli stając się częścią wielkiego świata zależności. To, z czym zetkniemy się podczas drogi w dorosłość, ukształtuje nasze myśli, pragnienia i czyny, których później możemy żałować. Na zmianę i nowe wybory jednak jest już za późno. Czasy dzieci kwiatów, wolność we wszystkich aspektach życia. Życie Madeline ogranicza się do odludnej części północnej Minnesoty. Jej rodzice buntowali się przeciwko władzy, wychowując córkę w komunie, która się rozpadła kilka lat temu. Teraz ich życie ogranicza się do małego domku i trzyosobowej rodziny, lecz to tylko pozory. Linda zajmuje się psami, pilnuje ognia i patroszy ryby, jednak największą samotność odczuwa w szkole, gdzie jest wyśmiewana i nie ma przyjaciół. Odizolowanie jest równocześnie ratunkiem i zagrożeniem. Nadchodzą jednak zmiany, które przybywają wraz z nowymi sąsiadami. Linda, pomagając przy czteroletnim synku sąsiadów, próbuje odzyskać choć trochę ciepła rodzinnego, normalności i bezpieczeństwa. Tylko czy rzeczywiście to, co widzi, jest normalne? Emily Fridlund w swej powieści Historia wilków porusza tematy mocne i skłaniające do refleksji. Czy każdy czytelnik jest w stanie unieść ciężar tej opowieści? Na długo po przeczytaniu tejże powieści miałam wrażenie, że coś mi w niej umknęło. Dłuższy moment zajęło mi wczytanie się w powieść i odnalezienie granic, dość nikłych, między Lindą dzieckiem i dorosłą. Powracając wciąż w myślach do fabuły, odkryłam, że moje rozbiegane myśli to tylko chaos, który tworzy ta historia w umyśle czytelnika. Nie każdy przez niego przebrnie i odkryje to, co faktycznie ważne, a warto odkryć drugie dno tej opowieści. Fabuła tylko z początku wydaje się zagmatwana niczym los Lindy, która od najmłodszych lat czuje tylko odrzucenie, lęk i niszczącą siłę słów i czynów. Jak wpływa na nią dzieciństwo bez zainteresowania ze strony dorosłych? Tego czytelnik dowiaduje się już z perspektywy dorosłej osoby, która odkrywa, co zostało z tamtej dziewczynki. Autorka umiejętnie dryfuje pomiędzy wczoraj i dziś ukazując nam, jak ogromny wpływ na to, kim jesteśmy, ma to, co zdarzyło się kiedyś. Z łatwością można tu odnaleźć dwa rodzaje samotności, które wyniszczają człowieka równie mocno. Jeden, gdy odgradzany od świata, bez możliwości rozmowy z kimkolwiek zaczynasz dziczeć, szaleć i stapiać się z otoczeniem, wrastać w świat, który jako jedyny przyjmuje twoje słowa. Drugi typ samotności to ten, którego Linda doświadcza na każdym kroku. Choć jest wśród ludzi, w środku odczuwa pustkę, a chęć przynależności i odczuwania czyjejś obecności powoli zaburza jej osąd tego, co widzi dookoła. Historia wilków to powieść wymagająca skupienia. Pisarka wprowadza masę wątków, część z nich urywa, zamienia na inne. Wszystko to powoduje, że czytelnik brnie dalej, chcąc poznać finał tej opowieści. Pomimo rosnącego niepokoju i mroku, który czai się gdzieś na rogu, by dopaść każdego, kto nie jest dość uważny. Nawarstwiające się emocje odnajdują ujście w finale opowieści, która niejednokrotnie zachwyca, przeraża i fascynuje. Miałam mieszane uczucia, błądziłam po meandrach ludzkich zachowań i odkładałam ją niejednokrotnie na za chwilę. Historia wilków to opowieść, która na długo oplata nasz umysł. Pokazuje, jak ważne w życiu każdego człowieka jest współistnienie w społeczeństwie, bycie ważnym i kochanym, a przede wszystkim zauważonym. Ocena: 7/10
Recenzja: https://www.instagram.com/_next.page_/, Kamila Zielińska
Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina? Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. Powieść Historia wilków znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017, czyli najbardziej prestiżowej nagrody literackiej w Wielkiej Brytanii. Ta z pozoru prosta historia rozwija się w wiele różnych wątków, opisanych oszczędnym, precyzyjnym językiem. To opowieść, która toczy się spokojnym biegiem nizinnej rzeki, niepokojąco wciąga, wytrąca z równowagi i pozostawia w stanie emocjonalnego niedosytu. Czytając ją, dowiesz się, jak na życie dorosłej kobiety wpływają nie do końca świadome wybory, których dokonywała jako odtrącona nastolatka. Wystarczy jeden rok, aby wszystko zmieniło się — nieodwracalnie... „Dziwiłam się, że mogłam im się wydawać kimś odrębnym i trwałym, czymś charakterystycznym.” Macie czasem tak, że sięgając po książkę i przeczytaniu opisu nie wiecie, czego kompletnie się spodziewać? Kiedy książka zdaje się być kompletną zagadką, przez co jeszcze bardziej Was intryguje? Ja właśnie miałam tak z „Historią Wilków” Emily Fridlund. Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania jej, po przeczytaniu opisu nie miałam pojęcia, gdzie mam ją umiejscowić. Zaintrygowana zgodziłam się tym bardziej, żeby ją zrecenzować cały czas myśląc, czy umiejscowić ją w fantasy, thrillerze, czy jeszcze w innym gatunku. Sama nie wiedziałam, aż miałam w końcu się przekonać, kiedy sięgnęłam po książkę. „Później czułam tę mżawkę za każdym razem, gdy widziałam dziecko na huśtawce. Beznadzieja tego wszystkiego – pełen ekscytacji lot do przodu i nagle w połowie lotu powrót. Jałowe przekonanie, że może następnym razem lecąc do przodu się uda i nie wróci się z powrotem.” Rodzice czternastoletniej Madeline nie zwracają na nią w ogóle uwagi, nie interesują się nią. Dodatkowo w szkole jest wytykana przez rówieśników palcami. Jednak na samych słowach się nie kończy. Dochodzi do dręczenia dziewczyny przez rówieśników. Jednak żucie Lindy zmienia się, kiedy do domu po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa rodzina. W tamtej chwili wszystko się zmienia, a szczęście, które wkracza na scenę, zostaje szybko zaburzone, pozostawiając ślad niczym koła na spokojnej tafli jeziora. „- Powiedziałeś, że opowiesz o mojej przeszłości, niepieprzonej przyszłości. - W tym przypadku to jedno i to samo.” „Historia Wilków” jest na dobrą sprawę opowieścią o problemach dorastania, które na co dzień można spotkać w szkole. Niektórych z nas mogą one nie dotyczyć, lecz jednak jakaś cząstka dzieci się z nimi zmaga. Na zachowanie rodziców bohaterki może wpływać fakt, że są oni hipisami, a sama bohaterka wychowuje się w komunie, a jak wiadomo w tamtych czasach było różnie. Autorka idealnie ukazuje drugi rodzaj samotności – pierwszy jest oczywisty i najbardziej popularny, kiedy odgrodzeni od świata ludzie zaczynają z samotności wariować, nie mając możliwości z nikim porozmawiania przez wiele dni, miesięcy a nawet lat. Natomiast druga, i ta nad którą pochyla się Fridlund to samotność, którą przeżywa się w tłumie. Niedawno nawet recenzowałam podobną książkę, która również opowiadała o takim problemie, którą również polecam (MOWA TU O „JESZCZE BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI). Powoli rozwijająca się wielowątkowa akcja wprowadza pewien zamęt w historii, który może na początku przeszkadzać. „Wydawało mi się to nie w porządku, że aby stać się kimś innym, nie wystarczy próbować z całych sił albo powtarzać sobie to raz po raz.” Słyszałam o tej historii już wiele zdań i to co mnie zdziwiło to, że jest bardzo równy podział zdań. Jednym ta książka bardzo się podobała, a innym wręcz przeciwnie. Zazwyczaj mam zdanie o takich książkach, że faktycznie muszą być dobre i tak też było w tym przypadku mnie akurat książka bardzo przypadła do gustu. Do tej historii, pomimo że czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie trzeba być w pełni skupionym. Książka nie jest łatwa w odbiorze, pomimo tego, że autorka zastosowała narrację pierwszoosobową, która w większości przypadkach właśnie ułatwia czytelnikowi odbiór historii. Stąd mogą właśnie wynikać te podziały zdań. Największym problemem bohaterki była samotność i to trzeba było zrozumieć. Porzucana przez rodziców, którzy byli tylko fizycznie, lecz nie wspierali, ani nie interesowali się córką, do tego złośliwości prawione przez kolegów ze szkoły dopełniały całości. Autorka zwraca uwagę na bardzo istotną rzecz w swojej historii i bardzo cieszę się, że mogłam przeczytać tę historię.
Recenzja: https://kit-katbooks.blogspot.com, Katarzyna Boguś
Historia Wilków To historia trudna, czytało mi się opornie, choć były wyjątki. Całą historię Madeline trzeba czytać uważnie, dziewczyna miała problem, choć ciężko określić co było tego powodem. Linda chyba czuła się samotna, chciała zwrócić na siebie uwagę, duży wpływ miało na to jej wczesne dzieciństwo, kiedy żyli w dziwnej wspólnocie. Historia Wilków, skąd tytuł? Wiadome jest, że dziewczyna bardzo lubiła historię tych zwierząt, czy może utożsamiała się poniekąd z nimi? 🤔 Dużą rolę w tej książce odgrywa religia, wyznawanie czegoś lub kogoś, do tego stopnia, aby poświecić czyjeś życie, życie, które dopiero się zaczynało. Mi jako rodzicowi ciężko jest pojąć, jak można czekać ,kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że coś jest nie tak, jak trzeba mieć "wyprany mózg"żeby wierzyć w pozytywne myślenie, i nie udać się do Specjalisty, tym bardziej, jeśli chodzi o dziecko, które jest od nas rodziców zależne. Cała książka dla mnie jest dziwna, nie uważam jej za złą, bo daję dużo do myślenia, może gdyby Linda wychowała się w "normalnym"otoczeniu, miała lepszy kontakt z matką, mogła, by coś zrobić, jako dziecko wiedziała, że coś jest nie tak, ale była sama ze swoimi myślami. Ta książka to taka plątanina wydarzeń, etapów dorastania. Raz widzimy sytuację oczami 14-letniej dziewczynki, a za chwilę mówi nam o tym 26-letnia kobieta, która nadal ma problemy, idzie do przodu, jednak sytuacje z przeszłości nie dają jej spokoju. Wychowanie, wsparcie, wiara, wpływ drugiego człowieka, to wszystko ma znaczenie. Czasami człowiek zmaga się z różnymi zaburzeniami, które powstały we wczesnym dzieciństwie, czasami potrzebujemy drugiej osoby, by coś zrozumieć, by coś zmienić. Choć ta książka to nie mój klimat, uważam, że warto było ja przeczytać. Zastanowić się, czy w moim otoczeniu, nie znajduje się ktoś w podobnej sytuacji. Jaki wpływ ma na człowieka wiara? Kiedy wiarę w coś lub kogoś, przynależność do czegoś, można nazwać sektą? Tyle pytań a tak mało odpowiedzi, chyba na większość z nich, każdy musi opowiedzieć sobie sam..
Recenzja: http://bookiecik.pl, Dominika Rygiel
Siłą napędową Historii wilków jest zagadka, która unosi się od początku do niemal samego końca nad fabułą powieści. Emily Fridlund koncentruje ją bowiem na sporej dozie nieoczywistości, niedopowiedzeń czy dwuznaczności, które z każdym rozdziałem kumulują się, tworząc aurę pełną niepokoju, nerwowości i niepewności, a poniekąd zagrożenia, zła czającego się nie wiadomo gdzie, przychodzącego nie wiadomo skąd. Nic nie jest tutaj definitywne, wybory bohaterów nie wydają się w pełni czytelne ani klarowne, wszystko budzi pewną dozę wątpliwości. Nic więc dziwnego, że lektura ta zdaje się być przeżyciem osobliwym, momentami wręcz dziwacznym. Analizując fabułę, samoczynnie narzuca się opinia, jakoby powieść była powieścią inicjacyjną, stricte młodzieżową. Nic bardziej mylnego. Amerykańska debiutantka stworzyła powieść nad wyraz dojrzałą, koncentrującą uwagę na wiele ważnych problemów. Pierwszym z nich jest dojmująca samotność nastolatka-outsidera, jakim bez wątpienia jest główna bohatera Madeline, zwana Lindą. Jej alienacja wynika poniekąd ze stylu życia jej rodziców, którzy tworzą coś na kształt dziwacznej komuny. Nie zwracają uwagi na dojrzewającą córkę. Nieakceptowana zaś przez rówieśników dziewczyna szuka pocieszenia w obserwowaniu otoczenia. Gdy wprowadzają się nowi sąsiedzi, jej życie zdaje się nabierać barw. Wreszcie została dostrzeżona i poniekąd zaakceptowana, do tego stopnia, iż powierzona zostaje jej opieka nad ich czteroletnim synkiem Paulem. W tym momencie dziewczyna zaczyna odczuwać sens życia, czuje się za kogoś odpowiedzialna, ważna w świecie, w którym dotąd była niewidoczna, bezbarwna niemal. Wiecie jak to jest z wakacjami. Najpierw się na nie czeka i czeka, a potem zawsze coś jest nie tak. Wszędzie, gdzie się nie spojrzy, insekty zagęszczają powietrze, ptaki ogołacają drzewa z owoców, a ogromne, ciężkie liście przygniatają gałęzie do ziemi. Ma się ochotę to spętać, zniszczyć, potrzaskać. Popołudnia są tak tłuste i długie. Chcesz się przekonać, czy cokolwiek, co robisz, ma jakieś znaczenie. Tak naprawdę jednak poczucie zagrożenia nie gaśnie, napięcie wręcz się wzmaga, atmosfera jeszcze bardziej gęstnieje i mętnieje. Aura staje się jeszcze bardziej duszna, ociężała i mroczna, nieprzenikniona. Czytelnik musi wykonać nie lada wysiłek i wykazać się nie lada sprytem, by dotrzeć do motywów działań bohaterów, by odkryć pojedyncze nitki i spleść je w pełną, fabularną sieć. A i ta okaże się wątpliwa, chybotliwa, zaskakująco niepewna. Wątpliwości nie budzą jednak zgrabnie wpleciona w fabułę problematyka wyobcowania i odrzucenia młodego pokolenia, braku zrozumienia i chęci zaangażowania się rodziców w ich życie. Emily Fridlund podejmuje również tematykę rodzicielskich zaniedbań nie tylko wychowawczych, ale i pielęgnacyjnych dzieci, obojętność na ich los. Jeśli dodać do tego wątek pedofilii to nie sposób nie określić finalistki Nagrody Bookera roku 2017 jako książki porażającej, przygniatającej, niezwykle posępnej. Odczucie to potęguje szorstki, surowy, nad wyraz chłodny styl, a także swoisty chaos w przekazywaniu myśli. Narracja jest rwana, nielinearna, a portrety bohaterów nieprzejrzyste, ich wybory zagmatwane i ciężkie do przewidzenia. Lektura tak skonstruowanej powieści wymaga nie lada atencji i skupienia. Za sprawą do końca nierozwikłanej zagadki staje się jednak frapująca i uzależniająca. JEDNYM ZDANIEM Powieść wymagająca, stylistycznie niełatwa, wieloznaczna, a w tej swojej całej niekonwencjonalnej świeżości frapująca i oryginalna. Zmusza do ciągłej i dogłębnej analizy treści, przepracowywania jej, a mnogość interpretacji jest tylko i wyłącznie jej wartością dodaną.
Recenzja: https://www.instagram.com/efemerycznosc_chwil/, Magdalena Andrzejewska
Lubicie sięgać po ambitniejszą literaturę wymagającą od czytelnika ogromu skupienia i poświęcenia się jej w całości aby zrozumieć przekaz w niej zawarty?to dobrze trafiliście. Madeline zwana Lindą jest outsiderem.Zostaje wykluczona z życia szkolnego przez rówieśników. Jest wyszydzana , traktowana jako zbędny element. Wychowywana jest w komunie przez rodziców hipisów. Miasteczko Loose River jest specyficzne, tu kobiet nie czeka nic dobrego. Rodzina mieszka odseparowana od innych mieszkańców. Dziewczynka czuje się niekochana, brak jej przytulenia i poczucia bezpieczeństwa, które powinni dać jej rodzice. Oni zajęci swoim życiem kompletnie się nią nie interesują...co z tego, że dziecko wie, że się je kocha skoro za tym nie idą czyny... nie narzeka. Dla nich oznacza to jedno-jest w porządku. Gdy nieopodal ich domu wprowadzają się nowi sąsiedzi, dziewczynka odżywa.Zostaje opiekunką czteroletniego Paula, doskonale dogaduje się z jego mamą. Niestety, poczucie bezpieczeństwa bywa złudne, a los okrutny tak jak i jej własny Ojciec. Autorka porusza tu wiele spraw. Obnaża dysfunkcje w rodzinach, pokazuje jak wielki wpływ na nasze dalsze życie ma dzieciństwo, wybory których dokonamy, a także jak bardzo fałszywe oskarżenia potrafią zniszczyć komuś życie.Pokazuje świat widziany oczami zarówno z perspektywy nastolatki jak i dorosłej kobiety, która posypuje solą ból, zadawany jej przez lata. Tu nic nie jest powiedziane wprost. Z kartki na kartkę wylewa się na nas jej ból, samotność i walka o to by być ważna i zaakceptowana. To jedna z książek, która porusza do głębi i pozostaje w czytelniku na długo. Najpiękniejszym w tej opowieści jest to, że wypowiedzi autorki nie są dosadne. To my musimy wejść w głąb siebie by dojrzeć to co nie zostało powiedziane wprost. Polecam. Moja ocena 8/10. Ta książka znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017 roku, prestiżowej nagrodzie literackiej w Wielkiej Brytanii przyznawanej za najlepszą powieść anglojęzyczną.
Recenzja: Wywiedziona ze słowa,
Książka wprowadza Czytelnika w naprawdę mroczny klimat. Mamy główną bohaterkę, która zarazem wprowadza nas w meandry tej historii, ale tak naprawdę od początku nie wiemy z czym tak naprawdę się zetkniemy. Madeline zaczyna dojrzewać, a jak doskonale wiemy, okres dojrzewania jest czymś trudnym dla młodej osoby. Często spotykają się one z brakiem akceptacji ze strony otoczenia, a tutaj dziewczyna nie ma nawet oparcia w rodzicach. W tak trudnej rzeczywistości pojawiają się w jej życiu nowi ludzie, sąsiedzi, którzy przyjmują ją, są wobec niej życzliwi, a ona czuje, że więź między nimi a nią zaczyna się zacieśniać. Książka znalazła się na liście nominowanych do Nagrody Bookera. Jestem osobą, która sceptycznie podchodzi do tego typu pozycji, bo miałam styczność z nagrodzonymi książkami, które nie wpisywały się w mój gust. Tutaj jednak mile się zaskoczyłam, bo nie tylko język tej powieści wywarł na mnie pozytywne wrażenie, ale też sposób kreacji bohaterów. Madeline mimo poczucia wyobcowania miała swoje pasje, chciała pozbyć się bańki mydlanej, w której dotychczas żyła, wyobcowana. Sąsiedzi Madeline, a zwłaszcza mały Paul od razu zyskali moją sympatię. Ciekawy świata chłopiec stał się kimś ważnym w życiu czternastolatki. Nad tą książką roztacza się również klimat tajemniczości, budzi ona w nas niepokój, ale mimo wszystko nie potrafimy się oderwać od lektury. Początkowo nie potrafiłam wciągnąć się w czytanie, gdyż początek jest pełen szczegółów, które nie dla każdego mogą być interesujące, ale warto przez niego przebrnąć by później zachwycać się nad rozwinięciem i zakończeniem. Razem z główną bohaterką wychodzimy z jej strefy komfortu i poznajemy jak dużo ciepła może okazać nam drugi człowiek. Z mojej strony - serdecznie polecam!
Recenzja: www.instagram.com/infinifable, Anna Strzelczak
Historia wilków, historia dojrzewania. Książka wprawiająca w pewien trans, którą chcesz odłożyć, a jednocześnie nie chcesz, a wręcz nie możesz. Wsłuchujesz się w nią, aby usłyszeć coś niesłyszalnego i wczytujesz się, aby zauważyć coś niedostrzegalnego. Tutaj powieść bowiem zawiera się pomiędzy słowami. Słowami, osuszonymi z łez, ponieważ cała fabuła przepływa między samotnością, rozczarowaniem, promieniem nadziei, a zderzeniem z prawdą. Tutaj łez już nie ma, może właściwie nigdy nie było? Może życie jest obdarte z wrażliwości i sens ma tylko obojętność. Tak właśnie dorastała 14-letnia Madeline, chociaż w otoczeniu bliskich ludzi, to tak bardzo sama. Wychowana z przyrodą zamiast z bliskością rodziców. Pozostawiona sama sobie. Tak różna od kolegów ze szkoły. Twarda i oschła. Jak bardzo lata dziecięce mają wpływ na przyszłość? Pod skorupą kryje w sobie chęć poznania ciepła i kiedy poznaje sąsiadkę z naprzeciwka oraz jej synka, jej codzienne dni stają się inne. Potrzeba przynależności, stania się dla kogoś ważną sprawiają, że przystaje z tą dwójką osób. Co jednak wydarzy się, gdy wróci mąż poznanej koleżanki? Jak człowiek może wywierać wpływ na drugą osobę? Do czego to może doprowadzić? Oraz jakie konsekwencje ponoszą czyny albo ich brak? Tutaj możemy zadać sobie wiele pytań, ponieważ książka nawołuje do refleksji. I to książka napisana tak oszczędnym językiem, momentami wręcz prozą poetycką. Proste słowa mogą wywołać duży efekt. I pomimo tego, że akcja przeskakuje pomiędzy różnymi wydarzeniami i wiekiem głównej bohaterki, mimo tego, że jest chaotyczna, a wątki są od siebie czasami oderwane i denerwuje nas to, to nadal jesteśmy zakotwiczeni i brniemy dalej. Chcemy poznać finał tej trzymającej w namacalnym napięciu książki, przy której musimy pamiętać o oddychaniu, bo powietrze jest wokół nas gęste od niedopowiedzeń, od sekretów mroku, które niesie za sobą życie.
Recenzja: www.instagram.com/woleksiazki, Klaudia Szwagrzyk
Dzisiaj mam dla Was recenzje książki, o której nie wiem co napisać. Historia dziewczyny, a może bardziej wspomnienia kobiety, która w młodości przeżyła prawie wszystko. Wyrzutek w szkole, bez przyjaciół, trochę też bez wsparcia od rodziny. "Historia wilków" to opowieść o bolesnej przygodzie, jakim jest życie. O decyzjach, które mogą zmienić wszystko, a równocześnie nie zmienić nic i o ich konsekwencjach, które zostaną z nami do końca. Na początku ta książka, była dla mnie nudna, niby trochę zagadkowa, ale dalej nudna. Czytając, potępiałam zachowania bohaterów i miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt. Nagle zmieniło się w niej wszystko. Akcja stała się bardziej dynamiczna, a ja byłam ciekawa co będzie dalej, jak zakończy się ta historia i czy jej bohaterowie mają prawo do szczęśliwego zakończenia. Emily Fridlund zmusza nas do refleksji, tą książką każe nam zwolnić i zastanowić się dokąd chcemy pójść, jak żyć i czy ucieczka jest dobrym rozwiązaniem. Pisałam, że na początku się wynudziłam i to jest szczera prawda, ale czy wszystkie książki muszą być dynamiczne i pełne akcji? Nie. I "Historia wilków" taka właśnie jest. Powolna, bolesna, refleksyjna. Masz chwilę? Przeczytaj i przekonaj się, jak wiele, albo jak niewiele brakuje Ci do "głupca"*, który bezmyślnie kroczy w stronę przepaści.
Recenzja: https://www.instagram.com/_kingu_reads/ , Kinga Bara
‘’Historia wilków’’ jest to książka, która bez wątpienia daje do myślenia, a po jej przeczytaniu ilość pytań dotyczących tej opowieści zamiast maleć – rośnie, skłaniając tym samym do wielu refleksji. Gdy poznajemy naszą główną bohaterkę – Madeline, ma ona czternaście lat, a jej sposób postrzegania świata nieco się różni od jej rówieśniczek. Zapewne jest to spowodowane poniekąd miejscem w którym dziewczyna dorastała, bądź też sposobem w jaki została wychowana – na pewno po części odpowiedzi na te pytania znajdziemy w książce. Gdy pewnego dnia dziewczyna poznaje swoich nowych sąsiadów z dziwnych przyczyn nie przedstawia się swoim imieniem, lecz imieniem swojej koleżanki z klasy – Lindy. Jaka jest tego przyczyna, oraz jakie konsekwencje przyniesie w przyszłości dalsza znajomość Lindy z ludźmi mieszkającymi po sąsiedzku ? ‘’Historia wilków’’ to lektura, która z pewnością nie należy do lekkich. Jest to książka nadzwyczaj surowa, przedstawiająca różne oblicza ludzkiej natury, nawet te najmroczniejsze. Rok w którym rozgrywa się akcja książki nie jest określony, a wydarzenia rozgrywają się w dwóch płaszczyznach czasowych – w czasie gdy Madeline jest nastolatką, oraz gdy jest już dorosła. Temat dorastania poruszony w fabule jest skomplikowany i zawiły. Zdecydowanie bycie nastolatką w przypadku Madeline jest ciężkie, szczególnie że nie ma ona przyjaciół, a w szkole jest niezauważalna i uważana przez innych uczniów za dziwadło. Klimat książki bez dwóch zdań jest ciężki i dziki, natomiast aura otaczająca tę historię nie sprawia czytającemu zbyt wielkiej przyjemności. Warto zaznaczyć, że ‘’Historia wilków’’ wymaga od czytelnika mnóstwa koncentracji i uwagi, a przyczynia się do tego również znikoma ilość dialogów. Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę książkę, ponieważ jednocześnie mnie zaskoczyła i zszokowała, a także nieco rozczarowała. Trudno zrozumieć pewne wydarzenia mające miejsce w fabule, jednak myślę, że o to właśnie autorce chodziło, by nasze myśli skoncentrowały się wokół problemów Madeline.
Recenzja: http://detalistka.pl, Ewa Krzempek
„Historia wilków” – finalistka Nagrody Bookera 2017 – to książka o trudach dorastania i z tego też względu często porównuje się ją do „Kociego oka” Margaret Atwood. To opowieść o dziecięcej samotności, która nieraz jest katalizatorem wielu dramatycznych wydarzeń. I w końcu to studium podatności dziecięcej psychiki na wpływy różnych światopoglądów, w których wolność jednostki jest kwestionowana i podporządkowywana woli sił wyższych lub woli innych ludzi. Do tego dodać należy doskonale skreślonych bohaterów oraz wnikliwie opisane tło społeczne i mentalność mieszkańców amerykańskiego miasteczka, położonego wśród surowych lasów północnej Minnesoty. Samotność i trudy dojrzewania Główna oś wydarzeń skupia się na kilku miesiącach życia piętnastoletniej Lindy, które odcisnęły piętno na jej późniejszym życiu. Dzieciństwo dziewczyny było dość nietypowe, gdyż wychowywana była w komunie, którą założyli jej rodzice. W ciągu kilku lat od jej upadku nie zdołali jednak odbudować więzi z dzieckiem. Oparciem dla Lindy nie byli także ani rówieśnicy, ani nauczyciele. Ci pierwsi często się z niej wyśmiewali. Nauczyciele nie świecili dydaktycznym przykładem – a jeden z nich, pan Grierson został wydalony ze szkoły pod zarzutem pedofilii i molestowania jednej z uczennic, Lily Holburn. Czy było to prawdą, czy tylko wymysłem Lily? A może kara jakiej doświadczył była karą za myśli, które nie zdążyły przerodzić się jeszcze w czyny? Dorastanie w takim otoczeniu było dla Lindy bardzo trudne. Nic więc dziwnego, że pojawienie się w domku letniskowym po drugiej stronie jeziora nowych sąsiadów, którzy na dodatek wydawali się cieszyć z jej towarzystwa i ją akceptować, wyrwało ją z ogólnego odrętwienia. W końcu znalazła kogoś, kto się nią interesował. „To cudowne – o zarazem smutne – jak miło jest poczuć, że twoje ciało jest przyjmowane za pewnik.” Cena akceptacji Początkowo w domu zamieszkuje tylko 26-letnia Patra i jej 4-letni syn Paul. Linda rezygnuje z pracy w barze i opiekuje się Paulem, uczy go tego wszystkiego, co wie o pobliskich lasach, zwierzętach i roślinach czy przetrwaniu w takich warunkach. annie spratt DdjlUXj2CP0 unsplash 1 1024x768 - "Historia wilków" Emily Fridlund, czyli opowieść o samotności, Bogu i dojrzewaniu Sielankę przerywa przyjazd Leo, brakującego rodzinnego ogniwa. Wyczuwalne napięcie i niepokój nie uchodzą uwagi Lindy, ale nie wie, co jest tego powodem. Jej pytania o zdrowie Paula, pojawianie się mimo braku zaproszenia spotykają się z wrogością Leo, w zamian dostaje tylko oschłe zdawkowe odpowiedzi. Widać, że Patra jest bardziej nerwowa, że w niczym nie przeciwstawia się mężowi, jest względem niego bezwolna. Atmosfera gęstnieje. Czekamy, aż Linda zdradzi nam w końcu, co tego lata wydarzyło się nad jeziorem i dlaczego jest przesłuchiwana w sprawie Paula. „Na pewno – mówili do mnie później – musiałaś wyczuć, że coś było nie tak”. Ale jak zrezygnować z tej namiastki szczęścia, jakie znalazła w domu Gardnerów? Tu pojawia się pytanie ile jesteśmy w stanie przemilczeć za cenę akceptacji i przynależności do pewnych grup, struktur, układów? Na co jesteśmy w stanie przymknąć oko? A trudy dorastania? Do jakich doświadczeń się nie przyznajemy? Co zamiatamy pod dywan? Boska sprawa Matka Lindy po upadku komuny, w której żyła z rodziną, skierowała się w stronę religii – nie jednej, ale wielu. Na wszelki wypadek chadzała na nabożeństwa do trzech kościołów, jakie działały w pobliskim Loose River. Gardnerowie przedstawiają, zgoła odmienny sposób podejścia do Boga i religii. Są mocno uduchowieni, fanatyczni. Ważniejsze od słów i czynów są ponoć myśli i chęci. To myśli projektują czyny. ” Stań się przez jedną chwilę świadomy tego, że Życie i inteligencja są czysto duchowe – nie są z materii ani nie tkwią w niej – a wtedy ciało nie będzie narzekać.” Pozytywne myślenie jest kluczem do szczęścia i przywołania pożądanych zdarzeń. Myślenie magiczne i życzeniowe. Sekciarskie… „Nie istniej miejsce, gdzie Boga nie ma”, „Istnieje… materia…wszytko jest… umysłem” – krzyczy bawiący się na placu zabaw 4-letni Paul. Tak wiele sposobów na życie… Oba dalekie od mojego światopoglądu. Lindzie też nie pomogły w religijnym ukierunkowaniu się. Historia wilków Co z tymi wilkami? Linda była zafascynowana wilkami; poświeciła im pracę na szkolny konkurs. Dla mnie wilkami są ludzie – drapieżni, agresywni – którzy zaciekle bronią swoich przekonań i grupy, do której przynależą. Dzika jest także narracja. Poszatkowana. Język chwilami wyprany z emocji. Opowieść Lindy pokazuje, jak wydarzenia z przeszłości przenikają się z tymi z teraźniejszości – skaczemy do wydarzeń ze szkoły, do czasu, gdy miała 15 lat i do wydarzeń bieżących, kiedy jest już dorosła. Impuls, którego doświadczamy obecnie, potrafi wywołać z podświadomości zdarzenia, o których wolelibyśmy zapomnieć… prawda? Skrajne emocje Książka ponoć wzbudza w czytelnikach skrajne emocje – od zachwytu po niechęć. Ja jestem gdzieś po środku. Historia Griersonów powinna mną bardziej wstrząsnąć, ale chyba sama dałam się uśpić zapewnieniom Leo… Zachowanie Lindy też często było dla mnie nielogiczne. Wytrącało mnie z równowagi, tak że chciałabym ją nieraz popchnąć do działania lub do jego zaniechania, jak w przypadku listów Lindy do Lily i Griersona. Polecam lekturę tej książki, która skłania do wielu refleksji. Z pewnością każdy wyniesie z niej jeszcze wiele innych wniosków, zwłaszcza że niektóre wątki pominęłam, aby nie psuć wam zabawy;) Bo, jak zapewnia sentencja z okładki, najważniejsze słowa pozostaną niewypowiedziane.
Recenzja: http://kotnakrecacz.pl/, Natalia Szumska
Zaczęłam myśleć, że może wszyscy ci astronomowie zupełnie niepotrzebnie upierają się przy swoich poszukiwaniach, że może różnica pomiędzy życiem i nieżyciem jest w najlepszym wypadku minimalna, zupełnie nieistotna. Może zrozumieliśmy to wszystko opak. Wymierzyliśmy teleskopy w niebo z nadzieją, że znajdziemy siebie, a zobaczyliśmy tylko chmury substancji chemicznych. Nie ma ratunku na nudę, pomyślałam. Po tym, jak Abe zmarł, po tym, jak Leo i Patra wyjechali, nie było już żadnej zmiany w mojej samotności. Emily Fridlund „Historią wilków” debiutowała w 2017 roku. Niestety nie dostała za tę powieść Bookera, do którego była nominowana, ale udało jej się coś bardzo ważnego — weszła do współczesnej amerykańskiej literatury w sposób wartościowy, a jednak popularny. Czytałam tę książkę dwa lata temu tuż po premierze, ale dopiero teraz ukazała się w Polsce. Alleluja! Bohaterką i narratorką powieści jest Madeline, zwana Lindą. Główna część fabuły dotyczy czasu, kiedy dziewczyna ma 14-15 lat, ale czytelnik niemal na samym początku dowie się, że całość pisana jest przez kobietę już 37-letnią. Linda mieszka na obrzeżach niewielkiego miasteczka w Minnesocie, otoczonego lasami i jeziorami. Wychowują ją nietypowi rodzice — byli członkowie hippisowskiej komuny, hodowcy psów zaprzęgowych, pozostający poza nawiasem społeczeństwa. Dziewczyna dorywczo pracuje w miejscowym barze i chodzi do publicznej szkoły w miasteczku, gdzie spotyka pana Griersona, nauczyciela historii. Ten zaprasza ją do udziału w konkursie historycznym, podczas którego Linda wygłasza wykład o (tytułowej) historii wilków, za który otrzymuje nagrodę za oryginalność. Niedługo później nauczycielowi zostają postawione zarzuty o posiadanie dziecięcej pornografii. Chodzą także pogłoski, jakoby dopuścił się molestowania jednej z klasowych koleżanek Lindy, Lily, której narratorka nie dowierza. 15-letnia Matilde, już w szkole średniej obserwuje, że w środku lasu po drugiej stronie jeziora, obok którego mieszka, powstaje domek, do którego wprowadza się młoda kobieta z dzieckiem. To Patra (Kleopatra) i Paul Gardner, ludzie, którzy za zawsze zmienią życie głównej bohaterki. 26-letnia Patra zajmuje się redagowaniem książek męża–naukowca, a 4-letni Paul potrzebuje opiekunki na popołudnia — Linda spada im więc jak z nieba. Chłopczyk jest uroczy i mądry, ale też zdziwaczały. Linda zaprzyjaźnia się z dzieckiem i jego matką (przywiązanie do Patry graniczy z uwielbieniem i patologiczną wręcz tendencją do dążenia do uszczęśliwiania jej), czując niechęć do ojca, Leo, który chwilowo pracuje na Hawajach. Kiedy wraca do rodziny, wszystko się zmienia… Ale tyle powinno wystarczyć, by nakreślić wątki fabularne. „Historia wilków” konstrukcją przypomina powieści gotyckie. Jest niepokojącą relacją o poszukiwaniu ciepła i pozytywnych wzorów rodziny oraz dorastania w surowych warunkach. To zarazem opis obsesji, poczucia odpowiedzialności, życia z poczuciem winy, zawieszenia pomiędzy dzieciństwem a latami nastoletnimi i dorosłością. To również historia o tym, jak nieodpowiedzialny dorosły może zniszczyć życie dziecka i nieświadomie wpłynąć na jego późniejsze życie. Wszyscy znaczący dorośli (począwszy od rodziców, poprzez nauczycieli, aż po zaprzyjaźnionych sąsiadów) w życiu Lindy zawiedli ją, wydawali się mniej dojrzali od niej samej jako nastolatki. „Historia wilków” to powieść niepokojąca, niestandardowa, dająca do myślenia, może nawet wyczerpująca emocjonalnie (co wadą nie jest). Niewątpliwą zaletą powieści tej debiutującej autorki jest jej język (surowy, precyzyjny, a jednocześnie doskonale ukazujący świat przedstawiony z perspektywy nastoletniej dziewczynki) oraz achronologiczna budowa fabuły. Fridlund przemieszcza bohaterów w czasie i umiejętnie dawkuje czytelnikowi informacje. Już od samego początku na przykład wiadomo, że Paul umrze i że z jego śmiercią związany będzie proces sądowy. Czytelnik, pragnąc poznać się przyczyny i okoliczności śmierci chłopca, podczas lektury jest więc trzymany w nieustannym napięciu, które nie opada niemal do ostatniej strony. Fridlund w jednym z wywiadów wspomina, że „jako pisarka uwielbia bawić się w wypełnianie przestrzeni między nieznanym a znanym” (KLIK). Moim zdaniem robi to w sposób mistrzowski. Autorka sprawnie w jednej powieści łączy wiele motywów, które pogłębiają tajemniczość fabuły — północny chłód Minnesoty z jej lasami i jeziorami, życie w hipisowskiej komunie, wychowanie dzieci przez rodziców zaangażowanych w sektę, śmierć dziecka, pedofilia etc. Historia i jej okoliczności niepokoją, zastanawiają, bolą. Perspektywa nastolatki stanowi zaś dodatkowy atut — pokazuje świat z perspektywy, o której większość z nas już zapomniała. Ale nie jest to perspektywa infantylna, raczej pozbawiona doświadczeń, ale pełna myśli, które choć może powinny, nie przekładają się na czyny. Oczywiście powieść Emily Fridlund jest amerykańska, ale jednocześnie umiejscowienie jej w północnym, niemal już kanadyjskim stanie, zmienia postać rzeczy. Minnesota, która tworzy specyficzną scenografię dla wydarzeń, powoduje, że taka historia mogła wydarzyć się tylko tam. Dla mnie antyamerykańskość dojrzewania głównej bohaterki oraz brak morału jest zaletą tej powieści. Czasem po prostu coś idzie źle, czasem zwierciadła są krzywe i ludzie już na zawsze się postrzegają tak, jak się w nich ujrzeli po raz pierwszy. Poruszył mnie w tej powieści klimat, nastrój, opisy, które z fotograficzną dokładnością pozwoliły mi dojrzeć otoczenie bohaterów. PS Co do wydania polskiego, to jestem zadowolona z tłumaczenia (za wyjątkiem bezsensownego tłumaczenia nazw miejscowości, ulic czy jezior) i formy (choć uważam, że oryginalna okładka jest ładniejsza :)). SKRÓT DLA OPORNYCH Dla kogo napewno tak: czytelnik wymagający, który gustuje w literaturze pięknej z górnej półki, czytelnik, który w doborze lektur kieruje się rekomendacjami w postaci nagród (lub nominacji) literackich. Kto powinien unikać: osoby, które spodziewają się powieści obyczajowej o prostej standardowej fabule, z pozytywnym zakończeniem. Ocena: 5/6
Recenzja: https://oczymszumiakartki.wordpress.com/, Paulina Gąsior
Madeline wychowuje się na odludziu w bardzo specyficznych warunkach, nie ma przyjaciół, w szkole traktowana jest jako dziwadło. Pewnego dnia zauważa, że po drugiej stronie jeziora zamieszkało małżeństwo z małym dzieckiem. Rodzice zajęci swoimi sprawami prawie nie zauważają dziecka, gdy zaprzyjaźnia się z kobietą z naprzeciwka mało interesują się gdzie ich córka przebywa i czy wróci na noc do domu. Madeline zwana Lindą zostaje opiekunką chłopca i spędza praktycznie każdą wolną chwilę w ich towarzystwie. Opiekując się chłopcem Linda w końcu czuje się potrzebna. Gdy nagle wszystko się komplikuje Linda staje przed trudnym wyborem, nie przewidziała jednak tego, że konsekwencje jej wyboru będą tragiczne. Książka wzbudziła we mnie mieszane odczucia, z jednej strony historia ciekawa i powieść szybko się czyta, a z drugiej strony bardzo chaotyczna trudno się było połapać kiedy autorka opowiada o przeszłości a kiedy o teraźniejszości, to jest jedyny minus powieści. Autorka porusza kilka bardzo ważnych tematów dobrze nam znanych, jak samotność, odrzucenie przez znajomych, brak zainteresowania ze strony rodziców. Autorka przedstawia nam jak otoczenie ma wpływ na życie szczególnie w okresie dojrzewania. Gdy Linda poznaje nowych sąsiadów opieka nad ich dzieckiem staje się dla niej ucieczką od samotności, ale również wołaniem o pomoc aby ktoś się nią zainteresował. Powieść jest smutna i przygnębiająca, czytając wspomnienia Lindy czujemy jej smutek, brak miłości ze strony najbliższych. Powieść zmusza do myślenia, autorka pisze ciężko, nie każdemu czytelnikowi spodoba się styl autorki. Książka napisana w formie wspomnień głównej bohaterki, przez co lepiej możemy ją poznać i zrozumieć jej zachowania. Autorka bardzo dobrze dobrała do siebie bohaterów, bardzo dokładne opisy a nawet czasami za bardzo mogą trochę przeszkadzać i wydać się zbędne. Myślę, że niejeden czytelnik po przeczytaniu powieści będzie miał o czym myśleć, inaczej spojrzy na świat i otaczających go ludzi, zmieni swoje zachowanie w stosunku do bliskich i nie tylko. Fabuła powieści jest bardzo ciekawa i chociaż brak w niej zaskakujących zwrotów akcji jest to książka skrywająca cień tajemnicy. POLECAM
Recenzja: zaczytana-ola.blogspot.com/, Aleksandra Dziura
Linda to dorastająca dziewczynka, która mieszka przy jeziorze w skromnym domku z rodzicami. Jednak nie interesują się nią za bardzo. Z roku na rok ma coraz więcej obowiązków w domu, które musi wypełniać i właściwie chce to robić, aby pomóc rodzicom. Chodzi do szkoły, ale właściwie nie ma tam przyjaciół. Dużą część czasu spędza w lesie, gdzie wie jak przetrwać. Kiedy po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa rodzina, Linda bacznie ich obserwuje. Z czasem poznaje ich codzienny rytuał. Pewnego dnia ciągnie ją do nich, by poznać ich bliżej. Okazuje się, że akurat przydałaby im się opiekunka do synka, bo Patra jest sama, a musi czasem popracować. Dla Lindy był to jak los z nieba, chłopiec Paul od razu ją polubił i się zaprzyjaźnili. Spędzała z nimi sporo czasu. Chodzili do lasu i Linda uczyła chłopca jak przetrwać w lesie. Nauczyła go wszystkiego, co sama wiedziała. Dziewczyna zauważyła, że Patra jest inna niż jej rodzice. Jednak czy to ją zdziwiło? Myślę, że bardziej zafascynowało. Było zupełnie inaczej niż u niej w domu. Ona żyła skromnie i zdarzało się, że chodziła głodna. U nich jedzenia było pod dostatkiem. W całej historii mamy również wątek romansu nauczyciela z uczennicą, gdzie Linda również często o tym myśli i możemy przeczytać różne przemyślenia na ten temat. Jednak większość kręci się wokół rodziny z drugiej strony jeziora. Gdy wraca Leo, mąż Patry kobieta jakby pod jego wpływem od razu się zmienia. Jest zupełnie inna, jakby bardzo uległa. Robi tak, jak on chce. Pewnego dnia mają w planach wyjazd na zlot żaglowców i proponują Lindzie, aby pojechała z nimi, by mogli wyjść na kolację, a ona zajęłaby się oczywiście Paulem. Dziewczyna się zgadza. Jednak na wyjeździe dzieje się coś, przez co szybciej wracają i co burzy wszystko. Po przeczytaniu opisu książka wydawała się naprawdę ciekawa, jednak bardzo się rozczarowałam i ciężko było mi ją skończyć. Jest to dość specyficzna i trudna książka. Są fragmenty z teraźniejszości i przeszłości i powiem szczerze, bardzo się gubiłam. Totalnie nie mogłam zrozumieć, o co w tej książce chodzi. Co to jest za historia. Napisana jest w formie pamiętnika i wspomnień Lindy. Podzielona na dwie główne części Nauka i Zdrowie. Rozdziały są różnych długości, niektóre dość długie inne parę stron. Na okładce mamy wilka co ustosunkowuje się do tytułu. Jednak nie zauważyłam tutaj żadnej historii wilków w książce. Jeśli ktoś lubi trudne książki, to myślę, że się spodoba.
Recenzja: http://wszystkieksiazkimowia.pl/, Katarzyna Dąbrowska
„Historia wilków” to debiutancka powieść Emily Fridlund, która znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera, jednej z najbardziej prestiżowych i najważniejszych nagród literackich przyznawanych w Wielkiej Brytanii. Nie sięgam po książki, tylko i wyłącznie ze względu na wyróżnienia i nagrody, ale gdy jej tematyka mnie zainteresuje to taka nagroda, zwłaszcza Nagroda Bookera jest dla mnie dodatkową zachętą. Tak było w przypadku „Historii wilków”, jednej z najsmutniejszych książek, jakie miałam okazję przeczytać. Czternastoletnia Madeline, zwana Lindą, wychowała się w północnej Minnesocie, w głębokim lesie na brzegu jeziora. Rodzice dziewczyny należeli do komuny, buntowali się przeciwko systemowi i nie poświęcali zbyt dużo uwagi wychowaniu Lindy. Dziewczyna nie miała przyjaciół, a rówieśnicy w szkole regularnie jej dokuczali i wyśmiewali. Kiedy więc po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od razu okazali jej sympatię, Linda przylgnęła do nich i poczuła się jak jedna z nich. Wkrótce została opiekunką ich 4-letniego syna, Paula i zaczęła spędzać dużo czasu w domu swoich sąsiadów. Gdy poczuła, że znalazła swoje miejsce na ziemi, musiała zmierzyć się z problem, który zdecydowanie przekracza możliwości nastolatki, a konsekwencje jej wyborów mogą okazać się bardzo poważne. historia wilków Emily Fridlund podjęła w swej powieści dość powszechny temat dorastania i samotności, ale zrobiła to w sposób bardzo nowatorski i świeży. Tu nic nie jest oczywiste, przewracając kolejne kartki, nie wiedziałam czego się spodziewać. Autorka poruszyła temat zaniedbań, jakich dopuszczają się rodzice względem swoich dzieci i opisała to bardzo szeroko, na przykładzie zarówno Lindy, jak i Paula. Mimo że oba przypadki są bardzo sugestywne, to głównie historia 4-letniego chłopca ścisnęła mnie za serce. Właśnie na jego przykładzie Fridlund próbuje w swej powieści pokazać, jak bardzo wszystkie drobne i wydawałaby się, że nieistotne decyzje mają wpływ na nasze życie. Autorka ma bardzo charakterystyczny styl pisania, szorstki, trudny w odbiorze. Od pierwszej strony czuć wszechobecny smutek, pesymizm, samotność głównej bohaterki. Narracja jest też dość chaotyczna, wspomnienia Lindy przeskakują z jednego wydarzenia na drugie, teraźniejszość miesza się z przeszłością, a to może wprowadzać dezorientację. Z drugiej strony, taka szarpana narracja może być okazją do przemyślenia i złapania dystansu do przygnębiającej historii Lindy. cytat Mimo że skończyły się tak samo, nie są to te same historie. Może gdybym była kimś innym, widziałabym to inaczej. Jednak czy nie na tym polega problem? Czy wszyscy nie zachowywalibyśmy się inaczej, gdybyśmy byli kimś innym? Mam spory problem w odbiorze bohaterów „Historii wilków”, którzy zostali wykreowani w bardzo niejednoznaczny i nieszablonowy sposób. Jednocześnie potępiam ich zachowanie, ale i im współczuję, rozumiem i nie rozumiem, irytują i ciekawią. Już dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tak niejednoznacznych uczuć. To powieść pełna symboli i niedomówień, które wymagają naszego zaangażowania podczas lektury. „Historia wilków” to nie jest książka, która zapewnia czystą rozrywkę, ale zmusza do przemyślenia, zweryfikowania swoich zachowań. Zdecydowanie jest to trudna i wymagająca lektura, ale to nie znaczy, że zła. Nie dam gwarancji, że Wam ta książka przypadnie do gustu, ale będę namawiała do jej przeczytania i przekonania się o tym samemu.
Recenzja: Miłość do Czytania, Sandra Jędrowiak
,,Historia wilków” to książka nietuzinkowa. Książka będąca w głównej mierze wspomnieniami kobiety, której całe życie naznaczone zostało jej nastoletnimi wyborami. Od pierwszej strony towarzyszyło mi uczucie niepokoju. Czytając, człowiek zastanawia się do czego opowieść ta zmierza, podświadomie oczekuje swoistego ‚bum!’, które wydaje się być nieuniknione. Nastrój ten, potęguje również główna bohaterka, Linda, która sama w sobie ma coś niepokojącego, despotycznego, pewną nieprzewidywalność. Czytający wyczuwa jej chwiejność nastrojów, zmiany w zachowaniu, wewnętrzy bunt, zaburzenie skłaniające ją do skrajnych, prowokacyjnych, alarmujących myśli i zachowań. Dzieciństwo Lindy nie należało do sielankowych. Wychowana w komunie, nie przywykła do bycia w centrum zainteresowania, uwagi, troski i miłości okazywanej przez rodziców. Również w szkole odrzucana przez równieśników nie odnajduje bratniej duszy. Być może właśnie te czynniki przyczyniają się do budzących niepokój zachowań dziewczyny w stosunku do nowo zamieszkałej w okolicy rodziny. Linda wyczuwając ich przychylne nastawienie pragnie się z nimi zaprzyjaźnić. Pragnienie to sięga jednak znacznie głębiej. Dziewczyna złakniona uwagi, chętnie zamieszkałaby z Paulem i jego mamą, wrosłaby w nową rodzinę. Podejmuje się opieki nad czteroletnim chłopcem, a swoimi sposobami konsekwentnie dąży do jak najczęstszego przebywania z Gardnerami. Płaszczyk szczęścia, okrywający Patrę z synem również jest jednak podziurawiony. Przyczyną zdaje się być tutaj mąż kobiety – Leo, pracujący na co dzień z dala od domu. Jego powrót jest momentem, w którym historia nabiera rozpędu i momentami zatrważającego dramatyzmu. Napięcie, które towarzyszy czytelnikowi zagłębiającemu się w losy Paula, jest tak duże, iż w pewnym momencie, ogarnięta złością na jego rodziców, musiałam zrobić sobie przerwę… ,,Historia wilków” z całą pewnością nie jest lekką książką. Należy czytać ją z uwagą, czujnością, by nie przeoczyć czegoś ważnego. Autorka w mistrzowski sposób stworzyła małomiasteczkowy klimat, wraz z jego małomiasteczkowymi mieszkańcami i ich zachowaniami. Mamy tu motyw nauczyciela oskarżonego o romans z małoletnią uczennicą wraz z jego długofalowymi konsekwencjami, biedę i ludzi parających się każdą robotą, by związać koniec z końcem oraz piękne krajobrazy, których równowagę zaburzają wakacyjni piraci. Sama pierwszoosobowa narracja – język którym posługuje się autorka jest czynnikiem, który pozwala na uszeregowanie tej historii na półce z literaturą piękną. Ma on w sobie coś poetyckiego. Jest jednocześnie prosty i precyzyjny, klarowny i skłaniający do myślenia, poszukiwania ukrytych znaczeń. Ważnym przesłaniem tej książki jest ‚rozmowa’. Człowiek słyszy to, co chce słyszeć. Mówi to, co chce by inni usłyszeli. Prawda przecieka szczelinami, jest niewidoczna, nikt jej nie chce widzieć… […] Czyż nie sprawiał, że niezadawanie pytań wydawało się najwyższym aktem miłości? Czyż nie było tak zawsze? Czy nie było to coś, co wiedziałam od zawsze? Czy nie tego mnie nauczył? (str. 226) Rodziny Lindy i Paula mimo, iż tak bardzo od siebie różne, są do siebie podobne: powierzchowne zachowania, ślepota, wiara w Boga nie obejmująca zdroworozsądkowego myślenia oraz przekonanie, iż to co złe nas nie dotyczy, a tragedie przydarzają się innym, nie mnie, są ich wspólnym mianownikiem. Łatwiej jest nie widzieć… Rozwiązanie to jednak, mimo iż nie do końca świadome, przepełnione obawą i przyjęte przez nastoletnią dziewczynkę, wpływa na całe jej późniejsze życie. Trudno jednak obarczać winą nastolatkę kierującą się zasadami poniekąd wpojonymi przez dorosłych. Przykład ten doskonale pokazuje jak bardzo dzieciństwo, wychowanie kształtuje naszą osobowość, stając się filarem dokonywanych w późniejszym życiu wyborów. Ta historia to również opowieść o ogromnej potrzebie miłości, akceptacji i aprobaty. Te podstawowe, często niezaspokojone potrzeby człowieka, mogą być doskonałym punktem wyjścia do odpowiedzi na pytanie, które śmiało mianuję pytaniem przewodnim tej historii: Skąd bierze się zło? ,,Historia wilków” Emily Fridlund nie jest łatwą książką. Nie jest też opowieścią o wilkach, mimo, że Linda się nimi pasjonuje. Z całą pewnością warto jej jednak poświęcić swój czas, gdyż to jedna z tych opowieści, o których się nie zapomina. To po prostu bardzo dobra, zmuszająca do refleksji książka. Powieść „Historia wilków” znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017, czyli najbardziej prestiżowej nagrodzie literackiej w Wielkiej Brytanii. „Historia wilków” jest debiutancką powieścią Emily Fridlund.
Recenzja: https://www.instagram.com/books_pr/, Paulina Ryznar
Szukacie czegoś poruszającego, dającego do myślenia i pełnego emocji? To właśnie będzie "Historia Wilków". Czy dorastania jest trudne? Książka pokazuje nam jak ciężki jest okres dojrzewania, który odbiaja się na naszej przyszłości. Każdy nowy dzień, jest sumą nowych doświadczeń. I właśnie o tych konsekwencjach naszego wychowania, dowiadujemy się już jako dorośli. Wszystko postrzegamy w innym świetle, i widzimy co było złe a co dobre. Z książki dowiadujemy się o Lindzie, która jest w okresie dojrzewania. Jej rodzice, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie. Nie poświęcali jej wystarczająco dużo uwagi. Sporadyczne rozmowy, brak okazywania uczuć, zrozumienia. I nie chodzi tutaj o to, że nie mają czasu... Wychodzą z założenia, że dziecko nie wymaga aż takiej uwagi i w zasadzie to nie powinno, jej za wiele dostawać. Obok wprowadza się kobieta z dzieckiem. Dosłownie w przypadkowy sposób dziewczyna wkracza w ich życie. Tam czuje się bezpieczna, rozumiana i kochana. Linda potrzebuje czyjejś uwagi, dlatego przychodzi opiekować się czteroletnim chłopcem. No ale gdzie jest ojciec? On wróci za jakiś czas... I właśnie w tedy dużo się zmieni i wydarzy w życiu dziewczyny.
Recenzja: https://www.instagram.com/naregalesylwii/, Sylwia Krupa
Zdjęcie profilowe naregalesylwii naregalesylwii Historia 14letniej Lindy, która zamiast ciepła i miłości w okresie dojrzewania odczuwa odrzucenie i samotność. "Historia wilków" to trudna historia. Trzeba się bardzo skupić, żeby nie pogubić się w tej lekturze. Mamy do czynienia "ze skakaniem" w czasie i może właśnie to powoduje to zamieszanie. Wychowywana w toksycznym środowisku dziewczyna tłumaczy i objaśnia nam swoje zachowanie. Mamy tu do czynienia z problemem dojrzewania i bardzo wyraźnie widzimy, że ma on wpływ na dalsze życie każdego człowieka. Wyraźnie zobaczymy też, jak człowiek reaguje na przyjaźń i że jest to bardzo ważna kwestia życia. Historię poznajemy z perspektywy Lindy, głównej bohaterki, która wyraża się raczej chłodnym i oschłym językiem. Dużym plusem jest to jak autorka wykreowała postacie. Książkę oczywiście warto przeczytać, porusza ważny tematy i być może skłoni do refleksji. .
Recenzja: https://linekwksiazkach.blogspot.com/, Paulina Bugiel
Na okładce książki widnieje informacja, że Historia wilków" jest finalistką Nagrody Bookera. Jest to najbardziej prestiżowa nagroda w Wielkiej Brytanii przyznawana dla najlepszej powieści anglojęzycznej. W roku 2017 Emily Frindlund przegrała z zdobywcą głównej nagrody George'm Saunders'em i jego książką "Lincoln w Bardo". Czternastoletnia Madeline wychowuje się na typowym amerykańskim zadupiu. Las, jezioro i gdyby nie zima i zaspy sięgające pasa, mogłoby być nawet okej. Ale nie jest. Linda oprócz mieszkania w takim, a nie innym miejscu musi poradzić sobie z dorastaniem, brakiem akceptacji wśród rówieśników. Generalnie dodatkowo dorastanie nigdy nie jest super. Relacje Lindy ze światem są skomplikowane. Kiedy człowiek dorasta szuka akceptacji przede wszystkim u rodziców. Rodzice Lindy wychowywali ją dość chłodno, można wręcz powiedzieć że podchodzili do kwestii jej wychowania z dystansem. Kiedy do domu po sąsiedzku wprowadzają się nowi lokatorzy jej sytuacja się nieco zmienia. Szybko zaprzyjaźnia się z rodziną i zostaje opiekunką Paula, ich syna. Historia Paula, mimo, że rodzice obdarzyli go ogromem miłości, w porównaniu do Lindy, jest smutna. Mimo niewielkiej objętości, Historia wilków jest ciężka, trudna i mroczna. Nie ma co ukrywać, że będzie to lekki spacerek. Język również nie jest "przyjazny" dla czytelnika. Jest oschły, mało delikatny, wręcz zimny. Również w odbiorze nie pomagają przeskoki czasowe miedzy Lindą dorosła, która już po czasie wspomina wydarzenia i analizuje konsekwencje, a między nastoletnią wersją. Mimo wszystko, książkę czytałam z zaciekawieniem i jeśli poszukuje takiej lektury, po skończeniu której będziecie musieli chwilę podumać, to Historia wilków jest dla was. Moja ocena: 7.5/10
Recenzja: https://www.instagram.com/dzuliareads/, Julia Chmielewska
Madeline to 14 letnia dziewczyna "działająca" trochę innaczej niż rówieśnicy. Linda, tak woli być nazywana dorasta z rodzicami na uboczu, blisko przyrody. Możesz teraz stwierdzić że nie ma wcale tak źle. Przecież duża grupa ludzi wyjeżdża w takie miejsca by tam zamieszkać. Czy samotność, ze strony rówieśników czy brak zainteresowania jakie powinni dawać rodzice lecz tego nie robią będzie dobrym argumentem? Szansa na odwrócenie tej machiny pojawia się gdy zjawiają się nowi sąsiedzi. Patria wraz z czteroletnim synkiem dają wystarczająco uwagi by Linda nie była już tak samotna. Przyjazd męża kobiety naruszaja tą sielankę... Teraz powinnam powiedzieć o odczuciach ale przełoże to na chwilę. Książka w naszym gronie zbiera różne opinie, jest trochę negatywnych. Dlaczego? Przecież książka prawie zdobyła nagrodę Bookera 2017. Wyjaśnienie jest proste, czytając mój opis jaki gatunek byście dali? Myślę że większość wybierze młodzieżówkę bo powiązanie z młodą dziewczyną na pewno wam to zasugerowało. Moi drodzy NIE! Jest to literatura piękna. Tutaj polecam obejrzeć recenzje @marcin.okoniewski, nie jest to reklama a dobre przygotowanie przed sięgnięciem po książkę. Czy mnie nudziła? Nie i powiem wam że sama jestem w szoku po zaczytaniu się w innych recenzjach. Nie miałam odczuć jak połowa czytelników a to rzadkość z mojej strony. Otworzyłam, skończyłam w ten sam dzień i doceniam tą pozycję. Moje słowo jest na tak...
Recenzja: bartlomiej.bartoszynski, Bartlomiej Bartoszynski
Wilk symbolizuje zarówno zło, jak i siłę i niezależność. Strach, jaki budzi, bywa wykorzystywany do zdobycia psychologicznej przewagi nad przeciwnikiem, przy pomocy samej „wilczej” nazwy. Ja ostatnio miałem okazję czytać Historię wilków od @editio.red. Ciekawa propozycja, ale z wieloma błędami autorki. Wątki które powinny zostać rozwinięte były skrócone, a te niepotrzebne wydłużone. Chociaż i tak jestem pod wrażeniem Łapcie opis : Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina?Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia.
Recenzja: https://www.instagram.com/book.z.toba/, Aleksandra Gonder
Paradoksalnie im dłużej czytam Historię Wilków, tym czuję, że jeszcze więcej mi zostało. To bardzo powolna historia, której chyba nie da się przeczytać w jeden wieczór. Książka opowiada o piętnastoletniej Lindzie, która wychowała się w upadającej komunie koło małego miasteczka na północy Stanów Zjednoczonych. To historia jej przyjaźni z małym chłopczykiem i jego matką, którzy niedawno wprowadzili się na drugą stronę jeziora, jednak chyba przede wszystkim, to próba wyjaśnienia i usprawiedliwienia swoich zachowań z czasów nastoletnich i zajrzenia wgłąb umysłu kierującego odrzuconą przez rówieśników i wychowaną w toksycznym środowisku dziewczynką.
Recenzja: https://www.facebook.com/ksiazkowekochaniekocha/,
Czaiłam się na "Historię wilków" już od jakiegoś czasu i w końcu, poniekąd za sprawą recenzji @marcin.okoniewski w końcu po nią sięgnęłam. Może przez wspomnianą rekomendację spodziewałam się po niej czegoś więcej. Wręcz zbyt dużo. Niemniej nie mogę odmówić tego, że porusza ciekawą i ważną problematykę trudnego dorastania i kłopotów dzieci, którym rodzice nie poświęcają wystarczająco dużo czasu. Warto poznać tę historię chociażby właśnie z tego powodu - by zobaczyć, jak brak uwagi i zainteresowania ze strony opiekuna może przełożyć się na dorastanie i życie młodego człowieka i do czego może doprowadzić potrzeba bycia zauważonym i docenionym.
Recenzja: https://czytajodlewej.wordpress.com,
„Może istnieje sposób, by wspiąć się ponad wszystko, jakaś specjalna drabina, jakiś uprzywilejowany punkt widzenia, który pozwala na jasny ogląd sytuacji, bez żadnych przeszkód. Może ten sposób widzenia pewnym ludziom przychodzi naturalnie i to dobrze dla nich, że tak jest. […] Może gdybym była kimś innym, widziałabym to inaczej. Jednak czy nie na tym polega problem? Czy wszyscy nie zachowywalibyśmy się inaczej, gdybyśmy byli kimś innym?” 14-letnia Madeline, która woli, by mówić na nią Linda, żyje z rodzicami w małym miasteczku Loose River. Mieszka nad jeziorem, opiekuje się swoimi psami, pływa kanoe, żyje blisko natury. Jej rodzice są prostymi ludźmi, żyjącymi kiedyś w komunie, zajętymi pracą w gospodarstwie: matka m.in. szyje, ojciec łowi ryby. Nie przelewa im się. Uczuciowo również. Lindzie nie okazuje się uczuć. Matka często nawet na nią nie spogląda, kiedy dziewczynka wraca do domu ze szkoły. Obojętność, brak zainteresowania wynikająca może z nieumiejętności okazywania uczuć, lub też z ich braku (kto wie?) sprawia, że Linda dorasta samotnie i bez poczucia braku bezpieczeństwa. W szkole również traktowana jest jak Dziwadło. Kiedy wraca do miasteczka po latach, już jako dorosła kobieta jest zaskoczona reakcją ludzi: „Dziwiłam się, że mogłam im się wydawać kimś odrębnym i trwałym, czymś charakterystycznym”. Od zawsze była przecież czymś niezauważalnym, dziwnym, choć bezbarwnym. Kiedy nasze dorastanie wygląda tak jak u Lindy, to potem konsekwencje w życiu dorosłym nie są czymś dobrym. Zawsze, każde doświadczenie, każda emocja, odbiją się prędzej czy później żółcią lub czkawką. Kiedy jesteśmy nastolatkami szukamy przecież własnej drogi, uczymy się świata i przyswajamy to, co świat i otaczający nas ludzie nam wpajają. Linda nie mogła być szczęśliwą nastolatką, gdyż sama nie dostaje nic. O wszystko musi zabiegać, wręcz podświadomie błagać. Każdy z nas przecież szuka miłości, zrozumienia, oparcia i pomocy. Ale… pewnego dnia, do domu po drugiej stronie jeziora wprowadza się kobieta z 4-letnim dzieckiem, Paulem. Patra, bo tak ma kobieta na imię, ma męża Leo, naukowca, zajetego gdzieś w świecie projektami kosmicznymi, ciągle nie ma go na miejscu, choć dowiemy się niebawem, że będzie mógł przyjechać na długi weekend. Linda, tak szukająca uwagi, przypadkowo zaprzyjaźnia się z Patrą i chcąc nie chcąc staje się opiekunką dla chłopca, z którym również zawiązuje pewną nić dobrej relacji. Kiedy przyjeżdża Leo, wiele się jednak zmieni. Linda, z perspektywy już dorosłej kobiety, wspomina wszystko, co wydarzyło się tamtego wieczoru i w dni poprzedzające tamten wieczór. Pyta samą siebie, co mogła zrobić, a czego nie zrobiła? Dlaczego nie wiedziała co ma zrobić? My również, czytając, zastanawiamy się, dlaczego do cholery byłaś taka bierna?? Co zatem wydarzyło się tamtego wieczoru? Jaki wpływ na całą sytuację miało dotychczasowe życie Lindy? Czy można ją usprawiedliwić? Czy trzeba potępić? I czy w ogóle, można zrozumieć zachowanie wszystkich opisanych powyżej postaci, w tym przede wszystkim Patry? Książka jest napisana bardzo surowym językiem, takim, który momentami jest bardzo ciężki w odbiorze, wręcz bywał dla mnie niezrozumiały. Dużo jest tu niedomówień, czasem z pogranicza filozofii i religii (bardzo dziwnej zresztą), ale to wszystko ma swoje miejsce i wywołuje pewnego rodzaju grozę i niepokój. „Historia wilków” jest według mnie historią wilków, ale nie w dosłownym tych słów znaczeniu (choć wilki to ukochane zwierzęta Lindy). To historia ludzi, którzy nieświadomie zagonili do swojego stada niewinną i dysfukcyjną społecznie istotę, czyniąc z niej (również, mam wrażenie, nie celowo) ofiarę, która nie potrafi się uwolnić. Ciężko jest to zrozumieć, bo wydaje się czytelnikowi, że on sam zachowałby się tak czy inaczej. Tyle że, każdy z nas zachowałby się tak, jak w danej chwili, w wieku 14 lat, czuł, że chce i umie. Choć i dorośli w tej historii (przykład Patry) nie byli świadomi również swoich wyborów i decyzji… „Jaka jest różnica między tym, w co chcesz wierzyć i tym co robisz? A jaka jest różnica między tym, co myślisz, a co w końcu robisz?”. Czy nikt z nas sobie nie zadawał tych pytań kiedyś lub teraz? To bardzo dobra książka. Może zniechęcać pokręconymi zdaniami, surowym tonem, ale ten język mnie się akurat podobał. Pasuje do tej historii, wywołuje niepokój i refleksję. Sama książka opisuje trudne dorastanie i głównie to, w jaki sposób nie do końca świadome wybory mogą zmienić nieodwracalnie wszystko…
Recenzja: Lubimy Czytać, Kraina Książek
Linda, czternastoletnia dziewczyna przezywa trudny okres w swoim życiu, brak akceptacji ze strony rówieśników, wyśmiewana przez nich. Nie może nawet znaleźć wsparcia u swoich rodziców, którzy nie poświęcają jej za dużo uwagi, nie okazują jej uczuć, co sprawia, że ona sama czuje się strasznie samotnie. Okres dojrzewania potrafi wpłynąć na całe nasze życie ukształtować nas do takiego stopnia, że już nie będzie wyboru, by się zmienić. Jest to ważny element w życiu każdego człowieka, co przedstawia, chociażby właśnie ta historia. Nie wiem sama do końca jak mam ją ocenić. Ponieważ po przeczytaniu całej treści wiem, jaki był jej przekaz, co miała nam pokazać, jednak czasami forma, w jakiej to autorka nam przekazywała, była trudna w odbiorze. Jednak w tym momencie nasuwa mi się pytanie. Czy z tego powodu sam przekaz stał się mniej jasny? Dla mnie pisarka w doskonały, smutny, ale i dobitny sposób pokazała, co może się z takim człowiekiem dziać. Jak potrzebuje wsparcia, nie raz zrozumienia bądź czy to ze strony rodziców, czy przyjaciół w szkole. Pomimo że samą zawartość nie czyta się za dobrze, to dla samego faktu co ze sobą niesie, teraz rozumiem, czemu została wyróżniona i nominowana do nagrody Bookera. Takich pozycji pojawia się nie raz wiele, jednak zawsze nagłaśnianie przez książkę takich spraw to coś dobrego. Gdyż ja sama mam nadzieje, że wielu ludziom, którzy sięgną po takiego typu książki, otworzą się im oczy i spojrzą na takie sprawy, zainteresują się i zrozumieją, że wiek dojrzewania to nie tylko okres buntu. Szaleństwa hormonów i tym podobnych rzeczy, a także czas, w którym niejednokrotnie taka mała jeszcze osoba potrzebuje pomocy i wsparcia. Pod sam koniec, gdy sobie dzięki tej lekturze to uświadomiłam, byłam ogromnie poruszona.
Recenzja: kobietainspiruje.blogspot.com, Dorota Poneta
Tym razem mam dla Was coś innego niż zwykle. Nie jest to żaden z romansów. Postanowiłam sięgnąć po coś totalnie różniącego się od gatunków, które miałam w zwyczaju czytać. Dorastanie... kto z nas w tym okresie miał grupę przyjaciół, z którymi się nie rozstawał, a kto był typowym samotnikiem? U mnie bywało różnie. Jednego dnia z całą ekipą znajomych dobrze bawiłam się na ognisku, a innego wypłakiwałam sobie oczy sama w łóżku przy dołujących piosenkach. Kto nie miał takiego okresu w swoim życiu, który byłby dla nas szczególnie trudny ze względu na problem z zaakceptowaniem samego siebie, a co gorsza z brakiem akceptacji przez rówieśników w latach dojrzewania? Historia Madeleine, która jest nam bliżej znana jako Linda, opowiada nam o tym, jak trudno jest odnaleźć swoje miejsce w życiu, ale także i na świecie. Całe życie przecież szukamy miejsca, w którym możemy być tak po prostu sobą, czując się przy tym bezpiecznie. Rodzice dziewczyny wychowali ja w dość nietypowy i specyficzny sposób, ponieważ sami są komunistycznymi hipisami i nie mają takich samych poglądów jak większość rodziców rówieśników ich córki. To niestety bardzo wpłynęło na czternastoletnią dziewczynę, która ani nie czuła się kochana przez matkę i ojca, ani też nie znalazła bratniej duszy wśród znajomych w szkole. Jednego dnia wszystko się zmienia. W sąsiedztwie pojawia się nowa rodzina. To tam z ochota chodzi praktycznie codziennie Linda, by opiekować się ich synkiem Paulem. Czuję się tam jak w domu i wydaje jej się, że w końcu odnalazła swoje miejsce na ziemi — swoją oazę spokoju. Gdy dziewczyna myśli, że już wszystko zaczyna się układać, staje się niestety ogromna tragedia, po której Linda już nigdy nie będzie tą samą osobą co wcześniej. Książka „Historia wilków” - Emily Fridlund bardzo mi się podobała i niejednokrotnie mnie zaskoczyła mimo tego, że nie jest ona z gatunku, który czytam na co dzień. Nie ma się co dziwić, że w 2017 roku otrzymała prestiżową nagrodę literacką w Wielkiej Brytanii, zasłużyła, a to. Od początku przeczuwałam, że w tej historii wydarzy się coś niedobrego, jednak nie do końca wiedziałam co to będzie. Stawiałam na wypadek Madeleine, a tu proszę, autorka postanowiła totalnie mnie zaskoczyć i gdy dotarłam do tego tragicznego momentu, uroniłam wiele łez, a wręcz poczułam ukłucie w sercu. Tutaj nie mogę napisać, że ta książka to super opowiastka do poduszki, która jest fajna, ciekawa i lekka. Ta historia to coś, co rozłożyło mnie na łopatki i zostawiło z poczuciem bezradności. Autorka poruszyła w jednej historii mnóstwo problemów i tematów dla mnie trudnych. Od okresu dojrzewania, który już na samym początku nie jest łatwy, a do tego śmierć, tęsknota, potrzeba kochania. Zbyt wiele tego, by opisać Wam to tutaj w czytelny sposób i bez chaosu, który chyba już wkradł się w moje słowa. Co prawda okładka nie do końca była w moim typie, a wręcz mi się nie podobała. Jednak po raz kolejny przekonałam się, że książki nigdy nie można oceniać poprzez pryzmat obrazka, jaki się na niej znajduje, bo to wnętrze czyni ją wyjątkową. Tak samo jest w przypadku każdego człowieka. Pamiętajcie o tym.
Recenzja: Kulturantki.pl, Kasia
„Historia wilków” to obowiązkowa pozycja dla czytelników gustujących w ambitnej, wymagającej i dającej do myślenia literaturze. Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina? Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? Jest kilka powodów. Jednym z nich, oprócz oczywiście wartej uwagi fabuły i poruszanych w niej problemów, jest fakt, że historia ta znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera w 2017 roku. Nie jest to byle jakie wyróżnienie, a najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Wielkiej Brytanii, przyznawana za najlepszą powieść nieanglojęzyczną. To mówi samo za siebie. „Historia wilków” to opowieść pokazująca, jaki wpływ na nasze obecne życie, mają decyzje podejmowane w przeszłości, jeszcze w dzieciństwie czy za czasów nastoletnich. Wybory często zupełnie nieświadome. Porusza również bardzo ważny temat, jakim jest samotność, bycie odizolowanym od rówieśników, a także samotność na płaszczyźnie rodzinnej i jaki efekt może dać brak wsparcia ze strony najbliższych. Fabuła zbudowana jest na wspomnieniach Lindy, głównej bohaterki. Otrzymujemy całość złożoną ze stosunkowo krótkich fragmentów przedstawionych z punktu widzenia Lindy. Czytelnik może odnieść wrażenie chaosu, ponieważ poruszane wątki się przeplatają. Wymaga to, szczególnie na początku, dużo większego skupienia się na czytanym tekście, niż zazwyczaj. Ale kiedy przyzwyczaicie się do specyficznej fabuły i do tego dość oschłej narracji, lektura stanie się dużo prostsza. To nie jest książka, którą przeczytasz i po prostu o niej zapomnisz. To jedna z tych historii, które przez długi czas siedzą z tyłu głowy i w najmniej oczekiwanych momentach przypominają o sobie, ponownie dając nam do myślenia. Zmuszając do zastanowienia się nad poruszanymi w niej problemami. To książka, którą można zakwalifikować do literatury ambitnej, trudnej w odbiorze czy po prostu wymagającej. „Historia wilków” będzie też idealną książką, kiedy potrzebujecie oddechu od dotychczas czytanych książek. Od komercji, podobnych tematów pokazywanych po prostu w inny sposób, powielanych schematów, popularnych tytułów, które napędzane są wyłącznie przez marketingowców, a nie dlatego, że warto je przeczytać, bo niosą coś ze sobą i skłaniają do myślenia.
Recenzja: https://www.instagram.com/panna.sasna/,
Wczoraj na kanale dodałam Reading Vloga z książką Emily Fridlund „Historia wilków”! Bez wątpienia jest to powieść, która zostanie ze mną na długo. *** Jak potoczyłoby się życie dorosłej Lindy, gdyby miała ona innych rodziców, którzy poświęcaliby jej więcej czasu i otaczaliby ją miłością? Jakie życie wiodłaby, gdyby nie wychowywała się w domu, który niegdyś należał do komuny? Czy nie byłaby wtedy nazywana dziwadłem? Czy nie zetknęłaby się wtedy ze śmiercią? Czy nadal szukałaby swojego miejsca? Autorka Emily Fridlund ukazała okres dorastania jako proces trudny i bolesny, zwłaszcza gdy cały świat odtrąca młodego człowieka szukającego swojego miejsca. Mocy książce dodaje język, który chwilami jest mało emocjonalny, bezosobowy co też przypominało mi trochę reportaż, a jednocześnie ilość przeżyć, które towarzyszyły mi podczas czytania sprawiały, że nie potrafię zapomnieć o tej pozycji. Debiutancka powieść Emily Fridlund „Historia wilków” znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017 roku, a krytycy porównują te książkę do „Kociego oka” Margaret Atwood. Cytując zapowiedź Editio Red „Oto historia o dojrzewaniu, równie bolesna, jak samo dojrzewanie”
Recenzja: https://www.instagram.com/magdaandbooks/, Magdalena Kasperczyk
Bardzo niepokojąca opowieść, poruszająca trudne tematy. Tu nie chodzi o akcje, ale o bohaterów, a Ci są nakreśleni bardzo interesująco. Mroczna i smutna historia o dorastaniu, samotności i rodzinnym domu. Doceniona książka przez znawców, nagrodzona, ale jednocześnie nie najłatwiejsze.
Recenzja: QulturaSlowa, Justyna Gul
Dorastanie to dla większości dzieci trudny okres, pełen sprzeczności, kiedy to jeszcze nie jest się osobą dorosłą, a już nie dzieckiem. Zawieszeni pomiędzy tymi etapami w życiu musimy jednak dokonywać wyborów, które mogą mieć długofalowe konsekwencje, musimy funkcjonować w zastanej rzeczywistości, jaka by ona nie była. Emocje nami targające, rozterki, są jeszcze bardziej dotkliwe, kiedy otoczenie nie udziela nam wsparcia w tym dorastaniu, a ręcz przeciwnie – kiedy wszyscy zdają się być przeciwko nam, kiedy zamiast szczerej rozmowy otrzymujemy obojętność lub drwinę, kiedy zamiast pomocy, to od nas się jej wymaga. W takiej sytuacji znalazła się – podobnie jak dziesiątki rówieśników – czternastoletnia Madeline zwana Lindą (tudzież Komuchem lub Dziwadłem). Tyle tylko, że dziewczynka, w przeciwieństwie do wielu dzieci w Loose River w północnej Minnesocie, wychowuje się w dość osobliwym domu, pamiętającym jeszcze klimat komuny, jej rodzice niezbyt się nią interesują, zaś ona sama szaleńczo łaknie choćby odrobiny miłości. O tym, jak wygląda codzienność Lindy, która niczym samotny wilk dryfuje na krze kolejnych dni, przekonamy się dzięki lekturze dość osobliwej, choć bez wątpienia wartej uwagi powieści pt. „Historia wilków”, która znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017, czyli najbardziej prestiżowej nagrody literackiej w Wielkiej Brytanii. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Helion książka autorstwa Emily Fridlund to pozycja, która zaskakuje, a choć nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu, to bez wątpienia jest to jedna z tych książek, które zostawiają po sobie ślad w sercu i pamięci. Przenosimy się do tych niezbyt przyjaznych okolic, pokrytych lasami, jeziorami i poprzecinanych strumykami, dzięki Lindzie, dziwnej dziewczynce, która rozpaczliwie szuka miejsca dla siebie i pragnie gdzieś i do kogoś przynależeć. Ani wsparcia ani zrozumienia nie znajduje w domu, w którym wyalienowana matka całe dnie spędza na przerabianiu starych ubrań, zaś ojciec wciąż pracuje poza domem, zlecając również dziewczynce różne prace. Zrozumienia Linda nie znajduje również w szkole – jest inna, zaś dzieci nie lubią inności, zatem jest wyszydzana i pomijana we wszystkich aktywnościach grupowych. I nawet kiedy wydaje się, że jeden z nauczycieli jest w stanie udzielić jej wsparcia, zachęcając do udziału w konkursie historycznym, to i tak ostatecznie wszystko kończy się rozczarowaniem. Żaden z pedagogów nie zadaje sobie nawet trudu, by zrozumieć dlaczego tak rezolutna dziewczynka osiąga niskie oceny na testach, dlaczego trzyma się na uboczu, ani … w jaki sposób dociera do domu, przemierzając wiele kilometrów drogi. To dość bezbarwne życie Lindy wypełnione jest również pracą – po tym, jak rzuca posadę kelnerki, zostaje opiekunką małego Paula, czterolatka zamkniętego w swoim świecie. Mieszka on po drugiej stronie jeziora z matką. Patrą oraz wciąż nieobecnym ojcem Leo, zaangażowanym w badania naukowe. Choć początkowo praca wydaje się łatwa, zaś rodzącą się pomiędzy Lindą a Patrą więź można uznać za początek przyjaźni, to po raz kolejny dziewczynka przekonuje się, że nic nie trwa wiecznie … O czym jest właściwie książka „Historia wilków”? Trudno jej sens i treść ująć w słowa, bowiem leniwie tocząca się akcja, kilka wątków na różnych planach czasowych i brak precyzji autorki w określeniu, w jakim kierunku właściwie zmierzamy, znacznie utrudnia odbiór książki. A jednocześnie jest w lekturze jakiś magnetyzm, który nie pozwala od książki się oderwać, która zmusza nas do zastanowienia się nad codziennością, ale i do wnikliwej obserwacji otoczenia i obecnych w naszej przestrzeni ludzi. Również i w książce ci ludzie są niezwykle istotni, mistrzowsko wręcz wykreowani przez autorkę, charakterystyczni, obdarzeni osobliwymi cechami charakteru. Nie tylko w nich, ale i w opisach przyrody, otoczenia Lindy widać doskonałe wyczucie słowa i jego mocy. Książka przenosi nas w odległe, dość nieprzystępne rejony, przedstawia równie nieprzystępnych ludzi, dodaje nieco atmosfery grozy i z tego wszystkiego utkana jest pajęcza sieć, w którą wpadamy…
Recenzja: Recenzjekrolewskie.blogspot.com, Patrycja Sudoł
"Dlaczego właściwie przyszłam. Głośno zaburczało mi w brzuchu i w tym momencie dopiero zdołałam dokładniej przyjrzeć się pomieszczeniu. Zobaczyłam zamknięty kosz piknikowy na blacie, telefon komórkowy w dłoni Patry i to, jak kompulsywnie go gładziła, obserwując moją twarz i czekając na wyjaśnienie." Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina?* "To znaczy, że musisz od początku zadać sobie pytanie: co sądzisz, że wiesz?" Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia.* "Szczęście. Czułam szczęście." Historia Wilków nie jest powieścią łatwą, ani zbyt przyjemną. Dotyka ważnych i trudnych aspektów życia. Samotność, wyobcowanie, fanatyzm... Historii nastoletniej Lindy nie czyta się w zawrotnym tempie. Wszystko dzieje się powoli, a jednak czasami można się pogubić w w ilości przeskakiwanych wątków. Jest to bardzo dziwna książka i nie każdemu wpasuje się w gust czytelniczy, ale jednak warto ją przeczytać, choćby ze względu na poruszane problemy. Moja ocena: 8/10
Recenzja: Detektyw Książkowy, Natalia Kleczewska
Dojrzewanie nie jest łatwym, ani przyjemnym czasem w życiu nastolatków. Chłopcy robią się wtedy trochę agresywni, ponieważ chcą się poczuć prawdziwymi i niepokonanymi mężczyznami. Dziewczyny natomiast zaczynają zwracać uwagę na swój wygląd. Chcą się poczuć piękne i kobiece i właśnie przez to zapominają o swoim przedziwnym ja. Czy proces dojrzewania można przejść łagodnie? Pewnie tak, ale częściej dojrzewanie przypomina tornado połączone z burzą śnieżną. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią. Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina? Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. "Historia wilków" jest promowana w social mediach jako dojrzała, wyjątkowa i ambitna pozycja, znalazła się w finałowej szóstce prestiżowego A jaka jest moim zdaniem? Czy podzielam zdanie , że ta książka jest warta przeczytania i szerokiego rozgłosu? Szczerze? Nie mam pojęcia. Trudno jest mi oceniać książkę, która za granicą zrobiła furorę i zwaliła wiele osób z nóg. Mnie może nie powaliła na kolana, ale na pewno wywarła na mnie ogromne wrażenie. Jestem przekonana, że na długo o tej historii nie zapomnę, ale z pewnością nie będę mogła polecić jej wszystkim moim czytelnikom.. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta. Ta powieść nie jest dla wszystkich. Mogłabym napisać, że do niej trzeba dojrzeć i w ogóle, ale to nie prawda. Jeżeli zdecydujecie się na przeczytanie tej książki to powinniście nastawić się na dwie sprzeczne opcje - wciągniecie się w nią na maxa, albo zanudzicie się niemiłosiernie. Wszystko zależy od tego jak odbierzecie tę historię i jakie klimaty tak naprawdę lubicie. Bo jaka jest "Historia wilków"? Z pewnością mroczna, smutna i przygnębiająca,dlatego nie powinniście nastawiać się na radosne fajerwerki. Ja z mojej strony mogę napisać tylko tyle, że dawno nie czytałam tak przygnębiającej powieści. Widmo smutku i upadku towarzyszy nam od początku do samego końca. A opowieść głównej bohaterki wielokrotnie przyprawia czytelnika o gęsią skórkę. Nie chciałabym Wam za dużo zdradzać o tej pozycji, dlatego w wielkim skrócie opowiem Wam o czym jest ta książka. Autorka w "Historii wilków" poruszyła bardzo wiele trudnych i przemilczanych problemów. Aczkolwiek moim skromnym zdaniem tych wątków było troszeczkę za wiele. Czasami brakowało mi rozwinięcia pewnych kwestii. Te które mnie interesowały zostały przedstawione pobieżnie. Do samego końca miałam nadzieję, że Emily Fridlund troszeczkę rozwinie pewne wątki, ale niestety musiałam obejść się smakiem, dlatego muszę autorce za to zabrać jedną gwiazdkę. Piszę tę opinię i piszę, a jeszcze nie napisałam nic konkretnego. W takim razie o czym jest ta powyższa książka? Autorka w swojej powieści przedstawia nam życie głównej bohaterki - Medaline, zwanej Lindą, która nie ma łatwego życia. W domu rodzinnym brakuje jej miłości i czułości, w szkole jest odrzucana na każdym kroku przez rówieśników. Kiedy dziewczyna traci już nadzieję na lepsze jutro do domku nad jeziorem wprowadzają się nowi sąsiedzi i w całości akceptują dziewczynę. Brzmi banalnie, prawda? Ale wcale tak nie jest. Od początku czytelnik może wyczuć, że w tej całej opowieści coś nie gra, a decyzje bohaterów nie są dobre, ani rozsądne. Co ukrywają nowi sąsiedzi? Kim dla nich będzie i jaką rolę odegra główna bohaterka? Tego Wam oczywiście nie zdradzę, ale przygotujcie się na jedną, wielką masakrę, która zmieni życie nie tylko Lindy, ale też innych osób. Na sam koniec mojej recenzji napiszę tylko tyle. Zastanówcie się nad lekturą "Historii wilków". Rozumiem, że nie każdy gustuje w takiej literaturze, ale my czytelnicy powinniśmy otwierać się na nowe i nieznane gatunki. Ja też długo zastanawiałam się nad tą pozycją, ale w końcu dałam jej szansę i na pewno nie żałuję mojej decyzji. Może ta książka nie zostanie moją ulubioną powieścią, ale z całą pewnością na długo pozostanie w mojej pamięci.
Recenzja: http://ksiazkatooknonaswiat.blogspot.com/, Barbara Augustyn
Czternastoletnia Madeleine zwana Lindą jest szkolnym outsiderem. Wychowywana przez rodziców, którzy należeli do hipisowskiej komuny, mieszka w surowych warunkach w chatce ukrytej głęboko w lesie. Dziewczyna lepiej rozumie świat natury niż ludzi. Mimo iż rodzice na swój sposób troszczą się o nią, rozpaczliwie pragnie ona bliskości, normalności i rodzinnego ciepła. Gdy do domku nieopodal jeziora wprowadziła się nowa rodzina, Lindzie wydawało się, że wreszcie odnalazła to czego szukała – bezpieczną przystań. Chętnie została opiekunką dla małego Paula i zaprzyjaźniła się z jego młodą matką. Lecz pozory szczęścia rozwiały się szybko, a wydarzenia, które miały miejsce w tym czasie, na zawsze wpłynęły na życie Lindy. Historia wilków Emily Fridlund to powieść, w której od samego początku wiemy, że mały Paul zginie. Widmo śmierci wisi nad całą historią Lindy i nie jest żadnym zaskoczeniem. Bo książka skomponowana jest w ten sposób, że nie zaskoczenie jest elementem, który powinien przyciągnąć uwagę czytelnika. Fridlund zdecydowała się na narrację w której przeplata się punkt widzenia nastolatki z przemyśleniami kobiety znacznie starszej, dojrzalszej, która inaczej patrzy na to, co się stało. To oczywiście wprowadza pewien chaos, i do tych przeskoków w czasie trzeba się przyzwyczaić. Historia wilków to nie lektura, o której można napisać, że jest lekka, łatwa i przyjemna. To ciężka, mroczna historia, przygniatająca czytelnika poczuciem beznadziei, jakie od początku towarzyszy nastoletniej Lindzie. Nie marzyła o rzeczach wielkich, lecz pragnęła, by ktoś tak zwyczajnie ją kochał. Czuła się rozpaczliwie wręcz samotna i to uczucie zostało z nią na całe życie. Dziewczyny z Loose River nie miały przed sobą wielkich perspektyw. Jeżeli zostawały w miasteczku, to szybko rodziły dzieci i zakładały rodziny, zajmując piwnice w domu rodziców lub przyczepy. Niektórym udawało się dostać pracę w kasynie lub domu opieki. Loose River definiowało człowieka – i nawet gdy Linda opuściła miasteczko, wciąż bezbłędnie potrafiła rozpoznać ludzi, którzy stamtąd pochodzili. To opowieść o samotności, która stawia trudne pytania o rozdźwięk między słowami i czynami. Rodzice Lindy ją kochali. Rodzice Paula go kochali. Ale to okazało się za mało. Bo liczą się przecież czyny, a nie słowa. Jaka jest różnica między tym, w co chcesz wierzyć, i tym, co robisz? O to powinnam była zapytać Patrę, to było pytanie, na które odpowiedź pragnęłam usłyszeć, jednak nie przyszło mi do głowy – nie w taki sposób (s. 247). Historia wilków to opowieść o dorastaniu, o wyborach nastolatki, które determinują całe jej późniejsze życie, o dysfunkcjach rodziny, seksualności i religijności człowieka. Sporo jak na książkę, która liczy niecałe trzysta stron? To prawda i w moim odczuciu pewna słabość prozy Fridlund. Wspomina o tak wielu problemach, że nie wszystkie mają szansę wybrzmieć w tak mocny sposób, jak powinny, nie poświęcono im wystarczająco wiele miejsca. Choć cechą tej książki jest także to, że autorka wielu rzeczy nie mówi wprost, a najważniejsze kwestie nigdy nie zostają wypowiedziane. To powoduje, że powieść Fridlund jest dość trudna w odbiorze. Nie czyta się łatwo i wymaga sporego skupienia, także ze względu na czasowe przeskoki, o których już wspomniałam. Historia wilków to wariacja na temat stary jak sam świat – czyli trudnego i bolesnego dojrzewania, jednak Fridlund podchodzi do niego w nietypowy sposób. Unika morałów, łatwych odpowiedzi i dydaktyzmu. Linda też nie jest typową bohaterką, która zadręcza wszystkich swymi górnolotnymi przemyśleniami. Nie. Ona jest milcząca, w jakiś sposób bardziej pasująca do surowego i smutnego krajobrazu Minnesoty, lasów i jezior, niż ludzi. Zawsze z boku, zawsze samotna, raczej słuchająca tego, co mówią inni, niż wypowiadająca własne zdanie. To nie jest historyjka o dziewczynce z chatki w lesie, którą maltretowali rodzice, czy molestował nauczyciel. Bo choć taki wątek się pojawia, to jednak autorka nie rozwija go w typowy sposób, lecz włącza w omówiony już wyżej motyw różnicy między słowami, a czynami. Nie ma tu szczęśliwego zakończenia ani nauczki na przyszłość. Jest za to smutek, frustracja, beznadzieja i okropne poczucie, że niebo, które zawsze powinno pozostać nad głową, przygniata. Myśli kłębiły mi się w głowie jeszcze po zakończeniu lektury. Surowa, mocna proza, bazująca na tym, co ukryte między słowami.
Recenzja: Zaczytana Historyczka,
Są takie książki, których się nigdy nie zapomina. I oprócz cenionej na całej świecie klasyki literatury, są to tytuły, które w ostatnich latach wywoływały spore kontrowersje. Myślę, że do tych książek będzie można zaliczyć Historię wilków. Autorka otrzymała zasłużoną Nagrodę Bookera w 2017 roku. Linda nie jest typową nastolatką jak wszystkie inne. Wychowywana jest w rodzinie, która wychowuje ją w komunie, przez co reakcje rodzinne nie są ciepłe. Nastolatka próbuje sama zrozumieć świat krążąc po lesie i pływając po jeziorach. Pewnego razu do pobliskiego domu wprowadza się kobieta z dzieckiem. Linda postanawia poznać lepiej kobietę i godzi się na opiekę nad małym chłopczykiem. Jakie tajemnice skrywa Patra, że musi mieszkać w lesie? Jak bardzo znajomość wpłynie na Lindę? I kim jest mąż Patry? Dowiecie się czytając tą niesamowitą i zaskakującą powieść. Przyznam szczerze, że książka wywarła na mnie spore wrażenie i chyba ostatni raz takie emocje towarzyszyły mi przy czytaniu Małego życia czy Shantaram. To nie jest łatwa powieść, bowiem pokazuje jak wychowanie w domu może mieć znaczący wpływ na postrzeganie świata. Pokazuje także, że pozornie prawidłowe relacje w małżeństwie, mogą być przykrywką dla poważnych problemów. Historia wilków to książka, którą trzeba przeczytać. Zawsze przy okazji tego typu książek żałuję, że polscy eksperci od nauczania języka polskiego tak bardzo konserwatywnie podchodzą do listy lektur szkolnych. Jestem przekonana, że młodzież zdecydowanie chętniej czytałaby Historię wilków niż Krzyżaków czy Potop, który sama co prawda kocham, ale umówmy się, że piętnaście lat temu jeszcze takiego boom na książki nie było. Mam nadzieję, że sięgniecie po książkę. Nie jest ona łatwa, o czym wcześniej wspomniałam, więc nie jest to propozycja dla kogoś, kto jest spragniony czegoś lekkiego na wakacje. Myślę, że poleciłabym ją już na jesienne długie wieczory, kiedy aura za oknem będzie bardziej sprzyjała refleksyjnej literaturze.
Recenzja: Agataczytaksiazki.pl, Agata Piekalska
Dorastanie to trudny etap w życiu każdego człowieka. Niby wciąż jest się dzieckiem, ale bardzo chce się już być dorosłym, a otoczenia tylko pogłębia ten specyficzny dysonans – w zależności od tego, co w danej chwili jest bardziej adekwatne do sytuacji, adolescenci traktowani są zarówno jako dzieci, jak i jako dorośli. Może to być trudne doświadczenie, zwłaszcza, gdy ktoś wychowuje się w takim domu, jak Linda, o której opowiada “Historia wilków”. Być może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby to był zwykł dom, gdyby jej rodzina nie mieszkała kiedyś w komunie hippisowskiej, gdyby któreś z rodziców poświęciło Lindzie trochę więcej uwagi, gdyby ktoś w szkole dostrzegł, jak bardzo jest inteligentna albo gdyby ktoś z jej rówieśników zaprzyjaźnił się z nią. A może wystarczyłoby, gdyby w domu po drugiej stronie jeziora, zamieszkała zupełnie inna rodzina? To tylko niektóre z pytań, na które chciałoby się znać odpowiedź po lekturze tej książki. “Historia wilków” opowiada historię Lindy – czternastoletniej dziewczynki, która szukała akceptacji, nie mogąc jej znaleźć ani w domu (bo jej rodzice nie poświęcali jej zbyt wiele czasu), ani w szkole (bo była odrzucona przez rówieśników). To, czego szukała, znalazła u nowych sąsiadów, Linda tak bardzo chciała odnaleźć swoje miejsce na ziemi i poczuć się akceptowana, że bez wahania przyjęła propozycję sąsiadki znad jeziora i została opiekunką jej czteroletniego synka – Paula. Linda nie zdawała sobie sprawy z tego, z czym przyjdzie jej się zmierzyć. Stanęła twarzą w twarz z tajemnicą i musiała dokonać wyboru, który już na zawsze zostawił ślad w jej psychice. Dziecko, które chciało czuć się dorosłe i przez wielu dorosłych było tak traktowane, nie mogło wiedzieć pewnych rzeczy, a nawet jeśli domyślało się, że niektóre rzeczy, które słyszało w domu sąsiadów zahaczają o fanatyzm i mogą doprowadzić do tragedii, za wszelką cenę nie chciało utracić jedynej przystani akceptacji, którą udało mu się znaleźć. Alternatywą była bowiem samotność. Podczas lektury często zastanawiałam się, skąd wziął się tytuł tej powieści i teraz, gdy już przeczytałam ją w całości, wydaje mi się, że “Historia wilków” jest opowieścią o kimś bardzo samotnym, kto, podobnie jak wilk jest zwierzęciem stadnym, chciał do kogoś przynależeć, mieć swoje “stado”. Dla Lindy taką watahą była właśnie rodzina Paula, a ponieważ to ich historia kończy się tragedią, można przyjąć, że tytuł odnosi się właśnie do nich. Taki jest mój punkt widzenia na tę powieść. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie należy ona do najłatwiejszych, że można się pogubić w ilości przeskoków czasu narracji i wątków, że nie dzieje się w niej nic, co sprawiłoby, że akcja pędziłaby w zawrotnym tempie. Wiem, że momentami jest to dziwna opowieść, ale po skończeniu lektury trudno jest przestać o niej myśleć. Skończyłam ją czytać kilka dni temu i przez cały ten czas zbierałam myśli, by napisać o niej tekst. W mojej głowie panował chaos, podobny do tego, który znajdziemy w tej powieści. “Historia wilków” to książka, która na pewno zmusza do myślenia, bo pozostawia po sobie coś niepokojącego i mrocznego, jak Alaska, gdzie rozgrywa się ta opowieść. Wiemy, że stanie się w niej tragedia, ale jakiego rodzaju – tej tajemnicy przez długi czas Linda, która jest narratorką tej historii, nie zdradza, a czytelnik może jedynie biernie czekać na to, co nieuniknione. To lektura przygnębiająca i dzika, której nie da się przeczytać w jeden wieczór, opowiada bowiem o obsesji i o tym, co może się stać, gdy nikt nie ośmieli się zaburzyć panującego porządku, nawet jeśli widzi, że w jego wyniku dojdzie do tragedii. Historia trudna, ale warta przeczytania.
Recenzja: pasjonatkaksiazek.blogspot.com, Karolina Brzezińska; 2019-07-11
"Historia wilków", to powieść, która znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017. Jest to najbardziej prestiżowa nagroda literacka w Wielkiej Brytanii. Nie śledzę przyznawanych na świecie nagród literackich, nie znam nominacji. Od niedawna sięgam po książki, które otrzymały literackiego Nobla, Nike czy Paszport Polityki. Od nagrodzonych książek oczekuję jednak, że nie będą lekturami łatwymi, że będą wymagające, pozostające w głowie po przeczytaniu ostatniej strony. "Historia wilków" to z pozoru nieskomplikowana opowieść o dorastaniu. Dorastaniu w świecie, w którym młodego człowieka nie traktuje się poważnie, odrzuca, nie dostrzega. Poznajemy czternastoletnią Madeline, zwaną Lindą, która zamiast wychowania w normalnej rodzinie, ciepłym domu - dorasta w komunie. Jej ojciec łowi ryby, matka całymi dniami szyje. Nie poświęcają córce uwagi, skupiając się bardziej na buncie wobec systemu, niż na tym żeby przekazać córce jakiekolwiek wartości. Zamiast wiedzy, wpajają dziewczynie prace wokół domu, oprawianie ryb, opieka nad zwierzętami. Rówieśnicy w szkole odrzucają Lindę. Wygląda inaczej, żyje w innych warunkach, nie jest więc mile widziana wśród swoich kolegów z klasy. Pewnego dnia na drugą stronę jeziora wprowadza się kobieta z dzieckiem. Patra i Paul. Linda początkowo odnosi się do nich ostrożnie, jest niepewna, podejrzliwa. Po czasie zgadza się na to, żeby zostać u nich na kolację, zdziwiona żywym zainteresowaniem jakie okazali jej Patra i Paul, wycofuje się. Kobieta jednak zaczepia ją na drodze, spędzają razem coraz więcej czasu, a Linda zaprzyjaźnia się z rodziną. Wkrótce, szczęśliwa że znalazła bratnie dusze, zaczyna się też opiekować czteroletnim Paulem. Bajka jednak nie może trwać wiecznie. Czytając książkę, czekałam niecierpliwie na moment, w którym bohaterka ewoluuje. Na moment, kiedy odpowiednie trybiki wskoczą na miejsce, a Linda weźmie głęboki oddech i zacznie żyć. Niestety, nie doczekałam się. Mam wrażenie, że mimo ogólnie dobrej kreacji bohaterów, Linda ciągle stoi w miejscu. Rozpamiętuje, jest samotna i wrośnięta w realia Loose River, z których nie potrafi się wyrwać. Proza Emily Fridlund nie jest łatwa w odbiorze. Mimo narracji pierwszoosobowej, liczne przeskoki w czasie utrudniają wciągnięcie się w fabułę i zrozumienie o czym tak na prawdę jest "Historia wilków". Dodatkowo język powieści jest oszczędny, precyzyjny, momentami wręcz pozbawiony uczuć. Akcja powieści nie ma w sobie nic z dynamizmu. To niespieszna opowieść, która rozwija się jednocześnie w wielu kierunkach powodując początkowo chaos, a następnie zdziwienie czytelnika tym, jak z pozoru nic nie znaczące momenty z dzieciństwa i nie do końca świadome wybory wpływają na późniejsze życie Lindy. "Historia wilków", to książka, która dźwięczy w głowie podczas czytania. Książka, która nie daje nam na tacy losów bohaterów. Opowieść, która wymaga, żeby czytelnik dał coś od siebie, swoje emocje, domysły, wnikliwość. Nie jest to książka czytana dla relaksu, raczej taka, nad którą trzeba się pochylić na dłużej. Moim zdaniem warto jej dać szansę, mimo, że początek może powodować dezorientację i niechęć do czytania.
Recenzja: www.instagram.com/fanka_mrocznych_historii/,
Cześć! Jestem Madeline, ale możesz zwracać się do mnie Linda, "Komuch" albo "Dziwadło", po latach dręczenia przez rówieśników już do tego przywykłam.. Mam 14 lat, mieszkam z mamą i tatą w Minnesocie, małej prowincjonalnej mieścinie, z dala od miejskiego zgiełku, tłumów, otoczona jedynie przyrodą i dzikimi zwierzętami. Rodzice żyją jakby w innym świecie i niespecjalnie się mną interesują, są trochę..specyficzni? Tak, to dobre słowo. Może ja też taka jestem, ale tego nie dostrzegam? Ja tęsknię, tęsknię za drugą osobą, oni nie- tym się różnimy. Jestem samotna i potrzebuję towarzystwa drugiego człowieka 🖤 Dzisiaj poznałam Patrę, wprowadziła się do małego domku po drugiej stronie jeziora, wraz ze swoim synkiem Paulem. Patra jest dla mnie miła, pozwala mi zajmować się swoim czterolatkiem i zawsze zaprasza mnie do wspólnych posiłków, czasami zostaję na noc. Moje wnętrze nie rozdziera już pustka. Jestem szczęśliwa, jest ona, moja bratnia dusza 🖤 Gdybym wtedy wiedziała, potrafiła przewidzieć pewne rzeczy, lepiej znała się na ludziach, może nie doszło by do tego, może nigdy nie trafiła bym na proces sądowy w Whitewood. Może..na litość boską! Mam tylko 14 lat 🖤 Bardzo ciężko było mi się wgryźć w fabułę tej powieści. Mimo, iż nie jest ona napisana ciężkim językiem, wręcz przeciwnie, nie jest on zbytnio wymagający, raczej drętwy, beznamiętny jak sama bohaterka, to ciągłe przemieszczanie w czasie i uczucie bycia w kilku miejscach jednocześnie nie ułatwiało mi czytania. Autorka funduje nam istny zawrót głowy i uwaga..nie mam tutaj na myśli niesamowitego tempa akcji czy niespodziewanych zwrotów akcji, niczego takiego w tej książce nie znajdziecie. "Historia wilków" toczy się mozolnie, w żółwim tempie co może u czytelnika wywoływać znurzenie i niechęć, ma ona jednak na celu konkretny przekaz i mnie ta lektura kupiła 🖤 chociaż kompletnie nie jest to mój gatunek. Książka jest bardzo ciężka w odbiorze dla czytelnika. Nic tu nie jest czarno na białym i pozostawia niekończące się uczucie niedosytu. Warto zaryzykować i dać tej lekturze szansę
Recenzja: https://www.instagram.com/natala_reads/,
Madeline, a właściwie Linda, jest 14letnią dziewczyną, która przeżywa właśnie swój okres dojrzewania/dorastania. Poznajemy historię z jej punktu widzenia, która przedstawiona jest a bardzo melancholijny, wręcz apatyczny sposób. Dowiadujemy się, że jej życie nie należy do łatwych i pięknych. W domu panuje bardzo dziwna atmosfera. Rodzice nie zwracają na nią uwagi, nie są nią zainteresowani, zachowują się tak jakby jej nie było, lub jakby nie była ich prawdziwą córką. Sytuacja w domu nie jest jednak jedynym zmartwieniem Lindy. W szkole traktowana jest w bardzo podobny sposób. Jest wyśmiewana przez rówieśników. Szydzą z niej, wytykają palcami i bardzo niekulturalnie przezywają. Wydaje się, że jej życie wyglądać będzie jak niekończąca się przykra rutyna, ale pewnego dnia wszystko się zmienia. Do domku po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa, zupełnie normalna rodzina (w przeciwieństwie do jej) z 4letnim synkiem - Paul'em. Linda, jako osoba starająca się żyć we własnym cieniu i uciekająca od innych, ku swojemu zdziwieniu i zaskoczeniu przełamuje się, otwiera na nowych sąsiadów i szybko się z nimi zaprzyjaźnia. Jeszcze nie jest tego świadoma, ale jej życie obróci się o okrągłe 180*. Wow. Czytając tę książkę było mi ciężko się skupić, chwilami zastanawiałam się o co chodzi, i dlaczego została ona nominowana do nagrody bookera 2017. Po przeczytaniu i głębszym zastanowieniu się znalazłam odpowiedź. Autorka bardzo realistycznie ukazuje problem dorastania i samotności w momencie, kiedy jest się wręcz odseparowanym od społeczeństwa, a wiadomo, że takie życie może wpłynąć na nasz całokształt, na to jacy staniemy się w przyszłości. Dla mnie historia niezbyt wciągająca. Jednak wydaje mi się, że młodzież, czyli osoby w wieku takim samym bądź przybliżonym do wieku bohaterki, mogłaby bardziej się wciągnąć w tę lekturę, a wiele osób zapewne utożsamiłoby się z Lindą, ponieważ określony przez autorkę wiek, jest okresem, w którym każdy z nas szuka swojego "ja". Historia warta uwagi. Polecam.
Recenzja: W szponach literek, martucha180; 2019-07-09
Historia wilków to debiut powieściowy Amerykanki Emily Fridlund. Książka znalazła się w gronie sześciu finalistów Nagrody Bookera 2017. Chcę mówić o wilkach. (s. 15) W Loose River w Minesocie w ósmej klasie uczy się czternastoletnia Madelaine, zwana Lindą. Uchodzi za dziwadło, jest dręczona i odrzucana. Nie ma przyjaciółki ani mentora wśród nauczycieli. Nowy historyk Adam Gierson zwraca uwagę na ponętną Lily, prowokującą kusym strojem, a Linda jest dla niego niezauważalna. To jej historyk proponuje reprezentowanie szkoły w Odysei Historycznej. Dziewczyna chce mówić o historii wilków. Nocami wymyka się, by zobaczyć wilka. Na konkursie musi wyjaśnić, co wilki mają wspólnego z historią ludzi. Jej odpowiedź zaskakuje sędziów. Nauczyciel odwozi ją do domu. Nastolatka ma pewne oczekiwania, jej wyobraźnia podsuwa jej niezwykłe obrazy, myśli błądzą. Na co liczy Linda? Czego oczekuje? O czym myśli? Dlaczego jej reakcja jest tak gwałtowna? To jest to miejsce, gdzie mieszkała kiedyś sekta, prawda? (s. 22) Linda mieszka na odludziu. Przez kilka pierwszych lat żyła w komunie wśród wielu ludzi. Teraz ma tylko rodziców, którzy nie poświęcają jej wiele uwagi, nie darzą głębszymi uczuciami. Oboje nie mają stałej pracy. Matka po komunie stała się nazbyt religijna. W domu się nie przelewa. Mroźne zimy dają się we znaki, szpary między belami są wciąż zatykane, futryny osłonięte łachmanami. Generator włączany jest wieczorami albo i nie. Linda ma swój „pokój” na stryszku. Nosi stare, przerabiane i za duże ubrania. Co dzień pokonuje spore odległości. Jej znajomi to cztery psy, jeziora i lasy. Pływanie kanoe, chodzenie po lesie, siedzenie na dachu szopy to jej wolny czas. Ja jestem Patra, rodzic. To Paul, dziecko. I jak na razie, Ty jesteś Pusta Rubryka, sąsiadka. (s. 39) Sytuacja się zmienia, gdy w domku po drugiej stronie jeziora pojawiają się nowi sąsiedzi – kobieta i czteroletni chłopiec. Nowi sąsiedzi okazują Lindzie sympatię i akceptują ją taką, jaka jest. Z czasem dziewczyna czuje się częścią tej rodziny. Coraz więcej czasu spędza z sąsiadami, obserwuje ich codzienność, rytuały, zachowania. Staje się opiekunką Paula. Na spacerach uczy go praktycznych rzeczy – jak przetrwać w lesie, jak zaznaczyć drogę do domu. Wydaje jej się, że znalazła swoje miejsce na ziemi, jednak wtedy los ma dla niej wytyczoną inną ścieżkę. Bohaterka staje twarzą w twarz z tajemnicą, mierzy się z czymś niespodziewanym. Dokonuje wyboru, którego takich konsekwencji się nie spodziewa. Istnieje… materia… wszystko jest… umysłem. (s. 64) Nowi sąsiedzi są wyznawcami Chrześcijańskiej Nauki. Materia, Bóg, myśl, prawda, postrzeganie rzeczy i śmierci – to słowa klucze przewijające się w ich „wierze”. Paul wie, o czym mówi, a mówi z wielkim przekonaniem. Poważne rozmowy z ojcem naukowcem, trudne, egzystencjalne pytania, wpajanie zasad to wszystko kształtuje osobowość, buduje wiarę, ale i ma z czasem brzemienne skutki. Warto też zwrócić uwagę na „religijność” matki bohaterki. Pobawmy się razem w szkołę przetrwania. (s. 191) Rzeczywistość Lindy to prawdziwa szkoła przetrwania. Nastolatka odtrącana na różne sposoby musi sobie dawać radę w szkole, w domu, w lokalnej społeczności, a także w lesie i na jeziorze. Do tego wiek dorastania, hormony, pierwsze doświadczenia seksualne, a na dokładkę oskarżenia historyka, ludzkie gadanie o Lily i ignorowanie jej przez społeczność szkolną. Kontrast stanowi piękny i surowy klimat Minesoty z całym jego przyrodniczym bogactwem. Autorka skuwa jeziora lodem, zamraża powietrze, usypuje zaspy, by potem pokazać piękno wiosny. Przedstawia zwierzęta, oddaje głos ptasim trelom i pozwala delektować się naturą. Powieść rozwija się w wiele różnych wątków i podzielona jest na dwie części: Nauka i Zdrowie. Akcja toczy się spokojnie, zgodnie z rytmem przyrody. Jest jednak w niej coś niepokojącego, co przykuwa uwagę czytelnika, mimo oszczędnego i precyzyjnego języka, poetyckiego w opisach przyrody. Niektóre wyrazy zwracają uwagę krojem druku. Pierwszoosobowa narracja skupia się na wydarzeniach i decyzjach z jednego roku życia nastolatki, które miały swe konsekwencje w dorosłym życiu Lindy. Czytelnik poznaje niektóre z nich. Widzi podejście dorosłej Lindy do życia, pracy, ludzi, seksu. Obserwuje ją jako córkę, współlokatorkę i dziewczynę mechanika. Historia wilków to powieść prosta z pozoru i na pierwszy rzut oka. Jej głębię i prawdę o życiu najlepiej poznać samemu, a przy okazji przekonać się, dlaczego ta powieść znalazła się wśród finalistów Nagrody Brookera.
Recenzja: http://nowalijki.blogspot.com,
Przyznam, że nie śledzę corocznych nominacji do nagród literackich, wyjątek robię jedynie dla Nobla. Ale kiedy na okładce książki dostrzegam adnotację o nominacji tytułu choćby do Bookera, z zainteresowaniem przyglądam się wyróżnionemu tytułowi. Oczywiście sam fakt nominacji nie oznacza, że powieść koniecznie muszę przeczytać, ale zapisuję ją sobie na liście może kiedyś … Z Historią wilków Emily Fridlund byłoby pewnie podobnie, ale tak się złożyło, że powieść z listy finalistów Nagrody Bookera z 2017 roku dotarła do recenzji w momencie, kiedy potrzebowałem oddechu od książek, którą czytam na co dzień. Nie boję się literatury trudnej, ambitnej i szorstkiej w odbiorze, a właśnie taka jest debiutancka fabuła amerykańskiej autorki. Nie wszystko w jej prozie przypadło mi do gustu, przez chwilę miałem ochotę porzucić lekturę, ale jednocześnie im dalej zagłębiałem się w tekst, tym bardziej rosło moje zainteresowanie tą opowieścią. Główną bohaterką i jednocześnie narratorką Historii wilków jest czternastoletnia Madeline, przez wszystkich nazywana Lindą. Wychowana w rodzinie wywodzącej się z hippisowskiej komuny, od zawsze zdana jest na siebie, gdyż jej rodzice są, może nie tyle że nieporadni życiowo, co średnio zainteresowani światem wokół nich. Linda emocjonalnie przeżywa dojrzewanie, doskwiera jej samotność, brak przyjaciół i dojmujące poczucie wyobcowania. Kiedy więc do domu po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa rodzina, Linda postanawia wykorzystać sytuację; zaprzyjaźnia się z młodą lokatorką, odnajduje w niej bratnią duszę, a opieka nad małym Paulem daje jej poczucie spełnienia. Niestety, stabilizacja nie trwa wiecznie. Akcja powieści Emily Fridlund rozgrywa się w prowincjonalnym miasteczku gdzieś w północnej Minnesocie. Miejsce znakomicie współgra z emocjami głównej bohaterki, podkreśla jej odmienność, status towarzyski w szkole, poczucie samotności. Buduje także depresyjny klimat rzeczywistości, w której tradycja z góry przypisała role społeczne. Bohaterce Historii wilków zdecydowanie bliższa jest przyroda niż ludzie, ale jednocześnie da się wyczytać z jej opowieści ogromną tęsknotę za bliską obecnością drugiego człowieka. Namiastkę tego stanu daje jej nieoczekiwana przyjaźń z nowymi sąsiadami, ale nie do końca świadoma pewnych rzeczy Linda, mimochodem staje się częścią skutecznej manipulacji, która doprowadzi do poważnych konsekwencji. Proza Fridlund nie jest zbyt przyjazna dla czytelnika. Wydarzenia z Historii wilków poznajemy wprawdzie z punktu widzenia jednej bohaterki, ale opowiada ona o tym, co już się wydarzyło. Jej narrację charakteryzują liczne przeskoki w czasie, opowieści dotyczą kilku równolegle prowadzonych wątków, co początkowo niezwykle utrudnia wczytanie się w fabułę tego debiutu. Język Fridlund jest oszczędny w wyrazie, chwilami oschły tak, jak narratorka, która ma problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć. Niektóre fragmenty książki przypominają reportaż niż fikcję literacką. Akcja (choć w przypadku tej powieści to sformułowanie na wyrost) rozwija się i powoli, i w kilku kierunkach. Stwarza to, szczególnie na początku, wrażenie chaosu i wywołuje uczucie znudzenia. Myślę jednak, że warto dać szansę tej książce, bo choć momentami niełatwa w odbiorze, może przynieść czytelnicze zadowolenie. Wbrew pozorom nie jest to kolejna historia o trudnym dojrzewaniu i samotności, nie najważniejszy w prozie amerykanki jest małomiasteczkowy klimat. Historia wilków to powieść o tym, jak decyzje podejmowane przez nas w różnym momentach życia wpływają na jego przebieg. Emily Fridlund nie daje jasnych wskazówek i nie podpowiada jedynie słusznych rozwiązań, raczej zostawia czytelnika w emocjonalnym zapętleniu. Jej książka to taka literatura, która uwiera, zarówno na poziomie fabuły, jak i konstrukcji tekstu.
Recenzja: Lubimy Czytać, kruczek; 2019-07-01
Historia Wilków to niesamowicie intrygująca, elektryzujaca i budząca nietuzinkowe emocję historia, która swoją premierę na rynku polskim będzie miała 3 lipca 2019 roku za pośrednictwem Wydawnictwa Editio. Jej autorką jest Emily Fridlund – kreatywna i pełna gorącej pasji pisarka, która zachwyciła świat swoim precyzyjnym językiem, nieszablonową wyobraźnią oraz subtelnym, poetyckim pięknem, od którego trudno oderwać zarówno oczy, jak i serce. Historia Wilków to jej debiut literacki, który został nominowany do Nagrody Bookera 2017, czyli do najbardziej prestiżowej nagrody literackiej w Wielkiej Brytanii. Jej twórcze pisanie pojawiło się w wielu czasopismach, w tym w New Orleans Review, Southwest Review, Boston Review i ZYZZYVA. Historia Wilków to opowieść o czternastoletniej Madeline ( zwanej także Lindą) i jej gorzkiej samotności, trudach dorastania oraz niekończącej się potrzebie bycia akceptowanym nie tylko ze strony najbliższej rodziny i szkolnych rówieśników, ale i także przez otaczających ją zewsząd świat, którzy każdego dnia staje się ważnym tłem jej młodzieńczego życia. Niestety, dom nigdy nie był dla Lindy miejscem ciepłym, bezpiecznym i wypełnionym ogniem miłości. Rodzice żyli swoim własnym życiem i nie interesowali się potrzebami i problemami dorastającej nastolatki. W szkole również nie czuła się dobrze. Rówieśnicy często się nad nią znęcali, wyśmiewali i odrzucali w ciemny kąt. Jej życie nie miało barw tęczy, a raczej ponurej, deszczowej pogody, która w każdej chwili mogła przynieść ze sobą burzę. Płomyk nadziei rozpalił się z chwilą, kiedy do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się nowa rodzina. Linda otrzymała od niej wszystko to, czego tak bardzo pragnęła i potrzebowała – zrozumienia, ciepła, zaufania i uczucia przynależności do grupy. W towarzystwie nowych sąsiadów, dziewczyna czuję się tak, jakby od zawsze była jedną z nich. Jest przekonana, że znalazła przy nich nie tylko swoje zaginione szczęście, ale i upragnione miejsce na Ziemi. Niestety, nie wszystko złoto, co się święci. Nad głową Lindy zaczynają pojawiać się czarne chmury i okazuje się, że musi stanąć oko w oko z tajemnicą, której konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. Historia Wilków to historia z charakterem, głęboką myślą i dojrzałym przesłaniem, która nie jest lekturą łatwą i przyjemną, a tym bardziej lekką jak piórko. Aby w pełni zrozumieć jej sens i wartość literacką, musimy najpierw rozgryźć jej psychologiczną stronę twórczą i wgryźć się głęboko w ludzką naturę. Ta powieść jest jak życie… czasem monotonna, czasem zaskakująca, a jeszcze częściej, nieposkromiona. Jeśli ktoś lubi powieści nieszablonowe, intrygujące i wymagające od czytelnika większego wysiłku umysłowego, to myślę, że Historia Wilków w pełni zaspokoi jego filozoficzne, jak i psychologiczne potrzeby literackie. Podsumowując: Historia Wilków to literacko dojrzała, przepięknie napisana i pełna poruszających emocji opowieść o dorastaniu, która jest równie bolesna, jak samo dojrzewanie i poszukiwanie w świecie prób i błędów swojego własnego „ja”. Młody człowiek nie ma łatwo w życiu. Los często z niego drwi i prowadzi przez pokrętną drogę cierpienia, która usłana jest nie tylko bólem i zwątpieniem, ale i ulotną nadzieją, która dodaje człowiekowi sił wtedy, kiedy zupełna ciemność przysłoni mu światło dnia.
Recenzja: ksiazkowelove.wordpress.com,
Kilka dni temu, 3 lipca, nakładem Wydawnictwa Editio ukazała się debiutancka powieść Emily Fridlund pt. Historia wilków. Książka ta znalazła się w finałowej szóstce Nagrody Bookera 2017 – „najbardziej prestiżowej nagrodzie literackiej w Wielkiej Brytanii przyznawanej za najlepszą powieść anglojęzyczną”. Czternastoletnia Madeline, dla rówieśników Linda, mieszka z rodzicami w pozbawionym wygód domu z dala od cywilizacji. Jej rodzice, zagorzali hippisi stworzyli z przyjaciółmi komunę, w której wszystkie dzieci wychowywały się razem. Kiedy ich dom opustoszał i Linda została sama z rodzicami, każdy dzień był podobny do poprzedniego. Rodzice zajęci swoimi sprawami, a czasem zbawianiem świata, zostawili córkę samą. Dziewczyna nie miała przyjaciół, a rówieśnicy traktowali ją jako tą gorszą. Wszystko sprzeciwiło się przeciwko niej. Kiedy do sąsiedniego domu wprowadza się rodzina z małym synkiem, Linda zaczyna u nich bywać, a nawet zostaje opiekunką czteroletniego Paula. Wydaje się, że poznała ludzi, którzy darzą ją sympatią, a może także przyjaźnią. Niestety czas pokaże, że nic nie jest takie, jak wygląda na pierwszy rzut oka… Historia wilków jest powieścią już od pierwszych stron niepokojącą, mroczną oraz pełną nostalgii i smutku. Nie jest to książka ani łatwa, ani przyjemna. Każdy, kto sięga po taką lekturę musi się liczyć z konsekwencjami. Powieść powoduje, że Czytelnik zaczyna rozmyślać o fabule, zostaje wciągnięty w toczące się wydarzenia, a także jest narażony na wszystkie negatywne emocje opisane w książce. Dla mnie była to powieść trudna i przygniatająca. Z jednej strony dosyć powoli się rozkręcała, z drugiej, z powodu wielu odniesień do przyszłości głównej bohaterki, wzbudzała ciekawość, co dalej, jak się zakończy ta historia. Z jednej strony fabuła mnie poruszyła, ale z drugiej przygnębiała i wzbudzała mój opór przed kontynuowaniem lektury. Polecam Czytelnikom o mocnych nerwach, którzy w lekturze szukają intensywnych emocji.
Recenzja: wielkibuk.com, Olga Kowalska; 2019-07-08
Opowieść niepokojąca, drażniąca najczulsze nerwy, drapieżna… „Historia wilków” Emily Fridlund. Dzieciństwo powinno być okresem beztroski, radości, śmiechów i chichów. Zabaw do utraty tchu, przygód wszelakich, pierwszych wielkich przyjaźni i bolączek czasu dorastania, które wreszcie nadchodzi nieubłaganie. Żadne dziecko nie powinno być skazane na samotność. Bez względu na to, czy dorasta w środku rozbuchanej metropolii, czy w samym sercu leśnej głuszy. Bo samotność budzi potwory, przyciąga ciemność, ożywia śpiące głęboko cienie… „Potrafiłam to robić: dawać ludziom to, czego chcieli, w taki sposób, że nie wiedzieli, iż to pochodziło ode mnie.” W lasach Minnesoty, z dala od miasteczka, nad jednym z jezior wychowuje się nastoletnia Linda. Dziewczyna-odmieniec, dziewczyna-dziwoląg, odrzucona przez rówieśników, ignorowana przez rodziców, samotna, tak diabelnie samotna… Pewnego dnia do domu w bliskim sąsiedztwie Lindy, z dala od świata z zewnątrz, wprowadza się pewna rodzina. Linda, przyciągana niczym ćma do światła, zostaje częstym gościem w ich domu, opiekunką dla małego chłopca imieniem Paul i towarzyszką dla jego młodziutkiej matki. Wiemy tylko jedno i tylko jedno jest pewne – Paul pewnego dnia umrze. Nagle i znienacka. Znamy początek, znamy zakończenie, ale co stało się pomiędzy? Kto debiutuje w tak intensywny i mroczny sposób, ten stawia sobie poprzeczkę naprawdę wysoko! Przed czytelnikiem rysuje się świat zgnębionej, osamotnionej do szpiku kości nastoletniej dziewczyny, która próbuje złapać coś z życia, zanim prześlizgnie się jej między palcami. Nie wystarczy podglądanie i podpatrywanie rówieśników z daleka, nie wystarczy jej grzebanie w cudzych, prywatnych sprawach, nie wystarczą jej psy, dom nad jeziorem, wypady do lasu, wyprawy kanoe na ciemne, nieruchome tafle… Potrzebuje życia, a mały chłopiec to życie samo w sobie. Młoda kobieta, która mu towarzyszy to kwintesencja towarzystwa, którego dziewczynie tak brakowało. Tylko tak jak Linda i jej rodzina mają swoje mniejsze i większe sekrety i tajemnice, tak i rodzina Paula ma swoje. Przekroczenie progu ich domu oznacza zgodę na reguły tam panujące, a Linda zrobi wszystko, by uszczknąć choć trochę ich ciepła, ich uwagi, nawet jeśli to tylko pozory. „Zamiast tego stałam pod prysznicem pod wrzącą wodą przez cudowną minutę, pozwalając, by igły wody wydobyły ze mnie jakiś smutek, jakąś rozpacz, o której nie wiedziałam, że we mnie tkwi. Jakieś odwrócone uczucie, sygnał tego, co miało dopiero nadejść.” Od pierwszych stron „Historia wilków” zmierza ku nieuchronnej katastrofie. Nadchodzi śmierć. Śmierć, która czyha za każdym drzewem, pośród fal jeziora, na placach zabawach. Śmierć, która czeka cierpliwie i jest w tym oczekiwaniu boleśnie niepokojąca. Czytelnik nie ma innego wyboru – może tylko czekać i obserwować. Chłonąć tę opowieść o obsesjach, bolączkach, ofiarach, które niektórzy są gotowy ponieść, by nie zaburzać odwiecznego porządku rzeczy. Nie pozostaje nic innego, tylko ból brzucha i poczucie klęski na zakończenie. Mocna proza. Dzika. Smutna. Czyta się z narastającym przygnębieniem i zachwytem jednocześnie.
Recenzja: Lubimy Czytać, WsiekłyAzot; 2019-07-07
Debiut bardzo udany, rzeczywiście jest to literatura na takim poziomie, że nominacja do nagrody Bookera była uzasadniona. Takie książki trudno wyłuskać z powodzi chłamu i popeliny, ale choćby nominacja oznacza, że fachowe grono dostrzegło wartościowe dzieło i nie pozwoliło mu utonąć. Młoda bohaterka zadziwiająco chłodno i bez emocji opisuje i relacjonuje swój świat, stopniowe opuszczanie dzieciństwa i trudną drogę ku dorosłości. Wyszło świetnie, czuć dziecięcą obawę a jednocześnie fascynację i nadzieję, że świat dorosłych będzie "lepszy", niż mało atrakcyjne, niebogate dzieciństwo. Bujna, rozległa, amerykańska przyroda dodaje nieco atmosfery grozy. Dom z bali, bez wygód, dziecko wchodzące do swojego pokoju po drabinie, ciąg jezior, niekończące się lasy wokół. Peryferia Ameryki, w których komuś wypadło urodzić się, bawić, uczyć i dojrzewać, a potem spróbować uciec do Wielkich Miast. Polecam zainteresować się historią Madeline. Dziewczynki, która opuszcza swój stryszek i w środku nocy wypływa kajakiem. Nie po to, żeby szczebiotać do lustrzanej tafli, jak jakaś Alicja. Żeby nago zanurkować aż po samo dno.
Recenzja: Fantastyczny-swiat-ksiazeek.blogspot.com,
Dorastanie może być trudne i bolesne, zwłaszcza w świecie, który z każdej strony odrzuca młodego człowieka. Co by było, gdyby czternastoletnia Madeline zwana Lindą wychowała się w normalnej rodzinie, dobrze znała swoich rodziców i miała pewność, że jest dla nich najważniejsza na świecie? A gdyby w szkole znalazła bratnią duszę wśród rówieśników i mądrego mentora wśród nauczycieli? Wreszcie, co by było, gdyby do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się zwykła rodzina? Odpowiedzi na te wszystkie pytania muszą pozostać nieoczywiste. Rodzice dziewczyny, buntując się przeciw systemowi, wychowywali ją w komunie, lecz nie poświęcili jej wystarczająco dużo uwagi i uczuć. Rówieśnicy w szkole konsekwentnie Lindę odrzucali i dręczyli w nieprzyjemny sposób. Kiedy więc w domu po drugiej stronie jeziora zamieszkali nowi sąsiedzi, którzy od początku okazali jej sympatię i akceptację, Linda poczuła się, jakby od zawsze była jedną z nich. Wkrótce zaczęła opiekować się ich synkiem – czteroletnim Paulem. Gdy dziewczyna zapragnęła utwierdzić się w przekonaniu, że nareszcie znalazła swoje miejsce, okazało się, że musi zmierzyć się z czymś mocno osobliwym, stanąć twarz w twarz z tajemnicą i dokonać wyboru, którego konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. Linda, a tak właściwie to Madeline, to 14-letnia dziewczyna, która dopiero co poznaje świat, jednak nie jest on dla niej łaskawy. Rodzice kompletnie nie zwracają na nią uwagi, albo robią to tylko wtedy, gdy jest im do czegoś potrzebna. W szkole wcale nie jest lepiej, ponieważ rówieśnicy z niej szydzą i często robią głupie kawały. Jej problemy sprowadzają się do rodziców, którzy nie chcą przyjąć nowego porządku i żyją jak za komuny, tak też wychowują swoją córkę. Wszystko zmienia się w dniu, w którym po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa rodzina z czteroletnim Paulem. Linda, która do tej pory stroniła od ludzi, albo oni od niej, szybko nawiązuje z nimi kontakt i zaczyna spędzać coraz więcej czasu w ich gronie. Wszystko stoi na dobrej drodze do długiej przyjaźni, ale wystarczy jedna chwila, aby wszystko zmieniło się o 180 stopni. Linda to zamknięta w sobie dziewczyna, która jest bardzo samotna. Odrzucana przez rówieśników oraz własnych rodziców, musi radzić sobie w życiu całkowicie sama. To bardzo złożona postać, którą warto poznać bliżej. Bardzo ciężko jest opowiedzieć cokolwiek o książce w momencie, kiedy jest Ci ona całkowicie obojętna, a oceniasz ją jako "przeciętną". Kiedy dowiedziałam się, że powieść ta zostanie u nas wydana, od razu chciałam ją przeczytać. Co roku śledzę Nagrodę Bookera, czyli najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Wielkiej Brytanii. Z zainteresowaniem patrzę na książki, które zostały do niej nominowane, nie mówiąc już o tych, które doszły do finału. "Historia wilków" w 2017 roku znalazła się w finałowej szóstce. Dlatego byłam jej ciekawa i chciałam się z nią zapoznać. Po jej przeczytaniu, pierwszą moją reakcją było: dlaczego ona w ogóle została nominowana do tej nagrody i jakim cudem zaszła tak daleko? "Historia wilków" jest strasznie nijaka. To taka książka, na której czytaniu trzeba być maksymalnie skupionym, a koniec końców i tak nie ma się pojęcia, po co człowiek w ogóle ją czytał, skoro nic nie wniosła do naszego życia. Bardzo się rozczarowałam, ale to nie jest tak, że nie ma ona swoich plusów. Od tych plusów właśnie zacznę, gdyż uważam, że autorka bardzo dobrze przedstawiła motyw samotności i dorastania w momencie, kiedy człowiek jest odseparowany od społeczeństwa. Linda jest bardzo samotną dziewczyną, nie z własnego wyboru, ale ze względu na wybory rodziców, przez które to jest wyśmiewana i odtrącana przez swoich rówieśników. Mówi się, że najbardziej samotnym można być w tłumie ludzi i tam właśnie jest w tym przypadku. Dziewczyna ma przecież rodziców, jednak nie zwracają oni na nią uwagi, w okolicznym sąsiedztwie nie ma nikogo (do czasu wprowadzania się rodziny po drugiej stronie jeziora), a w szkole nikt nie chce się do niej zbliżać. Taka samotność bardzo kształtuje człowieka, nie tylko teraz, ale także na całą przyszłość. To autorce wyszło bardzo dobrze i uważam, że w tym temacie spisała się na medal. Nie mogę tego jednak powiedzieć o akcji książki, która ciągnie się jak flaki z olejem. Czytając, zawsze mamy nadzieję na jakieś zwroty akcji, które przyciągną naszą uwagę. Tutaj ich nie znajdziecie. Powieść przez cały czas toczy się tym samym, powolnym tempem, od którego przymykają nam się oczy. Kompletnie brak jej dynamiczności. Myślałam, że może tylko początek jest taki, ale niestety było tak przez całą książkę. Zarzuty mam do jeszcze jednej rzeczy, do języka. A opisie widziałam, że będzie to historia napisana prostym językiem i nie miałam do tego żadnych obiekcji. Uważam nawet, że czasami w przypadku trudniejszych książek taki język jest lepszy, gdyż jest on bardziej przystępny dla czytelnika. Niestety, tutaj wydawał się on prostacki i okrojony. Ja nie mówię, że trzeba jak w "Panu Tadeuszu" opisywać las na sześć stron, ale trochę opisów i kolorystyki każda książka potrzebuje. Tutaj nie mamy praktycznie nic, a historia przez to wydaje się szara, bura i ponura. "Historia wilków" niesie ze sobą proste przesłanie, ale brak jej prawie wszystkiego, co ludzi do książek przyciąga. Akcja toczy się mozolnie i nawet dobrzy bohaterowie jej nie ratują. Wielka szkoda, bo po finalistce Nagrody Bookera spodziewałam się czegoś lepszego.
Recenzja: Czytanie rozwija nie tylko wyobraźnię , Ewelina Wojciuk; 2019-07-03
Każdy z nas jest odrębnym bytem, a ponieważ książki piszą ludzie, to są to przedmioty, w których zawarty jest fragment czyjejś osobowości. Jedne nam się podobają, inne nie. Ich wartość jest różna, tak jak różni jesteśmy my. Dzisiaj będzie o Historia wilków Emily Fridlund, książce, której dzisiaj wypada premiera i której nie polubiłam. Dlaczego? Czytajcie dalej. Historia wilków – co się stało? Czternastoletni Linda mieszka w małym, zapyziałym miasteczku Alaski z rodzicami byłymi hippisami. Wychowywana w kontrkulturowej komunie i puszczona „samopas” staje się outsiderem. W dziewiątej klasie dochodzi do wydarzeń, które mają olbrzymi wpływ na jej dalsze życie. W szkole pojawia się nowy nauczyciel, który wzbudza, swego rodzaju, niezdrową fascynację w dziewczynie. Do domu naprzeciwko wprowadza się rodzina z małym chłopcem, którego opiekunką Linda w końcu zostaje. W jej życie wkracza potrzeba atencji, nowość, która rozprasza rutynę. Emocjonalne konsekwencje tragedii do jakiej doszło, odbiją się na całym dorosłym życiu Lindy. Historia wilków – dlaczego tego nie polubiłam? Długo zastanawiałam się, od czego zacząć moją opinię. Próbowałam złapać tę strunę, to, co spowodowało negatywny odbiór. W moim odczuciu, to pierwszoosobowa narracja. Poruszenie tak poważnego tematu, tylko z perspektywy jednej osoby, i do tego asocjalnej nastolatki, jest kwestią trudną w zrozumieniu. Każdego bohatera poznajemy tylko przez pryzmat Lindy. Lindy, która jest nieprzeciętnie inteligentna, ale w ten matematyczny, wyzuty z emocji sposób. Asocjalnej Lindy, która nie próbuje nawiązać bliższej relacji z własnymi rodzicami, ale szuka atencji u całkiem obcych osób, pragnie towarzystwa, ale nie umie się w nim odnaleźć. I wreszcie Lindy, która właściwie niczego nie podaje w wątpliwość. Dziewczyna nie spotyka (lub też unika) ludzi zwykłych. Matka, nawrócona na Boga ex-hippiska. Ojciec samotnik (chociaż o nim, w zasadzie, niewiele wiemy). Rodzina Gardnerów – radykalny chrześcijanin Leo, pragnąca go zaspokoić i być dobrą żoną Patra oraz Paul, ofiara fanatyzmu rodziców. Pan Grierson, podstarzały lowelas z ciągotami do dziewczynek. Lily Holbrun, dziewczynka, która uciekła się do kłamstwa, by wyrwać się z toksycznego środowiska. Gdzie tu jakaś równowaga? Blurb mówi, że Historia wilków to powieść o dojrzewaniu i pragnieniu miłości. Tylko jakoś nie zauważyłam, by główna bohaterka ewoluowała. Jestem skłonna stwierdzić, że raczej utknęła w Loose River. Dla mnie jest to powieść o konsekwencjach fanatyzmu, fałszywych oskarżeń i samotnością w tłumie. Wielu kwestii nie jestem też w stanie zrozumieć, ponieważ jestem matką. Choćbym, nie wiem jak się starała, nie znajduję wytłumaczenia dla zaniedbania dziecka. I co z tymi wilkami? Historia wilków – podsumowanie Początkowo książka mocno kojarzyła mi się z Wielką Samotnością Kristin Hannah. No cóż, wspólne to były tylko przepiękne opisy alaskańskiej przyrody i wiek bohaterek. Historia wilków, mimo, że fabularnie mnie nie urzekła, jest pięknie napisana. Emily Fridlund używa bogatego języka, jest spostrzegawczym, inteligentnym obserwatorem. Wiele osób może postrzegać w Lindzie silną kobietę, jeśli zrozumie się jej motywację. Czy polecam? Cóż, książka, która szarga uczuciami czytelnika i osadza się w zakamarkach umysłu niczym patyna, zawsze jest godna przeczytania. Ale co, kto lubi. 😉
Recenzja: Facebook.com/LiteraturaZmyslow (DEPRECATED),
„Historia wilków” to złożona historia, która rozwija się na wielu poziomach i co chwilę odkrywa przed nami nowe tajemnice. Książka o bolesnym dojrzewaniu, o seksualności, odpowiedzialności, wierze, człowieczeństwie. Linda ma czternaście lat. Opowiada o swoim życiu, ale snuje swoją opowieść w sposób niemal apatyczny. Kluczy między wspomnieniami domu, szkoły oraz rodziny, gdzie pracowała, jako opiekunka do dziecka. Dom dziewczyny nie jest miejscem rodzinnym, ciepłym i pełnym miłości. Rodzice wychowali Linde w surowych warunkach. Nie interesowali się nią i żyli w swoim własnym rytmie. Szkoła była miejscem gdzie rówieśnicy nie doceniali Lindy. Dziewczynka była bystra jak na swój wiek, ale była raczej wytykana palcami lub ignorowana. W szklonych murach radziła sobie całkiem nieźle. W rodzinie, która mieszkała po sąsiedzku została opiekunką. W niej znalazła brakującą troskę oraz pewnego rodzaju miłość. Sąsiedzi ją fascynowali i Linda lgnęła do nich nie dostrzegając pewnych niepokojących sygnałów. Podczas lektury odkrywamy ich mroczną tajemnicę, która miała wpływ na rozwój i przyszłość dziewczyny. „Historia wilków” jest lekturą wręcz hmm… nieprzyjazną? Zimną? Sama nie wiem jak ją określić. Książka jest specyficzna. Ton historii jednych zachwyci a drugich zniechęci. Emily Fridlund pisze językiem rzeczowym, surowym, bez niepotrzebnych ubarwień. Jeśli szukacie lektury nieoczywistej, wymagającej od czytelnika pełnego skupienia i zaangażowania to polecam tę książkę. Mnie osobiście nie zachwyciła.
Recenzja: Opętani Czytaniem, Sylwia Albin-Dudziak; 2019-07-01
Historia wilków Emily Fridlund to debiutancka powieść autorki. Z jaką historią przyjdzie się w niej czytelnikowi zmierzyć? Głównym tematem powieści jest dzieciństwo, a w zasadzie okres dorastania czternastoletniej Lindy, która nie może odnaleźć się w rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć. Dziewczyna jest w zasadzie pozostawiona sama sobie, rodzice nie angażują się w jej wychowanie, nie okazują jej należytej uwagi i miłości, a w środowisku szkolnym jest jeszcze gorzej. Linda nie ma przyjaciół, przez dzieci ze szkoły jest poniewierana, szykanowana i wyzywana. Jest odrzutkiem. Nic więc dziwnego, że gdy do domu znajdującego się nieopodal wprowadzają się nowi sąsiedzi, dziewczyna zaczyna szukać z nimi kontaktu i szybko się zaprzyjaźnia. Zaczyna opiekować się ich czteroletnim synem. Początkowo onieśmielona faktem, że jest akceptowana i lubiana, po chwili nie jest już w stanie funkcjonować bez nich i tego ciepła, jakie znajduje w ich domu. Jest jak mała łódka, która płynąca po wzburzonym morzu zawija w końcu po długiej podróży do portu. I kiedy mogłoby się wydawać, że w jej życiu wreszcie zadziało się coś dobrego, dochodzi do kolejnej burzy, który zmienia wszystko. Nie oczekujcie, że biorąc do ręki tę powieść zrelaksujecie się. Nie jest lekka i przyjemna. Jest pełna filozofii i zawoalowanych rad. Nie jest banalna i to, czego nie można jej zarzucić, to fakt, iż porusza bardzo ważny temat jakim jest samotność. Samotność w świecie pozornie pełnym ludzi, samotność zarówno na płaszczyźnie rówieśniczej, ale przede wszystkim rodzinnej. Bo jedną kwestią jest alienacja i niemożność odnalezienia się w świecie szkolnych rówieśników, a drugą – moim zdaniem ważniejszą – wyobcowanie w rodzinie, która kształtuje nasze wzorce postępowania, kształtuje naszą osobowość i to na jakich ludzi wyrośniemy. Rodzina powinna być dla nas zawsze wsparciem i ostoją w trudnych momentach, a dom rodzinny oazą spokoju i miejscem, do którego zawsze powinniśmy wracać. Jednak gdybyśmy głębiej zastanowili się nad tym aspektem, okaże się, że problem poruszony w Historii wilków nie jest wcale taki trywialny, a Linda w nim osamotniona. Poza tematem samotności, która wychodzi tutaj na pierwszy plan, śmiało można stwierdzić, że powieść porusza również wiele innych ciekawych i niełatwych kwestii, jest wielopłaszczyznowa. Pojawia się wątek komuny, pewnych dysfunkcji w rodzinie, religii i wynikających z niej przekonań, relacji w małżeństwie i ślepego posłuszeństwa oraz tchórzostwa. Historia wilków otrzymała Nagrodę Bookera 2017, czyli najbardziej prestiżową nagrodę literacką, jaka w Wielkiej Brytanii przyznawana jest za powieść anglojęzyczną. To jak i sam opis poruszonej w książce historii sprawił, że zaczynałam ją czytać z wielką ciekawością i zainteresowaniem. Spodziewałam się czegoś naprawdę mocnego i rewelacyjnego, czegoś, co dosłownie wbije mnie w fotel i od czego nie będę się mogła oderwać. Tymczasem – bardzo się rozczarowałam. Książka napisana jest w dość nietypowym stylu – bardzo precyzyjnym językiem, bez zbędnych opisów, czasem wręcz oszczędnym. W wielu miejscach celowym zapewne zabiegiem autorki było urwanie tematu i pobudzenie naszej wyobraźni do pracy. Mnogość niedomówień. Bardzo ciekawie to autorce wyszło. Jednak fabuła książki jest dość monotonna, rzekłabym nuda. Wszystko dzieje się bardzo leniwie, nie ma żadnych elementów zaskoczenia, zwrotów akcji. Nawet gdy dochodzi do punktu kulminacyjnego, to wcześniej mamy tyle elementów, które nas do tego przygotowują, że już sami czujemy, że coś się wydarzy. Bieżące wydarzenia przeplatają się ze wspomnieniami bohaterki z wcześniejszego dzieciństwa, wielokrotnie też z wydarzeniami, które będą miały miejsce już później. Dowiadujemy się co dalej działo się z Lindą – jednak to wszystko powoduje, że fabuła jest chaotyczna i ciężko się momentami w niej połapać. Książka miała pokazać jak ważne są najwcześniejsze lata naszej młodości i jak odtrącenie na tym etapie może wpłynąć na późniejsze decyzje i życiowe wybory – mnie tego jednak zabrakło w odniesieniu do Lindy. Podsumowując stwierdzam, że spodziewałam się dużo więcej po tej książce. Pomysł na fabułę jest świetny i naprawdę powieść mogłaby być perełką, ale coś po drodze się wydarzyło, coś sprawiło, że poszło nie tak. Jest to debiut, więc być może to kwestia dopracowania warsztatu i popracowania nad większą dynamiką, lepszym wykreowaniem postaci. Ja w trakcie lektury miałam ciężkie momenty, książka mnie nie wciągała i nie intrygowała w takim stopniu, bym miała ochotę czytać ją dalej. Doczytałam, bo z reguły staram się doczytywać książki do ostatniej strony i kiedy ją skończyłam poczułam ulgę. Jednocześnie próbując ocenić w perspektywie całości – nie jest to zła książka, porusza naprawdę ważne tematy, daje do myślenia. Być może nie poczułam jej stylu, być może to nie jest książka dla mnie, ale może wam się spodoba. Jeśli będzie mieć taką możliwość – sięgnijcie po nią i sami się przekonajcie czy warto.
Recenzja: Czarno na kreatywnym,
Dzisiejsza recenzja stworzona została przez Emmę oraz Novę Smith, które po wysłuchaniu opinii Liki skusiły się na sięgnięcie po Historię Wilków. Rozsiądźcie się wygodnie; mamy dziś o czym porozmawiać, ponieważ jest to pozycja dosyć… ostra oraz poważna. Główną bohaterką jest mieszkająca w Whitewood Madeline, którą poznajemy jako czternastolatkę przykładającą niesamowitą wagę do opisów, drobnych rzeczy oraz zachowań innych. Widać, że mamy do czynienia z drugim dnem, a czytając dalsze strony, doszłyśmy do wniosku, iż jest to dziewczynka wykazująca skłonności dziecka autystycznego. Ogromną wagę przykłada tematowi tytułowych Wilków, a dokładnie białych, do których ciekawość ciągnie ją na każdym kroku; w szkole, gdzie wybrane są one jako obiekt referatu dotyczącego uciekinierów z czasów wojny w Wietnamie, jak i w wolnym czasie, gdy zainteresowanie dziewczynki wzbudzone zostało wypchanym zwierzakiem w Centrum Natury Służb Leśnych. Wie o nich naprawdę dużo, co jest kolejną cechą, wykazywaną przez dzieci z autyzmem, które na dany temat, będący obiektem ich zainteresowań, wiedzą bardzo wiele. Czytając między wierszami, można zauważyć, jak wielkie znaczenie symboliczne mają wspomniane wilki, gdzie oznaczają one dzikość, lojalność oraz rodzinne wartości społeczne. Wszystkie wyżej wymienione cechy pasują do naszej postaci, która właśnie tego desperacko pragnie; wolności, która jest odbierana przez pełnych obaw matkę oraz ojca, jak i lojalności i wartości w rodzinie. Madeline jest określana na wiele sposobów; raz zwracano się do niej pełnym imieniem, innym razem za pomocą skrótów takich jak Linda albo Mattie. Jej matka pochodzi z Kansas i jest ona postacią dosyć specyficzną, ponieważ zachowuje się, jakby zawsze widziała w córce owoc własnych grzechów. Bardzo chciała bowiem stworzyć ją na swoje podobieństwo, jednak czuła niemoc za każdym razem, gdy dziecko nie spełniało jej oczekiwań. Sytuacja materialna rodziny jest naprawdę słaba; w domu było zimno, a Madeline nie miała nawet własnego pokoju, nie mówiąc już o dobrym ani przytulnym łóżku. Mimo to jednak umiała ona znaleźć piękno w nawet najmniejszych sytuacjach oraz rzeczach materialnych. Jej rodzice mają wiele za uszami; na początku byli dziećmi kwiatów, jednak potem przeszli na chrześcijaństwo, a wnioskując po licznych męczenniczych zachowaniach matki dziewczynki, jesteśmy skłonne założyć, że zmiana ta nastąpiła w wyniku poczęcia głównej bohaterki, skaranej wcześniej wspomnianym autyzmem. Nie akceptowana w domu, z trudem adaptowała się w szkole, gdzie również uważano ją za dziwaczkę. Odbiegała od rówieśników również pod względem nowoczesności, trzymana pod anty-technologicznym kloszem oraz postrzegana jako osoba zacofana i żyjąca w zupełnie innych czasach niż jej rówieśnicy. Styl autorki jest dość chłodny, momentami odczuwa się wrażenie, jakby zdania były ucięte, a łączył je jedynie chaos. Uważamy to za zabieg celowy, który idealnie oddawał klimat całej powieści. Jest to jedna z tych pozycji, w której nie ma co liczyć na wyszukane porównania oraz pełne lukru opisy. Początkowo nudna i niezachęcająca lektura przerodziła się w pełną tajemnic i smutku historię, opowiadaną oczami dorosłej już kobiety, mającej za sobą ogromny bagaż doświadczeń. Cały jej klimat przypomina nam Alaskę, gdzie jest ciemno, zimno oraz dość nieprzyjemnie. Nie zawsze bowiem trafia się na pełne kwiatów oraz udogodnień powieści. Historia Wilków jest idealnym przykładem tego, jak poprawnie stworzyć boleśnie realne prace oraz jednocześnie ukazujące rodziny, bardzo różniące się od tych, żyjących w pierwszym świecie pozornie znanych wszystkim Stanów Zjednoczonych.
Recenzja: blackcrow87.wordpress.com,
Historia Wilków to niesamowicie intrygująca, elektryzujaca i budząca nietuzinkowe emocję historia, która swoją premierę na rynku polskim będzie miała 3 lipca 2019 roku za pośrednictwem Wydawnictwa Editio. Jej autorką jest Emily Fridlund – kreatywna i pełna gorącej pasji pisarka, która zachwyciła świat swoim precyzyjnym językiem, nieszablonową wyobraźnią oraz subtelnym, poetyckim pięknem, od którego trudno oderwać zarówno oczy, jak i serce. Historia Wilków to jej debiut literacki, który został nominowany do Nagrody Bookera 2017, czyli do najbardziej prestiżowej nagrody literackiej w Wielkiej Brytanii. Jej twórcze pisanie pojawiło się w wielu czasopismach, w tym w New Orleans Review, Southwest Review, Boston Review i ZYZZYVA. Historia Wilków to opowieść o czternastoletniej Madeline ( zwanej także Lindą) i jej gorzkiej samotności, trudach dorastania oraz niekończącej się potrzebie bycia akceptowanym nie tylko ze strony najbliższej rodziny i szkolnych rówieśników, ale i także przez otaczających ją zewsząd świat, którzy każdego dnia staje się ważnym tłem jej młodzieńczego życia. Niestety, dom nigdy nie był dla Lindy miejscem ciepłym, bezpiecznym i wypełnionym ogniem miłości. Rodzice żyli swoim własnym życiem i nie interesowali się potrzebami i problemami dorastającej nastolatki. W szkole również nie czuła się dobrze. Rówieśnicy często się nad nią znęcali, wyśmiewali i odrzucali w ciemny kąt. Jej życie nie miało barw tęczy, a raczej ponurej, deszczowej pogody, która w każdej chwili mogła przynieść ze sobą burzę. Płomyk nadziei rozpalił się z chwilą, kiedy do domu po drugiej stronie jeziora wprowadziła się nowa rodzina. Linda otrzymała od niej wszystko to, czego tak bardzo pragnęła i potrzebowała – zrozumienia, ciepła, zaufania i uczucia przynależności do grupy. W towarzystwie nowych sąsiadów, dziewczyna czuję się tak, jakby od zawsze była jedną z nich. Jest przekonana, że znalazła przy nich nie tylko swoje zaginione szczęście, ale i upragnione miejsce na Ziemi. Niestety, nie wszystko złoto, co się święci. Nad głową Lindy zaczynają pojawiać się czarne chmury i okazuje się, że musi stanąć oko w oko z tajemnicą, której konsekwencje będą dla niej nie do przewidzenia. Historia Wilków to historia z charakterem, głęboką myślą i dojrzałym przesłaniem, która nie jest lekturą łatwą i przyjemną, a tym bardziej lekką jak piórko. Aby w pełni zrozumieć jej sens i wartość literacką, musimy najpierw rozgryźć jej psychologiczną stronę twórczą i wgryźć się głęboko w ludzką naturę. Ta powieść jest jak życie… czasem monotonna, czasem zaskakująca, a jeszcze częściej, nieposkromiona. Jeśli ktoś lubi powieści nieszablonowe, intrygujące i wymagające od czytelnika większego wysiłku umysłowego, to myślę, że Historia Wilków w pełni zaspokoi jego filozoficzne, jak i psychologiczne potrzeby literackie. Podsumowując: Historia Wilków to literacko dojrzała, przepięknie napisana i pełna poruszających emocji opowieść o dorastaniu, która jest równie bolesna, jak samo dojrzewanie i poszukiwanie w świecie prób i błędów swojego własnego „ja”. Młody człowiek nie ma łatwo w życiu. Los często z niego drwi i prowadzi przez pokrętną drogę cierpienia, która usłana jest nie tylko bólem i zwątpieniem, ale i ulotną nadzieją, która dodaje człowiekowi sił wtedy, kiedy zupełna ciemność przysłoni mu światło dnia. Polecam gorąco!
Recenzja: nietypowerecenzje.blogspot.com,
Jeśli znane są Wam klimaty amerykańskich seriali, tudzież filmów grozy, thrillerów i specyficznej atmosfery, która im towarzyszy, to od razu mówię, że ta pozycja idealnie się w nie wpisuje. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie i skojarzenie. Tajemnicze wydarzenie związane z rodziną Gardner i osobą młodziutkiej Madeline wytycza nam tory całej akcji i fabuły. Autorka osnuła poszczególne wątki wokół feralnego zdarzenia i krok po kroku śledzimy nie tylko historię dziewczyny, ale i równie tajemniczej rodziny, u której dziewczyna zatrudnia się jako opiekunka, przybierając imię Linda. Fridlund pokusiła się nakreślenie głębokich portretów psychologicznych. Dorastająca Madeline nie do końca jest świadoma, co się wokół niej dzieje, dopiero po latach, kiedy z dłuższej perspektywy czasowej, doświadczeń życiowych i odseparowania od feralnego miejsca opowiada nam historię Paula, Patry i Leo sama dostrzega jej drugie dno. To trudna i niejednoznaczna opowieść, dotykająca wielu dramatycznych, pośrednich tematów społecznych. Młodzieńcze fascynacje, poszukiwanie swojej drogi, skomplikowane relacje rodzinne, które niczego nie ułatwiają, a wręcz dostarczają jeszcze większej frustracji, czy wypalenia marzeń i planów. Zmiana zajęcia miała być dla Madeline szansą na odzyskanie własnego ja, na odzyskanie spokoju, umocnieniu się w przekonaniu, że jest coś warta. Tymczasem początkowa fascynacja nowymi sąsiadami zamienia się w krępujące, osobliwe doświadczenie. Autorka pokazuje pośrednio wpływ otoczenia na poszczególne jednostki oraz ich zachowania w chwilach zagrożenia. Gęstniejąca atmosfera wokół ostatnich wydarzeń w życiu Madeline, zostawi swój ślad w psychice dziewczyny już do końca. Porywająca historia, zgłębiająca problemy i napięcia wśród najbliższych. Znakomicie nakreśleni bohaterowie oraz tło społeczne, które ma bezpośredni wpływ na postaci. Psychologiczne portrety każdej z nich oraz intrygujące, tajemnicze, wyzywające napięcie, które zaczyna pociągać naszą ciekawość, a dzięki plastycznemu językowi staje się niebagatelną, niecodzienną powieścią. Powieść, która dzięki niespiesznemu rytmowi, sugestywnymi wątkami wyzwala w nas wiele emocji i refleksji. W jednym momencie zdajemy sobie sprawę, że nie możemy opowiedzieć się po żadnej ze stron, a z drugiej próbujemy wczuć się w sytuację Madeline, która jako nastolatka nie była na tyle świadoma tego co się tak naprawdę dzieje. Czy zatem możliwe jest zadawanie sobie tylu pytań? Mroczna, tajemnicza, budząca zachwyt i współczucie. Szczerze i bardzo polecam!
Recenzja: helloimbooklover.blogspot.com,
Miałam tę przyjemność otrzymania od wydawnictwa Editio książki pdt. "Historia wilków" autorstwa Emily Fridlund. Na lubimyczytać.pl wyczytałam, że to powieść fantastyczna, ale ja bym tak tego nie określiła. Wydaje mi się, że autorka nie przemycała żadnych fantastycznych elementów... W każdym razie, jeśli chodzi o samą treść. muszę przyznać, że jest lekko poplątana. Autorka co jakiś czas zmienia wątek z jednego na drugi i czas akcji, przez co były momenty, w których się gubiłam. Kiedy już wczuwałam się w jakąś sytuację, autorka pisała nagle o innym wątku. Mimo wszystko, dało się "ogarnąć" co i jak i przyznam, że historia rodziny Gardnerów szczególnie mnie zainteresowała. Podobało mi się to, jak główna bohaterka, Madeline, stopniowo opisywała zachowanie Patry, Paula i Leo, w międzyczasie przeplatając elementy z późniejszego okresu zdradzając, co się wydarzy. Wolałabym jednak uzyskać na końcu głębsze wyjaśnienie na temat profilu psychologicznego rodziców Paula, wiemy co się stało, ale nie wiemy do końca dlaczego. W powieści możemy się natknąć na wielokrotne opisy przyrody, ale dodaje to tajemniczego klimatu i sprawia, że mogę bardziej odczuć atmosferę wydarzeń. Ogólnie rzecz biorąc, książkę czytało mi się bardzo przyjemnie i raczej szybko. Nie powiedziałabym, że opisane wydarzenia mnie porwały, ale wieczorami po zamknięciu książki zdarzało mi się przemyśleć parę spraw dzięki tej powieści. Myślę, że mogę polecić "Historię Wilków" dla fanów obyczajów, szczególnie na okres wakacyjny, gdyż książka nie jest zbyt ciężka do czytania.
Recenzja: Instagram.com/motheroftworeads, Edyta Giersz
„Potrafiłam to robić: dawać ludziom to, czego chcieli, w taki sposób, że nie wiedzieli, iż to pochodziło ode mnie. (…) Ja miałam płaska klatkę piersiową i byłam równie atrakcyjna co poręcz. Sprawiałam, że ludzie czuli się osądzani.” — 14-letnia Linda wychowuje się w rodzinie, która praktycznie nie zwraca na nią uwagi. Rodzice nie poświęcają jej czasu, nie interesują się właściwie tym co robi i z kim robi. Pozostawiona jest sama sobie. W szkole spotkała się z drwinami i dręczeniem ze strony rówieśników. Kiedy po drugiej stronie jeziora wprowadza się nowa rodzina, Linda bardzo szybko się z nimi zaprzyjaźnia i spędza każdą wolną chwilę. I kiedy wydawać by się mogło, że wszystko się w końcu zaczęło dobrze układać, w jednej chwili to szczęście i spokój zostają zaburzone… — „Historia wilków” to przede wszystkim opowieść o dorastaniu. Sam pomysł na fabułę jest świetny. Autorka zastosowała tutaj narrację pierwszoosobową, dzięki czemu mamy idealny obraz z punktu widzenia głównej bohaterki. Oddała to w subtelny i w żaden sposób nie przytłaczający sposób, dzięki czemu nie mamy problemów aby zrozumieć Lindę. Emily Fridlund porusza temat samotności. Ale samotności wśród tłumu. Kiedy nawet będąc otoczonym najbliższymi ludźmi jesteśmy skazani sami na siebie. Czytając tę książkę nie było mi łatwo. Niejednokrotnie autorka zmusiła mnie do rozważań i stawiania pytań samej sobie, ale myślę, że to jest właśnie mocna strona tej książki. Język autorki jest prosty i oszczędny. Nie stosuje zbyt wiele niepotrzebnych opisów. Z jednej strony to dobrze, z kolei z drugiej momentami miałam wrażenie jakby mi czegoś brakowało. Miałam nadzieję, na jakieś zaskakujące zwroty akcji i niestety się ich nie doczekałam. Lecz jeśli mam oceniać całokształt tej książki, poruszane tematy oraz wykonanie to i tak oceniam ją na duży plus. 😊
Recenzja: https://www.instagram.com/wioletreaderbooks/, Wioleta Kuflewska
Książka, która zanim ją się otworzy przyciąga informacją dotyczącą, iż znalazła się w czołówce nagrody Bookera 2017, czyli tej nagrody z wyższej półki na Wyspach Brytyjskich, czyli można pomyśleć że w środku nie znajduje się „byle co” i treść naprawdę jest dobra i chwytająca za serce. Sam tytuł jest dosyć tajemniczy i nasuwa wiele pomysłów na to co będzie działo się w środku. Jednakże w książce został wykorzystany dosyć popularny dzisiaj motyw, czyli dojrzewanie. Okres dosyć istotny dla młodego człowieka, gdyż kształtuje jego spojrzenie na świat i kreuje cechy osobowościowe. Główną postacią jest tutaj czternastoletnia nastolatka, Madeline, która jest dosyć nietypową dziewczyną, która jest samotna. Uważam, że ta książka w dużej mierze obrazuje samotność i to jak ludzie starają sobie z nią radzić. Czasami wśród tłumu czujemy się najbardziej samotni, ale jak się czuć, gdy najbliżsi są dosyć specyficznymi ludźmi i mają osobliwe podejście do wychowania. Późniejsza akcja toczy się różnymi torami, pojawiają się nowe postaci, którzy także wpływają na ukształtowanie osobowości naszej głównej bohaterki. Według mnie w tej książce nie ma famfarów i kolorowych jednorożców. Lubię myśleć o sobie, że jestem czytelnikiem, który lubi poznawać nowe style i nie tylko czytać w kółko to samo. Miałam nadzieję, że ta książka będzie dla mnie jakimś nowym poziomem literackim. Niestety bardzo ciężko mi się ją czytało. Wiecie, czasem tak jest, że jedną książkę się „pożera” a druga męczy. Ta była czymś pomiędzy pożeraniem a męczeniem. Jeżeli szukacie lekkiej, wakacyjnej lektury to zdecydowanie nie jest to ta książka. Sama w sobie nie jest zła, wątki były interesujące, choć sama akcja jak dla mnie mało dynamiczna, słabo zostały także wykreowane postaci. Dodatkowy plus za okładkę, bo bardziej mi się podoba niż oryginalna. Moja ocena neutralna, ale pamiętajcie każdą książkę, warto przeczytać, bo jednym ona się nie spodoba, a drugich chwyci za serce i pozostanie w nim na zawsze.
Recenzja: https://chiara76.blogspot.com/, Skibińska Maria
Po pierwsze, dawno mnie tak żadna książka nie przeorała emocjonalnie. Ta, niemająca nic wspólnego z tytułowymi wilkami książka bowiem jest trudna, ciężka, mocna, bezkompromisowa, niejednoznaczna. Nie idzie na ustępstwa. Nie będzie tam złagodzenia dla pokrzepienia serc czytelnika. Jest smutno, przygnębiająco, przybijająco, a ponadto nieustannie towarzyszyło mi taki złowieszcze przekonanie, że to wszystko co zostało w niej opisane jak najbardziej jest możliwe do zaistnienia. Że Emily Fridlund kreując bohaterów i zapisując wydarzenia, które im się przytrafiły, nie sięgała wcale na jakąś półkę z napisem "niemożliwe". Narratorką opowieści jest obecnie dorosła już Madeline, w czasach nastoletnich nazywana Lindą. Wspomina ona swoje dzieciństwo i wiek nastoletni. Wychowywała się ona w dość ubogim domu, z dwójką rodziców, do których czasem miała wątpliwości czy są jej prawdziwymi rodzicami gdyż jedyni z nią zostali w domu, który kiedyś należał do komuny, z której wszyscy wrócili do miast studiować bądź uczyć się. Kiedy ją poznajemy , Linda ma czternaście lat i jest osobą samotną. Rodzice nie są tymi, do których mogłaby się zwrócić w razie problemów. Nie, nie jest ofiarą przemocy fizycznej ani psychicznej, raczej jest dzieckiem, które pozostawiło się samemu sobie. W szkole obarczona stygmatem "komuny" również nie ma przyjaciół. Nie dziwne więc, że gdy do domu po drugiej stronie jeziora, nad którym mieszka dziewczyna, wprowadza się rodzina , matka z czteroletnim chłopcem, która proponuje dziewczynie opiekę nad synkiem Paulem, stanowi to dla nastolatki wyzwanie i coś w rodzaju swoistej atrakcji. Od samego początku książki wiemy, że wydarzy się coś niedobrego, zapowiada to sama narratorka a potem przypomina o tym klimat książki, dziwny, ciężki, lepki w swojej ciężkości. Niemniej jednak autorce udaje się tak poprowadzić akcję książki i tak umiejętnie manewrować, że tego, co się stanie nie spodziewałam się a przynajmniej kompletnie nie spodziewałam się takich przyczyny i skutku dramatycznych wydarzeń. Widzę różne oceny tej książki, spotkałam się też z krytycznymi. Dziwią mnie one bo według mnie, podkreślam, według mnie , to bardzo dobra książka. Owszem, ma swój specyficzny styl. Czasami wątek plótł się wartko , czasem jakby się rwał. Wszystko to według mnie idealnie oddawało to w jaki sposób snuła wspomnienia bohaterka książki. Nie dość, że będąca w innym, bardzo odległym punkcie swojego życia, to jeszcze obarczona bardzo konkretnym dzieciństwem. I, co prawdziwe, to co widziała wówczas czternastolatka, ma się zupełnie inaczej do tego , czego ma świadomość dorosła kobieta. W "Historii wilków" Emily Fridlund przedstawia nam fragment Stanów Zjednoczonych bardzo daleki od kolorowych folderów zachęcających do odwiedzin tego kraju. To raczej Stany Zjednoczone drugiej czy może nawet trzeciej kategorii. Której nieobca jest bieda, zły stan finansów. W której czasem jedyną szansą na wyrwanie się z jakby zaklętego kręgu biedy, przemocy, nieufności staje się osiągnięcie sportowe i wyjechanie do większego miasta. Dotyczy to tych, którzy czują się zmotywowani, większości tej motywacji brak. Jakoś się żyje, jakoś się zarobi na dom, jakoś się skończy szkołę , jakoś się dalej ułoży. To jedno z tych miejsc, w których wyjątkowo kłamliwie brzmi stwierdzenie ,że "Każdy jest kowalem swojego losu". Nie dziwne więc dlaczego ta barwna dwójka z wielkiego miasta, Patra Gardner i jej czteroletni synek Paul (ojciec rodziny, Leo, to naukowiec pracujący na Hawajach) robią na Lindzie aż tak wielkie wrażenie. Stanowią bowiem jasny dowód, że nie wszędzie jest tak, jak tu, gdzie żyje się często na zasadzie "letargicznego przetrwania". Patra to młoda kobieta, oddana matka, która jednak swoim uczuciem do dziecka potrafi dzielić się z innym, starszym ale również potrzebującym uczucia, opuszczonym dzieckiem. Początkowo wszystko jest dobrze. Linda spędza dużo czasu z Paulem. Mały chłopiec tęskni trochę do tego, w czym się wychował, do miasta z wyznaczonymi placami zabaw z bezpiecznymi karuzelami i huśtawkami, do przedszkola, w którym miał przyjaciół i ustalony rytm dnia. Z czasem jednak przywyka i odnajduje się w nowej rzeczywistości przy pomocy narratorki. Ten bezpieczny spokój mąci jednak przyjazd pana domu, ojca Paula . Leo. Od tego dnia nic już nie będzie takie samo. Na samym początku mojej recenzji napisałam, że książka ta przeorała mnie emocjonalnie. Tak było, piszę to jeszcze raz. Nie jest to łatwa lektura. Nie. Nie jest pokrzepiająca i nie daje nadziei na to, że coś podobnego nigdy więcej by się nie zdarzyło. A jednak autorce udało się oddać dramatyzm sytuacji i to, co się stało bez wyświechtanych schematów czy oklepanych fraz. Brakuje też, za co jestem jej wdzięczna, wnikliwych opisów sytuacji. Pozostaje świadomość czytelnika, który mając minimum wyobraźni a sądzę, że większość z nas ma ją ogromną, jest w stanie wystarczająco sobie wyobrazić to, co wydarzyło się w tym domu i co doprowadziło do tego, że od niemal samego początku wspomnień Madeline wciąż wraca do procesu sądowego, w którym brała udział. Pisałam już też chyba o tym, co mnie w tej książce bardzo się podobało a mianowicie jej niejednoznaczność. Autorka szczęśliwie uniknęła tego, co wcale nie takie rzadkie a mianowicie łopatologicznego wyjaśnienia powodów i skutków zła, jakie zaistniało a skupiła się na tworzeniu nastroju , nieuchwytnego zła mającego nastąpić, niemal grozy w tym naszym czytelniczym oczekiwaniu co się wydarzy. I udało jej się napisać książkę przejmującą, mądrą, prawdziwą. Polecam ją, oczywiście. Moja ocena tej książki to 6 / 6.
Recenzja: rudarecenzuje.blogspot.co.uk, Ewelina Olszewska
Linda zwyczajnie jest samotna. Trudne relacje z rodzicami oraz obojętność ze strony rówieśników pchają dziewczynę w kierunku nowych sąsiadów. Z czasem rodząca się między nimi więź nabiera zaskakującego charakteru. I prowadzi do tragedii. Choć po książki młodzieżowe sięgam coraz rzadziej, to chętnie robię wyjątek dla tytułów, które przykują moją uwagę. Jednym z nich okazała się „Historia wilków” autorstwa Emily Fridlund. Dopatrywałam się w niej historii nie tylko mocno intrygującej, ale także owianej tajemnicą i przepełnionej mrokiem. Czy taką powieść otrzymałam? Bieg książkowych wydarzeń dobrze śledzi się podążając za pierwszoosobową narracją autorki. Towarzysząc Lindzie podczas opisywanych wydarzeń, analizując jej mroczne refleksje i stawiając się na jej miejscu, lepiej możemy tę historię zrozumieć i więcej z niej wyciągnąć. Taki sposób opowiadania historii zawsze najlepiej do mnie przemawia i nie inaczej było tym razem. Stojąc u boku tej niepokojącej nastolatki po prostu łatwiej wejść w jej skórę. Linda wywołała we mnie sporo sprzecznych emocji. Nie mogłam się zdecydować, jakimi uczuciami do niej pałam. Momentami ją rozumiałam, popierałam podejmowane przez nią decyzję i wydawało mi się, że mogłabym przejąć jej rolę. Innym razem natomiast mocno mnie drażniła i nie potrafiłam wytłumaczyć sobie tego, jak postępuje. Jej charakter wydał mi się dosyć złożony, odpowiednio oddany, pasujący do całości i dobrze wpisujący się w klimat historii. Mogłoby się wydawać, że to książka jakich wiele. Taka prosta opowieść o młodej kobiecie, która wikła się w dziwne relacje, ma problemy w domu, nie może znaleźć sobie miejsca. Jednak dopiero, kiedy zagłębimy się w tę lekturę, możemy dostrzec w niej coś więcej. Fridlund w przekonujący i realistyczny sposób oddała bowiem nie tylko obawy i problemy towarzyszące młodzieży, co także lęki, które mogą towarzyszyć starszym czytelnikom. Odniosłam wrażenie, że to powieść o młodych, ale nie tylko dla nich. Bardzo zabolała mnie książkowa samotność Lindy. Ten problem uderzał we mnie z niemal każdej książkowej strony. Nie jest to kwestia, z którą łatwo jest się zmierzyć, ale fakt, że na pewno każdy z nas choć przez chwilę miał do czynienia z tym uczuciem, sprawia, że całość wydaje się szalenie autentyczna i przekonująca. Bo czy każdy z nas nie jest czasem nieco samotny? Trochę naiwny? Zbyt ufny? Czy przeszłość nie puka do naszych drzwi? Oczywiście, że tak. Przekonał mnie także styl autorki. Zimny, zdystansowany, ostrożny. Śmiało można powiedzieć, że nie dawała się ponieść językowi, słowa traktowała z oszczędnością. Momentami jakby urywając, pozostawiając przerwę, miejsce na dokończenie. Pozwalała uruchomić nam wyobraźnię, przepracować tę historię, wypełnić luki swoimi refleksjami. „Historia wilków” to niebanalna opowieść o dość banalnych sprawach. Nieprzesadzona i nieprzekombinowana. Niepokojąca, dająca do myślenia, skrywająca cień tajemnicy. Uniwersalna.
Recenzja: https://www.instagram.com/ksiazki_oczami_mezczyzny/, Piotr Buczyński
Pierwszy raz spotkałem się z twórczością Emily Fridlund. Przyznam się z czystym sumieniem, że mnie książka nie porwała tak jak tego oczekiwałem. Nie jest to powieść którą można czytać przed snem. Odkładałem ją dwa razy i dwukrotnie do niej wracałem aby doczytać ją do końca i przedstawić Wam moją opinię. Autorka nie używa w książce lekkiego pióra. Książkę czytało mi się długo i ciężko. Więc jeśli zdecydujecie się na tą książkę to od razu polecam czytać ją w spokojnym miejscu i na pewno nie przed snem. Opowiada ona o czternastoletniej dziewczynie która w otoczeniu rówieśników nazywana jest komuchem ze względu na przynależność jej rodziców. Przez brak akceptacji ze strony ludzi trzyma się ciągle na uboczu. Jednak nie jest to jej wybór. Ciężko jest się wpasować w otoczenie kiedy jesteśmy krytykowani oraz wytykani palcami przez społeczeństwo. W szkole do której uczęszcza pojawia się nowy nauczyciel i w młodej czternastoletniej dziewczynie odzywa się potrzeba akceptacji. Również w tym samym czasie po drugiej stronie jeziora przy którym zamieszkuje czternastoletnia dziewczyna wprowadza się rodzina Gardnerów. Madeline którą inaczej nazywają Lindą od samego początku otrzymuje od nich sympatię i akceptację. Czyli to czego tak bardzo jej brakowało i to o co tak bardzo zabiegała. Linda czuje się jakby od zawsze ich znała. Jakby była częścią ich rodziny. Zostaje opiekunką czteroletniej Paulo. Kiedy wszystko zaczyna się układać Madeline musi zderzyć się jednak z nie tak idealnym życiem Patry i jej męża. Musi stanąć twarzą w twarz z tajemnicami i dokonać wyboru. Czy gdyby Linda wychowywała się w normalnej rodzinie jej życie byłoby inne? Czy wychowanie przez rodziców ma duży wpływ na nasze życie? Czy akceptacja wśród rówieśników i społeczeństwa jest czymś obowiązkowym ? Co by się stało gdyby po drugiej stronie wprowadziła się normalna rodzina ? Na te pytania musicie odpowiedzieć sobie sami po przeczytaniu Historii Wilków. Nie jest łatwą książką ale pozwala się na chwile zatrzymać w dzisiejszych czasach gdzie brak akceptacji pośpiech i strach jest czymś normalnym.
Recenzja: Qbuś pożera książki,
Pożeraczowe skojarzenia dziwnymi ścieżkami stąpają. Przygotowując się napisania tego wpisu, natrafiłem na informację, że nazwa stanu Minnesota pochodzi od słowa „mnisota”. W języku Dakotów znaczy ono „woda, w której przegląda się niebo”, co z kolei bardzo szybko przywiodło mi na myśl dwa cytaty: sapkowskie niebo pomylone z odbiciem na powierzchni stawu i Jokera zapytanie o taniec z diabłem przy świetle księżyca. Z krainą 10 000 jezior nie mają one tak wiele wspólnego, ale z Historią wilków Emily Fridlund już tak. Tę nieoczywistą opowieść, nominowaną do nagrody Bookera, postaram się rozpracować poniżej. history of wolves cover Rodzice Medeline przynależeli kiedyś do kontrkulturowej komuny, przez co sama Madeline (zwana Mattie) nie może przynależeć do tych popularnych w szkole. Nazywana komuchem i dziwakiem czternastolatka trzyma się na uboczu nie z własnego wyboru, więc gdy w szkole pojawia się nowy nauczyciel jej potrzeba akceptacji odzywa się ze zdwojoną siłą. Jednocześnie po drugiej stronie jeziora, przy którym mieszka dziewczyna, wprowadza się młoda rodzina Gardnerów. Gdy Mattie zostaje opiekunką czteroletniego Paula, zaczyna nie tylko odczuwać poczucie sensu, ale zostaje też wciągnięta w nie do końca cukierkowy świat Patry i jej męża. Te kilka miesięcy, pierwsze przebłyski pożądania i chwile szczęścia zaważą nie tylko o dalszym życiu Madeline, ale też zetkną ją ze śmiercią. History of wolves to nietypowe podejście do typowego motywu, a mianowicie historii o dojrzewaniu (po angielsku zwie się to zgrabnie „a coming of age story”), czyli swoistej odmiany bildungsroman. Pierwszym z odstępstw od gatunkowej normy jest sama główna bohaterka, która przypomina bardziej postać z bajki niż amerykańską nastolatkę. Wychowywana w komunie na odludziu dziewczyna nie mająca pewności, czy jej rodzice są rzeczywiście jej rodzicami, tylko z pozoru przypomina wyrzutka typowego dla takich historii. Nie jest wygadana, brak jej współtowarzyszki w społecznym odrzuceniu – wyjątkowo oszczędna w słowach nie przynależy w zasadzie do nikogo, nawet swoich rodziców. Drugim odstępstwem jest zaś brak morału, brak nauczki, którą nastolatka mogłaby zabrać ze sobą w dorosłość. Wydarzenia tego roku odmieniają jej życie, ale nie jest to zmiana na lepsze. Pokiereszowana emocjonalnie dziewczyna staje się kobietą, która nie potrafi sobie poradzić z bagażem tego roku, co czytelnik dostrzega w krótkich przebłyskach z dorosłego życia Mattie. Minnesota Minnesota W History of wolves Emily Fridlund z pewną dezynwolturą podeszła do budowania fabuły. Już na samym początku zdradza kluczowe fakty („Before Paul, I’d known just one person who’d gone from living to dead”) i ukazuje przyszłość swej bohaterki, co sprawia, że wprowadzone do powieści elementy typowe dla thrillerów (śmierć dziecka, rozprawa sądowa) tracą swą napięciotwórczą moc. Początkowo czytelnik może spodziewać się dramatycznych scen związanych ze śmiercią Paula czy też relacją protagonistki z seksualnie podejrzanym nauczycielem, ale i tu fabularne wstrząsy ustępują miejsca frustracji, odrzuceniu i bezsilności. Nie znajdzie tu dla siebie miejsca odbiorca poszukujący standardowej konstrukcji fabularnej i zwrotów akcji. Jednak momentami można odnieść wrażenie, że autorka nieco zbyt swobodnie podeszła do tego elementu właśnie, a sama opowieść zyskałaby na odrobinie dyscypliny konstrukcyjnej. Jednocześnie konsekwentnie powolne tempo akcji i trzymanie się smutnego tonu sugerują, że wszystko to jest zabiegiem jak najbardziej zamierzonym. history of wolvesWspomniane wrażenie celowości potęguje precyzyjna ostrożność językowa amerykanki. W History of wolves niezwykle ważne jest to, co niewypowiedziane. Główna bohaterka nie tylko mówi bardzo rzadko i zwięźle, ale i jej narracja jest stylistycznie oszczędna. Fridlund udało się też wiarygodnie ukazać wewnętrzny świat tak specyficznej nastolatki. Nie ma tu nazbyt dojrzałych obserwacji czy też retrospektywnych mądrości – fałszywy ton da się wyczuć raz czy dwa, ale nie są to rażące przesady. Ta prostota i precyzja zbaczają w stronę poetyckości tylko przy niektórych opisach przyrody. Wracając zaś do Mattie, czytelnik wyczuwa w niej desperacką wręcz potrzebę bliskości i akceptacji, choć ona nie wyraża tej potrzeby wprost. Jest ona jednak widoczna w szczęściu odczuwanym w momentach bliskości ze „stadem” Gardnerów, Patrą i Paulem, a także chęci podporządkowania się obu książkowym samcom alfa – Leo Gardnerowi i panu Griersonowi. Mimo, że seksualność znajomości z tym drugim pozostaje in potentia, to i tak ma wpływ na tę sferę życia w dorosłym życiu protagonistki. W relacjach z bliskimi oraz kluczowych momentach najbardziej znaczące są zaś chwile milczenia oraz to, czego się nie mówi. Przy tej oszczędności pewien problem stanowi natomiast nadmiar napoczętych wątków pobocznych. Historia wilków jest bowiem głównie powieścią o dojrzewaniu i potrzebie przynależności, ale też o rodzinie, dzieciństwie, seksualności, religii, hierarchii rodzinnej i społecznej… Elementy te nie są co prawda stawiane w centrum narracji, ale są na tyle znaczące, że ich nadmiar może konfundować czytelnika. Ten naddatek jest o tyle trudny do jednoznacznej oceny, że nie da się stwierdzić, że którykolwiek z wątków jest niepotrzebny. Jednocześnie ich ilość sprawia, że Fridlund poświęca im ograniczone literackie zasoby, co powoduje pewien paradoks: niedosytu w przesycie. Mówiąc zaś nieco prościej, nawet te poboczne wątki są na tyle ciekawe, że chce się więcej. Wszystko to potęguje poczucie emocjonalnego wytrącenia z równowagi, którego doświadcza się w trakcie lektury. history of wolves author History of wolves to powieść nieoczywista i trudna w ocenie. Dla mnie jest to jedna z tych książek, do których nie pasuje kategoria „podobania się”. Nie wiem więc, czy debiut powieściowy Emily Fridlund mi się podobał, ale mam niezachwianą pewność literackiej wartości i czasu nie zmarnowanego. Ta historia o czasie dojrzewania i piętnach związanych z dorastaniem potrafi wytrącić czytelnika z równowagi. Co prawda nadmiar może doprowadzić do niedosytu, a fabularna dezynwoltura mogą niektórych odrzucić, ale na pozostałych czeka oszczędna formalnie powieść o tym, co niewypowiedziane.