Spis treści książki
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.
5.3/6 Opinie: 15
ePub
Mobi
Polecamy wywiad z Autorką książki na Literacki Świat Cyrysi
Polecamy wywiad z Autorką książki na recenzjezpazurem.pl
Polecamy wywiad z Autorką książki na kobiecerecenzje.pl
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya - jej przyszłego szefa - komplikuje wszystko jeszcze bardziej.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć?
Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic lektura, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!
"Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich? Nigdy nie lubiłam tak zwanych złych chłopców, ale Adam nawet do tego typu facetów się nie zalicza. To nie jest zły chłopiec, to jest ktoś, od kogo powinnam się trzymać z daleka - i doskonale o tym wiem. Wiem, ale nie potrafię tego zrobić."
K. N. Haner - Pseudonim artystyczny Katarzyny Nowakowskiej, 33-letniej autorki powieści obyczajowych i erotycznych. Pochodzi z rodziny silnych kobiet; po babci odziedziczyła łatwość opowiadania i lekkie pióro. Obok Blanki Lipińskiej jedna z najpoczytniejszych autorek polskiej literatury erotycznej, na koncie ma już ponad milion sprzedanych książek. Przez krytyków nazywana Remigiuszem Mrozem od erotyków, ponieważ tak jak on wydaje kilka powieści rocznie i każdy dzień kończy napisaniem minimum 15 tysięcy znaków. Z hobby uczyniła swój zawód. Jej książki wielokrotnie trafiały na szczyty list sprzedażowych. Zmysły czytelników rozpaliła takimi tytułami jak Sny Morfeusza, Zapomnij o mnie, Sponsor, Zakazany układ czy Złe miejsce, a także serią „Pink Book”, którą współtworzy z Edytą Folwarską. Wydaje również pod własnym nazwiskiem ― dotychczas ukazały się seria „Skandal” i powieść Zagrywka.
Prywatnie od 12 lat szczęśliwie zakochana w tym samym mężczyźnie. Dumna posiadaczka kobiecych kształtów. Mieszka pod Warszawą z partnerem Michałem i psem Tilą. W wolnych chwilach gotuje z pasją, której może jej pozazdrościć sama Nigella Lawson. Oprócz tego namiętnie ogląda seriale na Netflixie, gra w planszówki i potrafi zarwać noc przez… The Sims.
5.3
6
genialna historia.
6
Książka bardzo wciągająca! Idealna na wieczory gdy chcemy po prostu się odprężyć. Warta uwagi!
6
6
Zakochałam się w niej po prostu. Cudna !!!
6
Intensywna, zaskakująca i bezpruderyjna powieść z pieprzykiem. Z każdą kolejną przeczytaną stroną coraz mocniej wciąga w niebezpieczny świat mrocznych tajemnic, dzikich żądz i wstydliwych sekretów, aby pokazać nam zupełnie inny wymiar miłości. ISTNA PETARDA!
6
Autorka nie kłamała mówiąc że książka jest inna niż wszystkie. Historia Adama i Cassandry wciąga od pierwszych stron. Na przemian zalewa nas fala emocji, raz jest gorąco a za chwilę lodowe fale przeszywają do szpiku kości.Historia bohaterów wyrywa się poza schemat, a autorka sprawia,że czytelnik sięgnie po jej kolejne książki, by ponownie poczuć tą burzę emocji. Z czystym sumieniem polecam Sny Morfeusza i czekam na kontynuacje.
6
Cóż co mogę powiedzieć o tej książce to że nigdy nie odłóże jej na półkie żeby kurz się zbierał. Będę powraca do niej zawsze ponieważ jest interesująca i bardzo ciekawa,ponieważ nie wiadomo Co będzie na następnej stronie
6
Ta książka to będzie HIT! Czegoś takiego jeszcze u nas nie było! Serdecznie polecam!
6
Czy jesteś gotowa na wędrówkę po krainie Morfeusza? zapraszam na przedpremierową recenzję https://degustacjaksiazek.blogspot.com/2016/06/przedpremierowo-sny-morfeusza-kn-haner.html
5
Sny Morfeusza są moim drugim zderzeniem z dziełami K.N.Haner (pierwszym oczywiście był Sponsor, który posiadam nawet ze specjalną dedykacją - ale o tym kiedy indziej). Znając styl pisania autorki byłam pewna, że będzie ogień? I tutaj się nie zawiodłam - Kasia idealnie opisuje sceny erotyczne. Wie jak budować napięcie i jak wprowadzać go na najwyższe szczyty. Sceny zbliżeń są opisane tak dobrze, że słowa wręcz pochłaniają i zostają w głowie na długo. Zdecydowanie jeżeli mowa o erotykach to tutaj ogromne oklaski i ukłony w stronę autorki bo jestem ich największą fanką. Co do fabuły.. Muszę się przyznać, że gdy zaczęłam czytać Morfeusza to pomimo początkowego zachłyśnięcia się jego osobą, po pierwszych rozdziałach jakoś czegoś mi brakowało.. I odłożyłam książkę na prawie rok! Jednak wróciłam i nie żałuje. Adam McKey ma swoją czarną stronę, która zapiera dech w piersi i miesza w głowie. Chociaż miał momenty kiedy miałam go serdecznie dość. Co do Casandry - to barwna postać, chociaż momentami zagubiona, niepewna i niezdecydowana co sprawiało, że chciałam krzyczeć z wkurzenia. Całość historii przeplatana mrocznymi klimatami na pewno przypadła mi do gustu i kolejne części kupowałam już zanim skończyłam czytać pierwszą.
5
Początkowi nie sądziłam, że przebrnę przez tą książkę, przekonałam się do niej mniej więcej w jej połowie. Fajna historia, ale akcja rozkręca się dopiero w drugim tomie więc polecam przetrwać lekko drętwy początek choćby dla jej kolejnych części
5
5
Książkę przeczytałam w dwa wieczory tak bardzo pochłania i wciąga, nie mogłam się oderwać ciągle myślałam co dalej i jak to wszystko się rozkręci jak dla mnie książka cudowna mocno oderwała mnie od rzeczywistości co bardzo trudno uczynić ponieważ jestem mocno zapracowana a jej to się udało w 100%. Polecam gorąco dla Kobiet które lubią ten klimat mnie osobiście rozpaliła ;-) mąż ode mnie uciekał :-) Gratuluje autorce kolejnej udanej książki i czekam na dalsze losy. Pozdrawiam Cie serdecznie Kochana i życzę dużo sukcesów bo naprawdę jesteś bardzo dobra w tym co robisz .
5
Fantastyczna historia, wciągająca od początku do końca. Polecam
1
Co za dno, nie wiem skąd te pozytywne opinie, ale dla mnie książka nie do przejścia. Główna bohaterka jest tak płytka, że nie było szans żebym poczuła do niej sympatię. Te ciągłe jej teksty "ja tak nie robię", "to nie w moim stylu", a 30 sekund później sypia z dwoma facetami, których zna 3 dni. Albo "żyję oszczędnie", "nie poproszę rodziców o pieniądze", a tego samego dnia po południu wydaje cały limit na karcie kredytowej na ubrania. Problem choroby wciśnięty chyba tylko po to, żeby coś się działo (oprócz scen łóżkowych) i żeby pokazać, kto jest przy pieniądzach ten jest u władzy. Jeśli ktoś szuka książki tylko dla poczytania o seksie to znalazł lekturę dla siebie. Natomiast jeśli ktoś uważa, że nawet roman powinien mieć "to coś", nie ma tu czego szukać.
Recenzja: www.oksiazkachinietylko.pl,
Od razu uprzedzam: nie jest to na pewno recenzja w pełni profesjonalna, a bardziej moje przemyślenia na temat tej powieści. Z pewnością będzie to najbardziej nietypowa opinia, jaką kiedykolwiek napisałam. Już na początku poznajemy Cassandrę Givens, czyli naszą główną bohaterkę, która ma właśnie odbyć rozmowę o pracę. Ukończyła naukę w jednym z najlepszych uniwersytetów w Toronto na wydziale architektonicznym. Jest to chyba najbardziej denerwująca postać w całej powieści, ale z drugiej strony, gdyby nie było Cass- cała książka nie miałaby takiego charakteru, jaki ma teraz. Bogowie! Ile ja się na nią naprzeklinałam, nakrzyczałam i nazwymyślałam? Mówi, że nie może być z Adamem, ponieważ on nie jest odpowiedni dla niej, ale wystarczy tylko jedno jego słowo, a już pędzi w podskokach do niego. Skoro o Adamie wspomniałam... Jest to taki typ postaci z którym się jeszcze w żadnej książce nie spotkałam. Jest zboczonym, aroganckim dupkiem, który jakimś dziwnym trafem upatrzył sobie właśnie Cassandrę na swoją "ofiarę". Ludzie powiadają, że Grey był zboczeńcem i sadystą, ale nie poznali Adama McKeya. O nie. Przy nim Grey wydaje się być potulnym barankiem. Moim zdaniem najbardziej sympatycznym bohaterem w książce K.N. Haner jest Tommy, którego główna bohaterka poznaje w klubie. Jest to tak pozytywny człowiek, że ja się zastanawiam co on tam tak właściwie robi. Jest miły, uprzejmy i inteligentny, ale mimo to Cass zaczyna romansować z tym przeklętym Adamem/ Morfeuszem (prawie nigdy nie wiadomo kim jest aktualnie). Po za tą trójką w książce przewijają się także takie postacie jak: rodzice tychże bohaterów, kuzynka Cassandry, jej chłopak oraz brat tegoż chłopaka. Fabuła książki może wydawać się znajoma i mnie osobiście trochę przypominała fabułę 50 twarzy Greya, z tą różnicą, że tutaj K.N. Haner ma zdecydowanie lepszy warsztat pisarski oraz głowę pełną pomysłów. Kiedy już myślałam, że akcja zacznie toczyć się jednym torem, nagle następowało coś, co całkowicie obracało cały bieg wydarzeń. Ile razy miałam tak, że chciałam odłożyć tą pozycję na bok, ale autorka skutecznie zatrzymywała mnie przy sobie. W Snach Morfeusza czytamy o uzależnieniu od drugiej osoby, bo zachowania Cassandry nie mogę nazwać inaczej. Ciekawostką jest to, że nie tylko o tym czytamy, ale sami stajemy się uzależnieni: od akcji, od bohaterów oraz od całej fabuły. Z jednej strony jest to naprawdę świetne, że autorka tak dobrze wykreowała swoich bohaterów oraz świat przestawiony, ale z drugiej bywa to trochę upierdliwe, kiedy nie możemy zrobić nic ważnego, bo książka tak bardzo nas pochłania. Relacja między Cassandrą, a Adamem to istny rollercoaster emocji. Nie mam pojęcia, jak dałam radę to znieść, ale skończyłam tą powieść bez żadnych objawów zawału serca. Zakończenie tej książki okazało się naprawdę zaskakujące i jestem ogromnie ciekawa jak akcja potoczy się dalej, ale na razie chcę odpocząć przed rozpoczęciem drugiej części. Książkę czyta się bardzo szybko mimo tej okropnej czcionki, jaką jest napisana. Polecam gorąco, jeśli lubicie takie historie, ale przed rozpoczęciem przygody z Morfeuszem, upewnijcie się, że Wasze nerwy są ze stali. Ocena 5,5/6
Recenzja: Marta wśród książek, Marta Daft
Uwielbiam przeplatać ze sobą rodzaje książek jakie czytam. Wszystko po to aby, przez zmęczenie materiału nie postawić kreski na jakiejś książce, być może dobrej . Moja dzisiejsza recenzja będzie więc z gatunku tych mocnych, zmysłowych i tajemniczych . Będzie spełnieniem pragnień o których nie wiedziałam, ba może każda z was ma takie pragnienie w sobie … Pozwólcie uwolnić je waszemu Morfeuszowi:) Cassandra Givens zawsze miała pecha do facetów, jej romanse zawsze krótkie lecz burzliwe łamały jej serce . Przeprowadzka do Miami otworzy w jej życiu kolejny rozdział a rozmowa o prace będzie początkiem czegoś nowego i nieokiełznanego ale czy na pewno jej nie zniszczy ? Czy poznanie Adama McKeya będzie najlepszym co spotkało ją w życiu? Adam McKey, za dnia szef Cassandry w nocy zaś Morfeusz spełnienie jej najskrytszych pragnień. Płomienny romans jaki połączy ta dwójkę będzie wyzwalał nie tylko pragnienia ale tez i demony . Czy historia która nie powinna mieć miejsca zakończy się sukcesem? Gra jest ekscytująca a zasady proste, może jednak ryzyko przewyższa wszystko ? A wy co wybieracie ? K. N. Haner stworzyła świetnie rozbudowana historie dwojga ludzi z charakterem (Adam uparty i Wszechwiedzący oraz Cassandra wulkan nie przemyślanych posunięć)i dołożyła do tego ogrom tajemnic, które podsyca przez cala książkę oraz mnóstwo scen erotycznych przyprawiających o drżenie kończyn i nie tylko. Często natłok emocji miedzy dwojgiem bohaterów sprawiał ze na chwile odkładałam książkę, po to by po ułamkach sekund jak narkoman sięgać po nią znów i zatapiać się w paletę emocji. I nie myślcie ze to tylko mocny erotyk bo to coś o wiele lepszego. Książka pokazuje jak ciężko otworzyć się na innych , jak nie łatwo skończyć z życiem .. no właśnie tu przychodzi mi na myśl tylko mafia lub jakiś zamknięty układ . Myślisz ze uda ci się ich zostawić ? Pokazuje jak obezwładniające potrafią być uczucia i jak ważna jest przyjaźń. Żeby nie było tak mega gorąco jest jeszcze kilka innych postaci nie mniej Ważnych .. Tommy, moje słoneczko . Pokusiłabym się o stwierdzenie ze to od niego się zaczęło Chłopak z niesamowitą energią i świetnym podejściem do życia . W życie Cassandry wchodzi niespodziewanie i sprawia ze wszystko nabiera dwojakiego znaczenia, nic nie jest tylko czarne albo białe Dostrzeż to nawet gdy twoja tęcza traci kolory .. Poza Tommym(ulubieniec) jest jeszcze kilka osób Nicole , kuzynka Cass, Carlos, chłopak Nicole oraz Xavier jego brat . Sporo mieszają, wiec się dzieje . Podsumowując, jest to książka mocna, o czymś, która was uzależni .Pozwoli na odkrycie wielu emocji, wchłonięcie przez świat mafii i zakazanych klubów. Jest erotykiem klasy wyższej, gdyż znajdziecie w niej wiele odcieni seksu i pożądania . Lubicie erotyki? sięgnijcie po tą książkę, Grey to szaraczek przy McKey. Ja przepadłam i czekam z niecierpliwością na kolejne części, które już niedługo. Zapraszam też do przeczytania innych książek autorki i zaglądanie na jej Fp na Facebooku:)K.N.Haner Ocena: 10/10
Recenzja: QulturaSlowa, Justyna Gul
Karierę przez tzw. łóżko zrobiło wiele kobiet, a współcześnie w pewnych środowiskach, taka droga na szczyt jest nawet wpisana w specyfikę zawodu. Bierze się to zapewne z faktu, iż niektórym wydaje się, że w inny sposób nie osiągną tego, o czym marzą, zaś mężczyźni skrupulatnie wykorzystują ten fakt. Jednak niekiedy jest tak, że to mężczyzna wychodzi z propozycją, a nawet żądaniem seksu , jasno dając do zrozumienia, iż w przeciwnym wypadku nie ma szans na awans czy w ogóle otrzymanie danego stanowiska. Cassandra Givens nigdy nie sądziła, że właśnie przez łóżko otrzyma pracę. Właśnie przyjechała do Miami z Toronto, gdzie ukończyła prestiżową szkołę projektowania, a zatrzymawszy się u swojej kuzynki poszukuje pracy. Jej wymarzonym stanowiskiem jest praca projektantki wnętrz w ekskluzywnej firmie Art Design&Beauty, pod kierownictwem prezesa, Adama Mckey, którego projekty podziwia. To dla niej wielka szansa nie tylko na usamodzielnienie się, ale na nowe życie. Dotąd bowiem nie miała szczęścia do mężczyzn, zresztą jej charakter, który dyplomatycznie można określić jako trudny, nie sprzyja trwałym relacjom. Dlatego też Miami może stać się nowym początkiem, szczególnie że kuzynka pragnie wciągnąć ją w wir towarzyskiego życia, przedstawiając między innymi potencjalnego chłopaka. Cassandra jednak nie jest zainteresowana pewnym siebie i aroganckim macho szczególnie, że musi zmagać się z poczuciem porażki. Odbyta rozmowa kwalifikacyjna była najgorszą w jej życiu, nie tylko potencjalny szef nawet na nią nie spojrzał, ale również zarzucił jej młodość i brak odpowiednich kwalifikacji. Ona sama zresztą nie pozostała mu dłużna, w niewybredny sposób komentując jego zachowanie. Nic zatem dziwnego, że wieczorne wyjście na imprezę w celu odreagowania, kończy się lekką utratą kontroli. Kiedy początkowo poznany uroczy chłopak, Tommy, zostaje zaczepiony przez inną kobietę, Cassandra niemal natychmiast ulega tajemniczemu mężczyźnie w masce. Ów Morfeusz, jak się przedstawia, prowadzi ją na szczyt rozkoszy, a kobieta traci nad sobą kontrolę. Wyrzuty sumienia dopadają ją dopiero nad ranem, dlatego kradnie mężczyźnie pieniądze na taksówkę i wraca do domu. Zapewne byłby to najgorszy dzień w jej życiu, a kac moralny nie pozwoliłby jej funkcjonować gdyby nie … telefon z firmy Art Design&Beauty z informacją, iż została przyjęta. Problem jednak w tym, że wyuzdany Morfeusz, który w nocy robił z jej ciałem co chciał i Adam, jej szef, to ta sama osoba. Czy w takim wypadku Cassandra przyjmie posadę? O tym, a także o kolejnych wydarzeniach, przeczytać możemy książce K.N.Haner, pt. „Sny Morfeusza”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Editio Red powieść, to gorąca lektura dla osób, których nie odstrasza przemoc, a tym bardziej liczne sceny seksu. Tego bowiem na kartach książki nie brakuje, zresztą bohaterka prowadzi dość aktywne życie, z litości kochając się z chorym chłopakiem, to znów z Adamem vel Morfeuszem. W to wszystko wplecione są nieliczne wątki poboczne, które jednak mają wpływ na zachowania bohaterów – umierający Tommy, praca i spotkania z kontrahentami, namolny chłopak przedstawiony przez kuzynkę. Mimo iż od lektury powieści nie można spodziewać się wzniosłych przemyśleń, to tak naprawdę nie temu ma ona służyć. Ma raczej rozpalać w nas pożądanie, wewnętrzny ogień, choć dość brutalne sceny zapewne nie każdemu przypadną do gustu, nawet jeśli lubi tego rodzaju literaturę. Trudno też polubić samą bohaterkę, która przypomina raczej rozkapryszoną licealistkę, a nie poważną architekt wnętrz, nawet jeśli prowadzi ona podwójne życie. Mimo wszystko po książkę sięgnąć warto, szczególnie jeśli chcemy poczuć ten dreszcz emocji, związany z zachłyśnięciem się mieszanką erotyzmu i niebezpieczeństwa...
Recenzja: Aleksandra Zawadzka (DEPRECATED),
Cassandra Givens nie miała i dalej nie ma szczęścia w miłości, a jej związki zawsze okazywały się klapą, zaś jej charakter na pewno tego nie zmieni na lepsze, impulsywna, porywcza z poczuciem humoru, które sprawia, że każdemu dogryzie jak tylko to możliwe. Przeprowadza się do Miami, gdzie stara się od nowa żyć i zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Również zalicza się to do pracy, gdzie stara się o posadę w firmie architektonicznej. Mimo potencjału, jaki posiada, nie dostaje wymarzonej posady, a w dodatku zostaje poniżona przez mężczyznę, pewnego siebie i tajemniczego Adama McKeya. Chcąc odreagować swój nie najlepszy dzień, spotyka się z przyjaciółmi w restauracji, co się okazuje nie najlepszym później pomysłem, dlatego w końcu decyduje się wybrać do klubu, gdzie drogi Adama i Cassandry zostają znów skrzyżowane. Całą książkę czytało się lekko, jak i również bez żadnego niedociągnięcia w fabule. Kto szuka akcji pełnej tajemnic, mrocznego klimatu, w którym jest wiele namiętności, to, to jest książka właśnie dla Ciebie.
Recenzja: www.zuzkapisze.pl , ZUZANNA DUDKO
Od pewnego czasu bardzo dużo czytam. A to za sprawą autorki, która nazywa się K.N. Haner, która wbrew pozorom, jakie stwarza nazwisko - jest polką. Jest to pseudonim artystyczny pisarki, która dopiero niedawno pojawiła się na rynku wydawniczym. Publikacje zaczęły pojawiać się w 2015 roku. Jej prawdziwe nazwisko to Katarzyna Nowakowska - jest autorką powieści erotycznych m.in serii Mafijna Miłość o której chcę Wam dzisiaj napisać. Zacznijmy od początku. Główną bohaterką serii jest Cassandra Givens, która pochodzi z Toronto. Już na samym początku powieści dowiadujemy się, że wyjechała do Miami miała być początkiem jej nowego życia. W Toronto zostawiła rodziców - ojca, który zawsze chciał mieć syna i nie potrafił pogodzić się z tym, że ma córkę, a jego żona nie może już mieć więcej dzieci. Przez to utracone marzenie o synu - nie traktował córki zbyt dobrze. Skupiał się na sobie i swoim sklepie wędkarskim. Przeprowadziła się do Miami do swojej kuzynki Nicole. Cassandra z zawodu jest architektem i w Miami stara się o pracę w bardzo renomowanej firmie, której właścicielem jest Adam McKey. Rozmowa kwalifikacyjna jednak nie idzie jej za dobrze, za sprawą dziwnego zachowania przyszłego szefa, który nawet nie odwrócił się z krzesła, aby ją zobaczyć i spojrzeć jej w oczy. Wściekła, rzuca kilka epitetów w stronę McKeya i wychodzi z hukiem z firmy. Po powrocie do domu - Nicole wyciąga ją razem ze swoim facetem i jego kolegą do knajpy. W tracie wieczoru Cassandra dowiaduje się kilku plotek na swój temat, zostaje perfidnie podrywana przez kolegę Nicole i wychodzi z baru. Wściekła idzie przez ulice Miami na której spotyka chłopaka o imieniu Tommy. Okazuje się, że ten - właśnie dowiedział się o tym, iż choruje na białaczkę i jedynie przeszczep może uratować jego życie. Chce się zabawić i proponuje Cassandrze wspólne wyjście do klubu Mirrors, do którego wpuszczają tylko pary. Dziewczyna zgadza się i to właśnie ten wieczór odmieni całe jej życie... W klubie widzi ludzi, którzy dotykają się i kochają przy swoich stolikach. Cały klub ocieka wręcz seksem i w powietrzu czuć gorącą atmosferę. Dziewczyna postanawia jednak się zabawić i poprawić swój humor. Kiedy widzi Tommiego, który znika gdzieś w łazience z jakąś dziewczyną - idzie na parkiet, a po chwili tańczy z jakimś mężczyzną w masce, który przedstawia się jako Morfeusz. Zatraca się w erotycznej chwili i zgadza się wyjść z nim z klubu. Ląduje w jego limuzynie, a następnie domu i tam uprawiają namiętny seks aż do rana. Rano dziewczyna ucieka z jego mieszkania. Po powrocie do domu otrzymuje telefon, że mimo tak strasznej rozmowy kwalifikacyjnej dostała pracę w firmie McKeya, który później okazuje się ... Morfeuszem. Możecie sobie wyobrazić jak niezręczna jest to sytuacja, dziewczyna waha się czy podjąć pracę z Adamem, jednak decyduje się na nią. Nie chcę opowiadać Wam całej historii, ale powiem Wam, że każdy tom kończy się w taki sposób, że człowiek od razu sięga po kolejny - bo nie może wytrzymać z ciekawości. Mówię to z doświadczenia mojego, oraz mojej koleżanki, która pożyczyła ode mnie tą serię. W trzech tomach znajomość Cassandry z Adamem - Morfeuszem zmienia się o 360 stopni. Jednego dnia pieprzą się jak króliki, drugiego nienawidzą. Adam, kiedy jest Adamem potrafi być czuły i Cassandra kocha go całym sercem. Jednak kiedy zmienia się w Morfeusza, który powiązany jest z mafią, która zajmuje się prostytucją - jest zimny i nieobliczalny. Czytając, przeżywamy razem z bohaterką powroty i rozstania. Cassandra przeżywa wszystko bardzo mocno, ma w głowie mętlik i sama nie wie jak ma się zachować. Zostaje wyrzucona z mieszkania Nicole - jej chłopak chciał zgwałcić naszą bohaterkę, a kuzynce naświetla fakty zupełnie odwrotnie - Cassandra staje się w oczach kuzynki puszczalską prostytutką. Nie ma dokąd iść i pod swój dach przyjmuje ją Adam. Wszystkie drogi Cassandry Givens prowadzą do Adama McKeya. Od chwili przypadkowego spotkania w nocnym klubie namiętny i wybuchowy związek Cass i Adama przeżywa różne fazy, ale pozostaje nierozerwalny jak samo życie. Choć oboje są świadomi zagrożeń, jakie niosą ze sobą potajemne spotkania, choć codziennie przekonują się, że niebezpieczeństwo czai się wszędzie, nie potrafią wyrzec się swoich uczuć. Słowa to za mało, gdy nawet gesty nie potrafią ukoić rozpalonych ciał. McKey zaczyna naginać twarde zasady obowiązujące w jego świecie, a Cassandra coraz częściej myśli nad bardziej radykalnymi krokami uwolnienia ukochanego z sideł złowrogiej organizacji. Jednak życie w ciągłym strachu odbija się na ich relacji i niemal ją niszczy. Namiętna miłość potrafi być bardzo destrukcyjna... Cassandra zachodzi w ciążę i wyjeżdża z Miami wracając do domu matki w Toronto. Adam nie wie o tym, że jego ukochana jest z nim w ciąży. Jak kończy się ich historia? Czy Cassandra w końcu będzie szczęśliwa z Adamem? A może jednak ich drogi się rozejdą. Nie chcę zdradzać Wam historii, która jest bardzo ciekawa, bo chciałabym, żebyście sięgnęli po nią sami - obiecuję, że wciągnie Was tak samo jak mnie i nie będziecie potrafić się od niej oderwać.
Recenzja: http://krainaksiazkazwana.blogspot.com/, Daria Skiba
Każdy kto śledzi moją stronę na Facebooku wie, że bardzo długo opierałam się przed przeczytaniem tej książki. Do tej pory nie poznałam twórczości K.N. Haner, choć już kilka razy miałam propozycję otrzymania egzemplarza recenzenckiego. Przy okazji to jeden z dowodów na to, że blogerzy nie łapią każdej "darmowej" książki, jaka może im wpaść w ręce. Ale dziś nie o tym. Dlaczego unikałam książek spod ręki autorki? Przeczytałam wiele recenzji zarówno Snów Morfeusza, jak i chociażby Na szczycie. Odniosłam wrażenie, że te powieści albo się kocha, albo nienawidzi. Obawiałam się, że faktycznie mogę dostać coś, co mnie kompletnie rozczaruje i będę musiała wystawić niepochlebną opinię. Wolałam oszczędzić tego sobie i autorce. Ostatnio jednak naszła mnie ochota na sprawdzenie co tak na prawdę w trawie piszczy. Postanowiłam, że wyrobię sobie własną opinię. Jaka ona jest? Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya - jej przyszłego szefa - komplikuje wszystko jeszcze bardziej. Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandrę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko. Zastanawiam się od czego powinnam zacząć. Znając życie i tak większość z tych osób, które postanowią zostawić pod tym tekstem komentarz stwierdzą, że drugiego Greya nie będą czytać. Trochę to przykre, że po głośnej trylogii E.L. James, wszystkie powieści erotyczne wiele osób wrzuca do jednego worka. To tak, jakbym ja wrzuciła wszystkich autorów powieści science-fiction lub horrorów do jednego worka. Przecież w końcu trafi się jakieś powiązanie między różnymi książkami. Czy to tylko moja opinia? Jak się czytało Sny Morfeusza? Bardzo szybko i przyjemnie. Właściwie pochłonęłam tę powieść z prędkością światła. Sama nie wiem kiedy ujrzałam ostatnią kropkę. Z rozpędu przeczytałam nawet podziękowania, czego nie robię zbyt często. Książka napisana jest prostym, lecz plastycznym językiem, który tworzy obrazy łatwe do wyobrażenia. Cieszę się, że dostałam również sporą dawkę dialogów, które w dużej mierze zaspokoiły moją czytelniczą potrzebę. Bardzo przyjemnie czytało mi się fragmenty, w których bohaterowie droczyli się ze sobą. No właśnie, bohaterowie. Jak to z nimi było? Czy są "skopiowani" ze wspomnianej już trylogii Greya? Nie sądzę. Jak już wspomniałam łatwo doszukiwać się podobieństw. Jeszcze łatwiej je negować. Oczywiście Adam, to przystojny bogacz, który zawsze dostaje to, czego chce. Z kolei Cassandra to typ kobiety zaraz po studiach, która pragnie od razu dostać wymarzoną pracę. Niemożliwe? Nierealne? W naszych realiach może i tak. Jednak trzeba też pamiętać o świecie, w którym wszystko jest możliwe. W końcu skończyła naprawdę odpowiednie studia. Co jednak jeszcze ważniejsze, należy pamiętać, że Sny Morfeusza to fikcja literacka, więc dlaczego nie pofantazjować? Jeśli chodzi o samą Cassandrę to faktycznie, momentami mnie drażniła. Odniosłam wrażenie, że ona nie do końca wie, czego tak naprawdę chce od życia. Raz pragnie swego wybranka kochając go ponad życie, po czym go nienawidzi (ze zdecydowanie zrozumiałych dla mnie powodów). Nie mniej jeśli miała taka właśnie być, to autorce udało się ją scharakteryzować idealnie. Potrafi być frustrująca. Jest jeszcze jeden bohater, o którym na pewno warto wspomnieć - Tommy. Kilka razy trafiłam na opinie, w których dziewczyny pisały, że to była ich ulubiona postać. Tommy jest wspaniałym chłopakiem. Takim do rany przyłóż. Czy i ja polubiłam najbardziej właśnie niego? Otóż nie. Dla mnie był aż za słodki. Zdecydowanie wolałam Adama. Nie dlatego, że to bogaty przystojniak, od którego nie można oderwać oczu, a do tego bóg seksu. Nie. Jednak podobał mi się motyw maski. Adam zakładając ją zamienia się w Morfeusza. Staje się kimś innym. Wątek maski stał się ostatnio bardzo modny, a mnie pociąga od dłuższego czasu. Dlaczego? Spójrzmy na to z tej strony: czy w życiu nikt z nas nie ukrywa się za maską? Jedną, drugą, trzecią? Znam wiele osób, które w zależności od założonej "maski" są zupełnie innymi osobami. Każdy przywdziewa je z zupełnie innych powodów, jednak pewna rzecz się nie zmienia. Za każdym razem towarzyszy temu zabiegowi jakaś tajemnica, ukryta intryga, którą ja zawsze staram się rozwiązać. Akcja powieści ma idealne tempo. Nie wlecze się, nie pędzi. Autorka nie zasypuje czytelnika zbędnymi opisami, czy niepotrzebnymi dialogami. Wszystkie sytuacje zdają się być następstwem pewnych wydarzeń, a bohaterowie w pewien sposób ze sobą spleceni. Nie można pominąć też scen erotycznych. W końcu to powieść erotyczna! Seks jest. Powiedziałabym nawet, że jest go bardzo dużo! Czy za dużo? Cóż w moim odczuciu nie było go za dużo. Biorąc do ręki ten gatunek zdaję sobie sprawę na co się piszę. W moim odczuciu za dużo jednak było mężczyzn, którzy mieli ochotę zdobyć ciało Cassandry. Mam wrażenie, że gdyby jednego z nich się pominęło, powieść niczego by nie straciła. To, co teraz napiszę, niektórym może się wydać dziwne lub po prostu śmieszne. Od sięgnięcia po lekturę odsuwała mnie również myśl, że przez długi czas będę czytać o miesiączce głównej bohaterki. Kilka razy trafiłam na taką informację i przyznam, że wystarcza mi mój własny cykl menstruacyjny. W końcu jednak zmierzyłam się również z miesiączką Cass i... nie wiem o co tyle szumu. Faktycznie kilka razy pojawia się wzmianka, że bohaterka znalazła się właśnie w tym momencie cyklu i w tym samym czasie dochodziło do stosunków. Niektórym może się to wydać obrzydliwe, sama nie mam zamiaru tego sprawdzać, jednak są kobiety, którym miesiączka nie przeszkadza we współżyciu. Drogie Panie, chyba każda z nas zdaje sobie sprawę, że te dni przechodzimy zupełnie inaczej. Ktoś może zapytać, po co o tym w ogóle wspominać i to w powieści erotycznej? A czy właśnie to, nie czyni Cassandry jeszcze bardziej realnej? Właściwie ja nawet się cieszę, że wątek został poruszony. W końcu "Panie z lepszego świata" również zmagają się z ludzkimi dolegliwościami. Bardzo często zwracam uwagę na to, by polscy autorzy osadzali fabułę swojej powieści w polskich realiach. Tym razem jednak szczerze muszę przyznać, że ulice Warszawy zdecydowanie nie pasowałyby do treści. Co ciekawsze, gdyby ktoś podsunął mi tę książkę nie zdradzając nazwiska autora, powiedziałabym, że tego nie napisała Polka. Ogromne gratulacje dla K.N. Haner. Z tego miejsca życzę wielu sukcesów i jak najwięcej weny. Sny Morfeusza to zdecydowanie jedna z bardziej wciągających powieści erotycznych, jakie do tej pory przeczytałam. Tym bardziej cieszę się, że autorką jest Polka! Książkę czyta się z zapartym tchem. Treść pobudza emocje i podnosi ciśnienie! A zakończenie? Dajcie się zaskoczyć! Ja już nie mogę się doczekać drugiej części, jaką jest Koszmar Morfeusza. Polecam gorąco!
Recenzja: Pattzy-reads.blogspot.com, Kinga Poznańska
Już na wstępie powiem, że nie spodziewałam się po tej książce za wiele. Liczyłam na coś przyjemnego, na raz i szykowałam się na fabułę podobną do popularnego Grey’a w polskim wydaniu. Czy dostałam coś takiego? Owszem. Przyznam jednak, że, mimo wszystko, spodziewałam się czegoś więcej po Snach Morfeusza. Fabuła naprawdę miała potencjał, mimo tego, że zaczynało się dość oklepanym schematem. Młody i seksowny szef Adam, nowa i piękna pracownica Cassandra, początek nowego życia w wielkim mieście — jednak gdzieś w tym pojawił się wątek tajemniczego Morfeusza, który w życiu codziennym był całkowicie kim innym, niż pod osłoną mroku. I seks — dużo zmysłowego seksu, którego potem było za dużo. Jak sama fabuła miała jakiś smaczek tak bohaterowie… Kompletnie nie umiem opisać ani jednego bohatera. Dlaczego? Ano dlatego, że ze zdania na zdanie każdy z nich potrafił całkowicie zmienić swój charakter. Tak, jakby każda postać spod pióra Haner cierpiała na rozdwojenie (albo rozmilionowanie) osobowości. Momentami wyglądało to tak, jakby autorka zapomniała jaką postać kreuje i w ciało tej samej osoby wszczepiała inną osobowość, albo tak jakby nagle w połowie wątku ktoś zmienił zdanie. I tak w kółko, i w kółko, i w kółko. Przykład? Ktoś ośmiesza naszą bohaterkę w miejscu publicznym, robią niezłe show, a dzień później idą na randkę jak normalni kumple. Poza tym główna bohaterka zmienia zdanie na „tak”, gdy tylko ktoś dotknie ją między nogami. Seks. A i owszem, był. I jak pierwszy opis mi się podobał, tak następne dość często omijałam, czytając tylko dialogi. Dlaczego? Bo czułam się tak, jakby ta scena była kopiuj/wklej ze zmianą scenerii. Poza tym słowo „penis” powtarza się, co drugą linijkę. Ale wiecie jak to jest… Takie książki mają być odmóżdżaczami, a nie żadną wysokolotną literaturą i w ostatecznym rozrachunku Sny Morfeusza przeczytałam w tempie błyskawicznym. Na swój dziwny sposób książka mnie relaksowała, bo mogłam małymi głupotkami oderwać się od nauki, pracy i życia w biegu. Sięgnę po następne części i będę śledzić, czy coś się zmieniło na lepsze. Czy polecam? Nie wszystkim, bo pewnie znaczna część z was będzie sobie włosy z głowy wyrywać przez charakter bohaterów, ale na pewno znajdą się osoby, którym się spodoba!
Recenzja: mamopoczytajsobie.blogspot.com/, Maria Kasperczak; 2017-09-04
Czas rozpocząć erotyczną przygodę. Część pierwsza trylogii Mafijna miłość. Główną bohaterką powieści jest Cassandra Givens. Kobieta przyjeżdża do Miami szukać pracy w zawodzie architekta. Rozmowa o pracę w renomowanej firmie kończy się fiaskiem, a Cassandra by odreagować stres rusza w miasto. Trafia do tajemniczego klubu Mirrors, a tam poznaje mężczyznę w masce. Morfeusz, bo tak przedstawia się ten mężczyzna, wie jak zająć się kobietą i jak zawrócić jej w głowie. Ta znajomość mogłaby się skończyć na niezobowiązującym seksie, ale Cass zadziałała na Morfeusza w zupełnie niespodziewany sposób. Sprawy komplikuje fakt, że Morfeusz zostaje szefem Cassandry. Kobieta zostaje zobowiązana do zachowania tajemnicy, ale czy wspólna praca jest w ogóle realna, skoro tych dwoje nie może wytrzymać 5 minut bez rzucenia się na siebie? Cassandra to postać niezwykle irytującą, niemal każda jej wypowiedź poprzedzona jest piskiem, często używa wysokich tonów i zbyt szybko się zakochuje. Ta młoda kobieta zdecydowanie pomyliła miłość z pożądaniem, a jej zachowanie na prawdę mnie wkurzało. Sytuacja w której się znalazła nie jest idealna, ale często ona sama komplikuje ja bardziej. Myśli jedno, by w sekundę później zrobić coś zupełnie innego - chodząca sprzeczność. Cytat, który idealnie ją opisuje: "Mimo, że jestem dorosłą kobietą, czasami zachowuje się jak durna nastolatka. Chyba każda kobieta doświadcza czegoś takiego raz na jakiś czas. A jeśli nie... Oznacza to tylko, że jestem bardzo wyjątkowa." Kim natomiast jest Adam Morfeusz McKay? Mężczyzna, któremu trudno się oprzeć, nieziemsko przystojny, władczy, skrywający mroczny sekret bóg seksu. " - Zawsze dostajesz to, czego chcesz, prawda? -Zawsze robię wszystko, by dostać to, czego chcę Cassandro." Adam twardo stąpa po ziemi, prowadzi świetnie prosperującą firmę, ale ma też zajęcia po za pracą. Tajemnica, którą skrywa okazuje się być bardzo mroczna, a McKay wcale nie jest panem samego siebie. Ze zdziwieniem odkrywa, że Cassandra staje się dla niego kimś więcej niż tylko jednorazową przygodą. Postać Adama jest wiarygodna, dobrze skonstruowana, budzi więcej pozytywnych emocji niż główna bohaterka. Na uwagę zasługuje też postać drugoplanowa - Tommy, chłopak, którego Cassandra poznaje przed klubem Mirrors. To sympatyczny bohater, który wprowadza trochę słońca w ten mroczny klimat. Ta książka, to erotyk więc wypadałoby się wypowiedzieć na temat scen seksu. Opisy bardzo plastyczne, budujące napięcie, rozpalające do czerwoności. Dobry erotyk musi bazować na dobrych scenach łóżkowych - pod tym względem autorka wykonała zadanie w 100%. Ja jestem bardzo zaintrygowana sekretnym Klubem Mirrors i rolą jaką pełni tam Adam-Morfeusz. Cieszę się, że zamykając ostatnią stronę mogę zaraz otworzyć pierwszą w "Koszmarze Morfeusza". Po za irytującą bohaterką, powieść oceniam pozytywnie. Polecam wam erotyk polskiej autorki, która zdecydowanie wie co robi by stać się numerem jeden wśród autorów tego gatunku.
Recenzja: adabooksandfood.blogspot.com, Ada B; 2017-09-01
Cassandra przeprowadza się do Miami, aby rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Rozmowa kwalifikacyjna do firmy, w której od zawsze marzyła pracować ma być jej przepustką do lepszego jutra. Chce wypaść jak najlepiej podczas spotkania, które okazuje się ogromną porażką. Po dniu pełnym emocji wybiera się "na miasto". Przypadkowo poznaje sympatycznego, młodego chłopaka, który staje się jej przyjacielem. Razem wybierają się do tajemniczego klubu "Mirrors". Dziewczyna spotyka tam mężczyznę w masce- Morfeusza i od razu mu ulega. Jak rozwinie się ich relacja ? Czy to jej pierwsze spotkanie z Morfeuszem ? Kim tak naprawdę jest Morfeusz i jakie skrywa tajemnice? Cassandra jest pewną siebie młodą kobietą. Niewinna i pełna sprzeczności. Nie ma szczęścia do mężczyzn. Uważam, że jest świetną bohaterką, bardzo ją polubiłam. Jest wiele momentów, w których pokazuje jaka jest nierozważna i niezdecydowana, ale to właśnie ona nadaje charakter całej tej historii. Adam McKey jest bezwzględny, tajemniczy, bardzo przystojny i niesamowicie bogaty, ma wszystko czego zapragnie, wszystko musi mieć pod kontrolą. To bardzo zmienny bohater, raz można uznać go za mężczyznę marzeń, a po chwili po prostu znienawidzić. Muszę wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze, który poznał przypadkiem Cass i od razu stał się jej przyjacielem. Sympatyczny, młody student, który dowiedział się, że jest chory na białaczkę. Doskonale wiedział, że Cassandra nie może zaoferować mu nic więcej, niż przyjaźń. Tommy jest postacią, która wnosi bardzo dużo ciepła do powieści. Jest bardzo sympatycznym i pozytywnym bohaterem. Fabuła książki wydawała mi się znajoma, od razu na myśl przychodzi mi "50 twarzy Grey'a" ! Ludzie, którzy uważają, że Grey był zboczeńcem nie znają jeszcze Adama McKeya ! Oczywiście ta książka to nie sam seks ! To piękna historia o dwojgu ludzi, którzy chcą być ze sobą mimo wszystkich przeciwności. Dochodzi między nimi do wielu kłótni i nie zawsze potrafią się dogadać, a jednak nie umieją wytrzymać bez siebie zbyt długo. Jestem zaskoczona zakończeniem, które pozostawia niedosyt. Na szczęście na półce czeka na mnie kolejna część. Uważam, że to bardzo dobra książka. Nieprzewidywalna i pełna akcji, z pewnością nie można się nudzić podczas jej czytania. Wiele namiętności i świetnie opisanych scen seksu. Cudowne dialogi i barwne opisy. Wiele emocji, wzruszeń i śmiechu. Książka ma to co powinna mieć każda dobra historia. Powieść łapie za serce, jest pełna mrocznych tajemnic i sekretów To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, które uważam za jak najbardziej udane. Żałuję, że tak późno sięgnęłam po książkę Kasi. Autorka wie co robi ! Świetnie opisuje sceny seksu, ma ogromną wyobraźnię i wiele świetnych pomysłów, wszystko co pisze jest napisane z ogromnym smakiem. Jeżeli lubicie literaturę erotyczną, to ta książka jest zdecydowanie dla Was !
Recenzja: love-more-books.blogspot.com,
„Sny Morfeusza” to książka trzymająca w napięciu napisana przez ukrywającą się pod pseudonimem K. N. Haner polską autorkę. W dzisiejszych czasach seks pełni olbrzymią rolę w życiu. K.N. Haner bardzo szybko podchwyciła „modę na seks” i stworzyła erotyk. Jednak nie można o nim powiedzieć, że jest on banalny. Pierwszą część trylogii Mafijnej miłości pochłonęłam w całości. Nie da się od niej odciągnąć! 400 stron zawładnęło moim sercem. A „najgorsze” jest to, że muszę od razu sięgnąć po kontynuacje! Książka pozostawia swego rodzaju chęć odkrycia tajemnic Morfeusza i ciągle chce się wiedzieć więcej. Sceny seksu są dosyć częste, jednak według mnie są one ujęte dosyć nienachlanie-mi osobiście nie przeszkadzają dosadne opisy scen. Książka przypominała mi na początku Greya jednak wraz z dalszą fabułą zmieniam zdanie. Z Greya ma jedynie lekki schemat: bogaty, młody biznesmen i piękna dziewczyna, która przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną. Reszta historii jest całkowicie inna. o bohaterach Wszystko zależy od strony. Na niektórych ich wielbię, zachowują się cudownie, Adam to ideał, Cassandra jest przeurocza, wszystko super. A na niektórych mam ochotę ich pozabijać, irytują mnie koszmarnie, są niezdecydowani, właściwie niewiadomo o co im chodzi. K.N. Haner stworzyła osoby, które wpisują się w mój gust, w większości czasu ich lubię, ale nienawiść do nich również się pojawia. Z jednej strony to dobry zabieg, coś się dzieje, czytelnik- czyli ja coś przeżywa, są tu emocje. Moim ulubionym bohaterem jest Tommy, przyjaciel Cass. Sceny z nim wywoływały u mnie uśmiech, a przy jednej jako naczelny płaczek wzruszyłam się. „Sny Morfeusza” są przepełnione tajemnicami, zwrotami akcji i trzymają w napięciu. Seks i naiwność są tu jak dłoni. Śmiesznym faktem jest to, że jeszcze w sumie nic się nie wyjaśniło-nie mam pojęcia kim tak naprawdę jest Adam i o co chodzi z Morfeuszem i nie umiem przewidzieć zakończenia. Dlatego następny dzień zaczynam z częścią drugą. okładka Minimalizm to to co lubię. Jan Paluch, który wykonał projekt okładki zasługuje na brawa. wydanie Na bookstagramie (lovemorebooks) wspominałam, że irytują mnie białe kartki w książkach. Byłam lekko zniechęcona do czytania, jednak po paru stronach, kiedy fabuła mnie wciągnęła- zapomniałam o tej niedogodności. Styl pisania autorki skutecznie odwraca uwagę. Lektura jest wydana bardzo solidnie. Czuć, że trzymamy w rękach konkretną książkę. Ja to kupuję. Moja ocena : - przyjemna książka - dobrze wydana - zmysłowa, - ma się po niej niedosyt - chce się więcej - tajemnicza - wciągająca - główni bohaterowi czasami irytujący - piękna okładka
Recenzja: Sunreads.blogspot.com,
Serię o Morfeuszu postanowiłam wziąć w ciemno i całe szczęście, że się na nią zdecydowałam bo przeczytałam całą w cztery dni, a w chwilach, gdy tego nie robiłam, zastanawiałam się, co też takiego autorka dalej wymyśliła. Cassandra Givens jest młoda, ambitna i utalentowana. Niestety ma za sobą kilka trudnych związków, które za każdym razem kończyły się dla niej złamanym sercem. Kobieta przeprowadza się do Miami, by uciec od niezadowolonego ojca i rozpocząć nowe, lepsze życie. Praca w Art Desing&Beauty ma otworzyć jej drzwi do kariery, ale już pierwsze spotkanie z jej przyszłym szefem, Adamem McKeyem, staje się początkiem przyszłych kłopotów. Połącza ich wzajemna fascynacja i pragnienie tak wielkie, że nie są w stanie mu się przeciwstawić. Niestety Adam ma dwie osobowości. Życie, które prowadzi ta druga, mroczniejsza, imieniem Morfeusz, naraża ich oboje na niebezpieczeństwo. Nigdy nie powinni się spotkać, ale co teraz, skoro już do tego doszło? "Sny Morfeusza" to pierwsza część serii Mafijna miłość, napisanej pod pseudonimem przez polską autorkę. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy się o tym dowiedziałam. Gdy piszę tę recenzję, jestem już po lekturze wszystkich trzech tomów i mogę powiedzieć, że jest to niezwykła pisarka, która przelała w historię Morfeusza mnóstwo emocji i niebezpieczeństwa. Nie zrażajcie się tym stereotypem, który mówi, że polskie książki są gorsze. Ta jest zdecydowanie niesamowita. Pierwsza część przypomina mi pod pewnymi względami początek historii wszystkim znanego Greya. Widać kilka podobieństw, jednak jest to kompletnie inna opowieść, z charakterem i nieoklepana. Główna bohaterka nie jest szarą myszką, która ucieka w kąt. Wręcz przeciwnie, jest dość impulsywna i ma cięty język. Jest silna i zaradna, ale też naiwna, w dodatku kompletnie traci głowę dla Adama. Jeśli myślicie, że znacie bohatera, który ma huśtawki emocjonalne to się mylicie, bo nie znacie Morfeusza. Nie potrafię go tak do końca rozgryźć, ale wiem, że tłoczy się w nim mnóstwo sprzecznych emocji, z którymi sam sobie nie radzi. Prawdziwą osobowość skrywa pod maską obojętności. Dosłownie. Jest bogaty, pewny siebie i wyniosły, ale to, co pokazuje innym, a to, co naprawdę jest w nim, to dwie różne sprawy, i chyba tylko Cassandra potrafi to zobaczyć. Tych dwoje nie potrafi żyć ze sobą, ale nie potrafią też trzymać się od siebie z dala. "Sny..." nie są tak ambitne jak kolejne części. Mamy tu niezbyt dokładne tło, a także mnóstwo sprzeczek i zgód między bohaterami, które po dłuższym czasie irytują, choć na ogół lubię to w książkach. Tyle że w tej panuje kompletnie inna atmosfera. Mamy do czynienia z niecodziennym motywem - mafią. Bohaterzy są zmuszeni naginać swoje zasady, o co jestem trochę zła, bo czasami mam wrażenie, że wyjście z sytuacji jest oczywiste, ale Cass i Adam, i tak biorą udział w grze, której nie mogą wygrać. W każdym razie nie jest to żadna typowa książka o miłości, z przekazem i morałem, tylko gorący romans z zawiłą fabułą i tajemnicami na drugim planie. Jest zmysłowa, intrygująca i rozpala zmysły czytelniczek. Bywa zabawna i można się przy niej rozluźnić. Napisana jest lekko i intrygująco, wciąga i zajmuje myśli. Autorka wdrąża elementy niepokoju i zdecydowanie jest to gratka dla fanów gatunku. Przeczytałam ją w kilka godzin i skończyłam jeszcze tego samego dnia, co zaczęłam. "Sny Morfeusza" oceniam pozytywnie, ale moim zdaniem dopiero w kolejnych częściach autorka rozwija skrzydła i pokazuje, na co ją stać, a ja sama z chęcią dopisuję się do listy jej czytelników i czekam na kolejne książki.
Recenzja: angelikarecenzjeksiazek.blogspot.com, Angelika Sawicka; 2017-08-31
Dziś przychodzę do Was z intrygującą powieścią erotyczną. Sięgając po książkę byłam mile zaskoczona,że jest to powieść napisana przez polską pisarkę. Niestety nie jestem w stanie porównać innych książek Haner dlatego,że jest to pierwsza książka tej pani, jaką czytam,lecz nie ostatnia.Niedługo pojawią się kolejne recenzje książek,tej autorki. Przejdźmy jednak do fabuły. Bohaterka Cassandra Givens to piękna kobieta,która nie może się pochwalić szczęściem do facetów.Każdy napotkany mężczyzna to dla bohaterki wielkie rozczarowanie. Rozchwiana emocjonalnie Cassandra zmienia diametralnie swoje życie ,wyjeżdżając do Miami.Szukając nowej pracy, poznaje Adama McKey’a, do którego zaczyna czuć pociąg fizyczny.Czy Adam i Cassandra są w stanie połączyć prace z wielkim pragnieniem bliskości? Koniecznie Przeczytajcie. Jeśli chodzi o książki tego typu mam zazwyczaj mieszane odczucia.Powieść erotyczna ma to do siebie,że ma pewien jednostajny algorytm. Nagłe spotkanie dwójka ludzi, zauroczenie ,a następnie wielka ekscytacja cielesnością,która przeradza się w uzależnienie.Syn Morfeusza to nie zwyczajne romansidło gdzie odnajdziemy moralności, wręcz przeciwnie. Brutalność, wybuchowość między parą jest bardzo silna i bardzo trudno w tej relacji odkryć czystą miłość . Jeśli chodzi o bohaterów to w powieści mamy duży miszmasz.Cassandra to kobieta mająca charakter wybuchowy, jej nastroje były nieprzewidywalne.Jeśli chodzi o Adama to jest to postać,która paraliżuje czytelnika swoim zachowaniem.Jego podejście do Cassadry momentami było niezrozumiałe dla mnie,To wszystko sprawiało,że chciałam zostawić tą powieść i zapomnieć o niej.Jednak dotrwałam do końca :) Sama w sobie powieść nie jest niskich lotów,ale zapewne wiele rzeczy bym w niej zmieniła i dodała więcej delikatności.To powieść dla osób,które lubią niezrozumiałe erotyki i brutalność.Na próżno w niej szukać pięknej bajecznej miłości.Syn Morfeusza u mnie zdobywa ocenę 4.
Recenzja: nieprzeszkadzajterazczytam.blogspot.com/,
Na temat książek K.N.Haner słyszałam wiele opinii. Tych dobrych, ale również tych nie całkiem pochlebnych. Dlatego aby rozwiać swoje wszelkie wątpliwości związane z twórczością tej autorki, sama postanowiłam stanąć twarzą w twarz z Morfeuszem … Cassandra Givens jest młodą, atrakcyjną kobietą. Przyjeżdża do Miami, aby rozpocząć samodzielne życie. Mieszka ze swoja kuzynką i marzy o karierze architekta. I oto właśnie nadarza się okazja, aby to pragnienie spełnić. Cass bierze udział w rekrutacji do pracy w firmie Art Design&Beauty. Niestety nie wszystko idzie po jej myśli i jej kandydatura zostaje odrzucona przez potencjalnego szefa - Adama McKeya. Jeśli jednak myślicie, że to koniec historii tych dwojga, nic bardziej mylnego. Jeden wieczór zmienia bezpowrotnie życie bohaterki. Tego samego dnia w klubie Mirrors poznaje bowiem mężczyznę ze swoich snów – Morfeusza. Tajemniczy, perwersyjny, intrygujący ideał o niebieskich tęczówkach, okazuje się nikim innym jak jej przyszłym szefem, o czym przekonuje się kiedy otrzymuje zaproszenie na spotkanie w firmie, w której ubiegała się o posadę architekta, a której to pierwotnie nie dostała. Od pamiętnego wieczoru w klubie, życie Cass zaczyna przypominać erotyczno-emocjonalny rollercoaster. Pozornie zrównoważona kobieta, daje się ponieść namiętności i robi rzeczy, o które sama by się nigdy nie podejrzewała... K.N.Haner zabiera czytelnika w świat niebezpieczny i tajemniczy, przesycony seksem i namiętnością. Jeśli oczekujecie po lekturze tej książki romantycznej historii z nutką pieprzu, to mogę was zapewnić, że czego jak czego, ale pieprzu w tej powieści nie brakuje. Poza elementami charakterystycznymi dla powieści erotycznej, jest w książce K.N. Haner również miejsce dla tematów trudnych, jak chociażby choroba Tommego, chłopaka, którego Cass spotyka tego feralnego wieczoru, a który to choruje na białaczkę. Ich relacja nie jest jednak sztampowa. Z jednej strony przesycona namiętnością, a z drugiej nie jest pozbawiona ciepłych uczuć dwójki przyjaciół, pełnych współczucia i chęci pomocy. Może nasuwać się zatem pytanie: skąd biorą się negatywne opinie na temat tej książki. Odpowiedzi z całą pewnością może być kilka, tak jak wiele jest gustów. Ja jednak odniosę się do języka. Książka trzyma w napięciu, autorce udało się wykreować świat pełen tajemnic, zbudować niezwykłą atmosferę, dzięki której czytelnik nie może się nudzić. Jednak jak cienka jest granica między erotykiem, a pójściem o krok dalej? W moim odczuciu K.N.Haner momentami przekraczała tę cienką linię, która nie dla każdego może być akceptowalna. „Sny Morfeusza” nie jest z pewnością historią dla grzecznych dziewczynek, ale skoro „grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam gdzie chcą” to wybór należy do Was. Jeśli lubicie książki ociekające erotyką, z dużą ilością pikantnych scen seksu, ale także historie o miłości ludzi, którzy muszą walczyć z przeciwnościami losu, aby być razem, to sięgnijcie po "Sny Morfeusza" K.N.Haner. Jedno mogę powiedzieć o tej książce z całą pewnością: pokochacie ją lub znienawidzicie, ale na pewno nie przejdziecie obok tej pozycji wydawniczej obojętnie.
Recenzja: Intheheavenofbooks.blogspot.com, Natalia Świętonowska; 2017-08-29
Drogie Panie! Zastanawiałyście się kiedyś, jakby to było, gdybyście miały ognisty romans ze swoim szefem? Jeśli tak, to z pewnością ta książka jest idealna dla Was. Od razu uprzedzam: nie jest to na pewno recenzja w pełni profesjonalna, a bardziej moje przemyślenia na temat tej powieści. Z pewnością będzie to najbardziej nietypowa opinia, jaką kiedykolwiek napisałam. Już na początku poznajemy Cassandrę Givens, czyli naszą główną bohaterkę, która ma właśnie odbyć rozmowę o pracę. Ukończyła naukę w jednym z najlepszych uniwersytetów w Toronto na wydziale architektonicznym. Jest to chyba najbardziej denerwująca postać w całej powieści, ale z drugiej strony, gdyby nie było Cass- cała książka nie miałaby takiego charakteru, jaki ma teraz. Bogowie! Ile ja się na nią naprzeklinałam, nakrzyczałam i nazwymyślałam? Mówi, że nie może być z Adamem, ponieważ on nie jest odpowiedni dla niej, ale wystarczy tylko jedno jego słowo, a już pędzi w podskokach do niego. Skoro o Adamie wspomniałam... Jest to taki typ postaci z którym się jeszcze w żadnej książce nie spotkałam. Jest zboczonym, aroganckim dupkiem, który jakimś dziwnym trafem upatrzył sobie właśnie Cassandrę na swoją "ofiarę". Ludzie powiadają, że Grey był zboczeńcem i sadystą, ale nie poznali Adama McKeya. O nie. Przy nim Grey wydaje się być potulnym barankiem. Moim zdaniem najbardziej sympatycznym bohaterem w książce K.N. Haner jest Tommy, którego główna bohaterka poznaje w klubie. Jest to tak pozytywny człowiek, że ja się zastanawiam co on tam tak właściwie robi. Jest miły, uprzejmy i inteligentny, ale mimo to Cass zaczyna romansować z tym przeklętym Adamem/ Morfeuszem (prawie nigdy nie wiadomo kim jest aktualnie). Po za tą trójką w książce przewijają się także takie postacie jak: rodzice tychże bohaterów, kuzynka Cassandry, jej chłopak oraz brat tegoż chłopaka. Fabuła książki może wydawać się znajoma i mnie osobiście trochę przypominała fabułę 50 twarzy Greya, z tą różnicą, że tutaj K.N. Haner ma zdecydowanie lepszy warsztat pisarski oraz głowę pełną pomysłów. Kiedy już myślałam, że akcja zacznie toczyć się jednym torem, nagle następowało coś, co całkowicie obracało cały bieg wydarzeń. Ile razy miałam tak, że chciałam odłożyć tą pozycję na bok, ale autorka skutecznie zatrzymywała mnie przy sobie. W Snach Morfeusza czytamy o uzależnieniu od drugiej osoby, bo zachowania Cassandry nie mogę nazwać inaczej. Ciekawostką jest to, że nie tylko o tym czytamy, ale sami stajemy się uzależnieni: od akcji, od bohaterów oraz od całej fabuły. Z jednej strony jest to naprawdę świetne, że autorka tak dobrze wykreowała swoich bohaterów oraz świat przestawiony, ale z drugiej bywa to trochę upierdliwe, kiedy nie możemy zrobić nic ważnego, bo książka tak bardzo nas pochłania. Relacja między Cassandrą, a Adamem to istny rollercoaster emocji. Nie mam pojęcia, jak dałam radę to znieść, ale skończyłam tą powieść bez żadnych objawów zawału serca. Zakończenie tej książki okazało się naprawdę zaskakujące i jestem ogromnie ciekawa jak akcja potoczy się dalej, ale na razie chcę odpocząć przed rozpoczęciem drugiej części. Książkę czyta się bardzo szybko mimo tej okropnej czcionki, jaką jest napisana. Polecam gorąco, jeśli lubicie takie historie, ale przed rozpoczęciem przygody z Morfeuszem, upewnijcie się, że Wasze nerwy są ze stali.
Recenzja: okiem-julii.pl, Julia Wasielewska
Wieki zajęła mi pozornie nieistotna decyzja odnośnie przeczytania powieści K.N. Haner Sny Morfeusza. Internetowe recenzje były tak rozróżne, iż obawiałam się co zastanie mnie tuż za okładką. Jedni (czasem nawet w sposób nie do końca kulturalnie akceptowalny) uznali owe dzieło za najgorsze, z jakim to styczność w swoim życiu mieli; inni zaś docenili zamysł, koncepcję i próbę tworzenia autorki a nawet i fabułę pod niebo wynosili. Po lekturze podczas której emocji towarzyszyła mi kaskada cała wiem jedno- Sny Morfeusza można kochać lub nienawidzić, ustawić je na piedestałowej półce lub też zakopać głęboko pod ziemią. Zdecydowanie jest to pozycja skrajnie niebezpieczna emocjonalnie. Dlaczego? Okładka zdecydowanie do mnie trafia, jako że lubuję się w ciemnych kolorach (nie będę pisać, że odzwierciedlają one kolory mojej duszy, ale jako jakże mrochhhna gimnazjalistka przed wieloma laty z pewnością bym sobie tego nie odpuściła ;)). Tajemnicze niebieskie ślepię, autor, tytuł, wydawnictwo- skromnie i niezbędnie; tak jak lubię. Z tyłu okładki tors za pewne niewychodzącego z siłowni (tudzież takiego, który dopiero co wyszedł z laboratorium) mężczyzny- ukłon zapewne w stronę fantazjujących o księciu z bajki buzujących niespożytkowaną energią seksualną nastolatek... choć może bardziej nie do końca spełnionych (czyt. niespełnionych wcale) kur domowych mających pod stołem całą serię Harlequinów. Dla mnie element zbędny, ale wiadomo dlaczego musi być. Oprócz tego, a może raczej przede wszystkim, opis. Rzecz kolosalnie istotna- często w końcu przeważa o decyzji nad tym czy książkę zakupić, czy też lepiej szybko odłożyć na półkę. Do niczego tu właściwie przyczepić się nie można- nooo, może poza odrobinę przypadkowym rzucaniem przecinkami. Czy zdecydowałabym się na zakup lektury po przeczytaniu opisu? Sądzę, że tak- szczególnie przed jakimiś trzema laty, kiedy lektura zabarwionych erotyzmem powieści o nadludzko przystojnych niebezpiecznych mężczyznach i odmieniających je szarych myszkach wydawała mi się realna i nawet zabawna. Język, gramatyka, styl pisania... I tutaj niestety mamy tragedię godną porównania z tymi ze starożytnej Grecji. Wszystko to leży i kwiczy i to w tak zatrważającym stopniu, iż czasem musiałam zdanie przeczytać kilkukrotnie, przecierając przy tym oczy, coby się upewnić, iż naprawdę przeczytałam to co przeczytałam. Książka pisana jest jednym ciągiem, bez rozdziałów, co dodatkowo wszystkie problemy językowe uwidacznia. K.N. nie stroni niestety od przekleństw (na losowo otworzonej przed momentem stronie znalazłam właśnie u szczytu jakże szarmanckie ,,Wyp**rdalaj stąd dzi*ko.'') i, co gorsza, w chwili miłosnych uniesień między głównymi bohaterami, odzywki te wcale nie są lepsze. Dalej - co w powieści przewija się kilkukrotnie i za każdym razem wywołało u mnie salwę śmiechu graniczącą z płaczem - odmiana wyrazów. Naprawdę, ale to naprawdę, na mamusię przysięgam, wyrazy określające części intymne można odmieniać. Serio. Nikt za to batem nie smaga, choć może mało adekwatna to zachęta, wziąwszy pod uwagę tematykę powieści. O ileż ładniej brzmiałoby (jeśli rzecz można w ogóle, iż zdanie to ładnie brzmi) ,,(...) i wzięła do ręki jego twardego penisa." zamiast ,,(...) i wzięła do ręki jego twardy penis." Ano wybaczcie, i do teraz nie mogę powstrzymać dzikiego śmiechu. Niedokładnie zapewne odtworzyłam zdanie, ale tak to właśnie wygląda. K.N. zdecydowanie ktoś kiedyś brzydko bardzo okłamał twierdząc, iż słowa penis nie wolno odmieniać (święte? ;)). Dialogi momentami są mocno drewniane, ale do tego jeśli chodzi o styl miałabym chyba najmniejsze zastrzeżenia, wziąwszy pod uwagę całą resztę. Fabuła... Rozpocząwszy lekturę miałam niejednokrotnie ochotę wypruć sobie flaki w nader widowiskowy sposób i zrobić z nich naszyjnik. Podczas czytania początkowych scen w głowie samoistnie odtwarzał mi się film z pierwszymi scenami z ,,Pięćdziesięciu twarzy Grey'a" (nie ażeby było się czym chwalić, iż tę wątpliwej jakości produkcję widziałam i to na kinowej sali...). Kropka w kropkę, tylko że detale były nieco inne, lub choć w założeniu być miały. Cassandra, główna bohaterka, z początkowych (i nie tylko zresztą) stron jawiła mi się jako chyba najgłupsza kobieta, o jakiej kiedykolwiek czytałam. Sądzę, iż czterolatka miałaby więcej samozaparcia. Kilkukrotne sytuacje, kiedy obiecuje sobie, iż w życiu się tego nie dopuści, po czym oczywiście jednak tak postępuje, następnie mówi sobie, iż był to jeden i ostatni raz, po czym... robi dokładnie to samo i koło się zatacza. Błędne, bardzo błędne koło. Idealnie obrazuje to zresztą sytuacja, kiedy Cass obiecuje sobie, że nigdy nie skrzywdzi swojego biednego, śmiertelnie chorego i do imentu zakochanego w niej przyjaciela Tommy'ego- a już na pewno nigdy się z nim nie prześpi, a gdzie!- po czym... dokładnie to następuje. Ale, ale, moi państwo, tylko ten jeden i ostatni raz! Postać Tommy'ego zdecydowanie dodaje tej powieści uśmiechu. Ciepły, zwyczajny, a i nawet potrafiący odezwać się całkiem normalnie. Powieść byłaby zapewne dla wielbicielek BDSM i klimatów pokrewnych zbyt bezbarwna, toteż główne skrzypce gra tutaj nieprzyzwoicie bogaty Adam, w sytuacjach nieco bardziej klimatycznych nazywany Morfeuszem. I może gdyby pominąć otoczkę odezwań rodem spod burdelu, tudzież budki z piwem oraz kopulacji z naszą główną bohaterką w częstotliwości conajmniej trzech razy na dziesięć stron powieści, to właśnie on tworzy klimat tej powieści. Klimat mroku, szemranych mocno interesów, w których nie do końca wiadomo o co chodzi i znajomi, z którymi definitywnie nie chciałabym mieć do czynienia. Sama nawet nie wiem kiedy wciągnęłam się w lekturę. A kiedy już się tak zatraciłam, pozbywszy się ogromnej dozy irytacji (pewnie, zważywszy na język, warto byłoby nazwać ją nawet wku**ieniem ;)), każda kolejna strona powieści uciekała mi coraz szybciej. Przestała mnie mierzić Cassandra, łopatologicznie opisane sceny zbliżeń zaczęłam omijać, przymrużyłam nawet trochę oko na język. Akcja nabrała tempa w takim stopniu, iż coraz bardziej chciałam dowiedzieć się co przyniesie dalszy ciąg fabuły- a przede wszystkim jakie tajemnice tak naprawdę niesie ze sobą postać Morfeusza. Muszę bowiem przyznać, że ta niebezpieczna otoczka wiecznie mu towarzysząca jest skonstruowana świetnie i oryginalnie- z takim pomysłem się jeszcze nie spotkałam, choć o co chodzi sensu stricto przekonam się dopiero w drugiej części powieści, którą już mam na półce. Mam nadzieję, iż kontynuacja będzie równie dynamiczna co część pierwsza od sama nie wiem którego momentu, w którym udało mi się zatracić (myślę, że zdarzyło się to mniej więcej w połowie). Pobożne takie mam też mrzonki, ażeby język był choć odrobinę lepszy... Zaliczę siebie nieskromnie do tej części oryginalnej, tej pośrodku, która w przypadku tej powieści właściwie nie ma racji bytu- ani książki nie kocham, ani nie nienawidzę (choć równie dobrze można byłoby zrównoważyć to powiedzeniem, że i ją kocham i jej nienawidzę i byłoby to chyba najtrafniejsze). Przeczytałam ją, jak i przeczytam kolejne dwie części- wtedy zapewne będę mogła już wybrać czy miłość czy nienawiść trafniejszym jest słowem, jeśli o tę trylogię K.N. Haner chodzi.
Recenzja: michalinowebuki.blogspot.com, Janczak Michalina; 2017-07-11
Nie ma nic gorszego dla książkocholika niż kac książkowy. Również ja na taki zapadłam i szukałam książki, która by mnie z niego wyciągnęła. I na całe szczęście pojawiła się możliwość zrecenzowania trylogii „Mafijna Miłość” od K.N.Haner. O książce słyszałam bardzo dużo dobrego a polecała mi ją bardzo Emilia z Po drugiej stronie okładki. I po przeczytaniu pierwszej części cyklu, czyli książki „Sny Morfeusza” wiem, że czeka mnie historia niełatwa, mroczna, ale i niezwykła. „Sny Morfeusza” to bardzo dobry wstęp, po skończeniu którego od razy chce się sięgnąć po kolejny tom, aby dowiedzieć się jak potoczy się dalej historia głównych bohaterów. Ale przejdźmy do tego o czym jest ta książka. „Sny Morfeusza” to historia niełatwego uczucia rodzącego się między Cassandrą Givens i Adamem Morfeuszem McKey. Cassandra chcąc rozpocząć nowe życie przeprowadza się z rodzinnego Toronto do Miami, aby znaleźć wymarzoną pracę projektantki wnętrz. Marzenia dziewczyny są piękne, ale czy będą miały szansę się sprawdzić? Rozmowa kwalifikacyjna w firmie w której bardzo chciała pracować dziewczyna okazuje się kompletną klapą. Dlatego też wieczorem w ramach poprawienia sobie nastroju Cassandra wybiera się ze swoją siostrą cioteczną, jej chłopakiem i jego bratem na kolację, która kończy się tak dużym konfliktem, że bohaterka postanawia opuścić towarzystwo i spacerując po nowym dla siebie mieście poznaje Tommy’ego, który wyciąga ją do tajemniczego klubu Mirrors w którym seks zdecydowanie nie jest tematem tabu i może tam stać się wszystko. I właśnie podczas zabawy w tym klubie Cassandra wpada w objęcia tajemniczego Morfeusza z którym spędza noc… „ Tej nocy nie przyszedł do mnie mój kochanek. Zapewne dlatego, że odnalazłam rzeczywistego. Zmaterializował się w postaci Morfeusza, faceta na jedną noc.” I jak wielkie jest zaskoczenie dziewczyny, gdy następnego dnia dostaje telefon, że dostała wymarzoną pracę, natomiast szefem Cassandry okazuje się nikt inny jak tajemniczy Morfeusz z poprzedniego wieczoru. „ Zamieram. Zapominam, jak się oddycha, i rozchylam bezwiednie usta. Próbuję to sobie jakoś sensownie wytłumaczyć. Facet, na którego właśnie patrzę, do złudzenia przypomina mi Morfeusza albo coś mi padło na wzrok. Cholera, to niemożliwe. Widziałam jego twarz tak naprawdę tylko przez chwilę, gdy pozwolił mi zdjąć swoją maskę, ale doskonale go pamiętam.” Ponieważ między Cassandrą a Adamem od początku jest niezwykła chemia, między parą wybucha gorący romans. I tu jest jedyna rzecz, która mi przeszkadzała w tej książce – Cassandra i jej zmienność i płaczliwość. Aż czasem chciałoby się nią potrząsnąć. Jednak również Adam nie pozostaje bohaterce dłużny ze swoimi zmiennymi nastrojami, chociaż akurat w jego przypadku potrafię to zrozumieć, ponieważ wie on, że dla niego jak i dla bohaterki ten związek niesie wielkie niebezpieczeństwo. A to dlatego, że Adam ma wielką tajemnicę, pod postacią swoich zleceniodawców. „ – Myślisz, że jestem bezdusznym dupkiem, który się uważa za lepszego od innych, bo ma mnóstwo pieniędzy? – Zaskakuje mnie jego bezpośrednie pytanie. - Myślę, że jesteś zupełnie inny, niż o Tobie mówią. Myślę, że pod tą maską zadufanego w sobie dupka masz ludzką twarz… Której ewidentnie się wstydzisz. - Niemożliwe, byś znała mnie już tak dobrze…” Pomimo tych przeszkód, jak również pojawiających się między bohaterami konfliktów Cassandra zakochuje się w Adamie i również dla niego dziewczyna nie jest obojętna, jednak sam przed sobą boi się do tego uczucia przyznać, ponieważ zdaje sobie sprawę, jak wielkie niosłoby to niebezpieczeństwo dla obojga. „Nie potrafię go jednak nie kochać. Nie mogę i nie będę oszukiwać swojego ciała i serca. Moje ciało i moje serce doskonale wiedzą, kto nimi zawładnął. Adam McKey. Panuje nade mną. Nad moim ciałem. Moim sercem. I moją duszą.” Jeśli natomiast chodzi o postacie drugoplanowe to pasjami uwielbiam Tommy’ego i mam nadzieję, że jego historia skończy się dobrze, ot takie moje wishful thinking. Natomiast ciarki po plecach mam kiedy w książce pojawia się Eros i pewna jestem, że on zdecydowanie będzie tą osobą, która namiesza w życiu obydwojga bohaterów. Kasia Haner napisała tak wciągającą historię, że chociażby nie wiem ile rzeczy było do zrobienia jedyne na co ma się ochotę to czytać, czytać i jeszcze raz czytać. A sama książka zdecydowanie może konkurować z zagranicznymi publikacjami. Natomiast mnie samą przekonała po raz kolejny do rodzimych publikacji a jak już pisałam przy okazji recenzji „Klątwy przeznaczenia” przez długi czas było mi z polskimi autorami nie po drodze jakoś. Ten rok najwyraźniej postanowił to zmienić obdarowując mnie tak wspaniałymi książkami. „Sny Morfeusza” polecam i będę polecała wszystkim, którzy lubią nietuzinkową historię miłosną z solidną dozą erotyzmu i mrocznym klimatem, który zdecydowanie skradnie niejedno serducho książkocholiczki a przeczytana historia na długo zapadnie w pamięć. „ (…) zamiera po raz kolejny. Dociera do niej, czego tak się bała. Czego boi się Adam – dopiero teraz zrozumiała dlaczego. Chodzi im o nią, nie o niego.” Zaciekawieni? Ja na pewno jestem i dlatego od razu po napisaniu tej recenzji sięgam po drugą część trylogii a mianowicie po „Koszmar Morfeusza”.
Recenzja: ksiazkowapasja.blogspot.com, Weronika Bar; 2017-07-21
W świecie, w którym granica moralności zostaje usunięta, a zysk dominuje nad każdym aspektem, nie ma miejsca na miłość. Jednak, gdy uczucie, które nigdy nie powinno zaistnieć, przejmuje kontrolę nad twoim życiem, postanowisz się wycofać czy podejmiesz się gry? " Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej. Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko." Poraz kolejny mam możliwość sięgnięcia po książkę autorstwa polskiej autorki. Niezwykle mnie to cieszy, bowiem z każdą przeczytaną lekturą, mam coraz większą ochotę wypełnić swoją biblioteczkę rodzimymi dziełami. Przyznaję się, że przeglądając księgarnie internetowe i patrząc na tytuł i autora, zupełnie nie spodziewałam się, że mam do czynienia z autorką polską! Moje zaskoczenie było nie małe, gdy się o tym dowiedziałam. Następnie dzięki mediom społecznościowym odbyłam bardzo miłą rozmowę z autorką i tak oto znalazłam się w tym miejscu, pisząc recenzję pierwszego tomu trylogii "Mafijna miłość". Podczas lektury miałam pewien nieustający problem z główną bohaterką. Otóż przez większość książki starała się być stanowcza i podkreślać swoją opinię, jednak bardzo szybko ulegała Adamowi i odpuszczała walkę. Zdaje się, że tylko raz udało jej się postawić na swoim, jednak tak czy tak nie trwało to długo. Przyznaję, że niezwykle denerwowało mnie to i mam nadzieję, że w następnych częściach Cassandra postanowi wziąć się w garść i zapracuje sobie na większy szacunek z mojej strony (a może nawet i innych). Adam McKey vel tytułowy Morfeusz to mężczyzna otoczony tajemnicą. Sądzę, że nawet niejedną. Przyznam szczerze, że jego oblicze jako Morfeusza budziło we mnie więcej lęku i konsternacji, niż tak naprawdę fascynacji. Gdybym miała poznać go osobiście, to nigdy z tej strony. Podczas czytania Adam pozwala się poznać tylko na swoich zasadach - jest bezwzględny, momentami pozbawiony jakichkolwiek uczuć i odruchów ludzkich, stanowczy i zamknięty. Odnoszę jednak wrażenie, że to co skrywa w środku może okazać się niezwykle interesujące. Twarz, którą ukazuje nazwałabym dobrym kamuflażem. Choć bezpośrednio po zakończeniu lektury nie odczuwałam żadnych skutków jej przeczytania, to przyznaję, że następnego dnia nie mogłam się powstrzymać przed sięgnięciem po następny tom. Było to dla mnie zaskakujące, jednak ciężko było się temu pragnieniu przeciwstawić. Sądzę, że już w tym momencie mogę Wam zdradzić, iż całą trylogię łyknęłam w ciągu trzech dni :) Chwilę muszę poświęcić na omówienie ważnej kwestii w odniesieniu do tej książki. Choć w niektórych źródłach można znaleźć informację, że owa książka zalicza się do literatury obyczajowej i romansów, to nie dajcie się zmylić. Bezsprzecznie nie jest to lektura zarówno dla bardzo młodych czytelników, jak i osób, które mają problem z pewnego rodzaju wychodzeniem poza utarte normy społeczne. Dla wielu czytelników przedstawiona przez autorkę kwestia zbliżeń momentami może zakrawać na kontrowersyjną. Doliczając do tego niekoniecznie delikatne nieliczne sceny kategorycznie apeluję, żeby młode czytelniczki nie sięgały na razie po tą książkę. W przyszłości śmiało, jednak na razie pozwólcie, aby czas podsycał ciekawość. Bez bicia przyznaję, że przedstawiony w "Snach Morfeusza" mafijny świat jest pełen deprawacji, zepsucia i niebezpieczeństwa. Autorka zabiera nas w podróż, która może zakończyć się na dwa sposoby - dołączeniem lub śmiercią. Obserwując losy bohaterów nie raz nabiera się przekonania, iż najprościej byłoby zmienić imię i nazwisko oraz wyjechać za granicę. Brzmi to najrozsądniej. Nie przedłużając, czy "Sny Morfeusza" mogę polecić? Tak, nie da się ukryć, że jest to książka idealna dla fanów literatury erotycznej. Czy mogę polecić ją każdemu? Niestety nie, sądzę, że znajdą się osoby, którym powyższa lektura mogłaby zaszkodzić lub po prostu się nie spodobać. Jednak tak, jak to jest w przypadku każdej książki znajdą się osoby, którym się ona spodoba. Dla mnie czas spędzony na lekturze nie był czasem straconym, a już na pewno go za taki nie uznam, jeśli następne części będą jeszcze lepsze :)
Recenzja: W szponach literek, Martucha180; 2017-07-04
Facet równa się problem. (s. 14) Przynajmniej w przypadku niektórych kobiet, a do nich zalicza się Cassandra Givens, która nie ma szczęścia do facetów, tylko do złamanego serca. To główna kobieca bohaterka powieści Sny Morfeusza K. N. Haner. Z kolei głównym męskim bohaterem jest Adam McKey w niektórych kręgach znany Morfeuszem, a Morfeusz w mitologii greckiej był bogiem zsyłającym marzenia senne o ludzkich kształtach… Czy ten dzień może być jeszcze gorszy? (s. 16) Cassandra od niedawna jest w Miami i szuka pracy jako architekt wnętrz. Rozmowa kwalifikacyjna w najbardziej znanej firmie z tej branży u dyrektora Adama McKey’a poszła jej fatalnie. Wieczór z kuzynką, jej chłopakiem i jego bratem wypadł równie źle. Młodą, atrakcyjną kobietę zaczepia na chodniku 20-latek Tom, który właśnie dowiedział się, że choruje na białaczkę. Idą razem do klubu „Mirrors”, w którym można się rozerwać bez zobowiązań. Gdy Tom na chwilę znika, do Cass podchodzi przystojny nieznajomy w masce na twarzy i po chwili proponuje jej seks bez zobowiązań u niego w domu. Kobieta zgadza się. po namiętnej nocy rano po cichu ucieka z domu Morfeusza z ukradzionymi 50 dolarami… To nienormalne, by jednocześnie bać się kogoś, a z drugiej strony pożądać go jak nikogo innego. I nigdy nie wiedzieć, czy zaraz się wydrze, czy może cię zerżnie. (s. 165) Następny dzień jest o wiele lepszy, gdyż Cass otrzymuje telefonicznie wiadomość, że jednak dostała wymarzoną pracę. Okazuje się, że jej szefem jest… Morfeusz! Oboje są zszokowani tym faktem. Początek znajomości przeradza się w płomienny i fascynujący romans, jednakże nie obejdzie się bez kłopotów. Impulsywna kobieta o wybuchowym charakterze i zgryźliwym poczuciu humoru często wpada kłopoty, czasami też przez swoją bezmyślność i nieodpowiedzialność, a także wulgarność i odwagę. Czasami otwarcie buntuje się przeciwko Adamowi i pomści na niego, a po chwili kuli się ze strachu przed nieznanym i agresywnym obliczem Morfeusza. Zawsze robię wszystko, by dostać to, czego chcę, Cassandro. (s. 105) O tak, Adam vel Morfeusz umie postawić na swoim i Cassandra zostaje wciągnięta do gry, zostaje jego kochanką. Znajomość zamienia się w płomienny romans z nieograniczoną namiętnością i wiecznie niezaspokojonym pożądaniem z obu stron. Nie potrafią zapanować nad żądzą, lecz muszą pamiętać, iż w pracy łączy ich relacja szef-pracownik. Szybko ich związek przeradza się w coś więcej, głównie za sprawą emocjonalności, nieprzewidywalności i „żądań” kobiety co do ich relacji. Adamowi zaczyna zależeć na Cass. Jego stopniowa metamorfoza zaskakuje ich oboje. Kim jesteś w tej chwili? Adamem czy Morfeuszem? (s. 111) Ta dwoistość natury mężczyzny przyprawia kobietę nie tylko o zagubienie i dezorientację, lecz także przeraża ją i sprawia jej fizyczny ból. Adam w ułamku sekundy zamienia się w groźnego i przeraźliwego Morfeusza, zaś w drugą stronę proces trwa nieco dłużej. Te zmienne twarze, przywdziewanie maski, brak normalnych ludzkich odruchów doprowadzają Cass do śmiertelnego strachu. Kobieta nie ma pojęcia, o co chodzi, skąd ta ksywka, ta tajemniczość, narzucanie swej woli przy braku jej sprzeciwu. Jej opór działa na jej niekorzyść. W chwilach spokoju Cass próbuje się dowiedzieć, kim jest Morfeusz, z naciskiem na próbuje… Nie bój się, dziecinko. Te słowa padają wielokrotnie. Dotyczą też sfery erotycznej. Cass zanim spotkała Morfeusza uprawiała tradycyjny seks, jak sama powiedziała – bez udziwnień. Jednak teraz przechodzi dość szybki kurs ars amandi – oral, anal, zabawki, wiązanie, seks w czasie okresu czy przez telefon. Sceny erotyczne są bardzo namiętne i odważne, powiedziałabym, że nawet wyuzdane. Pobudzają wyobraźnię i działają na zmysły, lecz czasami też niejako zniechęcały. Cass w czasie seksu potrafi gdybać i filozofować swoją sytuację, a z drugiej strony słownictwo jest dość przaśne, trochę wulgarne i mało wysmakowane – cipka, kutas, pieprz (język polski pod tym względem kuleje). Dziwi mnie jedno jeśli chodzi o erotykę – ci dwoje są wiecznie niezaspokojeni i nienasyceni, facet jest nie do zdarcia, może uprawiać seks cała noc i jeszcze mu mało! Nigdy nie wiem, czego się mam po tobie spodziewać, Cassandro. A muszę ci ufać, jeśli to wszystko ma się udać. (s. 370) Troszkę czegoś innego spodziewałam się po tej książce. Zaskoczył mnie druk. Na moje oko to Word z odstępem „auto” po ostatniej linijce akapitu, dlatego tak dziwnie to wygląda. Inna sprawa to nadmiar myślników, które pojawiały się także przed akapitami. Nie do końca odpowiadała mi narracja pierwszoosobowa w wykonaniu Cassandry. Jej sposób bycia, wulgarny język, który Adam ciągle poprawia i który to od niej wymaga szacunku, taka naiwność nastolatki w niej drzemiąca dawały o sobie znać. To z kolei ograniczało możliwość poznania myśli Morfeusza i Toma. Nigdy nie jest za późno, by odnaleźć prawdziwą przyjaźń. (s. 375) Przyjaźń Cass z Tomem to naj… normalniejszy, najbardziej zabawny i wzruszający wątek w tym erotyku. Mimo śmiertelnej choroby Tom korzysta z życia. Jego optymistyczny sposób bycia, cieszenie się małymi rzeczami, uśmiech na twarzy i rozbrajanie innych poczuciem humoru jest takie normalne i ciepłe, serdeczne, że aż chce się mieć takiego przyjaciela. Jednak ciężka choroba ciągle czai się gdzieś z boku i daje o sobie znać, a Cass jako przyjaciółka jest o wiele doroślejsza i poważniejsza. Tylko relacje z rodzicami, rodziną nie zawsze są udane. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni. (s. 219) Mam mieszane uczucia co do tej książki. Nie przemawia do mnie postać Cass, ale Adama i Toma tak. Tajemniczość Adama + demonizm Morfeusza=fascynująca czytelnika dwoistość bohatera. Ciekawi mnie, jak to naprawdę jest z Morfeuszem, Głównymi i klubem „Mirrors”, co się kryje po drugiej stronie i czemu bohater siedzi w tym bagnie drżąc o swych bliskich. Z drugiej strony są pewne nieścisłości, niedopowiedzenia, a może niewiedza? Są także sygnały, uchylające rąbka tajemnicy. Sny Morfeusza to powieść o marzeniach sennych młodej kobiety, które zamieniają się w koszmar na jawie pełen pożądania i obsesji. To pikantny erotyk rozpalający zmysły czytelnika, pobudzający jego fantazję i przełamujący konwenanse oraz nasycony pragnieniem miłości.
Recenzja: in-my-different-world.blogspot.com, Folwarska Patrycja; 2017-05-09
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej. Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko. Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć? Swego czasu ta książka bardzo często przewijała się na blogach książkowych, i właśnie przez to jeszcze bardziej chciałam przeczytać tą książkę. Spodziewałam się nieco innej książki, ale o tym może za chwilę. Szata graficzna na pewno, jest wielkim atutem całej serii, ale piękna oprawa graficzna to nie wszystko co powinna mieć dobra książka. Nie tylko książka nas zaskakuje, jak się okazuję autorką tej powieści jest polska pisarka, która ukazuję się pod pseudonimem K.N. Haner, nigdy bym nie uwierzyła, gdybym trochę nie poszperała w archiwach, a dokładniej w życiorysie autorki. Główną bohaterką Snów Morfeusza jest Cassandra. I teraz się zacznie, gdyż zbytnio nie zapałałam miłością do tej bohaterki. Piękne imię to wszystko co ta postać ma w sobie pięknego. Cassandra to kobieta, która nie ma do siebie krzty szacunku, chociaż na początku myśli tak o sobie, to w dalszej części książki tylko bardziej nas uświadamia o tym, że nie szanuje swojego ciała. Co jest też dość dziwne, to Cassandra jest wykształconą, młodą kobietą, która ma podobno wielki talent, jednak w książce nie mamy okazji tego zauważyć, gdyż jedyne o czym pamiętamy to o Cassandrze, która nie odróżnia podłogi od sufitu. Co do Adama to mam sprzeczne uczucia, oczywiście nie byłabym sobą, gdyby postać mnie nie denerwowała, i tutaj również nie jest inaczej. Adam to specyficzna postać, która skrywa wiele tajemnic, mężczyzna, która uwielbia dominacje, ale wykazuje się też skrytą osobowością. Przy bliższym poznaniu pokazuje nam, ze potrafi się opiekować, zależy mu, tylko nie łatwo jest mu o tym rozmawiać, ale który mężczyzna lubi rozmawiać o swoich uczuciach ? Adam to również postać, która posiada dwa oblicza, co w zupełności wystarczy. Adam - mężczyzna, któremu zależy na karierze, jest znany, natomiast Morfeusz - to socjopata z wyrośniętym ego, którego erotyczne zapędy doprowadzają do tego, że zapomina o całym świecie. Książka jest napisana prostym językiem, przez co książkę czyta się lekko i przyjemnie. Potoczny język sprawia, że książka wydaję się bardziej wiarygodna, bo czasami autorzy tworzą książki, które odpychają właśnie przez to, że fabuła jest zbyt fantastyczna. I mimo tego, że fabuła jest naprawdę ciekawie wymyślona i dopełniona przez język, to niestety musi pojawić się ale. I tym ale jest to, w jaki sposób autorka tworzy relacje pomiędzy postaciami. Nie jest to relacja, która tworzy się z czasem, autorka od początku wybiega już na głęboką rolę, a potem tworzy się więź między postaciami, która jest skomplikowana i dość dziwna. I ta dziwna relacje skupia się oczywiście na seksie. Jest to książka wypełniona scenami łóżkowymi i pewnie niektóre czytelniczki, wręcz to w tej książce pokochają, ale dla mnie było tego za wiele. Właśnie przez erotyzm w tej powieści, autorka nie skupiła się na innych relacjach pomiędzy postaciami, i kiedy się tak zastanawiamy co właściwie łączy Adama i Cassandre, zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko seks. Sny Morfeusza to książka, którą się albo polubi, albo wręcz znienawidzi, wydaję mi się, że ja jestem gdzieś pośrodku. Zauważalne jest na czym wzorowała się autorka pisząc tą powieść, ale zbytnio mi to nie przeszkadzało. Męczyły mnie postacie, a szczególnie Cassandra, postać, którą nie chciałabym spotkać w prawdziwym życiu. Ciągłe sceny erotyczne robiły się niesmaczne, a wręcz odstraszające, jednak jest coś w tej całej historii co mnie urzekło i z chęcią czytałam dalej. Autorka idealnie wplatała intrygi i tajemnice w stronice tej powieści, przez co czytało się ją z dreszczem emocji. Nie będę tu zaznaczać dla kogo ta książka jest odpowiednia a dla kogo nie, myślę że każdy zna siebie i będzie wiedział czy jest gotowy na tego typu książkę. Spodziewajcie się jednak postaci, które doprowadzają do szału, mnóstwo erotycznych scen, pobudzenia zmysłów i ciekawej wartkiej fabuły.
Recenzja: Skazani-na-ksiazki.blogspot.com/, Pani Lecter; 2016-08-08
''Sny Morfeusza'' to kolejna książka polskiej autorki, która swojego pochodzenia chyba się wstydzi. Nie rozumiem dlaczego posługiwanie się ojczystym nazwiskiem jest dla niektórych pisarzy wstydem. Kategorycznie chcą uchodzić za światowych autorów. Imiona bohaterów też są anglojęzyczne, ale korzenie czasem przejmują kontrolę i pośród Tommów, Cassandr i Nicol pojawiają się Adam i Helena. Co do samej książki - jest to opowieść niezwykle naiwna. Z początku zalatuje Grey'em od czego autorka później próbuje uciec. Sam pomysł na fabułę jest dość ciekawy, ale wykonanie niekoniecznie. Główna bohaterka jest najbardziej irytującą postacią książkowego świata. Z początku skromna i nieśmiała dziewczyna z małego miasteczka - sypia z swoim szefem i przyjacielem (obu zna od dwóch dni) prawie w tym samym czasie, by po tygodniu wylądować w łóżku z znienawidzonym bratem chłopaka siostry. Natomiast na służbowym wyjeździe w chwili rozpaczy, dzwoni po boya hotelowego... Cassandra sama nie wie czego chce. W jednym momencie płacze po nieudanej randce z Adamem, a gdy ten przychodzi, odpycha go, by kilka minut później wyrażać swoje ogromne pragnienie w sposób fizyczny (wszyscy wiemy, o co chodzi). Adam to kolejny zły mężczyzna. Zły oczywiście z pozoru, bo blabla traumatyczne wydarzenia blabla przymus blabla błędy przeszłości blabla jednak ją kocha blabla ale nie powie, bo to badboy blabla Ugh! Nie można jednak powiedzieć, że lektura jest nudna. Pod względem obyczajowym - sromotna porażka. Pod względem książki erotycznej - daje radę. Nie ma tutaj znanych z innych powieści kajdanek, pejczy, przedziwnych ubrań i fetyszy. Nie jest też typowo, aczkolwiek po pewnym czasie byłam zirytowana wtrącaniem zbliżeń w każdej chwili. Pod koniec książki rozwija się wątek sensacyjny, który może być w kolejnej części bardzo pozytywnym aspektem fabuły. Myślę, że sięgnę po drugą część, by móc porównać te dwa twory.
Recenzja: Kociara-mojepasje.blogspot.com, Karolina
Cassandra Givens, świeżo upieczona absolwentka architektury, wyjeżdża do Miami w poszukiwaniu wymarzonej pracy. Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna okazuje się koszmarem, a prezes Adam McKey zadufanym w sobie i niekulturalnym mężczyzną, który nawet nie zaszczyca jej spojrzeniem. Kobieta wiązała z nią duże nadzieje, a teraz jest załamana, że nie dostanie tej pracy. Kuzynka zaprasza ją na podwójną randkę, która okazuje się kolejną wielką klapą. Chwilę po opuszczeniu lokalu Cassandrę zagaduje nieznajomy chłopak, który namawia ją na wspólną zabawę w pobliskim klubie dla dorosłych. Tommy wydaje się być bardzo sympatyczny i niegroźny, więc zgadza się bez dłuższego zastanowienia. Gdy po wspólnym tańcu i kilku drinkach chłopak znika w toalecie, do samotnie tańczącej Cassandry podchodzi kolejny nieznajomy oznajmiając, że zabiera ją do siebie. Mężczyzna cały czas ma na sobie maskę, a w drodze do domu przedstawia się jako Morfeusz. Kilka dni później kobieta otrzymuje telefon z informacją, że została przyjęta na stanowisko, o które się ubiegała. Jej radość nie trwa jednak długo, bo gdy pierwszego dnia pracy pojawia się w firmie okazuje się, że jej szefem jest ten sam człowiek, z którym spędziła noc. Nie kończy to jednak ich namiętnego romansu, a nawet jeszcze bardziej go rozkręca. Cassandra bez pamięci zakochuje się w Adamie, ale mroczna strona Morfeusza nie pozwala im być razem. Kobieta wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi postanawia walczyć o miłość. Kiedy pierwszy raz trafiłam na tę książkę od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Opis mówiący o impulsywnej Cassandrze, demonicznym Morfeuszu i jego mrocznych tajemnicach bardzo mnie zaintrygował, a okładka jest wręcz hipnotyzująca. Kiedy zobaczyłam ją na żywo wydała mi się jeszcze bardziej niezwykła, choć później okazało się, że bardzo łatwo się rysuje i niszczy co odbiera jej trochę uroku. Fabuła z początku wciągnęła mnie całkowicie, mimo że jest dość odrealniona. Z zainteresowaniem poznawałam bohaterów i ich historie. Najbardziej polubiłam Tommy’ego, który jest bardzo sympatycznym chłopakiem chorym na białaczkę. Jest młodszy od głównej bohaterki, ale niezwykle dojrzały emocjonalnie i zachowuje pogodę ducha mimo przeciwności losu. Przeżywają z Cassandrą chwilę namiętnych uniesień, ale szybko uznają, że najlepiej będzie zostać przyjaciółmi i tak też się dzieje. Z kolei Cassandra jest w moim odczuciu dość niedojrzała jak na swój wiek. Kobieta, która skończyła 25 lat jest niezwykle kochliwa, impulsywna i wybuchowa. Mimo że kiedy ją poznajemy twierdzi, iż nie lubi okazywać emocji i łzy roni rzadko, to w dalszej części powieści co chwile widzimy ją płaczącą. Bez pamięci zakochuje się w Morfeuszu, który wyrządza jej więcej krzywdy niż dostarcza radości i zdecydowanie nie jest w jego towarzystwie bezpieczna. Morfeusz doskonale wie czego chce i nie wacha się tego żądać. Jest niezwykle stanowczy i nie przyjmuje odmowy. Nie interesuje go czy kochanka ma na coś ochotę czy nie, on po prostu bierze to co chce. Mężczyzna skrywa wielką tajemnice, która jest związana z klubem, w którym się poznali. Wie, że przez niego grozi Cassandrze wielkie niebezpieczeństwo, ale nie chce wyjawić jej prawdy. Niestety w połowie książki fabuła przestała już tak wciągać. Miałam wrażenie, że nie dzieje się już nic innego poza seksem. Wiadomo, że erotyki mają to do siebie, że są nasycone pikantnymi scenami, ale tutaj było ich aż nadto. Na praktycznie każdej stronie mamy do czynienia ze scenami łóżkowymi, ocieraniem się o siebie lub mocnym napięciem seksualnym i to nie tylko pomiędzy głównymi bohaterami. Trzeba jednak przyznać, że sceny seksu są napisane gustownie i ze smakiem. Są one odważne, ale nie wulgarne. Całość napisana jest poprawnie stylistycznie i bardzo podoba mi się rozmieszczenie tekstu, które ułatwia czytanie. Zauważyłam jednak kilka błędów logicznych. Na przykład w pewnym momencie Cassandra odbiera telefon Morfeusza, na którym wyświetla się informacja, że numer jest zastrzeżony, a pod koniec książki kobieta zerkając na ponownie dzwoniący telefon, jako że ma świetną pamięć do numerów rozpoznaje, że dzwoni ta sama osoba. Bardzo brakowało mi wątku mafijnego, którego było bardzo niewiele, a przecież książka miała opowiadać o mafijnej miłości. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Sny Morfeusza są pierwszą częścią trylogii nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po kolejny tom, w którym z pewnością ten wątek zostanie rozwinięty. W Snach Morfeusza znajdziemy seks, miłość, nienawiść, emocje, śmiertelną chorobę i bogactwo. Myślę, że każdy miłośnik erotyków powinien sięgnąć po tę pozycję. Radzę od razu zaopatrzyć się w dwa lub trzy tomy serii (premiera trzeciego będzie miała miejsce w połowie maja tego roku). Ja mimo kilku uwag jestem zadowolona z lektury i z całą pewnością sięgnę po kolejne tomy, bo zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło i zaciekawiło. Autorka bez wątpienia ma świetną wyobraźnie i potrafi przelać swoje myśli na papier. Polecam!
Recenzja: nie-oceniam-po-okladkach.blogspot, Hanna Smarzewska
„-Mogę cię prosić o jedną, jedyną rzecz... - Opanowuję emocje i staram się myśleć racjonalnie. (…) - Nie pozwól mi się w tobie zakochać. - Spoglądam mu głęboko w oczy. - Mogę zapanować nad twoim ciałem, Cassandro, ale nie zapanuję nad twoim sercem. (...)” Sny Morfeusza to gorący, wręcz ognisty i pełen namiętności erotyk. Z pewnością rozpali niejedne zmysły. Sięgnęłam po niego z uwagi na bardzo intrygujący opis na tylnej okładce. Byłam niezmiernie ciekawa co w sobie kryje ta książka. Już od pierwszych stron bardzo mnie wciągnęła. Głównymi bohaterami powieści Sny Morfeusza są Cassandra Givens oraz Adam vel Morfeusz McKey. On – mroczny, tajemniczy, bardzo zmienny, a także zniewalająco przystojny biznesmen. Ona - piękna, subtelna, początkująca pani architekt. Już na wstępie książki poznajemy Cassandrę i właściwie od pierwszych stron można wywnioskować, iż jest kobietą przebojową, pewną siebie, odważną i jednocześnie zabawną. Kobieta przybywa do Miami z rodzinnego Toronto. To właśnie w Miami pragnie rozpocząć nowe - lepsze życie. Niedoceniana przez rodziców, a głównie przez ojca, chce udowodnić na co ją stać. *** Cassandra bardzo chciałaby podjąć pracę, bo w ten oto sposób mogłaby rozpocząć godne życie. Nie musi czekać zbyt długo, gdyż pewnego dnia otrzymuje zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną do firmie, w której od zawsze marzyło jej się pracować! Cassandra jest bardzo zdeterminowana, a także przekonana, iż podoła i świetnie wypadnie na rozmowie. Stanowisko o które się ubiega, tak jak wcześniej wspominałam jest szczytem jej marzeń. Dzięki tej pracy mogłaby stać się niezależna i w końcu uzyskałaby stabilizację finansową. Niestety to co sobie zaplanowała nie przebiega tak kolorowo jakby się wydawało. Rozmowa kwalifikacyjna okazuję się zupełną porażką... a prawdopodobny szef dał się poznać z najgorszej strony. Kobieta wychodzi z biura mężczyzny załamana, ledwo powstrzymując łzy... Aby odreagować poranne emocje, które cały dzień aż w niej buzowały, wieczorem wybiera się „na miasto”. Przez przypadek trafia do tajemniczego klubu „Mirrors”. Tam poznaje pewnego mężczyznę w masce, który każe do siebie mówić Morfeusz... W ten oto sposób rozpoczyna się ich namiętna, wybuchowa i niepohamowana znajomość. Dwójka zupełnie innych ludzi, zagubionych, i jednocześnie niepotrafiących zapanować nad swoim pożądaniem, kiedy jedno jest blisko drugiego... Jednak Morfeusz głęboko skrywa w sobie mroczną stronę... Kim jest? Co tak naprawdę ukrywa? Do jakiej gry wciągnął Cassandre? Czy naraża ją i siebie na niebezpieczeństwo? Sięgnijcie po książkę, przeczytajcie i przekonajcie się sami! Centralny punkt książki stanowią sceny erotyczne. Masa scen erotycznych, które zostały opisane z ogromną dokładnością i niepowtarzalną dozą pikanterii. Sceny są odważne i zdecydowanie można poczuć wypieki na twarzy. Bohaterowie książki, są postaciami bardzo wyrazistymi. Jednak muszę przyznać, że zachowanie Cassandry czasem mnie strasznie irytowało. Raz mówiła, że to już koniec i nie będzie dalej brnąć w znajomość z Morfeuszem, a już po chwili i tak mu ulegała... Strasznie niestabilna, chwiejna emocjonalnie i niezdecydowana kobieta. Ale to chyba wszystko przez niego!! Mężczyzna tak na nią działał, rozpalał ją do granic możliwości, pobudzał jej zmysły i ożywiał duszę, że po prostu kobieta nie potrafiła inaczej... Tak sobie to tłumaczę. :D *** Lekkie pióro autorki powoduję, iż książkę czyta się w ekspresowym tempie. Historia napisana prostym, nieskomplikowanym i przyjemnym językiem. Sporo dialogów. Z każda stroną byłam coraz bardziej zaintrygowana i pragnęłam dowiedzieć się co kryje mroczna strona Adama – Morfeusza. Czekałam niecierpliwie, kiedy w końcu wszystko zostanie wyjaśnione... Ale nie zostało! Zakończenie totalnie mnie zaskoczyło i rozwaliło na drobne kawałki gdyż... nic nie wyjaśniło!!! Rozumiecie? Nic! Jak tak można! Jak można pozostawiać czytelnika w takiej rozsypce, niewiedzy? Lecz zdaję sobie sprawę, iż było to zaplanowane i zamierzone. Gdybym czytała tą książkę, zaraz po jej wydaniu to chyba bym dostała palpitacji serca... Muszę przyznać, iż autorka dobrze mną zamanipulowała. Na szczęście, teraz bez problemu mogę sięgnąć po drugi tom, może tam się coś wyjaśni? Mam nadzieję, bo inaczej będzie ze mną ciężko. Zdecydowanie książkę polecam wszystkim miłośnikom erotyków, a także fanom K.N. Haner!
Recenzja: Zaczytanamarzycielka8.blogspot.com, Anna Tymińska
Z autorką miałam styczność tylko na wattpadzie, gdzie czytałam jej opowiadania. Nie wiedziałam, że ta Pani wydała również książki, ale po przeczytaniu „ Sny Morfeusza „ uważam, że jest to dużo lepszy poziom pisarski niż zapamiętałam. Cassandra Gives kobieta, która zna swoją wartość. Wie czego chce od życia i stara się spełniać swoje marzenia. Jednym z nich jest praca w jednej z najlepszych firm Art Design & Beauty. Jednak szef nie okazuje zainteresowania dziewczyną i na spotkaniu o pracę całkiem ją olewa. Morfeusz nie jest typem człowieka, który wiążę się z kobietami. On wie czego chce i do czego dąży. Łatwo go spotkać w ekskluzywnym klubie, do którego chodzi, aby znaleźć odpowiednią kandydatkę. Czy Cassandra znajdzie chłopaka swoich marzeń ? Czy mężczyzna z jej snów znajdzie swoje odwzorowanie w życiu prywatnym ? Kim tak naprawdę jest Morfeusz ? Autorka naprawdę świetnie poradziła sobie pisząc tę powieść. Uważam, że bohaterowie są naprawdę dobrze wykreowani. Ona odważna na gruncie zawodowym, dobra i serdeczna. Nie ma szczęścia tylko w życiu prywatnym. Jej ojciec nie jest zadowolony, że zamiast syna jest córka, która nie chce spełnić jego marzeń i prowadzić interesu wędkarskiego. On zły szuka kobiety na jedną noc, nie wiążę się z żadną na dłużej. Ma kochających rodziców oraz firmę, którą prowadzi z ojcem. Wie czego chce i na co może sobie pozwolić. Nie uznaje miłości ani związków. Polecam książkę każdemu kto lubi erotyki. Sceny seksu jednak nie są wyuzdane, a raczej napisane ze smakiem. Mam nadzieje, że kolejny tom również będzie trzymał poprzeczkę. Jestem ciekawa innych książek autorki, mam nadzieje, że będę miała okazję je przeczytać w najbliższym czasie.
Recenzja: addictedtobooks.blog.pl,
Cassandra Givens przeprowadza się do Miami i ma nadzieję na to, że w końcu uda jej się rozpocząć nowy rozdział w życiu oraz zapomnieć o bolesnych wspomnieniach. Dziewczyna jest w stanie zrobić wszystko, żeby oderwać się od swojego toksycznego ojca, który krytykuje każdą jej decyzję i nie potrafi okazać córce żadnego wsparcia, ani miłości. Cassandra już od wielu lat bezskutecznie próbuje zyskać jego aprobatę oraz szacunek, jednak nic nie wskazuje na to, że dziewczyna kiedykolwiek będzie w stanie zadowolić swojego ojca. Cassandra przyjeżdżając do Miami postawiła wszystko na jedną kartę i ma nadzieję na to, że uda jej się zdobyć pracę jej marzeń. Niestety nie wszystko idzie zgodnie po jej myśli…
”Szef choleryk, ja wariatka… Ta współpraca na pewno wyjdzie nam obojgu bokiem.”
Rozmowa kwalifikacyjna nie przebiega do końca zgodnie z planem dziewczyny i pomimo usilnych starań dziewczyna będzie musiała pogodzić się porażką. Cassandra zamierza się jednak zabawić w Miami i wybiera się wraz z nowo poznanym chłopakiem do pewnego ekskluzywnego klubu. To właśnie tam na jej drodze staje niezwykle tajemniczy oraz pociągający mężczyzna, który przedstawia się jej jako Morfeusz i składa jej dość niezwykłą propozycję. Po niezwykle upojnej oraz pełnej wrażeń nocy całe życie dziewczyny wywraca się do góry nogami. Kim tak naprawdę jest nowo poznany mężczyzna? Czy ich przelotna znajomość może przerodzić się w coś znacznie poważniejszego?
„Czemu jest tak cholernie zmiennym człowiekiem? W jednej chwili istny dżentelmen, książę na białym koniu, a w drugiej wybuchowy, nieopanowany brutal.”
Cassandra wkracza na dość niebezpieczną drogę, z której być może nie będzie już odwrotu. Czy dziewczyna jest gotowa zostawić za sobą przeszłość i zaryzykować wszystko, by dać szansę nowemu uczuciu? Pomiędzy kobietą, a Morfeuszem wybucha namiętność, nad którą kochankowie nie są w żaden sposób zapanować. Cassandra stanie przed niezwykle trudnym wyborem pomiędzy tym, co podpowiada jej zdrowy rozsądek, tym czego pragnie jej serce. Jednak kim tak naprawdę jest Morfeusz? Czy dziewczyna naprawdę może mu zaufać? Jaki będzie finał tej znajomości?
„Czy to naiwne? Może. Nierealne? Zapewne tak, ale przecież warto walczyć, o kogoś na kim nam zależy. Nieważne, czy to największy dupek na świecie, czy książę na białym rumaku. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni.”
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się sięgać po erotyki i mimo że nie jest to mój ulubiony rodzaj literatury, to od czasu do czasu lubię sięgać po taką tematykę. „Sny Morfeusza” okazały się bardzo miłą odskocznią od rzeczywistości i nie ukrywam, że ta książka dostarczyła mi wiele rozrywki. Historia jest bardzo ciekawie poprowadzona przez autorkę i można w niej znaleźć wiele ciekawych wątków. Główna bohaterka to zdecydowanie moja ulubienica i już od pierwszych stron zyskała ona moją sympatię. Jej ostry język oraz cięty dowcip niejednokrotnie dostarczyły mi wiele rozrywki. Dzięki niej przy tej książce naprawdę nie można się nudzić.
Im częściej sięgam po rodzaj literatury, tym coraz bardziej zaczyna mnie nużyć schematyczność w historiach. On – bogaty i wpływowy biznezmen, ona – praktykantka, która przyjeżdża do nowego miasta i dostaje praktyki w jego firmie. W „Snach Morfeusza” było to wszystko trochę bardziej urozmaicone, jednak nadal niektóre elementy były takie same, jak w innych książkach. Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze bawiłam się przy tej pozycji i już nie mogę się wprost doczekać kontynuacji losów Cassandy i Morfeusza. Jeśli macie ochotę na lekką historię z dużą ilością pikantnych scen, to ta pozycja jest idealna dla Was. Książkę jak najbardziej polecam fanom literatury erotycznej.
Recenzja: recenzjeknigoholiczki.blogspot.com,
Od pierwszej książki minęło już troszkę czasu. Niestety- dopiero niedawno udało mi się sięgnąć pp kolejną książkę Kasi- "Sny Morfeusza".
K.N Haner dała się poznać z dobrej strony. Jej debiut- "Na szczycie"otrzymałam niedługo po premierze, w ramach loterii blogerów na Warszawskich Targach Książki w 2015 r.
Spodziewałam się powieści co najmniej tak samo dobrej jak ta wcześniej przeze mnie wspomniana. Niestety- srogo się zawiodłam. Ogromnie nie podobało mi się nadużywanie słowa "piszczeć". Przed oczami pojawiała mi się kobieta infantylna.
Seria E.L James o Christianie Greyu zdobyła pierwsze miejsca list bestsellerów. Dostrzegam podobieństwa między obiema seriami. Przede wszystkim- K. N Haner zdecydowała się na trylogię o Morfeuszu, a ta o Grey'u również liczy 3 tomy (jeśli nie liczyć tego widzianego oczami samego Christiana). Po drugie- obie bohaterki tak naprawdę nie mogą zdecydować się czego chcą od życia, czy zgodzić się na spełnianie perwersyjnych zachcianek partnerów. Cóż, tu przoduje Cassandra, co chwilę zmieniała zdanie, nie dało się też z nią normalnie porozmawiać.
W ogóle Cassandra to postać nietuzinkowa. Zapewnia (uwaga, cytuję), "że nie jest łatwą dziewczyną", tymczasem uprawia seks z przypadkowo poznanym w klubie mężczyzną, później z przyjacielem. Daleko mi od pruderyjności, ale to jednak dla mnie za dużo.
Czyta się nieźle, dlatego dam jeszcze szansę kolejnym częściom o Morfeuszu.
Aha, jedno co dobre to sceny erotyczne: mocno działają na wyobraźnię (i o to chodzi!). Tragiczny za to jest druk- książka wydana jest tak, jakby była rozprawą naukową: duże odstępy (interlinie), duże myślniki.
Czy ją przeczytać? Decyzja należy do Ciebie czytelniku.
Recenzja: rudablondynkarecenzuje.blogspot.com, Andżelika Arendarska; 2017-01-20
Cassandra i Adam to dwójka ludzi kryjących swoją przeszłość, ale nie tylko to. Muszą kryć też swoje uczucia by żadna ze stron nie została zniszczona. Czy uda im się walka? Czy przyszłość nie jest zagrożona? Te sekrety skrywa wyżej pokazana książka.Jak dla mnie książka ta jest ciężka w czytaniu i odpycha czytelnika od dalszego czytania. Minusem również jest brak oddzielnych rozdziałów, a akcje są oddzielone "gwiazdkami (*)" i oddzielony jest tylko rozdział o nazwie "epilog". Dodatkowo powyższa pozycja jest napisana niewielką trzcionką, co dla osób o słabym wzroku jest problemem. Na plus w tej książce jest zaskakujący epilog, który wnosi dużo tajemniczości i zapowiada, że drugi tom może być ciekawy i intrygujący. Plusem jest również rozdział z perspektywy Adama, co pozwala na poznanie jego odczuć.Niestety książka mną nie zawładnęła, dlatego nie mogę jej polecać.
Recenzja: nieperfekcyjnie.pl, Sylwia; 2017-01-31
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po książkę zawierającą odważniejsze sceny, zatem kiedy tylko dowiedziałam się o tym, iż na rynku wydawniczym pojawiła się powieść erotyczna autorstwa polskiej autorki, wiedziałam, że muszę poznać tę historię. Gdy Sny Morfeusza trafiły na moją półkę, odłożyłam je, co jakiś czas sięgając po nią i ponownie odkładając - coś zawsze stawało na drodze, aby mi przeszkodzić. Teraz podejrzewam, że to było przeznaczenie albo moja intuicja...
Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są też takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych. *GŁÓWNI BOHATEROWIE: Krótko i na temat? Irytująco głupi. Nieco dłużej i konkretniej? Cassandra, młoda kobieta, która sama nie wie, czego chce. Z jednej strony żałuje błędów młodości, po czym od razu wikła się w znajomość z niebezpiecznym mężczyzną, obracającym się w szemranym towarzystwie. Dziewczyna nie chce być traktowana jak pierwsza lepsza, więc co robi? Włazi do łóżka Adama przy każdym możliwym razie, doskonale wiedząc, że nie jest on partią do poważnego związku. Do tego Adam, zwany Morfeuszem, to bezwzględny i agresywny bufon, który pomiata ludźmi. Może w głębi duszy jest dobrym człowiekiem, ale ciężko to zauważyć, kiedy rzekomo zależy mu na Cassandrze, a nie widzi większego problemu we wrzeszczeniu na nią, wyzywaniu czy gwałceniu. W końcu wie, że następnego dnia ukochana mu przebaczy, znowu podając siebie jak na tacy.FABUŁA: Generalnie cała akcja toczy się wokół seksu uprawianego zawsze i wszędzie bez względu na czas czy okoliczności (seksu według mnie, bo dla bohaterów jest to zawsze rżnięcie i pieprzenie). Niby gdzieś tam pojawia się wątek choroby, demonów przeszłości, nieciekawego dzieciństwa czy mafijnych porachunków, ale są to jedynie drobne wstawki, cichcem wrzucone pomiędzy wspomniane pieprzenie i rżnięcie. Kiedy pojawia się jakikolwiek zalążek rozmowy na poważne tematy, błyskawicznie zostaje zrzucony na bok, bo papużki-nierozłączki nie potrafią odlepić rąk od siebie. W końcu szkoda czasu na bezsensowną paplaninę - trzeba działać.WYSNUTE WNIOSKI: Rób wszystko, czego pragnie Twój partner - jeśli każe Ci skoczyć z mostu, to nie daj się prosić. W końcu on zna Twoje potrzeby dużo lepiej niż Ty. To on wie, co jest dla Ciebie najlepsze. Do tego nawet nie próbuj mówić "nie", bo jeśli to zrobisz, to Twój facet ma prawo zwyzywać Cię, pobić i zgwałcić - w końcu zezłościłaś go. Oczywiście po tym, jak potraktuje Cię jak szmatę, nie obrażaj się, a do tego zacznij od razu pchać mu ręce w majtki, przecież tak go kochasz i nie potrafisz mu się oprzeć. Rzecz jasna, nie zważaj na to, czy są obok ludzie i gdzie się znajdujecie - w końcu jeśli komuś to się nie podoba, niech nie patrzy. Ach, gdyby tego było mało, nie uzurpuj sobie prawa do interesowania się życiem swojego ukochanego. Stul dziób, siedź cicho jak myszka pod miotłą i ciesz się, że takie ciacho w ogóle zwróciło na Ciebie uwagę.POZYTYWNE ASPEKTY: Tommy - przyjaciel Cassandry, który jest bardzo pozytywną postacią. Uroczy chłopak pragnący cieszyć się swoim życiem, ponieważ nie wiadomo, ile go jeszcze pozostało. Jeszcze jedną zaletą jest ogromna ilość scen erotycznych, jak na prawdziwy erotyk przystało. Szkoda, tylko, że wszystkie jakieś takie bez polotu...PORÓWNANIE DO SŁAWETNYCH "PIĘĆDZIESIĘCIU TWARZY GREYA": Mam już pewne doświadczenie z literaturą erotyczną, dlatego bardzo nie lubię porównywania każdego erotyku do powieści E.L. James, który najczęściej jest o wiele słabszy niż historie rzekomo podobne do Greya. Do tej pory udało mi się trafić na naprawdę porywające książki o odważniejszej tematyce, którym daleko do niezbyt wysokiego poziomu Pięćdziesięciu twarzy Greya, gdzie zabrakło emocjonujących scen i fascynujących bohaterów. Generalnie powieści erotyczne są najczęściej tak schematyczne, że aż mdli od niewinnych, zahukanych w sobie dziewczątek wpadających w świat złych, niebezpiecznych i seksownych mężczyzn, którzy uczą ich, jak należy korzystać z atrybutów swojego ciała. Na pewno w Snach Morfeusza główna bohaterka nie jest klasyczną szarą myszką jak Ana z powieści E.L. James. Ponadto K.N. Haner na pewno stworzyła dużo więcej odważnych scen - w zasadzie znajdują się one niemal na każdej stronie. Nad tym kończy się wyższość Snów Morfeusza nad pierwszą częścią serii '50 odcieni' - myślałam, że gorzej być nie może, a jednak jakaś książka okazała się jeszcze gorsza niż twór E.L. James.CHĘĆ POZNANIA KONTYNUACJI OWEJ HISTORII: Niewielka, a wręcz niezauważalna. Zawsze gdy rozpoczynam swoją przygodę z jakąś serią, pragnę dojść do końca - tym razem odpuszczam. W zasadzie jedynym intrygującym wątkiem są wizyty Adama w klubie Mirrors, ale oczywiście autorka nie przekazuje czytelnikowi żadnej informacji na ten temat, krążąc w książce ciągle wokół tego samego - w końcu trzeba jakoś zachęcić ludzi do wydania pieniędzy na następną część. W zasadzie nie trzeba być mędrcem, żeby domyślić się, jakie tajemnice skrywa Adam - te przypuszczenia wystarczają mi w zupełności.
PODSUMOWANIE: Sny Morfeusza to książka niezwykle przewidywalna i schematyczna. Nie wywarła we mnie żadnych emocji oprócz zażenowania i irytacji, które rosły z każdą kolejną przewracaną stroną. Normalnie takową lekturę skończyłabym po kilku dniach, a tę męczyłam ponad dwa tygodnie i ledwo dobrnęłam do końca. Po pewnym czasie niektóre opisy musiałam przeskakiwać, bo nie miałam ochoty czytać setny raz tego samego, bo tak naprawdę w tej historii nie dzieje się w sumie nic... W kółko to samo, żadnych zwrotów akcji. Nuda, nuda i nuda. Z przykrością muszę stwierdzić, że owo dzieło ma ogromne predyspozycje do stania się najgorszą książką przeczytaną w 2017 roku.
Recenzja: Ksiazkowe.pl, Natalia Pych; 2016-06-29
Nie mam zbyt dobrego zdania o książkach polskich autorek. Owszem, zdarzają się perełki, jednak niestety mało która powieść wywołuje we mnie większe emocje. Największym fiaskiem było dotąd pole literatury erotycznej. Dlatego postanowiłam jeszcze raz spróbować z książką polskiej autorki w tym gatunku. Stanęło na najnowszej powieści K.N. Haner "Sny Morfeusza".
Dzień jak każdy inny. Cassandra udaje się na rozmowę o pracę do jednej z najważniejszych firm na rynku. Nie spodziewa się, że jej rozmówca okaże się skończonym gburem. Niewiele później odwiedza pewny nocny klub, w którym poznaje Morfeusza w tajemniczej masce.Spędza z nim upojne chwile, o których trudno jej potem zapomnieć. Na dniach dostaje telefon z wiadomością o przyjęciu na stanowisko, na które aplikowała. Tak rozpoczyna się erotyczna przygoda Cassandy, a wraz z nią liczne dylematy, problemy i dziesiątki tajemnic do rozwiązania.
Jak na książkę polskiej autorki w gatunku literatury erotycznej, czuję się usatysfakcjonowana lekturą. K.N. Haner zdecydowanie poprawiła swój warsztat od czasu opublikowania pierwszego tomu "Na szczycie". Akcja toczy się płynniej, fabuła jest konkretniejsza i jakby dokładniej zaplanowana. Pojawiły się pewne nieścisłości i rzeczy, które nie do końca do mnie przemówiły, ale były one na tyle drobne, że nie będę się do nich przyczepiać. Szczególnie, że jeśli cokolwiek więcej Wam o nich powiem, to zepsuję część niespodzianek w trakcie lektury, a wierzcie mi, że warto samemu się z nią zapoznać i odkrywać historię wraz z bohaterami.
Istotnym elementem każdego erotyka są oczywiście sceny łóżkowe - chociaż "łóżkowe" to nie jest odpowiednie słowo w przypadku tej powieści, ponieważ główni bohaterowie uprawiają seks wszędzie, niemal każdego dnia. Mieszkanie, samochód, hotel, samolot - to tylko kilka z miejsc, które zapewne w pamięci Cassandry zapisały się jako orgazmiczne. Piszę o tym jednak nie po to, by skomentować apetyt seksualny postaci, lecz by podkreślić, że u K.N. Haner nie doświadczymy schematów w scenach seksu jak przykładowo w serii Crossfire. Każda scena czymś się od siebie różni - pozycją, miejscem, zachowaniem bohaterów, efektem końcowym etc. To zdecydowanie zadowoli fanki literatury erotycznej, które są znudzone powieściami z "momentami", które wyglądają jak skopiowane - z rozdziału na rozdział.
Niemniej nie mogę pominąć bohaterów, którzy doprowadzali mnie momentami do szału. Owszem,Morfeusz był mega seksowny i rzeczywiście mnie zainteresował swoją osobowością, jednak jego nieustanna potrzeba sprawowania kontroli nad wszystkim i wszystkimi niezwykle mnie wkurzała. U Greya to było seksowne, tutaj niestety mocno przesadzone. I jakby niestety skopiowane od E.L. James. Cassandra miała swoje momenty, jednak nie podobała mi się jej relacja z Tommym (a tak naprawdę jej podejście do ich relacji)oraz niesłowność. Jej nastrój, tak samo jak jego zresztą, zmieniał się jak w kalejdoskopie i czasem trudno było nadążyć. W wielu sytuacjach obydwoje główni bohaterowie wydawali mi się po prostu niespełna rozumu. Przykładowo - samolot wpada w turbulencje, stewardessa prosi o zapięcie pasów. Co robią bohaterowie? Oczywiście uprawiają seks.
Na początku zraziło mnie wulgarne słownictwo pojawiające się w książce, jednak szybko do niego przywykłam. Ogólnie jestem osobą, która sądzi, że można napisać scenę erotyczną bez przekleństw, ale wiem, że według wielu osób dodają one dosadności, więc nie krytykuję tego.
Podsumowując, K.N. Haner udowodniła, że polskie autorki również mogą napisać porządną powieść w gatunku literatury erotycznej. Ja jestem niesamowicie ciekawa kolejnych jej historii, a Wam polecam lekturę tej. To zdecydowanie dobra powieść na pierwsze spotkanie z twórczością autorki.
Recenzja: Lifebybookaholic.blogspot.com, Dominika Lewandowska
Cassandra Givens właśnie przeprowadziła się do Miami. Od dwóch tygodni mieszka ze swoją kuzynką Nicole. Wybrała się na rozmowę o pracę, która nie poszła po jej myśli i aktualnie jest bez pieniędzy na życie. Feralnego wieczoru wybiera się na kolację ze znajomymi, jednak kończy się ona szybciej niż zaczęła. Mimo to, ten wieczór ma swój promyk nadziei w postaci Tommy'ego, młodego chłopaka, który zaczepił Cass na ulicy. Wybierają się razem do klubu, w którym kobieta poznaje Morfeusza. Mężczyznę, który wywraca nagle jej życie do góry nogami. Mężczyznę, który nie powinien się w ogóle pojawić na jej drodze życiowej, a już na pewno nie na drodze do jej serca! Morfeusz okazuje się być Adamem McKeyem. A kim jest ów Adam? Otóż jej nowym szefem, ponieważ Cassandra na drugi dzień otrzymuje telefon, że dostała wymarzoną pracę w jednej z najlepszych firm architektonicznych. Właśnie w ten sposób wszystko zaczyna się zmieniać, a także obracać się przeciwko niej.
Książka została napisana przez polską autorkę, która posługuje się pseudonimem K.N. Haner. Po jej lekturze, stwierdziłam, że erotyka, to chyba nie moja najmocniejsza strona. Książka jest typowym erotykiem. Zadziorna dziewczyna, która trafia na przystojnego milionera. Łączy ich wyłącznie seks, ale ona oczywiście się w nim zakochuje. Chce poznać jego przeszłość oraz dowiedzieć się dlaczego jest taki zimny i nie szanuje ludzi wokół siebie. Cassandra ma nadzieję, że się w nim nie zakocha, ma już za sobą jeden nieudany pracowniczy romans i wie, że to prowadzi donikąd. Opiera się pożądaniu jakie wzbudza w niej Adam. Jednak opiera się tylko do momentu, w którym on wkłada rękę w jej majtki. Taką właśnie ma silną wolę.
Muszę przyznać, że mocną stroną całej książki są dialogi. Przede wszystkim nie są wydumane, tylko bardzo lekkie i prawdziwe. Wulgaryzmy nie są wstawiane na siłę. Tak! Zdecydowanie dialogi to najlepsza część tej książki. Zadziorność głównej bohaterki bywa czasami zabawna. Choć potrafiła mnie wyprowadzić z równowagi swoją głupotą! Jednak było mnóstwo sytuacji, w których parskałam śmiechem. Zdecydowanie tak powinny wyglądać dialogi w erotykach. Wykreowana przez K.N. Haner postać Tommy'ego mnie zauroczyła! Ten młody mężczyzna jest jak promyczek słońca. Cudowna, silna, charakterystyczna i pogodna osoba. Takich charakterów ze świecą szukać. Ma w sobie tyle empatii i siły, że mało kiedy można o kimś tak powiedzieć. Za to Adam McKey jest dla mnie zagadką. Skończyłam książkę i nie wiem co o nim myśleć. Nie wiem dlaczego żyje w tak mrocznym świecie i jaki jest tego cel. Miałam wrażenie czasami, że ma zaburzenia dwubiegunowe. Potrafił być troskliwy, a za moment bardzo wzburzony. Jak to się mówi - ma krótki zapalnik. Natomiast postać Cassandy Givens... Cóż, jak mam o niej powiedzieć? W dialogach była zabawną, zadziorną i pewną kobietą. Natomiast jej myśli czasami mnie przerażały. Uwierzcie mi na słowo, że to, co miała w głowie, jest nie do ogarnięcia. Była chyba tak samo zmienną postacią jak jej kochanek.Oczywiście sceny erotyczne są co pewien, określony czas. Mają swój charakter i autorka potrafiła je opisać w bardzo dobry sposób.
Najbardziej bolało mnie właśnie niezrównoważenie głównej bohaterki, a także ucięcie wątków związanych z ojcem, kuzynką i resztą ekipy, która pojawiła się na początku książki. Nie wspominałam wcześniej o tym, ale Cass nie ma zbyt dobrego kontaktu z ojcem. On wymarzył sobie syna, a okazało się, że ma córkę, która nie chce przejąć jego biznesu i jeszcze dodatkowo wyjechała do Miami. Natomiast sytuacja z Nicole jest dość specyficzna. Dziewczyny przyjaźnią się od lat. Cassandra nagle znika z domu, bo zaczęła pracę i wyleciała służbowo do Nowego Jorku, a jej przyjaciółka się o nią nie martwi ani nie dzwoni? Cass w sumie też za często nie zaprząta sobie głowy starymi przyjaciółmi. W jej życiu nagle pojawia się Tommy i Adam, a cały dotychczasowy świat znika. To mnie bardzo dziwiło. I żałuję, że te wątki nie zostały rozwinięte.
Muszę wspomnieć o stronie technicznej, która w drugiej części historii Cassandry i Adama powinna być bardziej dopracowana. Brak rozdziałów nie był tak irytujący jak brak akapitów. Tekst jest pisany bez jakichkolwiek akapitów, co bardzo męczy oczy, a także wiersze nie mają równej odległości. Przez właśnie te mankamenty bardzo ciężko się czytało.Podsumowując, historia jest typowym erotykiem. Nie ma tu nic nowego, co mogłoby nas zaskoczyć. Czasami się trochę męczyłam podczas czytania. Pewnie dlatego, że doszukuję się często drugiego dna danej historii, a tu go po prostu nie znalazłam. To książka, którą mamy przeczytać wyłącznie dla czystej przyjemności i odpoczęcia od świata, aby dowiedzieć się jak początkująca pani architekt stara się rozkochać w sobie milionera, który jest zimny i nigdy nikogo nie pokocha.
Recenzja: Sztukater.pl, Lucca
W przypadku książki K. N. Haner zatytułowanej Sny Morfeusza pierwszy raz zdarzyło mi się zacząć od przeczytania wielu komentarzy i opinii o niej zanim sięgnęłam po książkę. Zaciekawiła mnie przede wszystkim informacja o tym, że K.N. Haner jest pseudonimem polskiej autorki, która zadebiutowała powieścią Na szczycie wydaną w 2015 roku.
Dzisiaj skupimy się jednak nad jej najnowszą książką – Sny Morfeusza.
Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic powieść, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie Cię w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!
Książka jest erotykiem, w której głównymi bohaterami są Cassandra oraz Adam (Morfeusz). Warto zaznaczyć, że poznajemy Cassandrę w momencie, kiedy przybywa do Miami z rodzinnego Toronto. Oczywiście jest z tym związany pewien cel. Otóż dziewczyna pragnie rozpocząć tutaj nowe życie. Chce wyrwać się od rodziców, a przede wszystkim własnego ojca, ponieważ ten jej nie docenia. Poszukuje pracy, ponieważ ona da jej możliwość spełnienia swoich marzeń. Kiedy otrzymuje propozycję odbycia rozmowy kwalifikacyjnej w firmie, w której od zawsze chciała pracować, jest niezmiernie szczęśliwa. Jednak nie przebiega ona tak, jak zakładała na początku. Wszystko to jest spowodowane postawą Adama, przez którego wychodzi ze spotkania bardzo zdenerwowana.
Jednak tego samego dnia Cassandra poznaje w klubie tajemniczego mężczyznę, który prowokacyjnie szepce jej do ucha: Zabiorę Cię dziś do siebie.... Okazuje się, że tym tajemniczym mężczyzną jest nie kto inny, tylko Morfeusz. Od tego momentu zaczyna się ich namiętna znajomość.
Ich wzajemna relacja nie należy do najłatwiejszych. Bowiem dziewczyna zakochuje się w mężczyźnie bez pamięci. Natomiast, jak to w takich sytuacjach bywa, na przeszkodzie ich szczęściu stoi mroczna strona Morfeusza, która nie daje o sobie zapomnieć. Co z tego wyniknie i jaki będzie los głównych bohaterów? O tym musicie przekonać się sami.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandrę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Książkę czyta się naprawdę bardzo dobrze. Nie jest zbyt skomplikowana i naładowana emocjami. Swoiste napięcie czuć niemal na każdej stronie. Jednakże warto docenić fakt, że nie jest to zrobione w wulgarny sposób. Za to należą się wielkie brawa autorce.
Ponadto należy podkreślić, że nie jest to kolejna książka, która niejako kopiuje powieść Pięćdziesiąt twarzy Greya. Jest zupełnie inna. Mimo iż w niektórych fragmentach powieści możemy odnaleźć pewne podobieństwa. Jednak nie jest aż tak zauważalne, że mogłoby nam to przeszkadzać.
Kolejną rzeczą, na którą zwróciłam swoją uwagę jest okłada. W mojej opinii jest bardzo prosta, a tym samym prowokująca. Przedstawia fragment twarzy mężczyzny i niebieskie oko, które wpatruje się niejako w czytelnika. Czyżby okładka prowokowała do sięgnięcia po książkę? Sprawdźcie sami.
Zdecydowanie polecam tą książkę, bowiem jest to toć nowego na polskim rynku wydawniczym – może nic odkrywczego, ale z pewnością wartego uwagi. Wydaje mi się, że powieść najbardziej przypadnie do gustu tym czytelniczkom, które uwielbiają ten gatunek literacki. Chociaż ci, którzy poszukują czegoś nowego z pewnością się nie zawiodą.
Recenzja: zaczytanabloguje.blogspot.com, Karolina Rybkowska; 2016-08-27
Sny są odzwierciedleniem naszych myśli, lęków, obaw i pragnień. Ludzie nie od dziś wierzą, że to co nam się przyśni może wkrótce spotkać nas w rzeczywistości. Jednak czy wszystkie nasze marzenia senne powinny zostać urzeczywistnione?
Co w fabule piszczy?Cassandra Givens zdecydowanie nie ma szczęścia do facetów, a wybuchowy charakter, kobieca złośliwość i przekora nie pomagają jej w znalezieniu tego idealnego. Mimo to, co noc w snach Cassandry pojawia się tajemniczy Morfeusz przybierający postać namiętnego i przystojnego kochanka. Jednak dziewczyna nie przewiduje, że wkrótce jej marzenia senne staną się rzeczywistością, a Morfeusz wciągnie ją do bardzo niebezpiecznej gry, która rozpali jej zmysły. Czy Cassandra zaryzykuje i podejmie to wyzwanie?
Moja opinia„Sny Morfeusza” były moim pierwszym spotkaniem z twórczością K.N Haner. Nie spodziewałam się tego, że polska autorka zaskoczy mnie tak pozytywnie, tworząc pełnokrwisty erotyk, który wciąga czytelnika od pierwszej strony i nie pozwala oderwać się na długie godziny. Powieść K.N. Haner przenosi czytelnika w świat demonicznego Morfeusza, gdzie erotyczne sny stają się rzeczywistością, a ukryte głęboko pragnienia zostają zaspokojone. Jest to świat pełen mrocznych tajemnic, ognistego pożądania oraz namiętności, która rozpali zmysły każdego z was. Taka mieszanka uderza do głowy, pobudza wyobraźnię i sprawia, że masz ochotę na więcej.
Powieść pisana jest dość plastycznym, prostym w odbiorze językiem, w którym jednak nie brakuje wulgaryzmów, ale mimo to czyta się ją bardzo szybko i przyjemnie. Fabuła „Snów Morfeusza” nie jest zaskakująca, jest to typowy erotyk, z dość schematyczną kolejnością zdarzeń. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to polskie „Pięćdziesiąt twarzy Greya” jednak w jak najlepszym wydaniu.Na duży plus zasługują sceny erotyczne, które K.N Haner dopracowała w nawet najmniejszym szczególe. Autorka stanęła na wysokości zadania tworząc sceny, które pobudzają i rozpalają czytelnika do czerwoności. Szczerze mówiąc już dawno nie czytałam erotyku z tak dobrze skonstruowanymi scenami seksu, które działają na wyobraźnię. Namiętność i wzajemne pożądanie pomiędzy bohaterami jest niezaprzeczalne. Na pochwałę zasługuje również postać Adama/Morfeusza. Oczywiście jak możecie się spodziewać ma on w sobie wszystkie cechy typowe dla bohatera erotyku. Jest mega przystojny, bajecznie bogaty, pewny siebie, tajemniczy i dominujący, ale mimo, że postać ta jest bardzo schematyczna, to całokształt tworzy niezwykle intrygującą mieszankę. Podczas czytania książki najbardziej ciekawiła mnie podwójna natura Adama/Morfeusza oraz jego mroczna i tajemnicza przeszłość, która niestety w pierwszym tomie nie została czytelnikowi w pełni przybliżona. Jednak mój apetyt został skutecznie przez autorkę zaostrzony!
Jednak dość sporym mankamentem książki jest według mnie postać głównej bohaterki, a zarazem narratorki – Cassandry. Cass okazała się być nadzwyczaj naiwną, irytującą, niedojrzałą i kierującą się tylko instynktami, a nie zdrowym rozsądkiem kobietą. I o ile takie zachowanie jakoś uchodzi na sucho większości bohaterek powieści erotycznych, tak akurat w „Snach Morfeusza” było to nieco przesadzone, przez co postać głównej bohaterki wydaje się być przerysowana i nienaturalna.Podejmowane przez Cass decyzje trudno było mi zrozumieć, często zachowywała się jak rozkapryszone dziecko, które samo nie wie czego chce. Dlatego Cassandra nie przekonała mnie do siebie, jednak mam ogromną nadzieję, że postać w kolejnej części serii trochę zmądrzeje, a przede wszystkim wydorośleje.Podsumowując, „Sny Morfeusza” są przede wszystkim rozpalającą zmysły erotyczną podróżą w głąb ukrytych pragnień, gdzie bohaterowie przekraczają swoje granice, a każda kolejna kartka książki wciąga coraz głębiej w świat bezlitosnego Morfeusza. K. N Hanner spełniła wszystkie moje oczekiwania. Dostałam stuprocentową powieść erotyczną, mnóstwo gorących scen miłosnych oraz wciągającą fabułę, która nie pozwala oderwać się od czytania. Książkę polecam nie tylko fanom gatunku, ale wszystkim tym, którym brakuje mocnych wrażeń. Uwierzcie mi „Sny Morfeusza” wciągną Was w bardzo niebezpieczną grę, a wy bez wahania podejmiecie to wyzwanie!
Recenzja: ksiazkiweterze.pl, Aneta Kwaśniewska; 2016-08-31
Trans namiętności.
Seks jak narkotyk? Senne wizje zmieniające się w realną rzeczywistość mogą być niepokojące, ale też cudownie uzależniające. Bo jak żyć bez raz posmakowanego spełnienia, które niczym wijący się bluszcz obezwładnia, oplata i nie wypuszcza ze swych wszędobylskich macek?
Historia Cassandry i Adama to mnóstwo czytelniczych emocji. Tych dobrych i tych nieco gorszych. Co zrobić z książką, którą chciało się skrytykować, a dziewięć ostatnich stron diametralnie zmienia punkt widzenia? Autorko, dlaczego? Dlaczego nie dało się przedstawić pełnej historii w jednej książce? Dlaczego fabuła „Snów Morfeusza” nie porywa, a zakończenie wbija w fotel? Dlaczego mroczna tajemnica snuje się przez kolejne strony jak niezauważalny cień, by nagle uderzyć z siłą wodospadu i rozbudzić ciekawość do granic możliwości? W efekcie „Sny Morfeusza” to dwuznaczna w odbiorze książka.
Pomysł na całą historię jest naprawdę bardzo dobry, a przede wszystkim niekonwencjonalny, jak na polską prozę. Mroczna tajemnica, intryga ze specyficzną i zamkniętą grupą (być może mafią) w tle, podkreślenie istoty niepohamowanego popędu seksualnego, który potrafi obezwładnić umysł, podświadome poszukiwanie spełnienia najbardziej odważnych fantazji, dążenie do zaspokojenia iście hedonistycznych zachcianek, spychanie na margines moralności i przebłysków zdrowego rozsądku, wręcz narkotyczne uzależnienie od seksu, odkrywanie nieznanych dotąd pokładów cielesności. Wszystko dobrze, ale zupełnie niepotrzebnie autorka tak wiele stron poświeciła na niewiele wnoszące i powtarzające się sceny erotyczne, z niewyszukanymi dialogami i chwilami irytującym językiem. Rozumiem, wprowadzenie w temat niebezpiecznego uzależnienia od ciała i namiętności, która potrafi obezwładnić, ale przyspieszenie fabuły z pewnością byłoby korzystne dla całej historii.
Podobieństwa do „Grey’a” są spore i myślę, że wielu czytelnikom się one nasuną, ale ja wskażę na jeszcze jedno. „Sny Morfeusza” nieśmiało kierują skojarzenia do filmu Stanley’a Kubricka „Oczy szeroko zamknięte”. Motyw specyficznego kręgu ludzi w maskach, uprawiających seks publicznie, wręcz narkotyczne wizje cudownego spełnienia, zagubienie własnego ja i psychiczne ubezwłasnowolnienie względem siły seksu oraz wnioski, które też przychodzą z pewnym opóźnieniem. Aż chciało się wyjść z kina. Kto wytrwał wie, że było warto. Zupełny trans umysłu. Tu jest podobnie.
W przedstawionej w powieści historii trudno mi rozgryźć bohaterkę, która z jednej strony jest zagubiona, a z drugiej szalenie pewna siebie, infantylna i pusta, aż tu nagle dojrzała i empatyczna, dopuszczająca do siebie głos rozsądku, by po chwili zaskoczyć głupotą. O nie, Cassandra nie przypadła mi do gustu. Emocjonalnie rozmemłana młoda dama bez ikry. Za to Adam vel Morfeusz to inna bajka. Pewny siebie, wie, czego chce, tajemniczy, demoniczny, niebezpieczny i nieodgadniony. Bohater z charakterem. Charyzmatyczny i z pazurem. Boski i diabelnie groźny.
K. N. Haner ma wyraźny potencjał, to czuć w prozie, którą przedstawia. Mam jednak nieodparte wrażenie, że zbyt wiele treści chciała przekazać, a czasem nie o ilość chodzi. Podejrzewam, że druga odsłona tej intrygującej historii będzie zdecydowanie bardziej rozpalająca zmysły, a przede wszystkim ciekawość czytelniczą, bo to czuć w zakończeniu. Tymczasem zajrzyjcie do „Snów Morfeusza”, a właściwie snów o Morfeuszu, które czasem stają się jawą. Jestem ciekawa Waszych opinii.
Recenzja: ksiezycova.blogspot.com,
Niestety, książce K.N. Haner mam wiele do zarzucenia... Bardzo łatwo nazwać ją podróbką słynnej niedawno książki, która obiegła cały świat (nie trudno domyślić się o jakim bestsellerze mowa). Do wad zatem zaliczam całą masę wspólnych cech z książką E. L. James "50 twarzy Grey'a".
- bogaty mężczyzna o idealnej, lekko umięśnionej sylwetce,
- ubrany zazwyczaj w garnitur, właściciel dużej firmy,
- posiadający problemy emocjonalne wiążące się bezpośrednio ze sferą seksualną,
- dziewczyna z nieco niższych sfer,
- uparta, mająca swoje własne zdanie,
- odmieniająca dotychczasowe życie bohatera.
Mimo to jest jedna zasadnicza różnica między Grey-em, a Morfeuszem. Czytając wszystkie trzy książki E. L. James, analizowałam książkę głównie pod względem psychologicznym. Choć seria jest erotykiem, niesie za sobą ciekawe przesłanie. Sny Morfeusza niestety zaczynają i kończą się tylko na czystej erotyce, krótko mówiąc: czterysta szesnaście stron przeładowanych dzikim seksem. Choć bohaterowie faktycznie odnajdują w sobie prócz pożądania prawdziwą miłość, oraz zyskują przyjaźń, nie sposób wynieść z tego żadnego jasnego przekazu i osobistych wniosków.
Choć Morfeusz/Adam jest postacią dość intrygującą to kobieca bohaterka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Potwornie mnie irytowała swoją próżnością i lubieżnością. Działała mi na nerwy głównie tym, że nie dostrzegałam w niej żadnych wyższych wartości i zalet prócz atrakcyjności fizycznej ;)Do zalet książki koniecznie muszę zaliczyć łatwo przyswajalny, luźny język (choć niekiedy
zbyt wulgarny) oraz akcję, która rozgrywa się w bardzo szybkim tempie. Spodobała mi się postać chorego na białaczkę Tommy'ego oraz motyw klubu Mirror's, które wydały się bardzo interesujące i oryginalne. Jako romantyczka nie lubię niesmacznych wulgaryzmów w scenach łóżkowych. Tych z resztą było zdecydowanie zbyt wiele - niemalże jedna na każdą stronę książki, co z czasem robiło się nudne i uciążliwe. Nie kryję jednak faktu, że szybko przebrnęłam przez całą książkę i podążając jej tokiem, żywiłam cichą nadzieję, że Adam, Cassandra i Tommy, będą w trójkę... Ach, te moje brudne myśli! :D
Czytając ostatnie słowa lektury miałam ochotę wyrzucić ją przez okno, gdy dowiedziałam się, że jest to pierwsza część, która nie uświadomi mi wszystkiego o Mirrors oraz czy Tommy wyjdzie z choroby, ale... Gdy tylko nadarzy się okazja, z pewnością przeczytam drugą część (głównie dla Tommy-ego) oraz dam autorce drugą szansę!
Polecam książkę głównie fankom mocnej literatury erotycznej :)
Recenzja: jejŚwiat, Alicja Barszcz
Cassandra Givens to młoda kobieta, która pragnie zostać znanym projektantem wnętrz. Świetne wyniki na studiach i liczne kursy oraz konkursy, w których brała udział, sprawiają, że dostaje się na rozmowę kwalifikacyjną do renomowanej firmy Art Design&Beauty.
Tam po raz pierwszy spotyka Adama – szefa, który w czasie całej rozmowy nawet na nią nie spojrzał, a co więcej – nawet nie odwrócił się od okna, był niemiły i arogancki. Wybuchowy temperament Cass uwidocznił się od razu na pierwszych stronach książki. Nie pozostaje dłużna „szefowi” i wręcz wykrzykuje mu jego zadufanie w sobie i stwierdza, że „ktoś powinien przywalić mu w mordę”, po czym wychodzi obrażona i zrozpaczona, że taka praca przemyka jej między palcami.
Cassandra daje się wyciągnąć na wieczorne spotkanie, w czasie którego próbuje się do niej dobierać nieokrzesany Xavier, co kończy się kolejną burdą – tym razem w ekskluzywnej restauracji. Koniec końców bohaterka trafia do niecodziennego miejsca z nowo poznanym chłopakiem o imieniu Tommy. Klub Mirrors, do którego się udają to miejsce, gdzie można wejść tylko w parach, by ilość kobiet i mężczyzn była jednakowa. To miejsce pełne erotyzmu, zmysłowości i pociągającego mroku. To tutaj Cass poznaje Morfeusza…
Mężczyzna jest w masce i od razu przechodzi do sedna sprawy – chce spędzić noc z Cassandrą. Pojawia się limuzyna, ogromny i nowoczesny dom oraz niesamowity seks, którego żadne z nich już nie zapomni.
Cassandra zaciekawiła szefa Art Design&Beauty i otrzymuje wymarzoną pracę, jednak już pierwszego dnia okazuje się, że Adam nie jest jej obcy, a Morfeusz nie jest tylko jednonocną przygodą… Co może wyniknąć ze zderzenia dwóch wybuchowych temperamentów? Jak rozwinie się znajomość między tym dwojgiem ludzi, którzy potrzebują miłości i zrozumienia, a zarazem nie mogą sobie pozwolić na ufność ani jawność?
Sny, a może jednak nie sny?
Cassandra i Adam mają ze sobą pracować. Oboje mają niesamowity talent architektoniczny, ale i czują ogromną moc przyciągania, co nieco utrudnia im pracę. Adam jest spełnieniem marzeń sennych Cass, która od lat widziała w nich zimne niebieskie oczy należące do jej szefa. Od momentu, kiedy porywczy związek łączy tych dwoje, kochanek ze snów przestał nawiedzać Cassandrę – nie musiał. Miała ona swojego jedynego tuż obok siebie.
Jak to jednak możliwe, że tak bardzo różni (Cass i Adam) byli jednocześnie do siebie tak podobni? Spełniali się w łóżku (i nie tylko), ale też coraz bardziej poddawali emocjom innym niż pożądanie. Pojawiła się troska, tkliwość, przywiązanie a w końcu miłość, która nie może być spełniona, póki Adam będzie tkwił w Morfeuszu związanym z dziwną działalnością prowadzoną w klubach typu Mirrors. Nie mogą więc czuć się bezpiecznie…
„Sny Morfeusza” – lektura
K.N. Haner napisała „Sny Morfeusza” jako pierwszy tom, więc historia nie została zakończona ani nawet wyjaśniona. Książkę czyta się dobrze, jest pełna napięcia i erotyzmu, który przesyca prawie każdą stronę. Jednocześnie treść nie skupia się tylko na seksie. Możemy w niej znaleźć również tragedię Tommy’ego i jego choroby, niemożność zerwania z przeszłością czy też różnorodność relacji dorosłych już dzieci z rodzicami.
Widzimy, że raz podjęte decyzje i działania mogą ciągnąć się z nami przez lata, więc powinniśmy uważać, w co się pakujemy – to taka nauka dla każdego, którą można wyciągnąć z erotyku „Sny Morfeusza”.
Niestety, od pierwszych stron miałam nieodparte wrażenie, że autorka zbyt dużo zaczerpnęła z „Pięćdziesięciu twarzy Greya”… Bogaty mężczyzna, prezes znanej firmy, który jednocześnie ma tajemnicę i perwersyjne upodobania seksualne. Biedna dziewczyna, która przypadkiem zwraca na siebie uwagę w czasie rozmowy w firmie. Limuzyna z szoferem, który wiele widział i wiele wie. To tylko niektóre podobieństwa między tymi dwiema pozycjami.
Muszę jednak przyznać, że mimo wszystko książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem i jestem strasznie ciekawa, o co tak naprawdę chodzi w tej sprawie z Morfeuszem, która nie została do końca wyjaśniona – czym on się zajmuje, dla kogo i po co testuje kobiety i dlaczego wciągnął go w to jego własny brat? Tak więc fabuła wciąga i z przyjemnością przeczytam kolejny tom, jak tylko się ukarze!
Recenzja: moznaprzeczytac.pl, Barszczyk; 2016-10-03
K.N. Haner to pseudonim artystyczny polskiej pisarki, debiutującej w 2015 powieścią „Na szczycie”. Jeszcze w tym roku możemy się spodziewać drugiej części serii: Miłość w rytmie rocka. Autorka prywatnie jest rodzinna, wesoła i otwarta. Kocha czytać, pisać i gotować. Uwielbia Mazury i polskie morze. Jej największym marzeniem, tak jak moim, jest nurkowanie u wybrzeży Australii na wielkiej rafie koralowej.
K.N Haner przedstawia nam bardzo dobry erotyk „Sny Morfeusza”. Głównymi bohaterami powieści są Cassandra Givens oraz Adam vel Morfeusz McKey. Kobietę poznajemy, gdy przybywa do Miami z rodzinnego Toronto. Chce zacząć tutaj nowe życie, wyrwać się od rodziców, szczególnie ojca, który całe życie jej nie doceniał. Chyba najbardziej przeszkadza mu, że posiada córkę zamiast syna. Jej ogromnym marzeniem jest znalezienie pracy, która pozwoli jej zacząć nowe, lepsze życie. Na samym początku pobytu w Miami, dostaje zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną w firmie, w której zawsze chciała pracować. Niestety jak to w życiu bywa, rzadko wszystko idzie zgodnie z planem. Rozmowa okazuje się totalną porażką, a potencjalny nowy szef bucem. Cassandra wychodzi z biura Adama trzaskając drzwiami oraz powstrzymując łzy. Tego samego dnia kobieta trafia do tajemniczego klubu „Mirrors”, gdzie poznaje tajemniczego mężczyznę w masce, który prowokacyjnie szepcze jej do ucha „Zabiorę Cię dziś do siebie…”. Tak Cassandra poznaje Morfeusza. Tak też zaczyna się namiętna znajomość dwojga zagubionych ludzi. Dziewczyna zakochuje się bez pamięci w Adamie, ale mroczna strona Morfeusza nie daje o sobie zapomnieć. Kobieta mimo wszystko postanawia walczyć. Jest świadoma, że jej fascynujący romans może się różnie skończyć:
„Albo się we mnie zakocha, albo ja wycofam się z tego wszystkiego i z podkulonym ogonem wrócę do domu, by pozbierać swoje roztrzaskane w drobny mak serce. Czy to naiwne? Może. Nierealne? Zapewne tak, ale przecież warto walczyć o kogoś, na kim nam zależy. Nieważne, czy to największy dupek na świecie, czy książę na białym rumaku. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni. Ja widzę w Adamie to, czego on sam najpewniej w sobie nie dostrzega. Potrafi być dobry, czuły i opiekuńczy. Ja wiem, że on naprawdę taki jest, ale stara się to ukrywać. Czemu? Nie wiem, ale postaram się, by uwierzył w to, że potrafi kochać.”
Na początku lektury byłam dość negatywnie nastawiona do fabuły książki. Spodziewałam się kolejnego romansu na linii szef – pracownica. Potajemne schadzki w łazience, czy szybki seks w windzie. Jakże ogromne i pozytywne było moja zaskoczenie, gdy okazało się, że „Sny Morfeusza” mają niewiele wspólnego z oklepanym romansem w pracy. Co prawda faktem jest, że Adam jest szefem Cass, jednak żeby za dużo przebywali w firmie to nie mogę powiedzieć. Chociaż mogłoby się wydawać, że jako osoba świeżo po studiach, pracująca w wymarzonej firmie, Cassandra powinna trochę bardziej skupić się na pracy. Wyjeżdżają, co prawda raz w podróż służbową, ale tutaj też raczej autorka skupia się na relacji między nimi, a nie na pracy. Sceny erotyczne opisane zostały z ogromnym wyczuciem i smakiem. Napięcie czuć niemal na każdej stronie, nie jest to jednak napisane w sposób wulgarny. Wiadomo jednak, jest to erotyk więc sceny muszą być odważne, jednak K.N. Haner robi to ze smakiem.
Zaczynając lekturę nie wiedziałam, że jest to pierwsza część historii. Czytałam coraz szybciej i szybciej, aby dowiedzieć się co kryje mroczna strona Adama – Morfeusz. Jakie powiązania ma on z mafią i o co tam dokładnie chodzi. Ten wątek bardzo mnie zainteresował i z niecierpliwością czekam na kolejny tom, aby dowiedzieć się czegoś więcej. Ewidentnie widzę duży potencjał w książce i autorce. Zmierzam śledzić jej dalsze poczynania i kibicować, aby jak najszybciej opublikowała dalsze losy Adama i Cassandry. Ja czekam z niecierpliwością, a miłośników erotyków zapraszam do lektury.
Recenzja: bookparadisebynatalia.blogspot.com, Natalia i Iza; 2016-09-16
"Sny Morfeusza" to książka polskiej autorki K.N. Haner. Swojego czasu było o niej głośno, chociaż i teraz wiele o niej słychać, ponieważ została dość niedawno wydana.
Kierując się wieloma opiniami, które głosiły, że książka jest świetna, postanowiłam po nią sięgnąć.
Czy aby na pewno jest taka świetna?
Czyta się ją szybko z samego początku, jednak później coś się zepsuło i już nie było tak kolorowo.
Przytłoczyła mnie ilość scen erotycznych.
Praktycznie co chwilę główni bohaterowie rzucali się na siebie, niczym "kopulujące się dzikie świnie".
Sięgając po tę książkę oczekiwałam chociaż minimalnie sensownej fabuły, która nie będzie miała jednego celu. Rozumiem, że jest to erotyk, ale kurczę, nie na tym to polega.
Czytałam dość sporo erotyków i wiem, że w każdej książce powinna być fabuła, bez tego nic nie będzie.
Czytając "Sny Morfeusza" miałam wrażenie, jakby to była kopia Greya powiązana z innymi książkami. Za Greyem nie przepadam, ale Sny pobiły wszystkie czytelnicze rekordy.
Wydawało mi się, że dostałam tanią książkę z dawką seksu bez emocji..
Oczywiście musiała się zacząć od sceny erotycznej już po kilku stronach (dobrze, że chociaż nie od pierwszej). W ostatnim czasie pojawiło się wiele takich książek i mam wrażenie, że to jakaś plaga... Połowa autorek książek erotycznych tak płytko rozpoczyna książki. I niestety chyba większość z nich nie wie, że erotyk, to nie tylko SEKS, ale także historia, która ma wciągnąć, a nie wzbudzić wstręt.
A później się dziwić, że ludzie nie chcą sięgać po książki z tego gatunku...
Ale wracając do treści książki.
Główni bohaterowie to istna masakra.
On oczywiście arogancki, władczy, bogaty, z trudnym charakterem i tajemnicami.
Ona młoda, świeżo po studiach, wyjeżdża do wielkiego miasta z nadzieją na karierę, marzy o dobrze płatnej pracy, dostaje ją przez sex.
Cassandra jest tak infantylna i wkurzająca. Głupszej bohaterki nie można było wykreować... A w jej głowie panuje pustka, otchłań.
Dlaczego autorzy robią z kobiet idiotki?
Marzy o pracy, skończyła ledwo studia, ale co tam! Ona chce pracować w wielkiej i popularnej firmy, a na odrzucenie reaguje płaczem. NO BO JAK TO TAK?! Przecież ona jest najlepsza, nieważne, że nie ma doświadczenia.
I oczywiście magicznym zbiegiem okoliczności wymarzona praca przychodzi, bo się przespała nieświadomie z szefem. Och tak! Tak bardzo realne...
Ale to tylko kropla w morzu...
Cassandra oburzyła się, gdy nazwano ją łatwą, zaczęła wydzierać się jak poparzona, a za kilka godzin poszła do łóżka z nieznajomym - ona się szanuje, nie jest łatwa, faktycznie.
Jednak najbardziej rozbawił mnie moment miesiączki głównej bohaterki:
-Dostała miesiączkę i źle się czuła, bolał ją brzuch, a i tak poszła na imprezę, bo za darmo jedzenie było.
-Zapomniała, że ma miesiączkę i przypomniało jej się, kiedy miało dojść do stosunku - no tak, bo kobieta nie czuje strumienia, który się z niej wylewa.
-Spała, jechała do domu, znów spała bez jakiegokolwiek zabezpieczenia (tampon, podpaska). O tak! Miesiączka postanowiła wziąć urlop na kilka godzin, do czasu, aż jej właścicielka znów się nie zakorkuje.
Och! I był jeszcze jeden przezabawny moment, kiedy to Cassandra poznała Tommiego... Ale nie będę go już opisywać.
I wiecie co? To tylko 50 stron tej książki, bo byłam w stanie wytrzymać tylko tyle tych bzdur. Inaczej nie da się tego nazwać.
Ta książka nie ma żadnego ładu i składu. Panuje w niej chaos, jest sztuczna i ma w sobie więcej fantastyki, niż jesteście sobie w stanie wyobrazić.
Oceniam ją na... nie ja lepiej jej nie oceniam.
Jeśli wam się jednak podobało - rozumiem to, każdy ma inny gust :)
Chciałam erotyk, a dostałam fantasy, czyli o tym jak bardzo można zawieść się na książce.
Ludzie! Co tu się stało? Co tu się stało?
"Sny Morfeusza" to nie jest moje pierwsze spotkanie z K.N Haner, bo kiedyś tam dawno czytałam "Na szczycie", które okazało się tragedią.
Co więc ze "Snami Morfeusza"?
Mam dla was na początek jedną prośbę: niech ktoś wymaże mi z głowy tę książkę! Błagam!
"Sny" chyba najłatwiej będzie mi przedstawić w punktach.
Zalety:
*Czyta się szybko.
*Pierwsze trzy sceny seksu są okej.
No i to by było na tyle.
Wady:
* Bohaterowie.
Cassandra sprawia wrażenie wiecznie napalonej babki o umyśle piętnastolatki i zachowaniu dziesięciolatki. Jest dziecinna, irytująca, nieciekawa, niekonsekwentna, nudna, dramatyczna, płaczliwa, zadufana w sobie, użalająca się i jęcząca. O niej nie da się powiedzieć nic pozytywnego. Nic! Null! Zero! Ziro! Przez pół książki błagałam, żeby wreszcie się ogarnęła i zaczęła myśleć. Chociaż raz na jakiś czas! Haner wykreowała taką postać, której nie da się lubić. Taką, o której chyba nawet sama autorka wiele nie wie. Wiecie, kiedyś pisałam wam o dwóch rodzajach kreowania bohaterów.
1. Kiedy autorka przedstawia jakieś cechy bohatera, ale nie mają one w ogóle odzwierciedlenia w jego postawie. Na przykład: "był zabawny", ale przez całą książkę nie zrobił nic zabawnego.
2. Kiedy autorka przedstawia cechy bohatera i on naprawdę je ma. Na przykład: "był pewny siebie", a bohater krzyczy "Jestem seksowny!".
Dzięki K.N. Haner spotkałam się z trzecim typem.
Kiedy autorka napisała o jakiś cechach, a jest zupełnie odwrotnie. Cassandra określana jest jako osoba nieskora do łez...
Wybaczcie, ale HAHAHAHAHAHAHA. NIE.
Ona płacze praktycznie co stronę.
Przez moment nawet wyobrażałam sobie odzwierciedlenie sceny rozmowy kwalifikacyjnej u nas w Polsce.
I tak: Idę sobie do Urzędy Pracy- wesoła, z nadzieją na pracę. A jak to się kończy? Wybiegam z płaczem z pokoju, bo tak właśnie zachowują się dorośli.
Cassandra zaprzecza sobie praktycznie cały czas. Nie ma w ogóle konsekwencji w prowadzeniu tej postaci. Nie ma jej znajomości, ona po prostu jest pobieżnie zarysowana, a reszta rzucona w kąt i zostawiona bez żadnego nadzoru autora. Doprawdy, gratulacje.
Adam. Na moje Słowo - Adam.
Adam jest dupkiem.
Adam miał być seksowny, a wyszedł z niego dupek idiota.
Zarówno on i Cassandra są tak płascy, że nie można tego wyrazić słowami innymi niż negatywne.
O Adamie nie chcę się wypowiadać z tego względu, że czuję do niego taki wstręt, takie obrzydzenie ogarnia mnie na jego postawę, że denerwuję się już na samą myśl o nim. Gdybym była na miejscu Cassandry i gdyby traktował mnie tak, jak ją to już dawno powiedziałabym "pa pa" i dała mu kopniaka na rozpęd.
*Fabuła. A raczej jej brak. Dzieje się tam naprawdę mnóstwo rzeczy, które są nieważne. Tam nie ma jako takiej akcji. Są zdarzenia, owszem, ale to jest na tyle ograniczone, że praktycznie nie mają znaczenia. Ot, taki przykład, na dziesiątej stronie byliśmy w trakcie piątej sceny. Piątej! Nagromadzenie wydarzeń w tej książce nudzi, nuży i irytuje, bo nic one ze sobą nie wnoszą. Pewnie wielu z was pomyśli "Czego innego oczekiwać po erotyku?" a ja powiem wam, że da się napisać erotyk, który nie jest kawałkiem literek na białej kartce.
Wiecie za to czego jest tam dużo? Seksu.
No tak, przecież to erotyk.
Ale błagam... Nie co pięć stron! Nie co pięć stron! Nie przez 3/4 książki. Nie ciągle. Nie. Nie. Nieeeee. I nie takie obrzydliwe, błagam.
Seks podczas okresu to dla niektórych rzecz normalna. Co prawda nie o sobie teraz mówię, ale tak jest. Właściwie robi to mnóstwo osób. Ale seks podczas pierwszego dnia okresu? Kurczak! Ja mam wrażenie jakby moje drogi rodne miały chęć wypaść i zabić mnie tępym nożem. Jakby skurcze miały być ostatnią rzeczą jaką poczuję w życiu. Jakby coś próbowało wygryźć sobie drogę na zewnątrz z mojego brzucha. Boli mnie nawet leżenie! Ale Cassandra to po seksie zapomina nawet o tym, że ma okres. Przed seksem zresztą też.
W dodatku prawdopodobieństwo niektórych sytuacji... Powiedzmy, że szybciej zacznę hodować smoki niż w prawdziwym życiu potoczy się coś, tak, jak w "Snach". Ta pierwsza scena, rozmowa kwalifikacyjna... Ja już nie napiszę o tym jak Cassandra faktycznie ją zdobyła (O, co do tego, że sam Adam zaprzecza, że stało się to przez łóżko... Kiedy trzymam w ręku jabłko, a ktoś mi powie, że to pomarańcza to też mu nie uwierzę), ale ta scena jest tak nieprawdopodobna. Jest nierealna. Ludzie się tak nie zachowują.
*Patchwork.
O Greyu to wiadomo, wzorowane jak nic. Dość mało subtelnie, mogę rzec.
Biedna (mocno przerysowany wątek w książce, a o tym jak niekonsekwentnie prowadzony już kolejny raz nie będę pisać), nie zdająca sobie sprawy ze swojej urody dziewczyna zaraz po studiach dostaję pracę w dużej firmie, poznaje bogatego, dominującego biznesmena... Nie, nie Ana i Christian, ale Cassandra i Adam. O, hej! Teraz zauważyłam takie dwie fajne rzeczy:
-E.L James vs K.N Haner- widzicie to?
- Ana i Christian (AC) vs Adam i Cassandra (AC)-a to widzicie?
Tak, wiem, że to prawdopodobnie przypadek. Ale jaki ciekawy!
Tak właściwie to ja lubię Greya. Wiem, że ma mnóstwo wad, ale go lubię.
A porównanie Greya do... tego jest dla E.L. James krzywdzące.
Ale to nie wszystko, bo w książce jest nie tylko Grey.
Wiecie kto to Gideon Cross? A znacie "Rozpaloną"?
Tak. "Crossfire" też tam można znaleźć.
Dodatkowo widzę tak mnóstwo innych serii: nawet coś przewinęło mi się z książek Christiny i Lauren.
Nie wiem czy to raczej oznaka tego, że Haner nie zapoznała się z konkurencją, czy tego, że się zapoznała. Obydwie opcje nie świadczą za dobrze.
*Styl pisania.
Uwaga!
Słowa "penis", "kutas" i "okres" się odmienia.
"On miał penisa", a nie "on miał penis"
"Dostałam okresu", a nie "dostałam okres".
A przede wszystkim to... nagromadzenie... wielokropków... jest... zatrważające... i... serio... odbiera... jakąkolwiek... chęć... czytania...
Jeśli miałabym ją komuś polecić to masochistom. Nie róbcie sobie tego. Nie czytajcie. To jest złe. Tak złą książkę czytałam w życiu tylko jedną. Jeśli chcecie Dark Romance, z brutalnymi scenami seksu to poszukam dla was. Znajdę i zrecenzuję coś dobrego. Ale nie to.
Recenzja: literanna.pl,
,,Sny Morfeusza” jest książką erotyczną polskiej autorki ukrywającej się pod pseudonimem K.N. Haner. Wciągająca, napisana lekkim stylem historia z pewnością znajdzie zwolenników wśród wielbicieli powieści erotycznych. Nie jest to proza przeintelektualizowana, skłaniająca do myślenia, lecz przeładowana wydarzeniami, o których czyta się z napięciem i ciekawością.
Główna bohaterka, Cassandra Givens, stawia się na rozmowę o pracę w ogromnej firmie architektonicznej. Pomimo starań i potencjału nie otrzymuje upragnionej posady, wręcz przeciwnie, zostaje upokorzona przez niedoszłego szefa, aroganckiego Adama McKeya. Dziewczyna postanawia zrekompensować sobie porażkę spotkaniem ze znajomymi, lecz niewinny wypad do restauracji przekształca się w żałosną farsę. Koniec końców decyduje się na wyprawę do klubu, gdzie zostaje dostrzeżona przez tajemniczego mężczyznę… Od tej pory życie dwudziestopięciolatki diametralnie się zmieni.
Książkę czytało się przyjemnie i bez zgrzytów. Jest w niej trochę naiwności, dużo scen seksu, ale nie przeszkadzało mi to w dalszym poznawaniu losów Cassandry i pozostałych bohaterów.
Jeśli szukacie mrocznej, pobudzającej zmysły powieści o nieskomplikowanej fabule, ten tytuł z pewnością podbije Wasze serce.
Recenzja: ksiazki-sardegny.blogspot.com, Sardegna; 2016-09-17
Jeżeli czytałyście Greya i nie jesteście usatysfakcjonowane, jeśli szukacie czegoś, co okaże się być bardziej od niego sensowne, a jednocześnie nie zabraknie w tym pikantnych scen erotycznych, jednak bez udziału denerwującej wewnętrznej bogini i rozpadania się na kawałki, to "Sny Morfeusza" powinny się Wam spodobać.Tytułowy Morfeusz da Wam to, czego nigdy na dał Grey. Będzie gorąco i emocjonująco, bo ta książka ma potencjał. Ale tak poważnie, to oczywiście mowa jest o powieści erotycznej, więc wiecie, jaki potencjał mam na myśli. W każdym razie, Morfeusz może dać czytelniczkom to, co z pozoru miał dać Grey (uprzedzam, będę do niego nawiązywać).Tak, jak w przypadku romansów K. Bromberg, nie szukałam tej powieści. Ona znalazła mnie, a wszystko to zbiegło się z dość prężną promocją tytułu na FB. I tutaj zaskoczenie, bowiem "Sny Morfeusza" to powieść polskiej Autorki. Gdybym przeczytała tę książkę nie wiedząc kim jest K.N. Haner (na szczęście Facebook poinformował mnie dokładnie), w życiu bym nie zgadała, że to nasza rodzima historia. I nie chodzi tu tylko o miejsce akcji, czyli Miami, gdzie udaje się główna bohaterka, chodzi raczej o całość, która jest bardziej "zagraniczna" niż polska. Czy to zarzut? W sumie nie, choć nie ukrywam, że chętnie przeczytałabym jakiś erotyk dziejący się w naszych realiach.W każdym razie historia jest dość intensywna, pełna namiętności i gorącej atmosfery, ale to nie wszystko. Ten erotyk ma fabułę, a jak wiadomo, to się rzadko zdarza. Tak poważnie jednak, poza seksem, coś się w tej opowieści dzieje, i dobrze, bo powieść erotyczna musi mieć jeszcze coś do zaoferowania, inaczej wychodzi Grey, ale o tym już wiecie.Główną bohaterką jest Cassandra Givens, dziewczyna która przeprowadza się do Miami, żeby szukać wymarzonej pracy w branży związanej z architekturą. Nie ma ona szczęścia do ludzi, a jej relacje z mężczyznami kończą się zanim tak naprawdę się zaczną. Cassandra ma cięty język, jest niepokorna i pewna siebie. Jest też wyjątkowo odważna, dlatego kiedy przypadkowo poznaje miłego chłopaka Tommy'ego, nie waha się pójść z nim do nieco podejrzanego, nocnego klubu (no cóż, można się kłócić, czy to odwaga, czy głupota). Miejscówka rzeczywiście okazuje się być klubem, w którym dzieją się rzeczy przedziwne, a seks z nieznajomym jest z tego najmniej zaskakujący. Cassandra, początkowo zgorszona, postanawia jednak poddać się gorącej atmosferze i bawić się na parkiecie, wśród mężczyzn przyodzianych w maski. Poznaje tajemniczego Nieznajomego, który każe nazywać siebie Morfeuszem, i trochę wbrew sobie, ale podążając za namiętnością, wyrusza z nim do domu.Tak zaczyna się największa przygoda jej życia. Tajemniczy Morfeusz okazuje się być jej bliższy, niż mogłoby to się wydawać. Jednorazowe spotkanie zmienia się w coś więcej, ale nowy związek może przynieść obojgu bohaterom, więcej szkody niż pożytku. Jednak nad ich relacją ciąży jakaś tajemnica, która niestety nie znajduje wyjaśnienia nawet w zakończeniu książki, konieczne jest więc sięgnięcie po kontynuację, na którą nie ukrywam, będę czekać.
Tak jak powiedziałam na początku, książka ma wiele plusów. Są nimi przede wszystkim niebanalne sceny erotyczne i to, co dzieje się poza łóżkiem bohaterów. Intrygująca jest tajemnica Morfeusza i otoczka niebezpieczeństwa, która wisi nad ich związkiem, ale żeby nie było zbyt idealnie, mam też do całej opowieści kilka zarzutów. Przede wszystkim dziwna jest relacja Cassandry z nowo poznanym chłopakiem. Moim zdaniem jest to zupełnie niepotrzebny wątek, no chyba, że Autorka ma na niego jakiś pomysł w kolejnej części. Średnio też podobało mi się podobieństwo (zapewne nie zamierzone, ale jednak widoczne), Cassandry do Anastasi, która z fajnej, wygadanej babki, zamieniła się w uległą, nie mogącą samodzielnie myśleć, gąskę. Morfeusz też przypomina Greya tą swoją męskością, bogactwem i skrywanym sekretem, jednak cała opowieść jest bardziej dynamiczna i ciekawsza od "Pięćdziesięciu twarzy Greya".
"Sny Morfeusza" czyta się ekspresowo i nie przeszkadza w tym nawet drobny druk i bardzo zbity tekst, który początkowo nie zachęca do sięgnięcia po tę historię. Kiedy jednak przebrnie się przez pierwszych kilka zdań, reszta spotkania z Morfeuszem, potoczy się błyskawicznie.
Recenzja: rozanygajslow.blogspot.com,
Dzisiaj mam dla Was książkę, która jest bardzo, ale to bardzo gorąca. Dosłownie. Ma wszystko, czego potrzeba najlepszej powieści: pięknych bohaterów, tajemnicę oraz ogromną dawkę erotyzmu. Nie bez kozery napisałam, że to bardzo gorąca powieść. Zdecydowanie przeznaczona jest dla wszystkich kobiet, zwłaszcza dla tych, które lubią i nie boją się czytać o seksie. Zapraszam do recenzji "Snów Morfeusza" autorstwa K.N. Haner.
Cassandra Givens nie ma zbyt dużego szczęścia do facetów. Jej ostatni dłuższy związek był niezadowalający, a ona zupełnie niespełniona. Przelotne romanse zawsze kończą się złamanym sercem. Jej wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. W końcu postanawia przeprowadzić się do Miami i znaleźć pracę swoich marzeń, dlatego składa podanie do Art&Design. To nowy rozdział w jej życiu, jednak początkowo nie wszystko wygląda tak, jak sobie to zaplanowała. Całość komplikuje dodatkowo poznanie Adama McKeya - jej przyszłego szefa, a jednocześnie kochanka ze snów erotycznych. Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale jednocześnie też dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla Morfeusza poznanego w nocnym klubie, przeżywa szok, kiedy się okazuje, że to jej szef. Wybucha między nimi wielka namiętność, nad którą obojgu trudno zapanować. Adam -władczy, zamożny biznesmen, wciąga kobietę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Główna bohaterka nie daje się jednak przekonać, że dla własnego dobra powinna zrezygnować z tego układu. Jest zakochana i nie myśli racjonalnie. Tylko jak potoczy się ta historia? Przekonajcie się sami :)
To naprawdę intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic książka. Rozpala zmysły i wciąga nie pytając czytelnika o zdanie. Jest pełna mrocznych doznań, szaleństwa, rozpaczy, ale i szczęścia oraz radości. Napisana plastycznym językiem, z bardzo silnymi osobowościami.K.N.Haner stworzyła wyjątkowy obraz miłości, która jest destrukcyjna i wyniszczająca, a dodatkowo wypełniona dziką żądzą, złudną nadzieją, bólem, cierpieniem i strachem. Czytając książkę można poczuć wręcz wewnętrzne rozdarcie postaci, ale i irytację na niektóre ich zachowania.Bardzo polecam Wam tę mroczną, ale i namiętną powieść o jawie i snach :)
Recenzja: Domowyklimacikumadzi.blogspot.com,
K.N. Haner to młoda pisarka, która nie tak dawno zaczęła swoją przygodę z książką, myślę, że to jest zdecydowanie początek jej drogi pisarskiej. Pomysłowa, przemiła osoba, która ma niezłą rękę do pisania erotyków. :)
Ciągle mi się w internecie przewijały "Sny Morfeusza", wszyscy o tym mówili, wszyscy pisali, że jest super i taka wciągająca. Myślę sobie to ja też chce wiedzieć co tam jest ;)
Kiedy paczuszka do mnie dotarła szybko ją otworzyłam, bo bardzo chciałam wiedzieć jak wygląda sławne "oczko" na żywo. Nooo robi wrażenie :) ale mały druk to mnie zastrzelił - 400 stron i to takim maczkiem ;) Jak ja dam temu radę?
Szczerze mówiąc trochę się bałam tej książki - jestem osobą, która raczej czyta poradniki dla rodziców, książki motywacyjne, kucharskie ;) itp. Bałam się, że będzie za ostra i, że nie dam rady jej przeczytać. Czy tak było? :)
Co znajdujemy w książce?
Tajemnicę, napięcie, no i oczywiście sex....dużo sexu - w końcu to erotyk ;)
Główną bohaterką jest Cassandra Givens, która od niedawna mieszka w wielkim mieście. Po studiach szuka pracy. Książka zaczyna się od rozmowy kwalifikacyjnej głównej bohaterki, ale ta nie kończy się najlepiej. Mimo tego później dostaje tę pracę. W trakcie wieczoru, który niezbyt dobrze się zapowiada poznaje Morfeusza...spędzają razem noc, nie wiedzą o tym, że są dla siebie szefem i pracownicą. Mieli się więcej nie zobaczyć. Wszystko potoczy się inaczej niż planowali. Początkowo Cassandra opiera się ich bliższej znajomości, bo wszystko wskazuje na to, ze ten facet nie jest dla niej. Jednak Adam, który jest Morfeuszem tylko czasami (taka jego mroczna strona;)) zazwyczaj dostaje to czego chce i tak też się dzieje w przypadku młodej Pani architekt.
Książka jest wciągająca od pierwszych stron, akcja przebiega szybko. Na każdej stronie coś się dzieje co powoduje, że chce się czytać dalej i dalej. Początkowo nie mogłam się przyzwyczaić do ciągłego przeklinania głównej bohaterki, jak dla mnie robi to zdecydowanie za często - nawet w myślach przeklina i zbyt wulgarnie :( Muszę przyznać, że jej zachowanie chwilami mnie irytowało i miałam ochotę strzelić jej w łeb ;) Taka zdolna, skończyła studia z wyróżnieniem, a w rozmowach z Adamem nie potrafiła się ugryźć w język. Do tego jeszcze obraża się o pierdoły. Szkoda mi było Adama. Po jakimś czasie pomyślałam, że chyba taki jej urok. A Adamowi się to podobało skoro jeszcze jej nie kopnął w tyłek ;) W trakcie czytania pojawia się wiele niewyjaśnionych kwestii, które dodatkowo zachęcają do czytania dalej. Ciągle zadawałam sobie pytanie: czemu on taki jest? czemu się tak szybko denerwuje itp. Oprócz Adama-Morfeusza pojawia się jeszcze kilku innych Panów w życiu Cassandry. Osobiście nie lubię jak ktoś mi opowiada cały przebieg co pokolei się dzieje w książce dlatego też nie będę pisała szczegółów. Sami możecie sprawdzić co jest w niej takiego wciągającego.:) Mogę tylko napisać, że sceny łóżkowe działają na wyobraźnię i po "Snach Morfeusza" zapragnęłam przeczytać więcej takich historii, no i oczywiście nie mogę się doczekać drugiej części :) Przyznam szczerze, że to była bardzo fajna przygoda. Czytałam ją z przyjemnością, czekałam aż dzień się skończy co będę mogła wieczorem znowu zatopić się w świecie Cassandry i Adama. Mam tylko cichą nadzieję, że w kolejnych częściach główna bohaterka trochę zmądrzeje i będzie potrafiła czasami panować nad sobą i swoimi myślami ;)
Książka napisana takim językiem, że czyta się ją łatwo i szybko. Polecam wszystkim kobietom, które mają ochotę na małą odskocznię od codzienności i rzeczywistości :)
Recenzja: jejŚwiat, ALICJA BARSZCZ Małgorzata Pypeć
Morfeusz… Uosobienie marzeń ze snów, bóg w mitologii greckiej, który mógł przybrać dowolną postać i ukazać się we śnie jako osoba ukochana. Chyba właśnie dlatego Adam McKey – bohater książki polskiej autorki o pseudonimie K.N. Haner – gdy był Morfeuszem, nosił maskę. Może i był uosobieniem marzeń sennych Cassandry Givens, ale jednocześnie potrafił być brutalny i nieobliczalny…
Treść „Snów Morfeusza”
Cassandra Givens to młoda kobieta, która pragnie zostać znanym projektantem wnętrz. Świetne wyniki na studiach i liczne kursy oraz konkursy, w których brała udział, sprawiają, że dostaje się na rozmowę kwalifikacyjną do renomowanej firmy Art Design&Beauty.
Tam po raz pierwszy spotyka Adama – szefa, który w czasie całej rozmowy nawet na nią nie spojrzał, a co więcej – nawet nie odwrócił się od okna, był niemiły i arogancki. Wybuchowy temperament Cass uwidocznił się od razu na pierwszych stronach książki. Nie pozostaje dłużna „szefowi” i wręcz wykrzykuje mu jego zadufanie w sobie i stwierdza, że „ktoś powinien przywalić mu w mordę”, po czym wychodzi obrażona i zrozpaczona, że taka praca przemyka jej między palcami.
Cassandra daje się wyciągnąć na wieczorne spotkanie, w czasie którego próbuje się do niej dobierać nieokrzesany Xavier, co kończy się kolejną burdą – tym razem w ekskluzywnej restauracji. Koniec końców bohaterka trafia do niecodziennego miejsca z nowo poznanym chłopakiem o imieniu Tommy. Klub Mirrors, do którego się udają to miejsce, gdzie można wejść tylko w parach, by ilość kobiet i mężczyzn była jednakowa. To miejsce pełne erotyzmu, zmysłowości i pociągającego mroku. To tutaj Cass poznaje Morfeusza…
Mężczyzna jest w masce i od razu przechodzi do sedna sprawy – chce spędzić noc z Cassandrą. Pojawia się limuzyna, ogromny i nowoczesny dom oraz niesamowity seks, którego żadne z nich już nie zapomni.
Cassandra zaciekawiła szefa Art Design&Beauty i otrzymuje wymarzoną pracę, jednak już pierwszego dnia okazuje się, że Adam nie jest jej obcy, a Morfeusz nie jest tylko jednonocną przygodą… Co może wyniknąć ze zderzenia dwóch wybuchowych temperamentów? Jak rozwinie się znajomość między tym dwojgiem ludzi, którzy potrzebują miłości i zrozumienia, a zarazem nie mogą sobie pozwolić na ufność ani jawność?
Sny, a może jednak nie sny?
Cassandra i Adam mają ze sobą pracować. Oboje mają niesamowity talent architektoniczny, ale i czują ogromną moc przyciągania, co nieco utrudnia im pracę. Adam jest spełnieniem marzeń sennych Cass, która od lat widziała w nich zimne niebieskie oczy należące do jej szefa. Od momentu, kiedy porywczy związek łączy tych dwoje, kochanek ze snów przestał nawiedzać Cassandrę – nie musiał. Miała ona swojego jedynego tuż obok siebie.
Jak to jednak możliwe, że tak bardzo różni (Cass i Adam) byli jednocześnie do siebie tak podobni? Spełniali się w łóżku (i nie tylko), ale też coraz bardziej poddawali emocjom innym niż pożądanie. Pojawiła się troska, tkliwość, przywiązanie a w końcu miłość, która nie może być spełniona, póki Adam będzie tkwił w Morfeuszu związanym z dziwną działalnością prowadzoną w klubach typu Mirrors. Nie mogą więc czuć się bezpiecznie…
„Sny Morfeusza” – lektura
K.N. Haner napisała „Sny Morfeusza” jako pierwszy tom, więc historia nie została zakończona ani nawet wyjaśniona. Książkę czyta się dobrze, jest pełna napięcia i erotyzmu, który przesyca prawie każdą stronę. Jednocześnie treść nie skupia się tylko na seksie. Możemy w niej znaleźć również tragedię Tommy’ego i jego choroby, niemożność zerwania z przeszłością czy też różnorodność relacji dorosłych już dzieci z rodzicami.
Widzimy, że raz podjęte decyzje i działania mogą ciągnąć się z nami przez lata, więc powinniśmy uważać, w co się pakujemy – to taka nauka dla każdego, którą można wyciągnąć z erotyku „Sny Morfeusza”.
Recenzja: zksiazkadolozka.blogspot.com, Mea Culpa; 2016-08-18
Cassandra wyjeżdża ze swojego miasta, by uciec przed rodzinnym interesem do którego zmusza ją ojciec. Chce rozpocząć samodzielne życie, pracując w wyuczonym zawodzie. Udaje się w tym celu na rozmowę kwalifikacyjną do Adama McKeya. Niestety nie wszystko idzie po dobrej myśli, Adam okazuje się być zadufanym w sobie pracodawcą, aroganckim i zbyt pewnym siebie człowiekiem, który nie widzi nadziei w młodych ludziach pracujących na stanowisku architekta czy dekoratora wnętrz. Jednak coś, co przemawia przez dziewczynę, najpewniej jej prostolinijność, szczerość i odwaga- nakazuje ją zatrudnić. Czy tajemnice, jakie skrywa mroczny szef pozwolą jej na poznanie nocnego życia, pełnego namiętnych doznań? Czy ucieknie szybko, przerażona ciemną stroną McKeya?
K.N. Haner to pseudonim polskiej autorki. Zadebiutowała ona powieścią "Na szczycie" w 2015 roku. Niestety jak na razie, czego żałuję, było to moje pierwsze spotkanie z jej książkami jak i moje pierwsze spotkanie z literaturą erotyczną, która nie ma doskonałego finału, choć nie jest to również czas stracony i nieodzyskany. Czytało się szybko, bez wysiłku i na pewno z otwartymi oczami. Treść nie pozwalała zwolnić, zatrzymać się i przyjrzeć fabule, napędzała, gnała i nie przyjmowała odpoczynku. Pochłonęłam ją na jednym wdechu, nie czując potrzeby rozczulania się nad tematyką.
Nie pokładałam w niej dużych nadziei, gdyż miała stać się po prostu moją przepustką do świata erotycznych doznań, tajemnic czy pożądania. Miałam się przekonać, że czasami warto sięgnąć po tego typu powieść. Wszyscy byli zachwyceni- chciałam sprawdzić czym. Jednak nie do końca przypadło mi to do gustu, zwłaszcza, że bohaterowie wydawali się przerysowani. Całość ich myśli kierowała się tylko ku zbliżeń cielesnych, praca i cała reszta życia szła w odstawkę. Naiwność głównej bohaterki porażała, arogancja Adama przygniatała. Mimo wszystko cieszę się, że równolegle został pociągnięty temat tajemnicy bohatera, warunków jakie mu nakazują zachowywać się w ten, nie inny sposób. Ta tajemnica, jaką owiany był bohater ciekawiła mnie najbardziej, sprawiała, że czytałam książkę z niecierpliwością, byleby tylko dowiedzieć się prawdy. To właśnie dlatego koniec tej części wydawał mi się najlepszy. Moment, w którym poznałam choć część myśli McKeya sprawił, że książka uratowała się przed dramatem. To właśnie wtedy dostrzegłam w niej potencjał. Sens, jaki nie dostrzegałam w całokształcie. Dzięki ostatniemu rozdziałowi wiem, że fabuła ma jakąś głębię i to dzięki niemu sięgnę po kolejne części, jeśli oczywiście się takowe pojawią. Szkoda tylko, że język, tonacja w jakim pociągnięta jest cała treść zawiodło moje oczekiwania.
Wiele blogerów porównywało książkę K.N. Haner do polskiej wersji Greya, podobno autorka nawet pisze lepiej, jednak ja nie jestem w stanie tego stwierdzić- niestety nie miałam styczności z lekturą "Pięćdziesiąt twarzy...". Kiedyś się może przekonam, póki co- pozostaje mi wierzyć na słowo.
Nie chcę, by ktokolwiek pomyślał, że nie polecam tejże lektury, bo to nie jest tak. Ja po prostu nie lubię erotyków i chyba jednak odpuszczę sobie przekonywanie się do nich. Książka na pewno w swoim gatunku spełnia się doskonale, mówią o tym motywy jakie w niej są ukazane. Przede wszystkim skupienie się na żądzy, pragnieniu. Jednak zdecydowanie nie jest to lektura dla mnie. Sceny erotyczne w powieściach mogą być w porządku, jednak tutaj nie przekonuje mnie wulgaryzm tych sytuacji intymnych.
Recenzja: Recenzentkaksiazek.blog.pl, Gabriela Rutana; 2016-09-13
Dawno nie zetknęłam się z tak kiepską książką. Z przykrością muszę przyznać, że „Sny Morfeusza” bardzo mnie rozczarowały. Spodziewałam się lekkiego erotyku, a dostałam irytujących bohaterów, głupie i bezsensowne dialogi oraz fragmenty, przy których nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać. Przyznam, że jestem po lekturze sławnego Greya, myślałam, że gorzej trafić nie mogę i cóż, jednak mogę – „Sny Morfeusza” są najgorszą książką, po jaką sięgnęłam w tym roku.
Fabuła z początku wydawała mi się interesująca. Czytałam już wcześniej dosyć podobny erotyk „Kto się boi pana Wolfe’a?” Hazel Osmond, który oczywiście nie należy do wysokiej literatury, ale w jego towarzystwie można się wyluzować i zrelaksować przy lampce wina. W trakcie czytania „Snów Morfeusza” wino potrzebne było mi do przetrawienia tej książki. Tematyka w powieści Osmond jest podobna do tej w „dziele” Haner – Cassandra ma pecha w miłości, angażuje się w romanse, które zwykle kończą się farsą i niepowodzeniem. Przeprowadza się do Miami, gdzie ma rozpocząć nowe życie – tam poznaje swojego nowego szefa, Adama McKeya, który okazuje się skończonym draniem, jednak… przystojnym. Co zrobić, wszędzie sami przystojniacy. Równocześnie Cassandra napotyka na tajemniczego Morfeusza. Między nimi od razu pojawia się chemia, a Cassandra daje wplątać się w skomplikowany związek z Morfeuszem.
Po przeczytaniu książki mam jeden wniosek – całość jest bardzo przewidywalna oraz pełna schematów. Pojawiło się kilka intryg i tajemnic, ale zbyt szybko zostały one odkryte. Widać, że autorka starała się podkręcić samą akcję, tak, żeby nie był to kolejny zwykły erotyk, jednak… bez powodzenia. Myślę, że całość wyszłaby trochę lepiej, gdyby Haner nie przenosiła akcji aż za ocean. Dlaczego nie Polska? Rozumiem, rozmach, inspiracja wielkim światem i E.L. James. Ale czasem można postawić na prostotę i zwyczajność, wówczas sama powieść nabiera autentyzmu, a przecież nie ma nic bardziej podniecającego, niż fakt, że dana historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. W tej chwili mam przed sobą odklejoną od rzeczywistości książkę, przez którą trudno jest przebrnąć.
W opisie możemy przeczytać, że bohaterkę wyróżnia „wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwie poczucie humoru”. Hm. Naprawdę? Bo ja opisałabym ją raczej jako „niemyślącą idiotkę, która ma rozdwojenie jaźni, zero poczucia humoru, jest skupiona na sobie, zachowuje się jak rozkapryszone dziecko i jest po prostu irytująca”. Uwaga, teraz spojler! Bo na pewno nie można się samemu zorientować, że… Morfeusz jest Adamem! Łaaaaa! Naprawdę!
Teraz przejdę do samej treści i stylu pisania, który jest bardzo niechlujny, większość książki to dialogi, co więcej, dialogi źle napisane. Przeczytałam kilka fragmentów książki na głos – brzmią nienaturalnie i sztywno. Bohaterka w niektórych momentach wyraża się wulgarnie, aby potem brzmieć wyniośle, niczym dama z dworu. Widzę brak konsekwencji w kreowaniu postaci, Cassandra jest pełna sprzeczności, nie sposób opisać jej charakteru czy stwierdzić, że ma jakąkolwiek osobowość. Dialogi są bardzo krótkie. Co mam na myśli? Jest ich sporo, czasami cała strona to dialogi, które składają się zwykle na jedno zdanie i komentarz bohaterki, która wyraża swoją myśl na temat toczącej się rozmowy. Nie stwierdzam, że dialogi powinny być złożone, ale mam wrażenie, że autorka za bardzo skupiła się na opisie czasem nieistotnych kwestii – każde uniesienie brwi Cassandy jest zanotowane, w jednej ze scen toczy się kłótnia o tym, że Adam kupił Cassandrze kanapkę z kurczakiem, chociaż ona chciała z tuńczykiem – mamy więc pierdoły, zamiast ciekawej, trzymającej w napięciu fabuły.
Widać w tej książce fascynację trylogią Greya. Dlaczego pisarka nie chciała stworzyć czegoś oryginalnego i własnego? Zalecam autorce ćwiczenie warsztatu, pisanie do szuflady, pokazywanie swoich historii znajomym do oceny – uważam, że Haner powinna jeszcze raz pochylić się nad tą książką, poprawić co trzeba, przemyśleć postać Cassandy, jej relacje z innymi bohaterami, uwiarygodnić fabułę, urozmaicić dialogi i pozbyć się niepotrzebnych fragmentów, które kompletnie nic nie wnoszą do treści – „Sny Morfeusza” wymagają sporo pracy.
Bardzo spodobała mi się okładka książki i za to ukłony w stronę wydawnictwa. Lubię minimalizm, który tutaj widać. Okładka mrocznie spogląda na mnie z półki – przyznam, że prezentuje się całkiem nieźle.
Co mnie cały czas zadziwia – na skrzydełku okładki wypisane są rekomendacje z różnych blogów, niektóre są mi znane. Są to opinie bardzo pozytywne. Tutaj stawiam pytanie – czy jednak szczere?
Niestety nie polecam tej pozycji – dosyć długo męczyłam się z przebrnięciem przez „Sny Morfeusza”. Ta książka jest niczym odgrzewany kotlet, trochę nadpalony – wiem, że erotyki mają pewną konwencję, jednak… ile razy można czytać tę samą historię i to w trochę gorszym wykonaniu? Niestety, dla mnie to był o jeden raz za dużo.
Recenzja: nasz-zaczytany-swiat.blogspot.com, Ania Gawrońska
Pomysłów na spędzanie czasu z dzieckiem jest naprawdę wiele. Może to być aktywność na świeżym powietrzu, gry i zabawy albo... wspólne kolorowanie! :-) I nie mam tu na myśli zwyczajnych kolorowanek dla najmłodszych ani tych przeznaczonych tylko dla dorosłych. Tym razem zaproponuję Wam coś zupełnie innego – kreatywną książkę dla całej rodziny.
Tematem przewodnim tej pozycji są koty dziwaki, które pojawiają się na każdej stronie :-) Ale jak na indywidualistów przystało, wszystko robią po swojemu. A my musimy im trochę pomóc i przede wszystkim pomalować ich świat :-) Nasza książka pełna jest bardzo zabawnych obrazków i podpisów, a także mnóstwo w niej zadań specjalnych. Rozrywka jaką dostarczają nam te sympatyczne zwierzaki przeznaczona jest dla całej rodziny. Wspólnymi siłami możemy pokolorować harcujące koty, umeblować im mieszkanie czy zmierzyć się z kocimi labiryntami. Ale to nie wszystko. Wielbiciele tych stworzeń odnajdą tu równieżmiejsce na własną inwencję twórczą. Będzie się działo :-)Ogromnym atutem tej kolorowanki są niebanalne obrazki z niezwykle zabawnymi podpisami. Możemy zobaczyć jak wygląda np. kot mobilny, kotulista, mechanikot czy rozszerzający się kot pod wpływem ciepła :-) Nie brakuje również Cats Wars, Wściekłych Psów, a także gry w kota i krzyżyki :-) Trzeba przyznać, żeautorka wykazała się wyjątkową pomysłowością, gdy tworzyła swoje postacie :-)Całość podzielona jest tematycznie – znajdziemy w niej m.in. takie rozdziały jak: ziemia, ogień, powietrze, rozrywka, uzupełnianka, sztuka, film i nauka i technika. Każdy temat czymś ciekawym się wyróżnia :-)Taka kolorowanka potrafi zapewnić rozrywkę na wiele godzin, sprawiając, że będziemy się dobrze bawić. Dobieranie kolorów, rozwiązywanie i tworzenie własnych rysunków spodoba się nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. I będzie przy tym mnóóóóstwo śmiechu :-)
Recenzja: ujrzecslowa.pl, Adriana Bączkiewicz
Od czasu do czasu lubię odstresować się przy powieści erotycznej. No może nie można tego nazwać kompletnym odstresowaniem, w końcu takie książki mają pobudzić w nas żądze i spowodować poniekąd podniecenie. Sny Morfeusza to książka dla dorosłych, więc i ta recenzja będzie przeznaczona dla takiego grona.
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej.*
To już druga książka autorki, po jej debiucie Na szczycie, który miałam okazję czytać i chociaż nie byłam w pełni zachwycona, to nie mogę napisać, by tamta pozycja była całkowicie zła. Tak samo jest ze Snami Morfeusza. Pobudzała we mnie wiele uczuć, ale nie mogę stwierdzić, że jest to do końca rewelacyjna lektura, ale wszystko po kolei:
Funkcję erotyku spełnia ona całkowicie. Jest wiele wyuzdanych słów, różnych pozycji seksualnych, ta książka to jedna wielka księga Kamasutry. Może zabrzmiało to źle, ale wcale tak nie jest. K. N. Haner ukazuje miłość w dość szokujący sposób. Ale myślę zarówno, że dość realistycznie. Wystarczy spojrzeć na sytuację, podczas gdy Cass ma ochotę na seks, a najprościej w świecie ma okres, albo w sytuacji gdy ma przed sobą wizję seksu analnego. Może i nie powinnam o tym pisać, ale naprawdę musicie wiedzieć do jakiej powieści erotycznej będziecie wkraczać. A poza tym, to przecież normalnie sprawy, które dotyczą wielu par. Dlatego nie jest to książka, która będzie opisywać wielkie doznania milionem epitetów, wyszukanym poetyckim językiem. To jest ostry, wyuzdany seks. Może jest to sposób stworzenia Pięćdziesięciu twarzy Grey'a (chodzi mi o zszokowanie czytelników) przez polską autorkę, pozycja ma szokować i szokuje swoim realizmem.
Ta historia jest mroczna jak jej okładka. Znajdą się sytuacje gdy Cass korzysta z życia, a skoro jest to erotyk, to dobrze wiecie co mam na myśli. Autorka chciała nas zszokować (wiem, ciągle to powtarzam), i robi to na każdym kroku. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, kiedy oznaczę go mianem pornosa w wersji książkowej. Ale nie martwcie się, to naprawdę nie jest źle, chociaż tak brzmi.
Mankamentem tej historii jest sam pomysł na historię i stworzenie dość denerwującej głównej bohaterki. W końcu na tym historia się opiera, dlatego te czynniki spowodowały, że historia nie była genialna. Zacznę od bohaterki, która jest dość niemądra w swoim postępowaniu i może zabrzmi to dość ostro, ale brak jej godności w jakiejkolwiek sytuacji. Denerwuje czytelników i wiele jej decyzji, czy nawet słów, jest kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Tutaj chyba autorka starała się nam dostarczyć bohaterkę, która jest uznawana za pewien margines, bo chyba drugiej takiej nie znajdziemy w literaturze, ale nie była to postać, która jest kompletnie sklejona. Wydawała się zlepkiem wielu pomysłów.
Po dłuższym zastanowieniu się, doszłam do wniosku, że problemem jest też sam pomysł. Ogólne wydarzenia, które są wyłącznie między Cass i Morfeuszem, są dość ciekawe, może za sprawą tego, że ciągle pobrzmiewa w nich echo tajemniczości. Jednak reszta sytuacji, w szczególności wplecenie w to ciotecznej siostry i jej chłopaka, a na końcu nowo poznanego przyjaciela, jest trochę na wyrost. Sama historia Cass i Morfeusza by wystarczyła.
Jeżeli macie ochotę na wyuzdane sceny, szokujące momenty, po prostu erotykę w pełnym tego słowa znaczeniu, to zdecydowanie polecam. Bohaterka może wam grać na nerwach, niektóre wydarzenia mogą się wydawać nielogiczne, ale pomimo tego, czyta się to naprawdę nieźle. I czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
Recenzja: DobreRecenzje.pl, Edyta; 2016-08-23
Polska pisarka, która udowadnia, że nie tylko zagraniczni autorzy potrafią stworzyć coś dobrego, coś co wstrząśnie czytelnikiem do granic możliwości, a później z wielką niecierpliwością czekał będzie na kolejne tomy przygód swoich uwielbianych bohaterów.
Tak, jest zdecydowanie tak jak napisałam już w pierwszym akapicie i nie będę wcale ukrywać, że jest to książka która mną wstrząsnęła i, że to właśnie ja będę jedną z tych osób, które z niecierpliwością będą czekać na kolejne tomy.
Cassandra to młoda dziewczyna, która przyjeżdża do Miami i to właśnie z tym miastem wiąże ogromne nadzieje co do swojej kariery zawodowej. Ponieważ jest świeżo po studiach (choć już z pewnym dorobkiem sukcesów), jest niezwykle przestraszona tym, czy ktokolwiek będzie chciał ją przyjąć od razu do pracy. Szczególne nadzieje pokłada w jednej z ogromnych firm które zajmują się architekturą. Pierwszy sukces to zaproszenie na rozmowę do właśnie tej firmy. Cass z ogromną tremą, ale i dreszczykiem emocji idzie na rozmowę a tam…..bezduszny prezes, który nawet nie odwraca się aby spojrzeć na starającego się o pracę. Rozmowa jest błyskawiczna, bowiem Cassandra nieprzyzwyczajona do takiego traktowania denerwuje się. Do tego kilka uszczypliwych uwag pana prezesa o „żółtodziobach” i konflikt mamy gotowy.
Dziewczyna jest wręcz załamana, bo niby co ma teraz począć, skoro wszystkie swoje nadzieje wiązała właśnie z tą pracą. Wieczorem z przyjaciółmi idzie na kolację, lecz w wyniku niemiłego przebiegu tego spotkania wybiega z restauracji cała roztrzęsiona. Tam spotyka chłopaka, nieznajomego, który zaprasza ją do klubu.
Co wyniknie z tej znajomości? Miłość czy przyjaźń?
A co z pracą dla Cassandry?
Już dawno żadna książka nie wciągnęła mnie do tego stopnia, że czytałabym po nocy. Tutaj naprawdę tak było. Zdenerwowana czytałam dalej, bo bałam się, że przerwę w złym momencie, albo akurat zacznie się coś dziać i muszę wtedy dokończyć ten rozdział i kolejny również.
Niesamowicie porywająca książka już od pierwszych stron. Trochę przeszkadzał mi sposób bycia Cassandry i to, że tak łatwo daje się „omamić” facetom, ale wszystko poza tym dopracowane zostało do perfekcji. Z jednej strony trudna i zakazana miłość, a z drugiej łatwa i na wyciągnięcie ręki….ale z góry zaznaczonym jej końcem. Już z niecierpliwością czekam na kolejny tom i zaręczam Wam, że jeżeli dacie się wciągnąć to poczujecie to co ja – a mianowicie niepewność co do wydarzeń w kolejnej części.
Recenzja: swiat-ksiazkowych-recenzji.blogspot.com, Anna Jędrzejewska; 2016-07-10
Z twórczością K.N. Haner spotykam się po raz pierwszy i mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Przeglądając odmęty fejsa trafiłam wtedy na autorską stronę Kasi, dzięki czemu dostałam jej najnowszą książkę (oraz wiele innych) do recenzji. Czy sprostała moje oczekiwania? I zadowoliła już mocno rozciągnięte ego?
Okładka książki jest bardzo tajemnicza. Z okładki spogląda na nas męskie, niebieskie oko. Przypuszczam, że jest to oko tytułowego Morfeusza. Bardzo subtelna, tajemnicza.
"Sny Morfeusza" to pierwszy tom cyklu pt. "Mafijna miłość" opowiada ona o młodej Cassadrze Givens, która ubiega się właśnie o pracę w jednej z najbardziej prestiżowych firm w Miami. Niestety nie wszystko idzie idealnie. Rozmowę przeprowadza nie kto inny a Adam McKey syn właściciela. Okazuje się, że jest chamski, gburowaty i w ogóle nie kulturalny. W złości, że szanowny pan Adam ma humory niczym kobieta podczas okresu wychodzi i zamierza nigdy nie wracać do tego budynku. Jednak jak wiadomo, życie lubi płatać figle i okazuje się, że dostaje wymarzoną pracę. Początkowa znajomość przeradza się w burzliwy romans, który tylko sprowadza kłopoty na tę dwójkę. Jak potoczą się ich losy? Czy Adam zmieni swoje postępowanie? Kim jest tajemniczy Morfeusz?
Akcja, historia i pomysł na fabułę spodobały mi się na tyle by nie mieć chęci rzucać książką po kątach. Wciągnęła mnie na tyle by chcieć i żądać kolejnej część. Jestem bardzo ciekawa, bo końcówka jest totalnym cliffhangerem ;) Książkę czyta się wyjątkowo szybko i nawet nie zorientowałam się, że weekend mignął mi między palcami i kartami historii.
Kolejna bohaterka, która mi się spodobała z charakteru. Była zacięta, humorzasta i może czasem nie wiedziała czego chce to jednak nadal była pełna emocji i miała przysłowiowe jaja ;) Wprost uwielbiałam gry słowne między nią a Adamem. Mimo iż Adam jest chamem, to jednak widziałam to samo co Cass, że on ma maskę, że wszystkie emocje i zalety ukrywa pod wielką pozą i murem. Spodobała mi się ta dwójka, chociaż i tak faworytem dla mnie jest młody Tommy, którego Cass poznaje zaraz po wyjściu z restauracji. Jest taki słodki i bardzo mi go szkoda i jestem ciekawa jego losów.
Książkę wam polecam, oczywiście jak wiadomo teraz powieści erotycznych jest teraz pełno na rynku i trudno znaleźć coś co nam się może spodobać, jednak książka ma coś w sobie, że przyciąga i chcemy zostać przy niej na dłużej.
Recenzja: thievingbooks.blogspot.com, ELLIE MOORE; 2016-08-19
Cassandra Givens, główna bohaterka powieści to dziewczyna, która nie ma łatwo w życiu miłosnym.I chociaż stara się jak może to jej trudny charakter odstrasza każdego potencjalnego kandydata do poważnego związku. Muszę jednak przyznać, że kreacja głównej bohaterki ma w sobie pewien urok i ta jej subtelna gorycz w połączeniu z jędzowatym bohaterem sprawiły, że powieść nabrała bardziej wiarygodnego wydźwięku a i bohaterka raz za razem przyciągała czytelnika do lektury.
Trudno oceniać książki z gatunku romansowo-erotycznego, bo niestety są one w dużej mierze bardzo do siebie podobne. Nie uciekam od tego gatunku i lubię sprawdzać czy kolejne lektury mnie zaciekawią, ale mam wrażenie, że im więcej ich czytam tym więcej poznaję różnych alternatyw tej samej fabuły. Nie będę ukrywać, że i "Sny Morfeusza" idą podobnym schematem, bo młoda, zagubiona, ale przy tym arogancka i pewna siebie dziewczyna wpada w sidła przystojniaka, który ma zatarg z przeszłością. Można się wystraszyć, że lektura ucieknie w schematy Grey'a i podobnych mu lektur, ale nie jest tak źle. Przede wszystkim dużym plusem tej powieści są bohaterowie, którzy zostali wykreowani jako pełnokrwiste, wiarygodne postacie z możliwością przedstawienia własnego zdania. Relacja między Cassandrą a Adamem nie jest typowym, słodkim rozwinięciem zakazanej miłości co już powinno dać Wam do myślenia - można spokojnie czytać z nadzieją, że słodkość nie przesłoni nam spojrzenia na świat.
Fabuła tej lektury nie jest szczególnie skomplikowana, ale jest jednak motyw, który wyróżnia ją na tle innych. Poza wątkiem romantycznym, bazującym na granicy erotycznych uniesień mamy jeszcze wątek kryminalny. Jest tajemnica do rozwiązania i historia warta uwagi. I nie chodzi tutaj o samą świadomość różnych wątków tej historii, ale o zaskoczenie, które kryje się gdzieś na stronach książki Haner i sprawia, że historia w żaden sposób nie wydaje się nuda.
Musicie jednak wiedzieć, że to przede wszystkim powieść z gatunku mocniejszego erotyku i odsyłam do niej przede wszystkim starszych czytelników. Nie wiem czy mogę napisać, że książka ma pazur, bo tak mocno balansuje na granicy, że miejscami nieźle ją przekracza, więc śmiało możecie liczyć na masę emocji - intensywnych i takich naprawdę niespodziewanych, więc jestem przekonana, że fani gatunku będą zachwyceni rozwojem sytuacji. Owszem, jest tu pewien typowy schemat, gdzie zagubiona, a przy tym silna bohaterka marzy o spokojnym życiu u boku mężczyzny, który nie może jej tego zapewnić, mając jednocześnie w alternatywie wspaniałego chłopaka, którego jednak nie kocha, ale to wszystko okraszone zastało scenami pełnymi emocji, przez co dawkowanie lektury jest wskazane dla osób o słabych nerwach, ale to niecodzienny klimat fabuły i niepewność tego co może czekać na następnej stronie najbardziej kusi. Cieszę się, że poznałam twórczość K.N. Haner - tajemniczą, przesyconą napięciem i uczuciami - która naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła.
Recenzja: , Monika Matura; 2016-08-17
3 lipca odbyła się premiera „Snów Morfeusza” autorstwa K.N. Haner, polskiej pisarki, która zadebiutowała powieścią „Na szczycie”. „Sny Morfeusza” to pierwsza część trylogii z gatunku romans, tak ostatnio ukochanego przez polskie czytelniczki. Na szczyt listy bestsellerów Empiku powieść trafiła jeszcze przed oficjalną premierą. „Sny Morfeusza” nie są typowym romansem. Schemat może wydawać się stereotypowy, bo to historia młodej dziewczyny, która wdaje się w intymną relację z szefem. Jednak całe zaplecze, przeszłość bohaterów, ich sekrety, problemy i charaktery odbiegają od znanych bohaterów romansów. Główną postacią powieści jest Cassandra, która nie jest niewiniątkiem. Jest i Adam – Morfeusz, typ człowieka, którego się albo kocha albo nienawidzi. Ich relacja opiera się na silnej namiętności, której oboje nie rozumieją. To powieść kipiąca od emocji, dodatkowo osadzona w intrygującej mafijnej rzeczywistości. Ta książka to pozycja obowiązkowa dla wielbicielek literatury kobiecej! Jak pisze Dominika Róg-Górecka z Essentia.pl to powieść nasycona erotyzmem, przełamująca konwenanse i nieprzyzwoicie wciągająca. Historia o jakiej marzy każda kobieta… ale wstydzi się do tego przyznać.
Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya — jej przyszłego szefa — komplikuje wszystko jeszcze bardziej.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko.
Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć? Sny Morfeusza to intensywna, pełna namiętności i niebezpiecznych tajemnic lektura, która rozpali Twoje zmysły i wciągnie w świat mrocznych doznań. Daj się ponieść historii pięknej Cassandry i tajemniczego Adama!
Recenzja: Citeofbooks.blogspot.com,
Cassandra nigdy nie ma szczęścia do facetów. Miami ma być dla niej szansą na nowe życie, nową pracę i miłość. Już na samym początku idzie jej fatalnie. Nie stać ją na wynajem samodzielnie mieszkania i musi mieszkać z kuzynką. Rozmowa kwalifikacyjna do wymarzonej pracy poszła jej beznadziejnie, a próby Nicole zeswatania jej z Xavierem kończą się ogromną kłótnią i ucieczką z restauracji. Po wyjściu z lokali Cass trafia na Tommy'ego i razem idą do klubu się odprężyć. Podczas tańca podchodzi do niej tajemniczy nieznajomy i proponuje pójście z nim. Tak zaczyna się historia tej dwójki, a los połączy ich w najmniej odpowiednim momencie.
Powiem tak, książka jest zaliczana do obyczajówki i romansu, a powinna być jeszcze erotyka (bo na zdjęciu to sama dopisałam) i to na pierwszym miejscu!!! Nie czytam dużo powieści erotycznych, bo jestem za młoda i mnie to nie kręci, a tą książkę czytałam z zapartym tchem i jak najszybciej chciałam się dowiedzieć jak zakończą się losy głównych bohaterów. Jednak zacznę od początku...Sam pomysł na fabułę, kreacja bohaterów, miejsca akcji jest idealna. Czytelnik podczas lektury bardzo wczuwa się w całą historię i chce poznać wszystkie jej tajemnice. Powieść czyta się bardzo szybko, bo język i styl autorki jest bardzo lekki i przyjemny. Jedyne do czego mogę się przyczepić to nadużywanie takich słów jak: cipka, kutas i pieprzyć. Tak tych słów używano zdecydowanie za dużo razy.Bohaterowie to istna mieszanka! Cassandra to dziewczyna ambitna, chcąca coś w życiu osiągnąć. Jednak z drugiej strony jest uległa i nie umie postawić na swoim. Postanawia sobie coś, a za chwile robi coś zupełnie sprzecznego. To było czasami naprawdę irytujące. Jednak mimo tej słabości bardzo ją polubiłam za zawziętość, dobre serce i pomysłowość. Adam to niesamowity przystojniak, o zabójczo niebieskich oczach. To taki typowy bad boy ♥ Nie da sie odgadnąć co może za chwile zrobić, i cały czas nas zaskakuje. Do tego uroczy Tommy, który jest promyczkiem szczęścia w tej namiętnej historii.
Prócz faktu, że co trzecia strona jest scena erotyczna, to historia tej dwójki zapowiada się ciekawie i intrygująco. Tajemnice których tu nie mało, na samym końcu nic się nie wyjaśnia, a pozostawia jeszcze większą niewiadomą! Tak nie powinno się kończyć książek! Samo zakończenie by wystarczyło, a epilog sprawił, że od razu chciałabym przeczytać kolejny tom!Podsumowując książka jest naprawdę dobra! Ostatnio zaczęłam czytać książki polskich autorów i jestem pod wrażeniem jak kunszt naszych pisarzy uległ zmianie. Podczas czytania nie czuje się różnicy między polskim a zagranicznym autorem. Ten tom to dobre wprowadzenie do kolejnej części, której będę z niecierpliwością wyczekiwać! Także ja Wam ją serdecznie polecam, a Ci co ją czytali to podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami i czy tylko mi przeszkadzały te powtarzające się wielokrotnie te trzy wyrazy?
Recenzja: Essentia,
Wiesz dobrze, że on nie jest dla ciebie. Jednak namiętność, która cię ogarnia, odbiera ci zdrowy rozsądek. Pragniesz go każdą komórką swojego ciała. Ten „zły chłopiec” po prostu kręci cię do granic możliwości. Masz prawo go pożądać, w końcu jest niesamowicie przystojny. Jedyne, czego ci nie wolno, to… kochać. Nie panujesz na swoim ciałem. Czy dasz radę zapanować nad sercem?
Cassandra to młoda, piękna, ale też zagubiona i samotna kobieta. Skończyła dobre studia, ale jedyne, na co ją stać, to pokój u kuzynki. Jest bardzo zdolna, ale bez skutku szuka pracy. Jeden dzień, jedna rozmowa kwalifikacyjna, jedna noc w klubie – i całe jej życie odwraca się do góry nogami. Pomimo głosu rozsądku wpada w namiętne ramiona Morfeusza, który już następnego dnia okazuje się… jej szefem. To jednak nie jest najgorsze. Mężczyzna nie szuka stałego związku ani nawet przelotnego romansu. To, co tworzy z Cass, jest „popapraną”, nielogiczną, toksyczną znajomością bez przyszłości. Ale czy aby na pewno? Czy żadne z nich nie marzy o czymś więcej? I jak ciemna strona Morfeusza wpłynie na zagubioną Cassandrę?
Tak, to jest erotyk. Żadne tam soft porno, tylko najzwyklejszy w świecie, najbardziej szczery i bezpruderyjny zbiór pozycji seksualnych. Jeśli rumienisz się na słowo „seks”, a rubaszne dowcipy cię peszą… odłóż tę książkę. Oto mała próbka na zachętę.
Tak mniej więcej prezentuje się klimat tej powieści. Sceny erotyczne nie są jedynie dodatkiem do fabuły, ale celem samym w sobie. Jak morderstwo w kryminale. Muszę przyznać, że przez jakiś czas traktowałam akcję jako pretekst do wyuzdanych scen. Fajnie i zgrabnie wszystko się łączy. Kobiety też swoje fantazje mają, ale niektóre pomysły zdecydowanie lepiej wychodzą w książkach niż w życiu. Taka nieszkodliwa przyjemność.
Wrażenie to utrzymywało się we mnie mniej więcej do połowy książki. Dlaczego? Wynikało to głównie z tego, że nie do końca rozumiałam zachowanie głównej bohaterki. Z jednej strony prezentowała swoją pewność siebie, a z drugiej szybko ulegała namowom kochanka. Nie potrafiła być konsekwentna i zawsze podporządkowywała się jego żądaniom. Sam Morfeusz też nie zachowywał się lepiej. Takiego skurczybyka ze świecą szukać. Raz jest czuły, raz opryskliwy, nie okazuje jej miłości, ale nie pozwala odejść, daje nadzieję na związek, a zaraz potem ją odbiera. Jak z kimś takim można być, no jak?
Aż wreszcie nadszedł moment, kiedy miałam go zupełnie dość. Przegiął! Palant (mówiąc delikatnie i nie zmuszając w ten sposób korektorki do cenzurowania wulgaryzmów)! Ale – tak samo jak Cassandra – nie porzuciłam jego świata, czytałam dalej.
Czyli właściwie co? Może to nie seks, nie poszukiwanie akceptacji, nie przeszłość ani wspólna przyszłość, tylko popaprany, chory związek jest tematem przewodnim tej powieści. Wszystko jest tak wyraźne, ostre, a jednocześnie ekscytujące, że trudno to zaakceptować. Ale mogło się wydarzyć. I czasem mam wrażenie, że naprawdę się dzieje.
Sny Morfeusza to przede wszystkim powieść erotyczna, pamiętajmy o tym. Nie poważna praca naukowa o toksycznym związku, nie literatura faktu ani dogłębna refleksja o miłości, która niszczy. Jeśli czytelnik zostanie skłoniony do jakichś przemyśleń, to świetnie. Dla mnie jednak książka ma przede wszystkim bawić, podniecać i dawać rozrywkę. Taki koncept został poprowadzony konsekwentnie, spójnie i logicznie.
Mniej schematycznie, ale równie ciekawie, prezentują się sylwetki bohaterów epizodycznych. To cała paleta różnych osobowości. Znajomi, rodzina czy cisi wielbiciele… Zasadniczo można spodziewać się po nich wszystkiego. Jednak niezmiennie do samego końca drażnił mnie drobny szczegół: czy na Cass naprawdę wszyscy muszą „lecieć”? Przez kilka stron ma więcej powodzenia niż wiele kobiet przez całe życie. Tak, wiem, zazdrość, ale… serio? Wszyscy?
Również do samego końca nie wiedziałam, jaki finał szykuje nam autorka, ale muszę przyznać, że „to było to”. Wreszcie pojawił się wątek, który niezmiernie mnie zainteresował, a wcześniej rzadko był poruszany. Nareszcie wprowadzono też akcję wyrywającą całość z erotycznego schematu. I teraz nie wiem, jaka będzie następna część. Bo może być taka sama, ale też zupełnie inna. Nie pogniewam się, gdy tym razem będzie więcej Morfeusza. Tak, wiem, nie lubię go, ale mogłoby być go więcej. I Cass też by się nie pogniewała. W końcu obie cały czas dumamy… co mu po głowie chodzi. Że nic dobrego, to pewne. Ale babska ciekawość nie pozwala przestać pytać „co?”. A więc… czekamy.
Recenzja: tamczytam.blogspot.com, Freya Vikernes
K. N. Haner jest młodą polską autorką, która wydaje swoje książki pod pseudonimem. Zadebiutowała w ubiegłym roku powieścią „Na szczycie”, która została dobrze przyjęta przez czytelniczki literatury kobiecej. W tym roku ma zostać wydana druga część serii „Miłość w rytmie rocka” i jak nie trudno się domyślić, jestem ogromnie zaciekawiona tą propozycją wydawniczą ze względu na jej tytuł. Miałam kiedyś okazję przeczytać fragmenty erotycznej powieści Olivii Cunning „Za sceną” i bardzo spodobała mi się fabuła.„Sny Morfeusza” są pierwszym tomem cyklu „Mafijna miłość” i oczywiście pierwszą książką tej autorki, jaka wpadła w moje ręce.Spodziewałam się historii przypominającej nieszczęsne i osławione „50 twarzy Greya”, na szczęście K. N. Haner postanowiła oszczędzić swoim czytelniczkom takich bolesnych przeżyć, choć nie ukrywam, że w „Snach Morfeusza” pojawiły się znane z tamtej powieści schematy. Jeśli liczycie na Koszmary Morfeusza, to niestety muszę Was zmartwić. To wcale nie taka zła lektura!Cassandra Givens po opuszczeniu rodzinnego domu w Toronto i wyprowadzce do Miami, chce zacząć nowe samodzielne życie. Stara się o pracę w firmie zajmującej się projektowaniem wnętrz, której szefem jest Adam McKey. Niestety rozmowa kwalifikacyjna nie przebiega dla dziewczyny pomyślnie. Załamana Cassandra wybiera się więc z kuzynką i przyjaciółmi do drogiej restauracji na kolację, aby poprawić sobie nastrój, jednak i to spotkanie okazuje się kompletną katastrofą. Po ostrej wymianie zdań z Xavierem wybiega z luksusowego lokalu na ulice Miami i spotyka tam Tommy’ego, chłopaka, który zabiera ją do nocnego klubu różniącego się od wszystkich innych, w których miała okazję się bawić. Ta noc odmieni całkowicie jej życie za sprawą tajemniczego Morfeusza – mężczyzny w masce, z którym Cassandra postanowi spędzić noc i który okaże się jej przyszłym szefem.Cassandra to młoda dziewczyna, dopiero co po studiach, która marzy o karierze w swojej branży. Nie będę oceniała jej postępowania, ale sypianie z każdym facetem, jaki się tylko nawinie, moim zdaniem świadczy o totalnym braku szacunku do siebie i swojego ciała. Ale mało takich znamy? W dodatku dziewczyna jest niezwykle naiwna i niestabilna emocjonalnie. Raz jest wściekła i ma ochotę rozszarpać faceta, z którym sypia i w którym jest szalenie zakochana, ale gdy ten się do niej zbliży i zacznie się do niej mizdrzyć, momentalnie przechodzi jej cała złość i od razu mu ulega, spełniając każdą jego seksualną zachciankę. Dla mnie to naprawdę dziwne i niezrozumiałe zachowanie. Ale skoro lubi być męską zabawką, kto jej zabroni? W pewnych chwilach Cass była zbyt dziecinna. Wiem, że każdy z nas ma w sobie coś z dziecka, ale chyba nikt w wieku dwudziestukilku lat nie kaprysi jak pięciolatka. Nie jest postacią, którą mogłabym polubić.To samo dotyczy Adama McKey’a, który bardzo przypomina mi Greya. Stanowczy, agresywny, pan i władca, który traktuje kobiety jak zabawki. Jest niezwykle pewny siebie i święcie przekonany, że może mieć każdą. Co najgorsze kobiety lubią takich efekciarzy, co to mieszkają w wielkich willach, wożą się luksusowymi samochodami i mają sześć zer na koncie. Co z tego, że są aroganckimi gburami. Adam, czy może Morfeusz (choć tylko w klubie skryty za maską), nie zawsze panuje nad swoimi negatywnymi emocjami i potrafi być nieprzyjemny w stosunkach z kobietami. Cassandra ma okazję się o tym przekonać i to nie jeden raz, a jednak ciągle tkwi u jego boku, wierząc, że McKey się zmieni. Nadzieja matką głupich. Nie chcę przedstawić Adama jako demona seksu w ludzkiej skórze. Ten mężczyzna potrafi być namiętny, delikatny i opiekuńczy, jeśli tylko zechce. Szkoda tylko, że tak rzadko chce.Do gustu najbardziej przypadł mi Tommy. To pozytywnie zakręcony chłopak, który rzuca studia i pracę, gdy dowiaduje się, że jest śmiertelnie chory. Chciałby od Cassandry czegoś więcej niż przyjaźni, ale nie może na to liczyć, ponieważ Cass woli niegrzecznych chłopców, którzy potrafią ją zdominować. Tommy ze swoim przyjaznym usposobieniem nie mógłby być w łóżku takim ogierem (choć mam ochotę napisać, że „ogrem”) jak Adam. A szkoda, bo moim zdaniem ma dziewczynie do zaoferowania dużo więcej niż McKey.Choć bohaterowie są skrajnie różni, wyraźnie skontrastowani, to jednak przypominają mi postaci z innych książek z tego gatunku. Mimo to jestem pozytywnie zaskoczona fabułą „Snów Morfeusza”, która jest pełna intryg i porusza wiele problemów. Obok wątku erotycznego, znajdziemy też ten dotyczący choroby Toma, czy mafii, w której działalność prawdopodobnie zamieszany jest Adam. Książka napisana jest z ogromną dozą humoru, gratuluję autorce pomysłu na stworzenie wielu tak zabawnych sytuacji czy samych dialogów, dzięki którym lektura tej gorącej powieści jest lekka i przyjemna.Jeżeli szukacie książki, która pobudzi Wasze najskrytsze fantazje, „Sny Morfeusza” będą doskonałym wyborem. Gwarantuję Wam, że przeczytacie ją od deski do deski i to jednym tchem, bo historia jest niesamowicie wciągająca. Dziewczyny, będzie gorąco!
Recenzja: beauty-little-moment.blogspot.com, Patka; 2016-08-02
Trzymam w swoich dłoniach książkę, która jest bezapelacyjnym hitem tego lata. Pierwszy nakład wyprzedał się błyskawicznie, Internet pęka w szwach od opinii, w głównej mierze pozytywnych, autorka już wprowadza poprawki w tomie drugim, który ukaże się wcześniej niż początkowo planowano. Na czym polega fenomen tej historii? To erotyk, w zasadzie taki jakich wiele, ciekawy, choć nie przesadnie oryginalny, w którym można wyczuć lekki posmak „Greya” czy „Barw miłości”. Zasadnicza różnica polega na tym, że autorka jest polką, a jak się okazuje jesteśmy bardzo ciekawe, co w temacie erotyki mają do powiedzenia nasze rodzime pisarki. Całkiem słusznie z resztą, bo jak się okazuje do powiedzenia mają sporo i w niczym nie ustępują popularniejszym koleżankom zza oceanu.Tak więc jest Ona- Cassandra Givens, młoda, ambitna pani architekt, z głową pełną pomysłów i wielkimi aspiracjami. Jest też On- Adam McKey, przystojny i obrzydliwie bogaty właściciel firmy, w której Cass chce zdobyć posadę. Dodajcie do tego wszystkiego jedną namiętną noc, którą kobieta spędza z poznanym w klubie tajemniczym Morfeuszem, który może i nosi maskę, ale zdecydowanie ma oczy kochanka z jej snów. To tylko jedna noc i nie powinna się nigdy powtórzyć, tym bardziej, że tajemniczym właścicielem niebieskich tęczówek jest nie kto inny jak Adam McKey czyli nowy szef Cassandry. Płomień jednak zapłonął i nie da się go ugasić. Sprawy się komplikują a namiętność tylko wzrasta. W powietrzu wisi jakaś tajemnica i być może, coś bardzo niebezpiecznego. Tylko co?
Cóż mogę Wam powiedzieć o bohaterach? To chodzące skrajności. W jednej chwili sympatyczni inteligentni i dający się lubić, by w ciągu jednej chwili zacząć robić skrajnie irytujące głupoty, których nijak nie można zrozumieć. Tytułowy Marfeusz, czyli coś w rodzaju mrocznego oblicza Adama, był całkiem ciekawym pomysłem. Budził dokładnie takie emocje, jakie budzić powinien, czyli strach, fascynację i pożądanie, którym nasza bohaterka błyskawicznie ulega. Asertywność nie jest z resztą jej mocą stroną, a uległość wobec (powiedzmy szczerze) agresywnego partnera, była wręcz irytująca, biorąc pod uwagę, co czasem o nim myślała.
Erotyka bezapelacyjnie jest trzonem całej historii, a scen seksu było więcej niż jestem w stanie zliczyć. Jest gorąco, a czasem wręcz oszałamiająco perwersyjnie jednak w moim odczuciu, było tego po prostu za dużo w zbyt krótkim czasie. Na szczęście fabularnie autorka także nie próżnowała i wierzcie mi na słowo, że nie ma żadnych hamulców nie tylko w scenach łóżkowych, ale także w rozwoju akcji. Wielokrotnie aż przecierałam oczy ze zdumienia, w jakie tarapaty wpędzała swoich bohaterów i jak nieprzewidywalne są ich kolejne kroki. Szalenie mi się ta nieprzewidywalność spodobała i sprawiła, że mimo wszystkich wad i niedociągnięć nie byłam w stanie oderwać się od tej historii.
Od strony technicznej kompletnie nie mogłam się odnaleźć w formie bez podziału na rozdziały. Ciągłość akcji to dobry pretekst, by pochłonąć całą książkę na raz, ale kiedy nie jest to możliwe, lekko zbija z tropu czytelnika. Wielkim plusem jest sam tytuł, bardzo poetycki, klimatyczny i idealnie pasujący do fabuły powieści. Mniejszy zachwyt budzi okładka, która nie tylko przywołuje oczywiste skojarzenia, ale mogłaby być nieco bardziej wyrazista, bo fabule tej wyrazistości nie brakuje.
O CZYM? „Sny Morfeusza” to moje pierwsze spotkanie z twórczością K.N. Haner i choć mam kilka zastrzeżeń było jak najbardziej udane. Powieść skrzy się od erotyzmu jest ostra, pikantna, chwilami wulgarna, czasem zabawna a czasem poruszająca. Autorka budzi w czytelniku skrajne emocje, szokuje, zadziwia i nie pozwala na chwilę wytchnienia, a jej książka ma absolutnie wszystkie cechy, które posiadają zagraniczne erotyczne bestsellery. Ja daję autorce zielone światło, bo naprawdę spodobały mi się jej pomysły. Czekam na kontynuację, zwłaszcza że wreszcie otrzymam odpowiedzi na dręczące mnie pytania, ale chciałabym przeczytać też coś zupełnie innego autorstwa K.N Haner. Jestem pewna, że napisałaby genialny dramat New Adult, który złamałby niejedno serce, tylko może tym razem bez takiej ilości erotyki. To jak Pani Haner, da się zrobić?
Recenzja: prawieblogoksiazkach.blogspot.com, Anna Sukiennik; 2016-08-04
To nie jest książka dla grzecznych dziewczynek. To nie jest dobra pozycja dla delikatnych, wrażliwych i subtelnych kobiet. Nie wspominając o tych pruderyjnych;) Sny Morfeusza to erotyk o potężnej dawce...erotyzmu...=)Moja przygoda z tego typu literaturą rozpoczęła się dość niefortunnie – od 50 twarzy Greya a zakończyła na drętwawym Dotyku Crossa. I tyle. Dałam szansę wykazać się polskiej autorce w dziedzinie odważnej literackiej rozpusty. Czy było dobrze? Obiektywnie? Tak! Subiektywnie? I tak i nie;) Nie byłabym sobą, gdybym nie miała pewnych zastrzeżeń.Cassandra Givens przeprowadza się do Miami. Chce odciąć się od apodyktycznego, wiecznie niezadowolonego ojca, usamodzielnić, dostać wymarzoną pracę a przede wszystkim zapomnieć o toksycznym i dość niefortunnie zakończonym związku z Filipem. Postanawia całkowicie zmienić swoje życie. Umawia się na rozmowę kwalifikacyjną do szanowanej i dobrze prosperującej na rynku firmy architektonicznej Art Design&Beauty. Jeszcze nie wie, że ten "zadufany w sobie dupek" który przeprowadzał z nią rozmowę kwalifikacyjną to jej przyszły szef – Adam McKay, który diametralnie odmieni jej życie. Nie tylko zawodowe... Ale czy aby na lepsze?Początek znajomości z Adamem otworzy dla Cassandry drzwi rozkoszy cielesnej i niezapomnianych, niepowtarzalnych doświadczeń seksualnych. Erotyczne sny z nieznajomym nigdy nie były tak pikantne i pełne nieznanych doznań, jak czas rzeczywisty spędzony u boku Adama vel Morfeusza. Cassandra krok po kroku zatraca się w ciemnej krainie seksualnych rozkoszny. A wraz z kolejnymi odważnymi doznaniami Cassandra, niezależnie od siebie, zakochuje się w mrocznym i pełnym tajemnic Adamie. Zatraca się w nieznanym dotąd, i jak się okazuje – niebezpiecznym, świecie tego tajemniczego mężczyzny o stalowym – zimnym, przeszywającym na wskroś spojrzeniu idealnie błękitnych, hipnotyzujących oczu. Jednak Morfeuszowi obce są takie słowa jak "proszę", "dziękuję", "kocham". Przyzwyczajony do brania i sumiennego wykonywania wydawanych przez niego dyspozycji nie może zapanować nad pełną wigoru i sprzeczności Cassandrą. Panna Gives podsyca jego ciekawość nie tylko idealną prezencją ale i swobodnym stylem bycia. I wypowiadania się.
Związek nieokrzesanej, wyszczekanej i buntowniczej Cassandry z apodyktycznym, sztywnym i nieprzyzwyczajonym do odmowy Adamem – Morfuszem – stałym bywalcem oryginalnego i niebezpiecznego klubu Mirror? To nie może się udać. Zbyt dużo sprzeczności, zbyt dużo niewyjaśnionych kwestii, za dużo sekretów. I na dokładkę pojawia się miłość.Są takie miejsca, w których nigdy nie powinnyśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinnyśmy poznać. Są też takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych.Przystojny, bogaty i specyficzny, odrobinę zadufany w sobie szef skrywający mroczny sekret, zwyczajna dziewczyna, potężna dawka wyuzdanego seksu – zaryzykowałabym stwierdzenie, ze prócz tych wymienionych punktów, Sny Morfeusza nie maja zbyt wiele wspólnego z tą imitacją erotycznej powieści, jaką jest dla mnie 50 twarzy Greya. Pani Haner góruje stylistycznie i językowo nad James. Brak irytujących powtórzeń (o przygryzaniu wargi tudzież rozpadaniu się na tysiące kawałków w pięćdziesiątym z kolei orgazmie), większa wiarygodność głównych bohaterów, brak płytkiej akcji i obecność stosunkowo ciekawych wątków pobocznych.Nie zmienia to jednak faktu, że język jest ZBYT brutalny i swobodny. Niewskazane, aby w erotyku stosunek seksualny określano mianem "wzniesienia się na wyżyny rozkoszy poprzez obcowanie cielesne"... ale ciągłe używanie słowa "pieprzenie" na zmianę z "rżnięciem", "kutas" i "pulsująca cipka"... było odrobinę niesmaczne i odbierało przyjemność czytania. Rozkosz ze stosunku seksualnego można opisać na wiele sposobów, nie tylko w sposób wulgarny i brutalny. Zabrakło delikatnego preludium tuż przed dziką orgią. Cassandra z Adamem przechodzą od razu do sedna. Nawet "gra wstępna", która powinna w delikatny, acz stanowczy sposób wprowadzać czytelnika w feerię doznań i przygotować na intensywny punkt kulminacyjny nie jest subtelna, zbyt mocno "doprawiona", obdarta ze stopniowego budowania napięcia.Cassandra to bardzo niezdecydowana, niedojrzała emocjonalnie – wręcz infantylna młoda kobieta, która sama sobie przeczy, zmienia zdanie 30 razy na minutę. Jej szczeniackie wręcz zachowanie irytuje. Nie jestem pewna, czy można jej irytujący sposób bycia zrzucić na karb zakochania i zauroczenia. Tak duża chaotyczność jednej z inteligentniejszych studentek architektoniki jest wręcz niewiarygodne.Adam – wie czego chce, ale nie da się go lubić. Zimny, sztywny, niesympatyczny i dominujący. Zaintrygowała mnie jego "działalność w klubie Mirror" i "niebezpieczna zabawa w Morfeusza".I bardzo pozytywny wątek poboczny z Tommym. Jego przyjaźń (pseudo przyjaźń z Cassandrą) wprowadza świeży powiew i wiele pozytywnych emocji. Urzeczywistnia i łagodzi obraz rozkapryszonej gówniary, która najchętniej nie wychodziłaby z sypialni swojego Morfeusza. A może Adama?Główni bohaterowi nie wzbudzili mojej sympatii, ale poczytuję to za plus – nie byli miałcy, nijacy i bez wyrazu. Są specyficzni i na tyle wiarygodni, że potrafią wzbudzić emocje (pozytywne lub negatywne)Reasumując: moje pierwsze spotkanie z K. N. Haner uznaję za udane, ale nie ukrywam, że po tak licznych słowach zachwytu oczekiwałam, że historia Cassandry i Adama rzuci mnie na kolana. Nie rzuciła. Ale już wiadomo, że to nie ostatnie słowo Autorki w tym temacie. Czekam na kontynuację, po cichutku licząc na to, że wulgaryzmy i nadmierną pikanterię chociaż w niewielkim stopniu zastąpi subtelność i delikatność.
Recenzja: zaczarowana-ksiazka.blogspot.com, Beata Matuszewska
Z twórczością K.N. Haner spotkałam się już wcześniej czytając jej debiutancką książką "Na szczycie". I wtedy zaczęłam szukać więcej o niej informacji na fanpafe i oczywiście, że zalazłam a wraz z tym odkryłam wiele innych opowiadań, w których nasza autorka regularnie dodaje. Czytając je nie mogę się doczekać kolejnych wydanych książek z pod pióra tej oto autorki.
Na samym początku książki poznajemy młodą dziewczynę Cassandre Givenes, która przeprowadziła się do Miami, aby znaleźć tu swoje miejsce. Takim miejscem miało być Miami i wymarzona praca. Akcja powieści rozpoczyna się, kiedy Cassandra idzie na rozmowę kwalifikacyjną do Art. Desing&Beauty. Jest to jej praca marzeń, w której chciałaby się wykazać jak najlepiej umie. Rozmowa o pracę nie przebiega w pewnym sensie po jej myśli i mówi wprost na koniec, co myśli o swoim nowym szefie. Cassandra wybiera się z Nicole, Carlosem i Xavierem na obiad do restauracji „Blue Dragon”. Tam Cass dowiaduje się o zdjęciach, które zrobiła dawno temu a których się wstydzi. Wybiegając z restauracji poznaje młodszego od siebie chłopaka Tomma. Bez większych namówień Cass zgadza się iść razem z chłopakiem do klubu Mirrors.Tam poznaje Morfeusza, z którym zgadza się spędzić upojną noc. W tym momencie jej życie odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Dostaje telefon, w którym dowiaduje się, że dostała swoją wymarzoną pracę i oczywiście przystojnego szefa Adama McKeya. Reakcja dziewczyny, kiedy widzi Adama to widzi tą samą twarz, co Morfeusza. Jest zdezorientowana, ale czasie rozmowy z swoim szefem potwierdza on, iż w środową noc to on był tym Morfeuszem. Między tą nimi dochodzi do romansu i nie mogą zapanować nad tym.
Autorka przenosi nas w świat Hollywoodu gdzie poznajemy bogatych i dobrze urodzonych mężczyzn, kobiety piękne i mające zgrabne figury. Adam vel Morfeusz jest porywczym o twardym charakterze i nieznoszącym sprzeciwu. Do samego końca nie wiedziałam jak odnieść się do tej postaci. Z jednej strony sprawuje same czułe i ciepłe słowa a w pewnej chwili zmienia się w bezwzględnego Morfeusza. Ta postać rozkochała od samego początku wiele czytelniczek, lecz czytając na końcu książki „Po drugiej stronie lustra” oczami Adama to już na pewno przepadły w cudownych hipnotyzujących i powalająco niebieskich oczach.
Cassandra popełniła już w życiu kilka błędów, lecz stara się iść własną ścieżką. Nie zawsze do mnie przemawiały jej czyny, kiedy uwodziła i prowokowała facetów i jej humorzaste nastroje.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie lekko i co najważniejsze szybko. Ja po przeczytaniu potrzebowałam kilku chwil, aby dojść do siebie w pozytywny sposób. Teraz już wiem, że każda kolejna książka, którą będę chciała przeczytać na pewno nie dorówna tej, która zajmuje najwyższą półkę dla najlepszych. A uwierzcie mi jestem wybredna.
„Sny Morfeusza” nie jest to książka taka jak wszystkie znane mi erotyki. Jest to książka, która rozpaliła do czerwoności moje zmysły i poniosła w świat marzeń. Książka jest pełna pasji i namiętności, w których autorka nie boi się poruszać wielu tematów. K.N. Haner jak zawsze zostawia na sam koniec tak wiele tematów nierozwiązanych, iż nic nie pozostaje czytelnikowi jak czekać na kontynuacje. Miejmy nadzieje, że to długo nie potrwa, bo ja już nie mogę się doczekać kolejnej części.
Recenzja: Recenzjekrolewskie.blogspot.com,
Ostatnio coraz częściej sięgam po literaturę erotyczną. Czyżbym się starzała? Wśród ludzi krąży stereotyp, że to starsze ciocie czytają tego typu książki. Jest to jednak tylko stereotyp, bo czytają je także nastolatki. Wiadomo, że ostatnio literatura erotyczna stała się bardzo popularna. Autorki takich powieści mają teraz niełatwo. Muszę się naprawdę napracować, aby dostrzeżono ich książki spośród wielu i żeby wnieść coś nowego.Sny Morfeusza to powieść skierowana do czytelników 18+. Wiadomo jednak, że młodsze czytelniczki również po nią sięgają.
On- bogaty, mroczny, namiętny, przystojny biznesmen o imieniu Adam (ma jednak za skórą Morfeusza). Ona- śliczna, błyskotliwa, wykształcona, biedna, szukająca pracy pani architekt Cassandra. Poznają się przypadkowo i oczywiście od razu czują to niezwykłe przyciąganie. Szybko rodzi się romans między tym dwojgiem. Kochankowie wkraczają na mroczną ścieżkę, a podróż ta może ich słono kosztować.
. N. Hanner stworzyła bardzo niespotykanych bohaterów osadzonych jakby w bajce o Kopciuszku. On bogaty. Ona biedna, chcąca wieść lepsze życie. Jednak ich losy nie będą przypominać bajki. Oboje będą zmierzać się ze swoimi demonami przeszłości. Na domiar złego teraźniejszość również miesza w ich życiu. Dużo komplikuje również fakt, że Adam jest szefem Cassandry, bo czasami ciężko jest im odróżnić sprawy prywatne od zawodowych.Autorka wykreowała głównego bohatera na mężczyznę, którym zachwyciło się wiele kobiet. Mi on jednak nie odpowiadał. Adam był zbyt apodyktyczny, szorstki, a wręcz brutalny. Nie przeszkadzałyby mi te cechy, gdyby przejawiały się subtelnie. U niego jednak były aż zbyt namacalne. Nie podobało mi się, gdy ten tyran niemalże poniewierał ta biedną dziewczyną.W niej również nie podobało mi się, że na to wszystko mu pozwalała, nie wyznaczała żadnych granic i, że po prostu od niego nie uciekła, nie uwolniła się...
Powieść K. N. Haner przesycona jest emocjami, dawkowanymi w bardzo subtelny sposób. Nigdy nie wiadomo co zdarzy się za chwilę. Z jednej strony mogą denerwować niektóre decyzje, ale z drugiej i tak jest nadzieja, że ze wszystkiego bohaterowie wyjdą zwycięsko.
Recenzja: nieprzeszkadzac-czytam.blogspot.com, Aga Bur; 2016-07-07
Z książkami erotycznymi jest tak, że albo się je lubi albo omija szerokim łukiem. Ja należę do osób które dobrym erotykiem nie pogardzą ba nawet z wypiekami przeczytam. Miałam już „przyjemność” czytać takie, które dużo by zyskały gdyby wyciąć te sceny bo czytanie tego samego w kółko bywało nudne. Tutaj nie musicie się tego obawiać autorka stanęła na wysokości zadania i sceny erotyczne są napisane bardzo dobrze, czyta się je z przyjemnością i wyczekuje ich. Bohaterowie nie są płascy ale wyraziści i dzięki temu wydają się bardziej „żywi”.„Sny Morfeusza” to książka, która wystawiła moją silna wolę na ciężką próbę bo miałam wielką ochotę sprawdzić jak się ta część kończy i przez cały czas walczyłam by nie czytać zakończenia. Książkę czyta się szybko, wciąga, sceny się nie dłużą i nie nużą co ważne przy scenach seksu nie ma powtarzalności co sprawia , że czyta się naprawdę przyjemnie.Cassandra Givens nigdy nie miała szczęścia do facetów jednak wszystko się zmienia gdy przeprowadza się do Miami gdzie ma nadzieję, na lepsze życie i pracę. A musicie wiedzieć, że panna Cassandra ma cięty język, jest wybuchowa i ma dość specyficzne poczucie humoru ot taka kobitka z charakterkiem. Jednak wszystko się zmienia gdy poznaje najpierw Morfeusza, tajemniczego mężczyznę dla którego łamie zasadę, że nigdy nie idzie na pierwszym spotkaniu do łóżka. To dopiero początek zmian, dostaje upragnioną pracę którą dostała po bardzo specyficznej rozmowie kwalifikacyjnej. Jakie jest jej dziwienie gdy okazuje się, że jej szefem okazuje się jej Morfeusz facet dla którego straciła głowę. Początek tej znajomości dla nich obojga początek gorącego romansu gdzie każde z nich pokazuje swoje pazurki i chce rządzić. Jednym słowem wybuchowa z nich para i przyjemnie się czyta ich kłótnie ba a jeszcze lepiej ich zakończenie J. Nie zapominajmy też o chłopaku, którym Cassandra poznaje w ten sam dzień co Morfeusza i który staje się jej przyjacielem bo on tez odegra w jej życiu bardzo ważną rolę.Jeżeli szukacie erotyka, który nie będzie sztampowy z ciekawymi i barwnymi bohaterami to ta książka jest dla was. „Sny Morfeusza” to książka która zabierze was w świat pełen intensywnego seksu, pełnego namiętności jaka połączyła Adama i Cassandrę a dodatkowo tajemniczy klub do którego należy Adam. To wszystko sprawi, że nie będziecie się mogli oderwać od książki i pochłoniecie ją momentalnie zarywając noce.
Recenzja: Lottaczyta.com.pl, lottagirl; 2016-06-16
Zaczynając czytać poznajemy Cass. Kobiete, która przybyła do Miami po lepsze życie. Jednak nie tylko. Mocno chce udowodnić ojcu, że jest warta wiele. Oto przede mną staneła zwykła, zagubiona dziewczyna. Któregoś wieczoru wraz ze swoją kuzynką, jej facetem oraz jego bratem wychodzą na miasto. Wieczór ten zmienia bardzo wiele. Cassandra poznaje dwóch mężczyzn. Tommy jest przyjacielski i polubiłam go od pierwszych chwil. Sprawia wrażenie beztroskiego, lecz wyrok, który nad nim ciąży spędza mu sen z powiek. Drugim mężczyzną jest Morfeusz. Niezwykle przystojny i pewny siebie mężczyzna (tak! Ja też bym zrobiła wszystko, czego on chce). Oczywistym jest, że nie jest to dobra znajomość. Tylko jak mu się oprzeć?! Gdy bohaterka myśli, że to jednorazowa przygoda wszystko się komplikuje...
Mogłoby się wydawać, że książka z takim nasyceniem scen erotycznych, nie może być ciekawa. Zabraknie na pewno fabuły. Wszystkie sceny będą takie same. Nic bardziej mylnego. K.N.Haner napisała powieść pełną napięcia erotycznego (oraz samego seksu), która jednocześnie okazała się studium nad ludzkim umysłem. Zagubienie, samotność, strach. Uczucia te towarzyszą całej historii. Każdy z bohaterów ma swój osobisty (ciężki) bagaż, który musi dźwigać. Psychologicznie postaci złożone. Powieść ukazuje również, jak ważne w budowaniu relacji z innymi, jest odnalezienie siebie. Bohaterowie oraz wydarzenia są niezwykle realistyczni. Widać jak z każdą minutą toczącej się akcji osoby będące częścią powieści zmieniają się i dojrzewają.
Narratorem jest Cassandra. Daje to nam dodatkową możliwość poznania wszystkich jej myśli i uczuć. Zjednoczenia się z bohaterką. Co interesujące? Epilog napisany jest oczami Adama. Chociaż opowiada on moment poznania się bohaterów, to rzuca nowe światło na uczucia McKey'a.
Na koniec pragnę dodać, że jest to pierwsza część nowej serii książek autorki. K.N.Haner debiutowała w roku 2015, a już ma wielkie grono czytelników. Nikt tak jak ona nie potrafi na tyle sposobów opisać seksu. Gratulacje!
Recenzja: Papierowybluszcz.wordpress.com, Michelle; 2016-07-29
Miałam już okazję zaznajomić się z twórczością K.N. Haner przy okazji lektury „Na szczycie”, która pochłonęła mnie całkowicie. Sięgając po „Sny Morfeusza” miałam pewność, że książka mnie nie zawiedzie. Styl autorki kupił mnie całkowicie..
Szczerze powiedziawszy, miałam nieco inne wyobrażenie fabuły, Morfeusza itd. – dodam, że nie czytałam opisu z tyłu! Na książkę zdecydowałam się „w ciemno”, właśnie ze względu na (boskiego?) Morfeusza i tą mroczą, intrygującą i seksowną (!) okładkę!
I choć moje wyobrażenia legły w gruzach (w końcu to nie moja dzieło), to historia jaką stworzyła K.N. Haner uwiodła mnie, wciągnęła i zawładnęła mną od pierwszej strony.
Bohaterowie…
Młoda pani (w zasadzie panna) architekt, Cassandra Givens, przenosi się do Miami aż z Kanady, by z dala od ojca, z którym kompletnie się nie dogaduje, rozpocząć nowe życie.
Również to uczuciowe – do tej pory każdy jej związek kończył się złamanym serce, a jej wybuchowy charakter i cięte poczucie humoru niejednokrotnie wpędza ją w kłopoty. Piękna i zbuntowana, z drugiej strony zagubiona w świecie uczuć.
Adam McKey to przystojny mężczyzna o zimnym spojrzeniu błękitnych oczu. Pociągający seksowny, nie znoszący sprzeciwu, skrywający tajemnicę i to niejedną… Po godzinach zamieniający się w groźnego Morfeusza, demona seksu..
Morfeusz w mitologii greckiej to bóg i uosobienie marzeń sennych, ma także zdolność przybierania dowolnej postaci i ukazywania się w snach jako ukochana osoba.
Morfeusz wykreowany przez K.N. Haner to mężczyzna o którym mogłabym marzyć niejedna kobieta… Kochanek niemal idealny…
Historia opisana w książce wciąga od pierwszej strony. Pochłania czytelnika i nawet po skończonej lekturze nie puszcza.. Odpijając się echem w głowie..
Cassandra i Adam spotykają się pierwszy raz podczas rozmowy kwalifikacyjnej, jednak żadne z nich tak właściwie nie wie z kim ma do czynienia. Wieczorem spotykają się ponownie w klubie.. seks bez zobowiązań itd., nie będąc świadomymi iż spotkali się zaledwie kilka godzin wcześniej… Natomiast jakie jest ich zaskoczenie, gdy dnia następnego widzą się w firmie..? Gra ze strony Adama i usilne drążenie tematu przez Cassandrę.. Od tego wszystko się zaczyna…
A im dalej tym ciekawiej. Mieszanka wybuchowa – tajemnice, niedomówienia, seks, namiętność. Książka aż kipi emocjami..
Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czy erotyk może wywoływać uśmiech na twarzy i powodować głupawkę, ale w wielu momentach tej historii uśmiechałam się od ucha do ucha, by po chwili chichrać się jak dziecko z wydarzeń opisanych na kolejnej stronie. Nie oznacza to oczywiście, że książka jest słaba. Co to, to nie.. po prostu niektóre momenty tak na mnie działały.. ot co..
Przywykłam już także do opisów, a raczej wulgaryzmów używanych przez bohaterów, kreowanych przez K.N. Haner, podczas stosunków i w ogóle sposobu w jaki „te sceny” opisuje. Wyobraźnia pracuje wówczas na pełnych obrotach… i tak.. czasami musiałam się wtedy uśmiechnąć.
Ale czy tak skrajne osobowości mogą mieć po drodze? Czy może połączyć ich coś więcej niż seks i fascynacja? Z pewnością moment, w którym drogi tych dwojga się przecięły, wywróciły ich życie do góry nogami.. ale co dokładnie się stało dowiecie się tylko sięgając po tę książkę..!
Tak więc, jeśli liczycie na opowieść pełną namiętności, erotyzmu i tajemnic, „Sny Morfeusza” to lektura obowiązkowa. A w te upalne letnie dni, z pewnością dodatkowo podgrzeje temperaturę.. nie tylko powietrza…
Niecierpliwie czekam na kontynuację…
Recenzja: wielopokoleniowo.pl,
Nowy kraj, nowe miasto, nowe mieszkanie z dala od opiekuńczych rodziców, a przede wszystkim od wymagającego ojca, nowa praca z najbardziej pociągającym, a jednocześnie najbardziej opryskliwym i tajemniczym szefem, który działa na Nią jak narkotyk, uzależniając i sprawiając, że ciągnie ją do niego coraz bardziej, mimo bólu (fizycznego i psychicznego), ciągłej irytacji i nerwów.Prezesowanie w wielkiej, bogatej firmie, a równocześnie zajmowanie się tajemniczymi sprawami w mrocznych i wyjątkowo specyficznych klubach, w których nie ma miejsca na sentymenty i jakiekolwiek uczucia, tylko liczą się same doznania seksualne i czysty pociąg fizyczny, a kobiety traktowane są przez Niego jak kolejne obiekty, sprawdzone, przetestowane, następnie odstawione na bok i zupełnie zapomniane- z wyjątkiem jednej blondynki, której nie może i nie chce się pozbyć, która wciąż tkwi w jego myślach, mimo to, że jednocześnie ogromnie go drażni, denerwuje i w jego mniemaniu droczy się z nim i pogrywa.Między Cassandrą a Adamem budzi się ogromna namiętność i wielki pociąg seksualny praktycznie niemożliwy do ujarzmienia. Nie przeszkadza im to, że jest on jej szefem, wymagającym niemalże jej stałej dyspozycji (choć niekoniecznie tylko do pracy) i ich relacje powinny powinny raczej pozostać tajemnicą (nie tylko ze względu na stosunki służbowe). Spędzają ze sobą wiele namiętnych chwil, czasami pełnych czułości, innym razem pełnych gniewu, a nawet bólu. W każdych momentach iskrzy między nimi, jednak nic nie jest oczywiste i nie wiadomo, czy jest to bardziej miłość czy może nienawiść...
Ta książka wciąga i to mocno wciąga! Trochę zwlekałam z rozpoczęciem jej czytania, bojąc się, że będzie to puste romansidło ze sporym dodatkiem scen łóżkowych. Sceny są, owszem, ale nie dominują one nad treścią powieści i nawiasem mówiąc, każda "akcja" jest inna i fantazji tutaj nie brakuje :-) Bohaterowie są postaciami z krwi i kości, dobrze przedstawieni, bez problemu można ich sobie wyobrazić i poczuć do nich sympatię lub antypatię. Narrację prowadzi Cassandra i robi to szczerze i bezpośrednio. Na samym końcu pojawia się również narracja Adam, co niezwykle zaciekawia i intryguje.
Tajemniczy, przystojny, konkretny i bardzo męski Adam vel Morfeusz oraz piękna, szczera, trochę roztrzepana Cassandra - czy mogą tak na prawdę być razem? A jeśli tak, to na jakich zasadach? Jakie tajemnice skrywa Adam i czy Cassandra zdoła przebić się przez jego twardą, męską skorupę? Czy rozgryzie go i nieco złagodzi? A czy on będzie w stanie do końca jej zaufać? Gorąco zachęcam do lektury, a ja czekam niecierpliwie na drugą jej część, bo być może będzie już niebawem ;-)
Recenzja: zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com, Poetka A; 2016-07-14
Cassandra to młoda, ładna blondynka z niewyparzoną buzią. Skończyła studia, wyjechała z rodzinnego Toronto i próbuje zacząć żyć w Miami. Mieszka wraz z kuzynką Nicol oraz szuka pracy. W końcu ma rozmowę kwalifikacyjną w siedzibie Art Desing&Beauty. Jest bardzo zestresowana, poniewaz naprawdę jej zależy na tej pracy, ale jeszcze nie wie, że to będzie jej najgorsza rozmowa o pracę w życiu. A także zmieni całe jej podejście do życia poprzez mężczyznę, który może być jej przyszłym szefem.Adam McKey to młody, przystojny mężczyzna z grubym kontem w banku. Jest synem założyciela firmy Art Desing&Beauty. Jest zimny, chamski a także czasami przerażający. Jego zimne błękitne oczy nie jedną osobę przyprawiają o gęsią skórkę. Jak zareaguje gdy na jego drodze stanie piękna Cassandra, która nie da sobą pomiatać i zawsze mówi to co jej ślina na język przyniesie?O tej książce dużo słyszałam. Czytałam wiele pochlebnych opinii przed premierowych i sama nie mogłam się doczekać premiery. Poszczęściło mi się, że dzięki przemiłej pani z wydawnictwa HELION otrzymałam paczkę, w której własnie była ta książka. Jednak czasami warto czytać e-maile hehe. ;)Książka pani K.N. Haner jest pierwszym erotykiem polskim, który urzekł mnie od pierwszej strony. Tak samo jak główna bohaterka. Już po pierwszej stronie wiedziałam, że jest szalona i bardzo mi podpasuje.Poznajemy Cassandrr gdy tak czeka na rozmowę kwalifikacyjną dotyczącej pracy w najlepszej firmie projektującej wnętrza Art Desing&Beauty. I jak to ona nie przejmuje się za bardzo, że może nie dostać tej pracy, bo przecież jest młoda i pracowita, wiec co może się nie udać. Ona się przejmuje, że w dzień rozmowy dostała miesiączkę i, że czuje jak jej tampon przecieka. :D Naprawdę w życiu nie pomyślałabym, że książka rozwali mnie już w trzecim zdaniu. I po tym już wiedziałam, że to coś dla mnie i zagłębiałam się coraz dalej.Niestety rozmowa Cassandry o pracę to totalna klapa. Przeprowadza ją syn szefa Adam McKey. Podczas rozmowy nawet na nią nie patrzy i ogólnie podchodzi do niej bardzo nie profesjonalnie. Po wszystkim Cassandra i odpłaca mu się pięknym uczynkiem i po tym jak prosi ją Adam, aby przekazała sekretarce, że już dzisiaj nikogo nie przyjmuje ta robi zupełnie co innego i wpuszcza kolejną osobę. Po tym już widać, że Cass ma charakterek dość wredny i tym mnie jeszcze bardziej do siebie przyciągnęła. Nie daje sobą pomiatać i wie co dla niej dobre.
Na drugi dzień dziewczyna wybiera się ze swoją kuzynką, jej chłopakiem i bratem chłopaka Nicol. Niestety i ta randka jest kolejna klapą jak każda w sumie w karierze randkowej Cassandry. Kłóci się z bratem chłopaka kuzynki, któremu chodzi tylko o jedno i wychodzi z baru. A że nie zna Miami to ma pewien problem nie wie jak wrócić do domu. Błąkając się ulicami miasta spotyka dwudziestoletniego Tommy'ego. To uroczy chłopak, który zaprasza ja do Mirros, klubu dla par, a przed tym mówi jej że jest chory na białaczkę i potrzebuje się zabawić. jednak to nie jest zwykły klub. To klub gdzie pary mogą uprawiać seks gdzie im się podoba, kobiety są poddane mężczyzną a ci noszą maski, aby było jeszcze intymniej. Oboje świetnie się bawią, ale gdy Tommy odchodzi od dziewczyny podchodzi do niej zamaskowany mężczyzna. Morfeusz. Tajemniczy, odurzający zmysły i ociekający seksem. Cassandra nie wiele myśląc zgadza się z nim jechać do niego. I tak zaczyna się jej przygoda z mężczyzną o dwóch twarzach. Po jakimś czasie dowiaduje się kim jest tak naprawdę Morfeusz i wie, że nie powinna się z nim widywać, a co dopiero zakochiwać. Że jego świat zupełnie nie pasuje do niej. Ale jednak zatraca się w nim, w mężczyźnie, który jest agresywny i jest prawdziwym samcem alfa.Rozbawiło, albo nawet rozczuliło mnie podejście i słówko, którym Adam nazywał Cass podczas seksu. Słowo "dziecinko" może jest śmieszne i banalne, ale mnie się bardzo spodobało. Oddawało taką delikatną więź między kochankami.Jak Adam był zimny i niedostępny zawsze tak potrafił być też normalnym i zabawnym facetem. Nawet potrafił żartować sobie z doktora, który prowadził leczenie Tommy'ego, że jest narzeczonym pacjenta i drwił, ze doktor nie wie co to poligamia. ;) Nawet jeżeli McKey wygląda i zachowuje się tak, aby nie wchodzić mu w drogę to jest też normalnym, czującym facetem, który potrafi zrobić śniadanie, posiedzieć i pogadać o rzeczach błahych.Książka ma w sobie erotyzm, humor i nutkę tajemnicy czyli to co uwielbiam najbardziej. Związałam się bardzo z bohaterami. Najbardziej z Cass i Tommym, którego sama bym chciała spotkać na ulicy i pójść z nim do klubu. ;) był świetnym przyjacielem dla Cass, ewidentnie czuł coś do niej więcej, ale dawał radę się powstrzymywać. Autorka naprawdę świetnie sobie poradziła i dlatego wiem, że ta książka będzie u mnie bardzo wysoko w rankingu najlepszych erotyków i teraz będę miała jeszcze większe wymagania do innych autorów, przede wszystkim amerykańskich, aby pobili nasza polską pisarkę. ;)Gdybym mogła dałabym 11 za to co dostałam w tej książce. Okładka, treść, bohaterowie wszystko dosłownie zasługuje na oklaski i pochylenie głowy nad twórczością K.N. Haner. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam. jeżeli ktoś się jeszcze waha to nie ma czego. Ta książka jest świetna i nic nie trzeba chyba więcej dodawać. ;)
Recenzja: aleksandrowemysli.blogspot.com/,
K.N. Haner to młoda, prężna autorka, która nie boi się spełniać swoich marzeń i stanąć na czele literatury rozbudzającej pragnienia i spełniającej najskrytsze marzenia. "Sny Morfeusza" to moje pierwsze spotkanie z pisarką, ale coś czuję, że zostanie ze mną na dłużej...Cassandra Givens przeprowadza się do wielkiego miasta by otrząsnąć się, zapomnieć o nieudanym związku i zacząć spełniać swój amerykański sen. Ma szczęście! Zdobywa wymarzoną pracę oraz poznaje tajemniczego mężczyznę, który zabiera ją w ryzykowną erotyczną podróż. Jednak nie wszystko przypadnie dziewczynie do gustu i nie zawsze będzie tak, jakby sama tego chciała.Cassandra jest przebojowa, młoda, atrakcyjna i jest w gorącej wodzie kąpana. Szybciej mówi, robi, działa niż pomyśli, przez co często popada w kłopoty. Takie zachowanie czasem przynosi jej niespodziewane profity, częściej przyciąga niebezpieczeństwo, rozczarowanie, strach i cierpienie. Podczas jednego ze spontanicznych wypadów do klubu poznaje dwóch mężczyzn, dwa przeciwieństwa. Jeden jest ciepły, opiekuńczy, troskliwy, drugi dba jedynie o zaspokajanie własnych potrzeb. Obaj pociągają Cass i obaj stają się dla niej ważni. Tommy staje się jej przyjacielem, a Morfeusz- kochankiem. Jakby tego było mało, despotyczny partner łóżkowy, okazuje się być jej szefem, co bardzo, ale to bardzo komplikuje jej życie zawodowe i uczuciowe.Nie powiem, że zapałałam sympatią do głównych bohaterów, więcej, strasznie mnie irytowali. Cassandra i jej niezdecydowanie oraz Morfeusz jego zadufanie i arogancja. Jednak jakaś potężna siła nie pozwalała mi się oderwać od tej historii i z prędkością światła pochłaniałam kolejne wydarzenia. K.N. Haner bardzo skrupulatnie buduje napięcie, nie tylko erotyczne. Mami półprawdami, tajemnicami, faktami, które nijak dają się złożyć w całość. Czytelnik podskórnie odczuwa, że dzieje się coś niebezpiecznego, nad czym nie panują bohaterowie, którego się nie spodziewają, które w końcu ich dopada. Zakończenie uchwycone w doskonałym momencie, pobudzające ciekawość i niecierpliwe oczekiwanie na kontynuację."Sny Morfeusza" to powieść erotyczna. Nie brakuje więc w niej gorących scen przyprawiających o rumieniec i zawrót głowy. Cassandrze i Adamowi vel Morfeuszowi trudno zapanować nad swoim pożądaniem i ich erotyczne ekscesy możemy podglądać niemal w każdym miejscu, każdej pozycji i konfiguracji. Piękni, młodzi, dynamiczni mają wielką wyobraźnię i odwagę w spełnianiu swoich potrzeb i pragnień. Eksperymentują i dają się ponieść magii chwili. Powiem szczerze, co za dużo to nie zdrowo. Momentami czułam przesyt erotyzmem i musiałam odetchnąć, odpocząć. Z rytmu wybijały mnie nieliczne błędy, które rozśmieszały mnie w kulminacyjnych momentach (czytałam dyskusję na ten temat pod recenzjami, facebook' u i jestem w stanie to zrozumieć, co nie zmienia faktu, że trochę przeszkadzały w lekturze).Podsumowując, "Sny Morfeusza" to zaskakująca powieść. Jest seks, jest treść, jest ryzyko. Potężna dawka erotyzmu nie maskuje całkiem ciekawej i tajemniczej intrygi, którą dla bohaterów szykuje K.N. Haner. Mimo kilku mankamentów, jestem pod wrażeniem, zostałam zaintrygowana, zaatakowana własnymi zmysłami i niecierpliwie oczekuję na Koszmar Morfeusza :D
Recenzja: kate-with-books.blogspot.com,
Jak słyszę słowo „erotyk” od razu na myśl przychodzi mi książka o Szarym, od której zaczęłam swoją przygodę z tym gatunkiem. Jak zaczarowana pochłonęłam wiele powieści tego typu, raz lepszych, raz gorszych, aż do czasu pojawienia się serii „Dark Duet” C.J. Roberts, która okazała się obłędna i kompletnie inną historią, niż wszystkie do tej pory. Mocna, mroczna i tajemnicza. Taka też jest najnowsza pozycja K.N. Hanner, ale czy na pewno spełniła moje wygórowane już oczekiwania?Ostatnio powiedziałam sobie, że w najbliższym czasie nie tknę żadnej książki erotycznej, bo te już mi się przejadły. Nie sądziłam, że jeszcze coś mnie zaskoczy, bo wszystko jest już mi znane, po czym wydaje się być nużące. Jednak czytając opis „Snów Morfeusza” spróbowałam jeszcze raz. Zaczęłam ją czytać późnym wieczorem i przepadłam. Zarwałam noc, zaczarowana historią młodej Cassandry.Panna Givens przeprowadza się po studiach architektonicznych do Miami, by zdobyć wymarzoną pracę. Jednak rozmowa kwalifikacyjny okazuje się kompletnym fiaskiem. Prezes firmy jest chamski i gburowaty, więc dziewczyna nie licząc już na posadę wychodzi z jego biura głośno trzaskając drzwiami. Chcąc rozładować swoje napięte jak postronki nerwy, wybiera się na kolację z kuzynką, jej chłopakiem i jego bratem, która jak na złość także kończy się dramatycznie. Cass bez pieniędzy i cholernie wściekła wybiega z lokalu, przed którym poznaje młodego chłopaka – Tommy’ego. Postanawia się zabawić. Przecież nic gorszego nie może się stać. Nie dostała mocno wyczekiwanej pracy, spotkanie w restauracji kończy się awanturą i wyzwiskami od dziwek, a na dodatek nie stać ją nawet na bilet autobusowy. Tommy okazuje się być przesympatycznym młodzieńcem, jednak chorym na białaczkę. We dwójkę wybierają się do klubu rozpusty i rozkoszy. Po całonocnej zabawie na parkiecie Cassandra otrzymuje nie moralną propozycję, ale nie od niedawno poznanego przyjaciela, tylko od kompletnie obcego faceta, który swoją drogą wygląda dokładnie tak samo jak jej wymarzony, senny Bóg seksu. Czy Cass przystanie na tą szaloną ofertę? Czy spotkanie trzeciego już mężczyzny podczas jednego wieczoru to nie za dużo dla tak młodej i nie doświadczonej kobiety?Strasznie intrygował mnie los panny Givens, małomiasteczkowej, bardzo ambitnej dziewczyny, która przyjeżdża do wielkiego miasta i zostaje wciągnięta w wir imprez, pieniędzy i mroczny świat seksu. Każdy w życiu ma taki moment w życiu, że trafia na mur i wtedy robi coś nieoczekiwanie głupiego. Jednak z czasem wyciąga z tego wnioski i wraca na „dobrą” drogę. Tak więc rozumiałam Cassandrę, która jednego wieczora postanowiła korzystać z życia ile wlezie, bo przecież następnego dnia ta inteligenta dziewczyna dozna kaca moralnego i nie powtórzy tych szalonych akcji. Czy aby na pewno?Z czasem zachowanie Cassandry wydaje się być jeszcze gorsze, jest nie odpowiedzialna, notorycznie się spóźnia i to nawet o ponad godzinę, lub co gorsze ma nie wyparzony język, który często doprowadza ją do niekomfortowych sytuacji. Wielokrotnie wspomina, że brakuje jej funduszy na bilet czy taksówkę, a po chwili imprezuje gdzieś wydając ostatnie pożyczone pieniądze. Wpada też często w skrajności, tak potężne, że aż trudno uwierzyć, iż to jest dziewczyna, która ukończyła studia z wyróżnieniem… Nawet pracy nie traktuje poważnie. Zapytana, czy zależy jej na pracy, potwierdza, po czym po zaledwie dwóch dniach, prosi o trzy dni urlopu, by odpoczywać z Tommym nad jeziorem. Jej zachowanie zaczyna mnie coraz bardziej irytować. Lubię zabawę, ale jestem też odpowiedzialną osobą, dlatego takie szczeniaskie wręcz zagrywki odbieram niezbyt dobrze.Jeśli chodzi o Adama McKeya - właściciela firmy w której pracuje Cass, to wcale nie jest lepiej. Jego charakter jest chyba jeszcze bardziej popieprzony niżeli młodziutkiej panny Givens. W jednym momencie zachowuje się bardzo profesjonalnie i trzyma nerwy na wodzy, po czym po chwili staje się brutalny, nachalny i wulgarny. Początkowo mi to nie przeszkadzało, jednak jego narowisty charakterek potrafił dać się we znaki.Im dalej czytałam, tym większe miałam odczucie, że cała historia opiera się tylko i wyłącznie na seksie, od jednej do drugiej, aż do przesady. Nie przeszkadza mi duża ilość scen łóżkowych, nawet tych ordynarnych, bo to jest element tego gatunku, jednak jeśli książka zawiera ponad połowę treści tylko o tym, to staje się to nudne. Wolałabym poznać bardziej tą dobrą stronę Cassandry, zapracowanej i inteligentnej pani architekt, która ze smakiem projektuje wnętrza i w czarujący, acz profesjonalny sposób podchodzi do inwestorów. Niestety mało z tego dostałam.Nie mniej całą powieść przeczytałam w zastraszającym tempie jednej doby. Styl jest lekki i łatwy do zrozumienia. Wielokrotnie fabuła doprowadzała mnie do niespodziewanych wybuchów śmiechu, poprawiając mi humor, co bardzo doceniam. Sama książka nie wydaje się być za gruba, a mimo to ma ponad 400 stron dość drobnym drukiem. Ciężko mi jest ocenić „Sny Morfeusza”, bo jednocześnie odczuwam złość na irytujące zachowania bohaterów, a w tym samym czasie jestem zaintrygowana fabułą i z niecierpliwością przerzucam kolejny stronice czekając na zakończenie. Ale to nie jest koniec. To dopiero początek mrocznej historii Cassandry i Morfeusza. Zapewne będzie kolejny tom, a ile będzie miała cała seria, tego niestety nie wiem. To zdecydowanie powieść dla osób oczekujących dużej dawki seksu w różnych sytuacjach i miejscach, które na pewno rozpalą zmysły do czerwoności i nie pozwolą zasnąć.
Recenzja: czytaninka.blogspot.com, Grażyna Wróbel; 2016-07-03
K.N.Haner stworzyła powieść, która z każdą kolejną stroną coraz mocniej wciąga nas w świat dzikich rządz oraz mrocznych tajemnic.Cassandra to kobieta, która wyznaczyła sobie jasny cel w życiu. Wyprowadzić się z rodzinnego domu do Miami i dostać wymarzone stanowisko pracy. Rozmowa kwalifikacyjna jednak nie idzie po jej myśli. Zrezygnowana wspólnie z poznanym na ulicy chłopakiem wybiera się do klubu, gdzie poznaje Morfeusza. To spotkanie odmienia jej życie.Adam to mężczyzna, który strasznie mnie irytował swoim zachowaniem. Człowiek o dwóch maskach. Kiedy był sobą, czyli zwykłym Adamem lubiłam go, kiedy przyodziewał maskę Morfeusza, mogłabym go udusić momentami.
"Znowu na niego spoglądam. Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to to, że Adam McKey jest tak zmienny, jak woda w kranie u nas w kuchni. Przez chwilę leci zimna, a za chwilę ukrop i łatwo można się poparzyć."
Adam to człowiek w gorącej wodzie kąpany, raz jest niczym "aniołek", a w drugiej chwili potrafi zmienić się w istnego "diabła". Gdyby to mnie przytrafiło się spotykać z takim facetem, prawdopodobnie nie wytrzymałabym nerwowo. Dlaczego on taki jest? Ma to związek z jego przeszłością.Powieść jest erotykiem, co jest widoczne niemalże na każdym kroku, gdyż kiążka aż nim ocieka. Czuć pieprzyk, który potrafi wywołać rumieniec na twarzy i myśli skierować na "niewłaściwy" tor. Postacie są wyraziste, odznaczają się swoimi charakterkami i nie można się z nimi nudzić. Ciągłe zwroty akcji, nagłe wyskoki, któregoś z bohaterów nie pozwolą Wam odłożyć książki na bok, gdyż z zaciekawieniem będziecie śledzić dalsze losy bohaterów.Miłość nie zawsze jest łatwa, nie zawsze potrafimy się przyznać do uczuć, które nam towarzyszą. Czasem powodem są jakieś demony przeszłości, czasem lęk przed czymś, a innym razem obawa przed ponownym zranieniem. Jednak czasem wplątujemy się w jakieś nietypowe układy z których ciężko nam się jest wyrwać. Tak było w przypadku Adama. To postać, która budzi w sobie skrajne emocje - od uwielbienia do nienawiści.
"Czemu jest tak cholernie zmiennym człowiekiem? W jednej chwili istny dżentelmen, książę na białym koniu, a w drugiej wybuchowy, nieopanowany brutal."
Zdarzyło Wam się kiedyś tak w życiu, że pomimo tego iż czuliście, że związek z kimś powoli Was niszczy to i tak ciągle Was do tego kogoś ciągnęło? Jakaś nieziemska moc przyciągania. W jednej chwili kogoś nienawidzicie, ale wystarczy spojrzenie na tę osobę i już o wszystkich złych rzeczach zapominacie, tak jakby się one w ogóle nie wydarzyły. Tak miała Cassandra, tak wpływał na nią Adam. Czy zatem związek, w którym jest mnóstwo tajemnic ma szansę przetrwać?
"Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są też takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych. Tak naprawdę nic nie zależy ode mnie od chwili, w której go poznałam."
To co mnie najbardziej urzekło w tej książce, to ukazanie przepięknej przyjaźni, przyjaźni narodzonej w biedzie. Każda scena w której pojawiała się Cassandra i Tommy wywoływała we mnie lawinę emocji. Może dlatego, że przyjaźń ma dla mnie ogromne znaczenie. Haner ukazała nam przyjaźń w jej najlepszym znaczeniu, w momencie kiedy Tommy potrzebował kogoś, kto będzie go wspierał w ciężkich chwilach.Czasem spotykamy w życiu jakąś osobę i od pierwszego wejrzenia czujemy z nią silną więź. Nie da się tego wytłumaczyć, tak po prostu się dzieje. Zdarzyło mi się w życiu kilka razy poznać na ludziach, tzn. że kiedy pierwszy raz spotkałam daną osobę, po prostu jej nie lubiłam od początku, czułam, że jest zła. I tak właśnie było. Czy Wam też się tak zdarza? A może ja mam jakiś dodatkowy zmysł?Podsumowując Sny Morfeusza to powieść, która przeniesie Was do świata, w którym poznacie smak licznych tajemnic, niezwykłych doznań, miłości i niezwykłej przyjaźni. Wciągniecie się w niezwykłe zwroty akcji, które będziecie śledzić z zapartym tchem. Zachęcam do przeczytania, naprawdę warto! Ja już z niecierpliwością oczekuję kolejnej części.
Recenzja: swiatairi.blogspot.com, Airi
K. N. Haner to pseudonim, pod którym kryje się polska autorka. Debiutowała ona w 2015 roku powieścią „Na szczęście”, jak możemy się dowiedzieć chociażby z okładki książki.
Projekt okładki zawdzięczamy osobie Jana Palucha. Dodaje ona tajemniczości publikacji. Pozycja nie zawiera ilustracji czy rysunków. Według mnie za pewien mankament uznać można użytą interlinię między wierszami, mogłaby być większa wówczas wygodniej by się czytało choć pewnie również zwiększyłoby to jej objętość (ilość stron). Bądź też mogłaby być bardziej jednakowa (?). Trudno to określić, w każdym razie widać tu działanie nowszego edytora tekstu ;). Nie jestem więc pewna na ile problem tkwi w tejże interlinii a ile w użytej chociażby wielkości czcionki. Tak czy inaczej od razu rzuca się to w oczy i nie każdemu czytelnikowi to się spodoba. Może też powodować większe zmęczenie oczu podczas czytania. W końcu to nie jest krótki tekst tylko około 400 stronicowy wytwór. Nie przeczyta się więc go w 5 czy 10 minut.
Moje ogólne wrażenie? No cóż, to nie moja bajka i to pod wieloma względami. Nie twierdzę, że to zła książka i nie warto było ją publikować. Pewnie znajdzie swoich zwolenników i tych co stwierdzą, że jest bardzo ciekawa, interesująca i wciągająca. Tak to jest chociażby z literaturą, dużo zależy od gustu i zapatrywań oraz oczekiwań osoby jej czytającej – odbiorcy. Bo czy sztuka jest obiektywnie piękna czy dopiero wrażenia odbiorcy sprawiają, że coś można uznać za piękne? Trudne pytanie. Jakkolwiek by na nie nie odpowiedzieć to „Sny Morfeusza” całkowicie nie są w moim stylu. Zaczynając chociażby od używanego tu języka.
No cóż z całej publikacji najbardziej spodobała mi się okładka i tytuł. Są ciekawe i przyciągające. Reszta? No cóż… ciężko mi się było przedostać przez kolejne stronice. To kompletnie nie mój świat i nie moje kredki ;) Od używanych sformułowań i słów począwszy a kończąc na tematyce. Z resztą przedstawiona tu fabuła jakoś już z czymś mi się kojarzyła. Nie było tu więc zbyt dużo nowości czy odkrywczości. Przyznam się również, że od czasu do czasu skakałam po pozycji nie mogąc się doczekać kiedy będzie koniec. No cóż, każdy lubi co innego, jeden zajada się ciastami i ciastkami a drugi człowiek ze słodyczy najbardziej lubi schabowe :).
Nie jestem w stanie ocenić publikacji… No może jedynie bardzo, ale to bardzo z własnej perspektywy i opierając się na własnych subiektywnych odczuciach. I wówczas niestety za dobrze ona na tym nie wychodzi. W ten sposób również ciężko mi znaleźć plusy tej książki. Trochę nad tym myślałam i jedyne co mogę napisać to to, że trochę tu się dzieje nie jest statycznie. No i ma fajny tytuł.
Mnie osobiście odrzucało od tej publikacji. Stąd też ciężko mi napisać jakieś konkrety. Warto po prostu zajrzeć i przeczytać choćby fragment przed zakupem. Jak się spodoba to wiadomo można się o nią pokusić, jeśli już fragment nie za bardzo do nas przemawia nie warto zawracać nią sobie głowy.
Recenzja: poligondomowy.pl,
Czy książka erotyczna może być naszpikowana emocjami, a nie tylko seksem?Miałam to szczęście dostać książkę K.N.Haner "Sny Morfeusza" by wspomnieć Wam o niej na blogu. To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale naczytałam się o niej tak pozytywnych opinii, że liczyłam na bardzo wiele... jesteście ciekawi, czy mi się podobało?
Byłam bardzo ciekawa tej książki, nie mogłam się jej wręcz doczekać, bo w sieci już krążyły same pozytywne opinie, a ja nie lubię, jak wszyscy książkę chwalą, moim zdaniem nie ma takiej możliwości, by książka nie miała choćby drobnych wad! I nie piszę tego złośliwie, po prostu zawsze czegoś można się przyczepić, więc skoro nikt nic nie wyłapał to nie mogłam się po prostu książce oprzeć!Nie, nie napiszę teraz jak bardzo się rozczarowałam, bo właściwie nic takiego nie nastąpiło. Wiadomo, literatura erotyczna rządzi się swoimi prawami, wiec do żadnego innego rodzaju porównać się jej nie da... ale zacznę od początku!Cassandra Givens skończyła studia i stara się o pracę, w tym celu przeniosła się do Miami, do swojej siostry ciotecznej. Pieniądze się jej kończą, a ona nie chce być zależna od ojca, który zamiast córki wolałby mieć syna, który prowadziłby z nim sklep wędkarski, a nie gonił za marzeniami do wielkiego miasta. Być może zresztą ma rację...Adam McKey to młody, bogaty, przystojny, władczy, zniewalający, wymagający (tu możesz dodać od siebie wszystko, co podoba Ci się w mężczyznach, bo to po prostu chodzący ideał) szef, który nawet nie spojrzał na dziewczynę, która stara się o pracę u niego - Cassandra jest wściekła, więc wychodząc wygarnia mu wszystkie żale i wychodzi trzaskając drzwiami.Taki początek daje gwarancję, że później będzie tylko ciekawiej... i jest!
Myślicie, że w ciągu jednej nocy można spotkać dwóch facetów i obu pokochać?W życiu Cassandry pojawia się najpierw Tommy - zaraz po tym jak Cass ucieka z nieudanej randki - i zabiera ją do klubu. Cóż, jego choroba, potrzeba zmian, natychmiastowa więź jaka się między nimi pojawia jest genialnym posunięciem autorki.Ale w klubie, jak to w klubie, wystarczy chwila, a po ciele dziewczyny błądzą dłonie kolejnego mężczyzny - i tak poznajemy Morfeusza... choć wcale nie wiem, czy chcieliśmy go poznać, a przede wszystkim - czy Cass chciała go poznać? Faktem jest jednak, że jedzie do jego domu i spędza tam noc. A potem go okrada... (no dobra, to taka maleńka kradzież jest)W książce nie ma ani chwili spokoju, ciągle coś się dzieje, jest dynamicznie i nawet często seks mimo, że opis ciągnie się na kilka stron to zwykle szybkie numerki... Ale to wszystko jest atutem, czasem tylko Cassandra denerwowała mnie okrutnie, nie mogłam jej zrozumieć, a już jej zachowanie doprowadzało mnie momentami do szału - ale taki jej urok, po prostu!Stanowczo jest to książka dla dorosłych czytelników, nie powiem, czytało się całkiem przyjemnie, choć nie jest to książka, od której nie mogłam oderwać się do rana, wręcz przeciwnie, dawkowałam ją sobie i czytałam na raty. Jednak mimo że nie było tak, że nie mogłam zasnąć z niewiedzy, co będzie dalej to teraz, po przeczytaniu książki, nie mogę się doczekać kolejnej części! Prawda jest taka, że końcówka mocno namotała!Należy docenić, że autorka mimo wielu opisów scen erotycznych, czy po prostu pieprzenia się bohaterów, nie powtarzała się, nie było to wszystko nudne i skłaniające do pominięcia tych fragmentów. Co więcej często przeplatane było przemyśleniami bohaterki, a książka w ogóle ocieka emocjami. Czytelnik denerwuje się z bohaterami, wzrusza, boi czy martwi. To sztuka umieć tak wciągnąć czytelnika!
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nieco nie ponarzekała...Nie są to wady, ale na pewno te drobiazgi miały wpływ na komfort mojego czytania - pewnie dlatego potrzebowałam przerw.Brakuje mi w książce akapitów, owszem, jest większa interlinia, ale to jednak nie to samo...Czasem nie rozumiałam podziału treści, nie ma rozdziałów, jedynie gwiazdki między fragmentami, jednak czasem były w miejscach, gdzie kończył się dialog, a niżej była kontynuacja tej samej sceny - mimo to oddzielona gwiazdkami.I to, co najbardziej mnie zdziwiło - przez pięć lat studiów kładą ludziom do głów, że wszystko się odmienia, a tu taki psikus... - sięgnął po ten banan, odłożył papieros, wyciągnął swój penis - ja bym jednak odmieniała....Jednak jest to na pewno świetna książka, którą polecam na wakacyjny wyjazd... nie można powiedzieć, że to drugi Grey, choć pewnie to najprostsze skojarzenie jakie się nam nasuwa - błędne! Na pewno warto docenić polską autorkę - choć tu nęka mnie myśl, dlaczego polska autorka nie napisała książki o polskich bohaterach, o polskich realiach... to mnie zawsze zastanawia, choć oczywiście wiem, że akurat tak bajkowy scenariusz łatwiej przenieść daleko od naszego szarego kraju :)Polecam! Macie ochotę przeczytać?
Recenzja: http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/, werka777; 2016-07-20
Nie kryję się z tym, że jestem wielbicielką literatury erotycznej. Nie będę też jednak owijać w bawełnę i dodam, że koniecznie zagranicznej, bo doświadczenia z polskimi autorami próbującymi swoich sił w tym gatunku, zakończyły się dla mnie wielkim rozczarowaniem. Otoczona dylematami, wątpliwościami, ale w końcu i nadmierną ciekawością przechylającą na swoją stronę szalę zwycięstwa, sięgnęłam po „Sny Morfeusza”, powieść, o której ostatnio zrobiło się bardzo głośno. Tajemnica, niebezpieczeństwo i niegasnący żar namiętności. Czy polska autorka stworzyła coś, z czego będziemy mogli w końcu być dumni?Cassandra Givens wie, że od tego dnia może zależeć jej przyszłość. Wszak rozmowa o pracę w renomowanej firmie zawsze wiąże się ze skrywanymi nadziejami. Zdenerwowanie okazuje się tym razem podwójnie uzasadnione. Ma stanąć przed owianym aurą geniuszu, ale i surowości szefem – Adamem McKey’em, którego decyzja zaważy na jej losach. I jakże wściekła opuszcza jego biuro, kiedy zostaje odprawiona z kwitkiem – po chamsku, bez ogródek, bez litości. Roztargniona i załamana postanawia zaszaleć, a prześmiewczy los sprawia, że u boku nowo poznanego przyjaciela ląduje w klubie dla par szukających erotycznych przygód. To właśnie tam poznaje Morfeusza, kryjącego się za maską mężczyznę otwierającego przed nią bramy przyjemności, o której dotąd nie miała pojęcia. Wkrótce jednak przekonuje się, że Morfeusz i Adam McKey to jedna i ta sama osoba. Lecz chociaż chciałaby się wycofać, gra dopiero się rozpoczyna, a jej konsekwencje wiążą się z ryzykiem, niebezpieczeństwem, ale i spełnieniem.Główni bohaterowie powieści, jakże dalecy od utartego schematu szarej myszki i nieskazitelnego boga, wywołali w moim umyśle lawinę różnorakich, sprzecznych emocji. Po chwilach irytacji, przebaczenia, zdenerwowania i przyjemności wyrobiłam ostateczne zdanie. On całkowicie mnie przekonuje, ona – nie do końca. Adam, jako surowy, arogancki i dobrze zorganizowany szef kryje w sobie coś głębszego, tajemnicę, którą nieodparcie miałam ochotę odkrywać. Niebywale despotyczny, mający wręcz obsesję na punkcie sprawowania kontroli, ma w sobie coś, czemu łatwo się poddać. W przeciwieństwie do niespójnej oraz irytującej Cassandry, która często sprawiała wrażenie nierozgarniętej i gołosłownej, niby to inteligentnej, a jednak chwilami tak bardzo niemądrej.Wielki plus za kreację bohatera drugoplanowego - Tommiego, który, chwała za oryginalność, nie był ani gejem (nie żebym coś do nich miała, ale czytając setny raz o takich relacjach pragnie się powiewu świeżości), ani też obrabiającą tyłek pseudo przyjaciółką. Chociaż czasami niezbyt podobały mi się sytuacje tworzone pomiędzy nim, a Cassandrą, pomysł z chorobą sprytnie wtrąconą w fabułę uważam za godny oklasków.
Jak na powieść erotyczną przystało, książka „Sny Morfeusza” została dosłownie przepełniona scenami zbliżeń głównych bohaterów. Ich intrygujące, chwilami inspirujące, a jednak zawsze wnoszące jakiś element odmienności poczynania można śledzić na każdym kroku, co z czasem trochę się przejada. Jest dobrze, jednak gdyby nieco pozwolić bohaterom odsapnąć, byłoby jeszcze lepiej, bo przecież czekanie wzmaga apetyt.By jednak nie zrozumieć opacznie wzmianki o niezliczonych scenach seksu, muszę nadmienić, żeksiążka posiada wiodący wątek pozwalający co jakiś czas odwrócić uwagę od cielesnych uciech głównych postaci. Jest zagadka, przyznam, kusząca i absorbująca i jest niebezpieczeństwo, element sensacji nadający tej powieści smaczku. Tym autorka trafiła w sedno, przekonując i mnie, że jednak da się w Polsce stworzyć coś, co może autentycznie zainteresować.Jako że nie miałam styczności z poprzednimi książkami, które wyszły spod pióra K.N. Haner, trudno mówić mi o postępach czy widocznym rozwoju. Język, jakim się posługuje jest plastyczny i klarowny. Pojawiają się wulgaryzmy, do których można się przyzwyczaić. Dialogi żywe, chociaż chwilami nieco przesadzone. Ostatecznie jednak muszę przyznać, że całkiem dobrze się bawiłam. Na tyle by stwierdzić, że polska literatura erotyczna zrobiła w końcu ten historyczny krok na przód.Myślę, że po książkę powinni sięgnąć lubiący wyzwania wielbiciele pikantnych scen – ostrzegam, będzie ich dużo! Dlaczego? Bo polska, a jednocześnie przypominająca powieści pisane za granicą. Nie obyło się bez minusów i scen, które z przyjemnością bym usunęła, a jednak były też takie, które doprowadzały moje zmysły na skraj przyjemności. Generalnie – było całkiem dobrze. K.N. Haner – nie podcinam Ci skrzydeł, więc leć. Czekam na więcej :)
Recenzja: wachajac-ksiazki.blogspot.com,
Podekscytowanie, które ogarnęło mnie wraz z premierą Snów Morfeusza, pierwszej polskiej powieści erotycznej, było ogromne i raczej nie mogłabym tego racjonalnie wytłumaczyć. Pominęłam fakt, z jakim ostatnio przyszło mi się zmierzyć, czyli kiepskie powieści rodzimych pisarek i sięgnęłam po powieść Haner ze szczerą ciekawością, ale nie oczekiwałam cudów. Nie znałam stylu autorki, ponieważ nie złożyło się, żebym na swojej drodze spotkała się z jej debiutancką powieścią, dlatego potraktowałam Sny Morfeusza jako debiut.
Powieści erotyczne zawsze kręcą się w okół utartych schematów: on ma bolesną przeszłość, co przekłada się na jego życie seksualne i upodobania, a jednak kreacja głównej bohaterki, obiektu zainteresowania, może być dowolna i chociaż do tej pory spotkałam się tylko z jedną powieścią, która miała jakikolwiek związek z oddziaływaniem na ludzką psychikę, to z przykrością muszę stwierdzić, że pani Haner w ogóle pominęła ten istotny (przynajmniej dla mnie) szczegół. Co prawda, autorka niewiele zdradza, ale postępowanie bohaterów jest... bardzo szokujące i mało wytłumaczalne.
"[...] Czy to naiwne? Może. Nierealne? Zapewne tak, ale przecież warto walczyć o kogoś, na kim nam zależy. Nieważne czy to największy dupek na świecie, czy książę na białym rumaku. Jeśli się kogoś kocha, to widzi się w nim to, czego nie dostrzegają inni.[...]"
Być może nie będzie to dużym zaskoczeniem, kiedy napiszę, że nie polubiłam Cassandry. Jest ona bohaterką, którą ciężko przetrawić przez jej rozchwianie emocjonalne, absurdalne pomysły i krótkowzroczność. Ogromnym jak dla mnie błędem było obsadzenie jej w roli narratorki, ponieważ poznawanie jej myśli, tylko uwsteczniło jej charakter, pozwalało poznać jej irracjonalne powody postępowania. Przez większość powieści czułam się, jakbym miała do czynienia z rozpieszczoną jedenstolatką. Nie pomógł również fakt, że Cass nie umiała powiedzieć nie oraz postawić na swoim. Autorka usilnie próbowała wmówić czytelnikowi, że główna postać ma charakter: jest co prawda jędzowata, ale przy okazji pewna siebie, ale zagubiona. Owszem, zagubiona była, ale chyba nie w tym sensie, co powinna.
Co do Adama... Jest on niewątpliwie najbardziej przerażającą, odrażającą, aczkolwiek ciekawą postacią. Nie wypada zdradzać szczegółów jego brutalnego zachowania, ale nie można doszukać się również podłoża psychologicznego w jego zachowaniu. Niektóre momenty w powieści były tak zaskakująco przerażające i niesmaczne, że miałam ochotę przerzucić kilka kartek, żeby już nie musieć zagłębiać się w motywy. Mogłoby się wydawać, że jest, jaki jest - po prostu już tak ma i trzeba z tym żyć, ale myślę, że to tak nie działa. Co było dla mnie szokiem, nie przemówiła do mnie jego romantyczna, spokojna strona, nic a nic.
"Są takie miejsca, w których nigdy nie powinniśmy się znaleźć. Są tacy ludzie, których nigdy nie powinniśmy poznać. Są takie chwile, w których jest za późno na to, by się wycofać, i wtedy już nic nie zależy od nas samych. Tak naprawdę nic nie zależy ode mnie od chwili, w której go poznałam."
Nie będę ukrywać, że powieść ma zbyt dużo wad, żeby uszło to mojej uwadze. Nie zaprzeczam, historia Cassandry i Adama jest pełna namiętności, dreszczy i nieprzewidywalności - co może działać na plus, a jednak sama kreacja bohaterów, brak opisów uczuć, ich rozwijania, celebrowania, brak logicznych argumentów ich zachowania, absurdalność zachowania i oczekiwań Cass, tylko spotęgowały moje niezdecydowanie końcowej oceny. A jednak jest coś takiego w Snach Morfeusza, że nie mogłam się oprzeć i czytałam ją z zapartym tchem. Wątek tajemniczego klubu, sytuacji i niepełnych, zdawkowych wyjaśnień Adama, rozsadzało mnie od środka, żeby tylko dowiedzieć się czegoś więcej.
Myślę, że dla mało wymagającego czytelnika, który szuka chwilowej ucieczki od zgiełku miasta, czy pragnie kilka godzin zapomnienia, to druga powieść Haner będzie wręcz idealnym rozwiązaniem. I mimo gorzkiego posmaku, jaki zostawiła po sobie historia Cass i Adama, nie mogę doczekać się kontynuacji.
Recenzja: Naszksiazkowir.blogspot.com/, Iwi z nasz książkowir; 2016-07-03
Przyznam szczerze, że czytałam kiedyś debiut autorki. Po zapoznaniu się z tą powieścią wiem jedno - K.N. Haner dobrze opisuje sceny seksu i miesza w fabule jak tylko może. Pomimo niedociągnięć, które się zdarzają i kiedyś się pewnie wypracują i dopracują, to "Sny Morfeusza" przeczytałam zaskakująco szybko. Z jednej strony jest to normalna pozycja, jakich wiele jest na rynku wydawniczym, z drugiej - ma "to co", co sprawia, że chce się ją czytać.Cassandra Givens jest dziewczyną, jakich wiele. Jest impulsywna, uparta, ambitna i często wplątuje się w dziwne, a nawet niebezpiecznie sytuacje. Do tego zawsze wybiera złych facetów. Pewnie część z was byłaby w stanie opisać się dokładnie tak samo - co więc jest takiego szczególnego w pannie Givens, że czytelnik od razu jest w stanie ją polubić? Chyba właśnie to, że możemy się z nią identyfikować, a jej codzienne problemy bardzo często nas dotyczą, chociażby używanie tamponów i problem z tym, że miesiączka wypada nam akurat wtedy, kiedy najbardziej sobie jej nie życzymy...Można powiedzieć, że Cassandra poznaje Morfeusza w klubie zupełnie przez przypadek - co więcej, dosłownie przez impuls postanawia z nim iść - zapominając nawet całkowicie o tym, że jest akurat w trakcie miesiączki. Cóż, jest to jakaś odmiana od tego, że dziewczyna zakochuje się bez pamięci w swoim szefie, albo nowo poznanym przystojniaku. Ale... zaraz, zaraz! W końcu kiedy dziewczyna udaje się na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie nowego stanowiska, poznaje, że Morfeusz - tak mężczyzna kazał zwracać się do siebie owej nocy - tak naprawdę jest jest nowym szefem, Adamem McKeyem! Od początku między tą dwójką zaczyna rodzić się relacja, którą ciężko nazwać czysto profesjonalną. W końcu para poznała się bardzo dobrze pod względem fizycznym, zanim jeszcze zaczęli ze sobą pracować...Najbardziej polubiłam jednak Tommiego - przeuroczego chłopaka, który zaprzyjaźnia się z naszą główną bohaterką. Niestety z racji różnicy wieku i tego, że jest on kilka lat młodszy od niej, Cassandra całkowicie odsuwa od siebie myśl, że może on kiedyś być jej chłopakiem. Niemniej troszczy się o niego jak o brata, szczególnie wtedy, kiedy chłopak zaczyna mieć wiele problemów zdrowotnych.Jak już pisałam - autorka uwielbia komplikować wszelkie sprawy. Masa zawirowań w nawet najprostszych sprawach... daje jednak pewien dynamizm w tej akcji i czytelnik nie jest w stanie się nudzić. Czasem ciężko nawet nadążyć ze śledzeniem tej historii! Powiem szczerze, że czasem wychodził z tego taki trochę komediodramat, aczkolwiek sceny erotyczne i ich jakość opisania wszystko potrafiły wynagrodzić czytelnikowi.Co jak co, ale K.N. Haner świetnie opisuje momenty scen erotycznych. Barwnie operuje językiem, aby czytelnik mógł sobie jak najbardziej wyobrazić to, co się akurat dzieje. Autorka pisze o wszystkim wprost, nie używa żadnych poetyckich określeń, które często spotykane są w erotykach. Dostajemy sporą dawkę seksu, ale w dobrej jakości. Jestem pewna, ze wielbicieli erotyków nie będą w stanie oderwać się od tej pozycji!Ogólnie autorka zaczyna powoli wyrabiać swój warsztat pisarski - jak już wspominałam, jest trochę niedociągnięć, ale w pewnym momencie się to wypracuje. Nie ma długich, nudnych monologów, opisy są na dobrym poziomie, sama dawka emocji jest nawet wystarczająca... Cóż, trzymam więc kciuki, żeby kolejna część była jeszcze lepsza! I jestem pewna, że autorka się o to postara.Sama okładka przypomina trochę tę z "50 twarzy Greya", aczkolwiek jest zdecydowanie ładniejsza. Od razu krzyczy, że pełno w niej erotyzmu i zmysłowych scen. Jestem pewna, że wiele czytelniczek i czytelników sięgnie po tę książkę chociażby z takiego powodu.Jeśli masz trochę czasu wolnego i chcesz zapoznać się z czymś, nad czym nie musisz długo rozmyślać, to daj się porwać K.N. Haner. Jestem pewna, że chętnie pozostaniesz w ramionach Morfeusza! W końcu powieść naprawdę wciąga czytelnika!
Recenzja: dlaLejdis.pl, Ewa Podleśna-Ślusarczyk; 2016-06-30
"Sny Morfeusza" wprowadzają czytelniczkę w nieustanny stan podniecenia. Na takie książki jest dziś zapotrzebowanie, bo kobiety po prostu ... chcą czytać o seksie.
Młoda i śliczna Cassandra przyjeżdża do Miami, by rozpocząć samodzielne życie z dala od rodziców i byłego chłopaka. Jako absolwentka szkoły architektonicznej, zjawia się pewnego dnia w prestiżowej firmie designerskiej, jednak rozmowa z przyszłym pracodawcą, kończy się wielką kłótnią. By odreagować stres, Cassandra wybiera się wraz z przyjaciółmi na kolację, ale ten wieczór kończy się dla niej absolutnie niespodziewanie. Trafia do klubu nocnego, w którym ludzie spotykają się by... uprawiać seks. Dziewczyna wychodzi z lokalu z mężczyzną w masce, który każe jej do siebie mówić: Morfeusz. Kim jest ten tajemniczy demon seksu?
Cassandra w ekspresowym tempie przechodzi ewolucję. Z nieśmiałej i zwykłej dziewczyny, przemienia się w wyzwoloną i wyuzdaną kobietę, świadomą tego jak działa na mężczyzn. Czujemy oczywiście jej wątpliwości i rozedrganie, ale jej blokady moralne łamią się w obliczu pożądania. Młoda kobieta pozwala sobie czuć i mieć takie potrzeby, o które nie podejrzewała sama siebie we wcześniejszym życiu. Cassandra radykalnie zmienia się, gdy Morfeusz zagości na stałe w jej życiu i przyjdzie im razem pracować. Choć bardzo stara się rozdzielać życie osobiste od zawodowego, niestety nieczęsto jej się to udaje. Mamy więc mnóstwo scen kipiących seksem, pożądaniem oraz nerwowych zmagań - co dalej?
Ciekawym wątkiem w książce jest relacja Cassandry z nowo poznanym chłopakiem, który ma białaczkę. Bardzo szybko powstaje między nimi silna więź, choć można podejrzewać, że Tommy czuje do dziewczyny coś więcej. Dla niego ta znajomość, może okazać się ostatnią szansą na miłość. Seks z litości nigdy jednak nie był dobrym rozwiązaniem, o czym boleśnie mogą oboje się przekonać.
Autorka książki postanowiła także wprowadzić wątek tajemnicy, którą owiana jest postać Morfeusza, alias Adama. Choć dowiemy się kim jest mężczyzna, niedane nam będzie w I tomie zrozumieć, z kim współpracuje i dlaczego musi stale bywać w klubie. Dla kogo testuje kobiety tam przychodzące i dlaczego nie może przerwać współpracy? Tego na pewno dowiemy się w kolejnych tomach przygód Cassandry i Morfeusza.
Powieść K. N. Haner ma wszystko, czego potrzeba by osiągnąć sukces. Pięknych bohaterów, tajemnicę, oraz ogromną dawkę erotyzmu. ?Sny Morfeusza? wprowadzają czytelniczkę w nieustanny stan podniecenia. Na takie książki jest dziś zapotrzebowanie, bo kobiety po prostu... chcą czytać o seksie. Erotyki wchodzą na salony.
Recenzja: Literaci świat Cyrysi, cyrysia; 2016-06-06
Życie to jedna wielka niewiadoma.
Cassandra Givens jest młodą, zdolną i atrakcyjną architekt. Niestety nie ma szczęścia w życiu, ani tym bardziej w miłości. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się wielkim rozczarowaniem. Dziewczyna żywi jednak nadzieję, że przeprowadzka do Miami przełamie złą passę. Pozytywnie nastrojona pojawia się w Art Desing&Beauty, jednej z najlepszych firm zajmujących się dekorowaniem i projektowaniem wnętrz, aby zdobyć pracę marzeń. Ale nie wszystko idzie zgodnie z planem, albowiem okazuje się, że Adam McKey - przyszły szef jestmężczyzną z jej erotycznych snów. W jakim kierunku rozwinie się ta znajomość? Będzie romantyczny happy end czy może ogromne… kłopoty?
K.N. Haner – pseudonim polskiej autorki, która w 2015 roku debiutowała powieścią ,,Na szczycie’’. Powieść ta cieszy się uznaniem wśród fanek literatury kobiecej, a jeszcze w tym roku ma się ukazać druga część serii: Miłość w rytmie rocka. Prywatnie K.N. Haner jest osobą bardzo rodzinną, wesołą i otwartą. Uwielbia pisać, czytać i gotować. Kocha polskie morze i Mazury. Marzy jej się nurkowanie na rafie koralowej u wybrzeży Australii.
Debiut autorki wywarł na mnie niesamowicie pozytywne wrażenie. Dlatego z nieukrywaną radością i równie wielkimi oczekiwaniami zabrałam się za lekturę ,,Snów Morfeusza''. I muszę przyznać, że kolejny raz nie zawiodłam się. To, czego tutaj doświadczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Prawdziwy rollercoaster, niekontrolowana jazda bez trzymanki.
Fabuła z pozoru wydaje się mało odkrywcza. W rzeczywistości kryje w sobie wyjątkową mieszankę dramatu, sensacji i wyuzdanej pikanterii. Poznajemy zamożnego, władczego biznesmena oraz zadziorną i pyskatą projektantkę wnętrz. Co wyjdzie ze starcia dwóch osób o tak silnych charakterach? Będzie gorąco jak w... PIEKLE. Autorka popisała się nieograniczoną wyobraźnią, ale też nie lada odwagą, tworząc niezwykle śmiałą powieść erotyczną, która z powodzeniem może konkurować z wieloma zagranicznymi pozycjami tego gatunku. Chapeau bas!
Niektóre kobiety są niczym ćmy zgubnie lecące do ognia. Bez względu na wszystko i wbrew zdrowemu rozsądkowi zakochują się w niewłaściwych mężczyznach. A potem wplątują się w serię różnych dramatów często okupionych łzami i rozczarowaniem. W takim położeniu znalazła się Cassandra, która z wielu powodów powinna unikać Adama. Niestety serce nie sługa.,, — To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż możesz sobie wyobrazić. Nie możemy się spotykać oficjalnie, nie możemy nawet publicznie trzymać się za rękę czy dotykać. Nikt nie może wiedzieć, że jesteśmy razem, rozumiesz? Nikt! — wyznaje cały w emocjach. Drży, a w jego oczach znowu widzę żal i smutek.— Ale dlaczego? — pytam bez tchu. — Bo jeśli ktokolwiek się o nas dowie, o tym, co nas łączy… — Adam zamyka oczy i bierze głęboki wdech. — To co wtedy? — To źle się to skończy. Źle dla ciebie, dla mnie i dla wielu innych osób, Cassandro.''
Zasady gry, w jaką Adam wciąga Cassandrę są bardzo proste, ale jednocześnie niebezpieczne w skutkach. Nie przypuszczałam, że McKey skrywa w sobie tak mroczne i przerażające tajemnice. Włos się jeży na głowie.
Warto wspomnieć o kreacji głównych bohaterów. Świetnie scharakteryzowani, pełnokrwiści - jak każdy z nas mają swoje wady i słabości, lepsze czy gorsze dni. Nie zmienia to jednak faktu, że momentami irytowali swoim postępowaniem. Można ich porównać do małych dzieci, które w atmosferze wzajemnych oskarżeń, robią sobie na złość. K.N.Haner stworzyła unikalny obraz destrukcyjnej miłości wypełnionej dziką żądzą, złudną nadzieją, bólem, cierpieniem i strachem. Niezwykle wiarygodnie i przekonująco ukazała wewnętrzne rozdarcie i ekspresję emocjonalną. Czułam wszystko: namiętność i jej zatracenie, szaleństwo i rozpacz, radość i szczęście, poczucie straty i nadzieję na wspólne jutro. Niesamowite doznania.
Powieść napisana jest prostym, acz plastycznym językiem, z przewagą dialogów nad opisami. Dla jednych będzie to zaletą dla innych wadą. Osobiście jestem zadowolona, ponieważ w tego rodzaju literaturze wolę konkretny przekaz, bez zbędnego ''lania wody''. Dodatkowym plusem jest dynamiczna i nieprzewidywalna akcja. Tyle dzieje, że czasami trudno zebrać myśli. Ciekawy jest również szokujący epilog przedstawiony z perspektywy Morfeusza. Aż strach pomyśleć, co się będzie działo w kolejnym tomie.
Jak przystało na erotyk, nie brak scen seksu, które mocno pobudzają wyobraźnię i rozpalają zmysły do czerwoności. Dlatego z całą pewnością jest to lektura przeznaczona tylko dla pełnoletnich czytelników. Oczywiście znajdziemy także kilka ciekawych wątków pobocznych, między innymi problemy osobiste i rodzinne Cassandry oraz trudne zmagania jej przyjaciela z ciężką chorobą. Dzięki temu historia nabiera nietypowego charakteru i kolorytu.
Podsumowując:
Intensywna, zaskakująca i bezpruderyjna powieść z pieprzykiem. Z każdą kolejną przeczytaną stroną coraz mocniej wciąga w niebezpieczny świat mrocznych tajemnic, dzikich żądz i wstydliwych sekretów, aby pokazać nam zupełnie inny wymiar miłości. ISTNA PETARDA
Recenzja: be-here-now-and-forever.blogspot.com, Minni; 2016-06-24
Gdy senne pragnienia stają się rzeczywistością...…a ich moc zamienia się w koszmar.Serce Cassandry Givens już raz zostało oszukane, gdy zakochana kobieta została potraktowana, jak zabawka i rozrywka na chwilę. Teraz młoda architekt wie, że na facetów trzeba uważać, ale ciało nie zawsze słucha rozumu, a sprawy mogą skomplikować się jeszcze bardziej, gdy do gry dołączy serce.Dziewczyna przeprowadziła się do Miami, by rozpocząć nowe życie pełne dobrych perspektyw. Bardzo szybko zostaje zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną na wymarzone stanowisko w świetnej filmie. Jednak wystarczy szalona noc i przypadkowy sex, by życie kobiety weszło w ostry zakręt, a jej senne pragnienia stały się rzeczywistością,. Gdy w świecie Cassandry pojawia się Morfeusz, jej ciało przejmuje kontrolę, jednak to Adam McKey, szef kobiety, ma wpływ na jej serce.
Początek powieści to splot zbiegów okoliczności, można by powiedzieć, że dość nieprawdopodobnych, ale życie płata figle i czasem wszytko jest możliwe. Okazuje się, że świat jest mały i tajemniczy mężczyzna z klubu może okazać się Twoim szefem, a nawet lepiej, bo również facetem ze snów. I to właśnie spotkało główną bohaterkę.Cassanda nigdy nie przypuszczała, że zabawi się z przypadkowym mężczyzną - nie była z tych dziewczyn, które wybierają się do klubu, by przypieczętować wieczór seksualną przygodą. Jednak nieudana randka pokonuje jej zasady moralne i kobieta choć raz chce zaszaleć i tego nie żałować. Ale trafił się jej niewłaściwy facet, taki który być może będzie miał na nią zgubny wpływ - szczególnie, że Morfeusz tak szybko nie zniknie z życia dziewczyny, jak się tego spodziewała. Wszystko się komplikuje, gdy Cassandra rozpoznaje w swoim szefie mężczyznę poznanego w klubie Mirrors, a on wciąga ją w swój tajemniczy i niebezpieczny świat. Główna bohaterka zostaje wmieszana w skomplikowany układ pomiędzy nią, a Adamem.
„Sny Morfeusza” to powieść, w której rozum głównej bohaterki walczy z ciałem oraz sercem i przez większą cześć lektury Cassandra jest rozdarta pomiędzy tym, co powinna zrobić, a czego pragnie. Było to bardzo widoczne, ponieważ autorka w pewnym momencie wpadła w błędne koło – pożądanie ----> nienawiść ----> pożądanie ----> nienawiść. Zabieg ten dostrzegalny był przede wszystkim przy początkowej części znajomości Adama i jego nowej pracownicy. W następnych etapach fabuła nabiera ostrości, dochodzi kilka pobocznych wątków, przez co autorka już tak ślepo nie podąża wyznaczonymi sobie schematami i rozkręca swoją powieść.K.N Haner zrobiła jednak coś niesamowitego! To koło, w którym okręcała losy bohaterów, hipnotyzowało – w jakiś magiczny sposób, czytelnik pomimo powtarzających się zabiegów nie może oderwać się od lektury, ponieważ fascynują go obecne zdarzenia i intryguje dalszy bieg wydarzeń! To było jak iluzja, która ponad 4-stu stronicową lekturę zmniejszyła o połowę. Zasugerowałabym, iż autorka minęła się z powołaniem i powinna zostać magikiem, jednak nie ośmielę się, gdyż nie miałabym wtedy okazji poznać jej zdolności pisarskich.
Nie śmiałabym pominąć Adama, który również zasługuje na kilka słów. Został wykreowany na osobę tajemniczą i nieprzewidywalną, potrafi być również okrutny oraz bezwzględny. To właśnie on dodaje tej powieści erotycznego posmaku oraz szczyptę pikanterii. Jego nieobliczalna osobowość oraz liczne sekrety stawiały pod znakiem zapytania to, co zdawało się być oczywiste biorąc pod uwagę wcześniejsze wydarzenia w powieści. I o ile z Cassandry można czytać, jak z otwartej księgi, tak Adam jest dla czytelnika zagadką. Gdy tylko gdzieś się pojawiał, robiło się zamieszanie, to też właśnie stało się w życiu głównej bohaterki, a autorka wszystko zgrabnie opisała.
„Sny Morfeusza” to powieść erotyczna, więc oczywiste jest, że opiera się na seksualnym podłożu, jednak autorka dała z siebie jeszcze więcej i dobarwiła swoją historię – połączyła seks z romansem, co rozpieszcza zmysły, ale także pobudza serce. Historia Cassandy i Adama jest często bardzo brutalna i mocna, jednak nie brakuje jej czułych momentów, które bardzo ładnie uspokajają ożywione nerwy czytelnika. Napięcie jednak rośnie czym bliżej końca, robi się gorąco i niebezpiecznie, a Epilog jedynie wszystko podsyca.K.N. Haner świetnie dostosowała styl do gatunku, w którym tworzy – było ordynarnie, wyraziście i ostro, ale przede wszystkim to wszystko było rozważnie dawkowane i nawet osoba rzadko sięgająca po erotyki, po jakimś czasie oswaja się ze słownictwem.Polska autorka stworzyła powieść pełną sprzeczności – schematyczną, a jednocześnie hipnotyzującą, brutalną i zmysłowa, przewidywalną, a jednak zaskakującą – i chyba właśnie to w „Snach Morfeusza” jest najpiękniejsze. Osobiście już nie mogę doczekać się kontynuacji!
Recenzja: http://czasemtakjestczasemtakjest.blogspot.com/,
Stali czytelnicy tego bloga wiedzą, że lubię czytać książki, dużo książek. Nie o wszystkich tu piszę, ale i tak zorientowaliście się, że preferuję literaturę erotyczną(ale nie tylko). Kilka takich powieści już Wam tu opisałam. Dlaczego akurat ten rodzaj literatury obecnie jest moim ulubionym? Bo mogę :).
A tak na poważnie - kiedy byłam nastolatką czytałam Harleqiny z ciekawości, żeby wiedzieć nieco więcej niż nauczyli nas w szkole, a teraz czytam, bo dzięki temu znikają problemy dnia codziennego, bo szukam inspiracji, bo jestem już dorosła i ustabilizowana i mogę cieszyć się seksem na całego i tym czytanym, i tym w życiu. Ostatnio miałam okazję przedpremierowo przeczytać powieść polskiej autorki. Wiadomo, że po sukcesie Greya, literatura erotyczna wyrasta teraz jak grzyby po deszczu. Jedne z tych książek są wiernymi kopiami Greya, inne nieco się różnią. W każdym razie autorki takich powieści mają nie lada wyzwanie, żeby przebić się w erotyce i dodatkowo wnieść coś nowego do świata, w którym wszystko już przecież było. Czy polska autorka, której powieść czytałam, sprostała temu zadaniu? Czy mój cenny czas był wart poświęcenia temu, co napisała? O tym dowiecie się w dzisiejszym poście."SNY MORFEUSZA" to 416 stron powieści erotycznej. Skierowana jest do czytelników raczej 18+, chociaż wiem, że moja nastoletnia córka też czyta takie powieści w tajemnicy przede mną. Jak to zwykle bywa w takich powieściach, cała akcja toczy się wokół kobiety i mężczyzny.
On - tajemniczy, mroczny, zmienny i mega przystojny biznesmen o imieniu Adam. Ona - piękna, początkująca pani architekt Cassandra. Poznają się dzięki wielu dziwnym zbiegom okoliczności i jak to zwykle bywa, od razu czują do siebie niesamowity pociąg fizyczny. Jest i klub od którego się zaczęło, najbardziej fascynujący i tajemniczy w całej książce. To w tym klubie Adam i Cassandra spotykają się pierwszy raz, ale czy na pewno pierwszy? Adam, przystojny jak młody bóg, z bogiem nie ma nic wspólnego, bo dusza jego szatańską jest, a przynajmniej chce za takiego uchodzić, mogę powiedzieć wręcz, że za takiego się uważa. Cassandra mimo wyglądu anioła, również potrafi pokazać różki, ale jej serce jest pełne miłości, której Adam nie chce jej dać. To ma być tylko seks, ale nie byłoby książki gdyby nie problemy. Jedni kochają, inni boją się kochać, a jeszcze inni zwyczajnie w miłość nie wierzą. Adam ma swój sposób na traktowanie kobiet - masz mnie słuchać, masz mi się oddawać i basta. Niestety nie przewidział jednego ( jak każdy facet) - kobiety potrafią owinąć mężczyznę wokół palca, czy on tego chce, czy nie, ale zanim do tego dojdzie, czeka ich długa droga... pełna nagłych zwrotów akcji, które jeszcze bardziej podsycają ciekawość.
Autorka stworzyła głównego bohatera na takiego mężczyznę, o jakim marzy większość kobiet. W jednej chwili czułego i otaczającego opieką, a w drugiej szorstkiego i brutalnego i... tajemniczego. Której kobiety nie pociągają tajemniczy, przystojni mężczyźni, którzy dodatkowo ofiarują nieziemski seks? Za to główna bohaterka... nie potrafię się z nią utożsamić. Jeżeli chodzi o miłość aż po grób owszem, w pozostałych "kategoriach" jednak nie. Nie rozumiem chwilami jej postępowania i może dlatego tak intryguje mnie to, co ona robi. Jest inna niż ja, więc przewidzieć kolejnego jej kroku nie mogę i to jest rewelacyjne, bo cóż to za przyjemność czytać i wiedzieć podświadomie co stanie się za moment?
"Sny Morfeusza" jest przesycona emocjami, dawkowanymi w bardzo wyrafinowany sposób. Nigdy nie wiemy co czeka nas na następnej stronie. Kochamy razem z Cassandrą, nienawidzimy z nią i razem z nią przeżywamy orgazmy. My kobiety jesteśmy Cassandrą. Cała fabuła jest tak wciągająca, że czujemy się jej częścią. Chociaż z wieloma decyzjami bohaterów się nie zgadzam i tak jestem z nimi duszą, ciałem i sercem.
Całość doprawiona jest sporą dawką seksu i tajemnicą w tle. Podoba mi się to, że sceny seksu są opisane niezwykle gustownie i ze smakiem. Każda z tych scen jest inna, co jest bardzo ważne, żeby się zwyczajnie nie znudzić. Pamiętacie jak pisałam Wam o Crossie? Tam seksu było tyle, że zaczęłam opuszczać te wątki, za dużo, o wiele za dużo takiego samego seksu. W Snach Morfeusza takiego problemu nie ma. Wszystko jest napisane poprawnym stylistycznie językiem, przejrzyście i ciekawie. nie ma zbędnych opisów ani przydługich monologów. Najważniejsza jednak jest akcja, a ta zaskoczyła mnie zupełnie. Sięgając po książkę myślałam, że będzie to kolejna "taka sama" książka i nawet nie wyobrażacie sobie jak się myliłam, bo tego, co w niej jest napisane po prostu nie da się przestać czytać. Dla powieści zarwałam całą noc i ani przez moment nie chciało mi się spać.
Moim zdaniem to bardzo dobra książka, jedna z lepszych z tego gatunku. Jest nieprzewidywalna i ani trochę monotonna. Jest seks, jest miłość, jest śmiertelna choroba, mafia, jest dreszczyk emocji i jest życie... nieco bajkowe i luksusowe ( bo to przecież fikcja) ale jednak życie. Zakończenie totalnie mnie zaskoczyło bo... nic nie wyjaśniło, a co za tym idzie? Muszę z niecierpliwością oczekiwać kolejnych części i wierzcie mi - to oczekiwanie jest dla mnie prawdziwą udręką...
Jeżeli lubicie literaturę erotyczną, to ta książka jest zdecydowanie dla Was, a jeżeli nie lubicie, to również jest książka dla Was, bo pozostałe wątki ( oprócz seksu) także mocno intrygują. Na koniec chcę jeszcze dodać, że autorka książki jest niesamowitą osobą, z wielką wyobraźnią i otwartością na świat i tak, jak ja kocha Szarego :), a dzięki Jej książkom udaje mi się oszukać złe myśli, które siedzą w mojej głowie od chwili, kiedy zachorował mój mąż. "SNY MORFEUSZA" są moja odskocznią i lekarstwem na całe zło...
P.S Pamiętajcie - kiedy sięgniecie po "SNY MORFEUSZA" musicie mieć dużo czasu, bo gwarantuję, że nie przestaniecie czytać dopóki nie osiągniecie 416 strony...
Recenzja: www.recenzjezpazurem.pl, Diane Rose
(…) można zapanować nad czyimś ciałem, ale nie sercem!
Poprzednia książka K.N.Haner „Na szczycie” nie sprawiła, że pokochałam ją na zabój. Widziałam w niej debiut, wyjątkowy, ale jednak debiut, który miał swoje mankamenty. Obiecałam sobie jednak, że przeczytam kolejną książkę autorki. Dlaczego? Miałam okazję poznać fragmenty kolejnych książek i wierzyłam, że za każdym razem będzie lepiej. Czy miałam rację? :)
Cassandra Givens to dziewczyna, która w życiu zawodowym wie dokładnie co chce osiągnąć. Zna swoją wartość na rynku pracy i chociaż nie ma doświadczenia mierzy bardzo wysoko, a na drodze jej planom nie stanie nikt! Nawet szef jednej z największych firm Art Design&Beauty, który zupełnie ją olewa…
Morfeusz to mężczyzna, który bardzo często odwiedza pewien nocny klub w wiadomym celu. On po prostu rusza na łowy. Jest ucieleśnieniem marzeń sennych każdej kobiety - oczywiście tych pieprznych marzeń. Prawdziwy Bóg seksu, który dokładnie wie czego pragnie kobieta, nawet jeśli ona tego nie chce…
Kim po pracy jest Cassandra Givens?
Kim w życiu zawodowym jest Morfeusz?
Czy możecie sobie wyobrazić do czego doprowadzi spotkanie tej dwójki?
Szef choleryk, ja wariatka…
Ta współpraca na pewno wyjdzie nam obojgu bokiem.
K.N.Haner sama się prosi o to żeby ponownie wylądować na półce z literaturą zagraniczną. Zamiast zaserwować nam romans Krysi z warzywniaka ze Zdzisiem tramwajarzem ponownie sięga po bohaterów rodem z Hollywood. Oboje są piękni, zdolni i oczywiście jedna osoba jest bardzo, ale to bardzo bogata. Mają też coś dużego, w sumie dom mają duży i limuzynę, i gabinet, i na tym zakończmy…
Styl autorki naprawdę ewoluuje, a ona sama zdecydowanie uczy się na własnych błędach. W jej debiucie zabrakło opisów. Miałam wrażenie, że gdybym wycięła z „Na szczycie” sceny erotycznie, nie pozostałoby już nic. Tu jest zgoła odmiennie. Autorka prowadzi historię zręcznie i naturalnie. Seks jest wszechobecny, a jeśli chwilowo go nie ma występuje niezwykle intensywne napięcie seksualne, ale przecież o to chodzi w powieści erotycznej. Nie zmienia to jednak faktu, że w tej książce mamy fabułę, która ucieka od zwykłego schematu kobieta-szef-biuro-romans. Historia Casandry Givens i Morfeusza zdecydowanie ma drugie dno, które warto poznać. Cóż…może nie jestem obiektywna, ale ja uwielbiam mafię, o czym autorka doskonale wie. Jestem ciekawa jak dalej rozwinie ten wątek.
Szanuję ludzi, którzy nie marnują mojego czasu i ułatwiają mi pracę.
Cassandra Givens to całkiem ciekawa kreacja, chociaż zawiera w sobie mnóstwo sprzeczności. Autorka przedstawiła ją jako młodą kobietę, która chce zawojować rynek pracy, ciągle potrzebuje pieniędzy i wydaje się, że będzie szanować pracę. Tymczasem za wiele to ona się w tej historii nie napracowała, przynajmniej w temacie projektowania wnętrz. Jednocześnie to postać, która w życiu prywatnym ma spore problemy. Cały czas ciągnie się za nią nieprzyjemna przeszłość, rodzina nie udziela jej wsparcia, a związek z pewnym mężczyzną ją niszczy. Cass podejmuje czasem działania wręcz irracjonalne, ale ludzie różnie reagują na porażki, stres, niepowodzenia. Osobiście ją polubiłam. Nie udaje niewinnej, potrafi odpyskować i to wszystko wypada całkiem naturalnie.
Adam - Morfeusz.
Morfeusz - Adam.
Adam, a może Morfeusz?
Morfeusz, a może Adam?
Bardzo intrygująca kreacja. Oczywiście mamy tutaj Boga seksu z super ciałem, wyposażeniem, kontem, manią władzy i bla bla bla, ale to tyle ze schematu. Autorka stworzyła postać uwikłaną w dwa światy, które różnią się od siebie tak diametralnie, że zaczynamy wierzyć w rozdwojenie jaźni. Kiedy Adam jest Morfeuszem? A kiedy Morfeusz jest Adamem? Czym się od siebie różnią? W co są uwikłani? Nic więcej nie zdradzę!
- Lubię cię takiego… (…)
- A ja lubię, gdy jest tak jak w tym momencie.
- Czyli jak? (…)
- Ty mnie słuchasz, a ja się nie denerwuję
Mogłabym napisać, że bohaterowie są trochę rozchwiani emocjonalnie, ale skłamałabym. To cała historia jest jedną wielką niepewnością. Wydarzenia, uczucia, emocje, w tej książce, zmieniają się jak w kalejdoskopie. Autorka nie ma w planach oszczędzania swoich bohaterów, a już tym bardziej czytelników. Szukasz przewidywalnej historii? Odpuść sobie Sny Morfeusza! Tutaj nie ma miejsca na zgadywanki. Jest po prostu opowieść, którą czytasz z niesamowitą prędkością.
Nadal nie mogę napisać, że znam się na erotykach. Dopiero stawiam pierwsze kroki w tej literaturze, więc co oczywiste nie zgłębiłam nawet wszystkich klasyków tego gatunku. Mimo to, myślę, że wiem kiedy dobrze czyta mi się książkę, a kiedy nie. Sny Morfeusza czytało mi się całkiem dobrze. Historia Cass i Adama naprawdę mnie wciągnęła i jestem ciekawa co też autorka zaplanuje w kolejnym tomie.
- Zawsze dostajesz to, czego chcesz, prawda?
- Zawsze robię wszystko, by dostać to, czego chcę…
Miałam niedawno okazję zapytać K.N.Haner o Sny Morfeusza, pamiętacie co mi odpowiedziała?
Sny Morfeusza, to zupełnie inna historia niż miłość Seda i Reb. Schemat może wydawać się oklepany, bo to romans młodej dziewczyny z szefem, ale całe zaplecze, przeszłość bohaterów, ich sekrety, problemy i charaktery, to zupełna odmienność. Mamy tu Cassandrę, która nie jest takim niewiniątkiem jak Reb i ma swoje za uszami. Mamy też Adama (Morfeusza), o którym nie chcę zdradzać za wiele, ale to jeden z takich bohaterów, którego moje czytelniczki będą albo kochać albo nienawidzić. Ich relacja wywołana jest silną namiętnością, której oboje nie rozumieją – wiem, że to też już było, ale uwierzcie mi, że w tej powieści emocji nie zabraknie. Tłem historii jest mafia, którą stworzyłam na potrzeby książki. Jeśli to Was przekonuje, to zachęcam do tego, by przeczytać Sny Morfeusza.
Cóż mogę napisać? Autorka nie kłamała. Sny Morfeusza zmieniają oklepany schemat kobieta-szef-biuro-romans, w świetną historię z pieprzykiem. Czytając książkę płyniemy przez morze tajemnic, niedopowiedzeń i niepewności. Na przemian zalewają nas fale, które parzą nasze zmysły, by za chwilę zgasiły je kolejne lodowate fale, przeszywające nas do szpiku kości. Tym właśnie jest związek Cassandry i Adama, dlatego właśnie ta historia wyrywa się poza granice schematu, a autorka sprawia, że czytelnik sięgnie po kolejne jej książki, by ponownie poczuć ten sztorm emocji.
Recenzja: http://kobiecerecenzje365.blogspot.com/, Sylwia Stawska; 2016-06-08
Czy można wyśnić sobie kochanka idealnego? Czy jedna noc pełna namiętności potrafi wywrócić życie do góry nogami? Czy kiedykolwiek rozum może wygrać z pożądaniem? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszej powieści K.N. Haner pt.„Sny Morfeusza”. Zapraszam na przedpremierową recenzję.Cassandra Givens chce rozpocząć nowy, lepszy rozdział swojego życia i przeprowadza się do Miami. Praca, własne mieszkanie i może nawet związek – marzenia piękne, tylko czy się spełnią? Już pierwsza rozmowa kwalifikacyjna nie idzie po jej myśli, a właśnie z tą firmą Cass wiązała wielkie nadzieje. Wieczorem, by poprawić sobie humor wybiera się na kolację z kuzynką, jej chłopakiem oraz jego bratem. Dobrze zapowiadający się wieczór okazuje się totalną klapą, i Cass postanawia zostawić towarzystwo. Za sprawą „przypadku” spotyka młodego mężczyznę, który zwierza się jej, że jest poważnie chory. Nieznajomy proponuje dziewczynie wypad do tajemniczego klubu Mirrors, w którym seks nie jest tematem tabu, i dzieją się tam różne dziwne rzeczy. Podczas zabawy Cassandra wpada w ramiona tajemniczego Morfeusza, i postanawia spędzić z nim noc... Jakie jest jej zdziwienie, gdy na drugi dzień dostaje telefon, że dostała pracę swych marzeń, a jej szefem okazuje się nikt inny, jak Morfeusz vel Adam McKey. Zrządzenie losu, przeznaczenie, czy może nieziemskie przyciąganie?
Jeden wieczór, jedna noc, i życie tej dwójki zmieni się diametralnie...K.N. Haner to pseudonim polskiej autorki, która w 2015 roku zadebiutowała powieścią „Na szczycie” (moją ulubioną powieścią), która cieszy dużym uznaniem wśród czytelniczek literatury kobiecej. Prywatnie autorka jest osobą rodzinną, wesołą i otwartą. Uwielbia pisać, czytać i gotować. Kocha polskie morze i Mazury. Marzy jej się nurkowanie na rafie koralowej u wybrzeży Australii.A ja od siebie dodam, że to naprawdę wspaniała osoba i moja serdeczna przyjaciółka.Jak wspomniałam wyżej Kasia, czyli K.N. Haner to moja przyjaciółka. Możecie więc pomyśleć, że moja ocena jej najnowszej książki będzie nieobiektywna, ale zapewniam Was, że oceniając tę powieść nie patrzę przez pryzmat przyjaźni. Jestem po prostu zwykłym czytelnikiem, jakich wielu. A w tajemnicy powiem, że ciąży na mnie zadanie (uwielbiam być Menago Kasi) pierwszej weryfikacji jej tekstów, więc uwierzcie mi... potrafię być krytyczna.„Sny Morfeusza” to gorąca powieść erotyczna z której seks oraz namiętność wypływają lawinami. To powieść, która miejscami łapie za serce i nie chce puścić. To powieść pełna mrocznych sekretów oraz tajemnic. I na koniec... to powieść całkiem inna niż wszystko co powstało do tej pory. Zaraz pewnie ktoś powie... No, ale jak to? Przecież to już było. Szef i jego pracownica. I ja Wam odpowiem, że owszem było, ale nie w takiej formie, jak opisała to K.N. Haner. Główną esencją tej powieści nie jest relacja szef – pracownica. Ta historia ma swoje ciemne oblicze, które czai się w czeluściach mrocznego klubu Mirrors. To tam wszystko się zaczyna, a ludzie związani z klubem będą rzucać cień na przyszłości Cass i Adama. Bo nie można zapomnieć, że sam Adam ma dwie twarze, i jednej z nich zapewne żadna z nas nie chciałaby poznać. Więc śmiało mogę Was zapewnić, że K.N. Hanerzłamała wszelkie stereotypy powieści erotycznych, gdzie głównym bohaterem jest szef i jego pracownica.K.N. Haner nie boi się pisać o seksie, można by nawet rzec, że to znak rozpoznawczy każdej z jej powieści. Jednak o tej tematyce trzeba potrafić pisać, a w moim odczuciu Kasia potrafi robić to doskonale. Każda scena seksu w jej wykonaniu jest opisana z wyczuciem i nieprawdopodobnym smakiem. Wywołuje rumieńce i niekontrolowane dreszcze przyjemności (więc najlepiej czytać w samotności). Oczywiście „Sny Morfeusza” to nie tylko sam seks, to przepiękna historia o dwójce ludzi, którzy chcą być ze sobą wbrew wszystkiemu i wszystkim. Niestety tajemnice Adama nie będą im tego ułatwiać, a przyszłość tej dwójki będzie malować się w czarnych kolorach.Jeżeli chodzi o kreację bohaterów, to jest ona bardzo dobra. Zarówno ta fizyczna jak i psychologiczna. Bohaterowie budzą w nas wiele emocji, od współczucia, poprzez żal, a nawet niewyobrażalną irytację.Cassandra Givens to kobieta wyzwolona, na pewno nie niewinna, pyskata (co uważam za duży plus, gdyż sama taka jestem) i pełna sprzeczności. Nigdy nie pociągali jej źli mężczyźni... do czasu, aż poznała Morfeusza. Bardzo polubiłam tę bohaterkę, choć nie ukrywam, że jej decyzje czasami doprowadzały mnie do szewskiej pasji, a moja irytacja wręcz sięgała zenitu.Adam McKey to mężczyzna niesamowicie bogaty, nieziemsko przystojny, mający wszystko czego zapragnie, dominator oraz kontroler. Ale nie to jest najważniejsze w tej postaci. To mężczyzna, który ma dwie twarze – jedną jasną, drugą mroczną. To bohater niby dobry, niby zły. Raz się go kocha (wtedy zawsze miałam ochotę zamienić się miejscami z Cass), raz się nienawidzi i mamy chęć wyrwać mu serce ze wszystkimi wnętrznościami.Jeszcze chyba nigdy w żadnej czytanej książce nie spotkałam bohatera, który wywoływałby u mnie tak wiele sprzecznych emocji, ale ja to bardzo lubię. Lubię emocje, które wywołują we mnie bohaterowie, bo wtedy stają się mi bliżsi i lepiej rozumiem ich postępowanie.Kim tak naprawdę jest Adam McKey? Bezlitosnym oraz bezwzględnym członkiem popieprzonej mafii? Czy może namiętnym i uwodzicielskim kochankiem, który skradł serce Cass?Nie mogę nie wspomnieć o jednym z bohaterów drugoplanowych – czyli oTommym, chłopaku, który wszedł w życie Cass przez zupełny przypadek i obdarzył ją szczerym prawdziwym uczuciem. Wiedział jednak, że Cassandra widzi w nim przyjaciela i zgodził się nim zostać, bo przecież zrobiłby wszystko dla swojegoSŁONECZKA. Tommy to cudowna, pełna pozytywnej energii postać, która wnosi wiele do całej opowieści. Jestem przekonana, że polubicie go tak samo mocno jak ja.
Muszę oczywiście wypowiedzieć się także o warsztacie literackim autorki, który ewoluował o 1000% i ewoluuje przez cały czas. Powieść ta zawiera wspaniałe dialogi, które nieraz kipią humorem a innym razem wywołują fale wzruszeń. Cudowne i barwne opisy - nie tylko scen seksu (choć te są bardzo gorące). W tej powieści jest wszystko to, co powinna zawierać dobrze napisana wciągająca historia.K.N. Haner to mistrzyni dramatu i emocjonalnej rozpierduchy, którą serwuje nam z bezwzględną satysfakcją. Zawsze gdy akcja się uspokaja to następuje kolejneBUM, a my czytamy dalej, nie dowierzając, że to zdarzyło się naprawdę. Myślę, że autorka naprawdę czerpie satysfakcję z tego, że doprowadza nas w stany przedzawałowe ;) Może dobrym pomysłem byłoby umieszczenie na okładce informacji:"SNY MORFEUSZA" TO POWIEŚĆ, KTÓRĄ CZYTASZ NA WŁASNE RYZYKO. AUTORKA NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA STANY PRZEDZAWAŁOWE, PALPITACJE SERCA, DEPRESJE ORAZ ROZSTROJE NERWOWE.Bez tej notatki możesz się kochana nigdy nie wypłacić ;) (To do autorki)A tak na poważnie: "Sny Morfeusza" to powieść, która przeniesie Was w niebezpieczny oraz mroczny świat pełen tajemnic, sekretów, nieokiełznanej namiętności i dziwnej, a zarazem pięknej miłości.JESTEŚ JUŻ GOTOWA NA SPOTKANIE Z MORFEUSZEM I CASSANDRĄ? ONI NA CIEBIE CZEKAJĄ, BYŚ POZNAŁA ICH HISTORIĘ... HISTORIĘ, KTÓRA NIGDY NIE POWINNA SIĘ WYDARZYĆ!Gorąco polecam!!! Ty także musisz poznać tę historię!
Recenzja: lustrorzeczywistosci.pl,
Opowiem Wam o książce, która po raz kolejny namiesza w literackim światku i znów zbierze setki skrajnych opinii. Znajdą się czytelniczki, które pokochają Sny Morfeusza miłością nieskończoną, ale będą też takie, które nie pozostawią na książce suchej nitki.Po której jestem stronie? Dowiecie się czytając recenzję.
Po skończeniu Snów Morfeusza pomyślałam tylko jedno ? nie robi się czegoś takiego czytelnikowi! Wygląda na to, że K.N. Haner odczuwa przyjemność z nękania czytelniczek i zaskakująco dobrze jej to wychodzi :) Ostrzegam jednak, że książki autorki choć znajdą szerokie grono czytelniczek, nie trafią w gust każdego. Jeśli odważna erotyka i totalny brak pruderii Cię odstraszają, dla własnego komfortu psychicznego odpuść sobie lekturę.
Co w fabule piszczy? Cassandra Givens od zawsze nie ma szczęścia do facetów. Jej przelotne romanse za każdym razem kończą się złamanym sercem, a wybuchowy charakter, impulsywność oraz zgryźliwe poczucie humoru często wpędzają ją w kłopoty. Przeprowadzka do Miami otwiera nowy rozdział w jej życiu, a rozmowa kwalifikacyjna o pracę marzeń ma stać się drzwiami do lepszego jutra. Niestety, nic nie idzie po jej myśli, a poznanie Adama McKeya ? jej przyszłego szefa ? komplikuje wszystko jeszcze bardziej.
Początek tej znajomości staje się źródłem fascynującego romansu, ale i dużych kłopotów. Cassandra traci głowę dla demonicznego Morfeusza. Między tą dwójką wybucha namiętność, nad którą nie potrafią zapanować. Adam vel Morfeusz wciąga Cassandę do gry, której zasady są bardzo proste, ale narażają oboje na ogromne ryzyko. Jak potoczy się historia, która nigdy nie powinna się wydarzyć?
Dlaczego zakochujemy się w osobach kompletnie dla nas nieodpowiednich? Nigdy nie lubiłam tak zwanych złych chłopców, ale Adam nawet do tego typu facetów się nie zalicza. To nie jest zły chłopiec, to jest ktoś, od kogo powinnam się trzymać z daleka ? i doskonale o tym wiem. Wiem, ale nie potrafię tego zrobić.
Autorka w swojej najnowszej książce wykorzystała najlepsze kąski z literatury erotycznej, co w połączeniu z jej nieograniczoną (i nieokiełznaną) wyobraźnią dało piorunujący efekt. Ciekawie zbudowani bohaterowie i całkiem realistyczny, choć toksyczny związek wypadają barwnie na tle nijakich książek erotycznych od pewnego czasu zalewających rynek. K.N. Haner osiągnęła równowagę między odważną erotyką, a ilością wątków fabularnych. Sny Morfeusza to bowiem nie tylko seks i miłosne potyczki potyczki bohaterów, ale też ciekawie zaplanowana sensacyjna intryga okraszona tak modnymi ostatnio, mafijnymi wtrąceniami.
Cała historia wartko płynie dzięki temu, że autorka używa prostego, czasem nawet zbyt potocznego języka i buduje wiarygodne dialogi (w porównaniu do Na szczycie widać znaczny progres!), a akcja wciąga na tyle, że chce się czytać dalej. Naszpikowanie akcji maleńkimi epizodami było strzałem w dziesiątkę, ponieważ przygody bohaterki: zabawne, dramatyczne, czasem żenujące i romantyczne, sprawiają, że nie ma czasu na nudę.
Bohaterowie zostali dobrze, choć momentami niespójnie wykreowani. Trudno się z nimi identyfikować, zdarzały się również zgrzyty merytoryczne (dla przykładu: Cassandra teoretycznie jest mądra i zdolna, ale pracując dla Adama nie odróżnia podłogi od sufitu na rysunku technicznym i mimo, że z wyróżnieniem skończyła studia, trudno to zauważyć obserwując jej zachowanie). Jednak oceniając historię i kreację bohaterów w odniesieniu do większości erotyków dostępnych na rynku ? jest dobrze. Każda z postaci jest "jakaś" i na długo zapada w pamięć, budząc skrajne emocje, a o to przecież chodzi, prawda?
Nie zaskoczę Was, gdy napiszę, że moim ulubieńcem został Adam. Co prawda jestem daleka od tego, by ogłosić go bohaterem mojego życia, jednak fakt, że budzi tak sprzeczne uczucia, równie mocno wkurza jak i intryguje. Morfeusz zachowuje się jak socjopata z przerostem ego i czytelnik musi być cierpliwy, by dowiedzieć się dlaczego tak jest (a wyjaśnienie jest warte oczekiwania :)
Żeby nie było tak słodko (bo jeszcze pomyślicie, że omdlewam z zachwytu) powiem, że autorka nadal musi popracować nad głębią relacji, zwłaszcza między bohaterami niezwiązanymi uczuciem romantycznym (mam na myśli choćby Cass i Tommiego). Przeskakiwanie na kolejne etapy bliskości, czy to w związku, czy w przyjaźni, odbywa się zbyt szybko. Podobnie rzecz się ma z wydarzeniami dramatycznymi, Cass ekspresowo wychodzi z traumy (w normalnym życiu okupiłaby takie zachowanie co najmniej depresją). Nie zapomnijcie również, że Sny Morfeusza to opowieść skąpana w... seksie. Scen łóżkowych nie dałoby się zliczyć nawet na palcach dłoni wszystkich bohaterów powieści, tak więc spodziewajcie się pieprznym momentów na co drugiej stronie. Jestem przekonana, że znajdą się czytelniczki piszczące z zachwytu, jednak dla mnie to erotyczne przeładowanie było czasem męczące.
Niemniej jednak, cała historia zaintrygowała mnie na tyle, że czytałam niemal bez przerwy, do końca nie wiedząc do czego zmierza autorka i choć poziom irytacji sięgał zenitu, w efekcie zostałam nagrodzona za cierpliwość. Książka ta ma potencjał, by wywołać wiele osobistych wspomnień, zwłaszcza wśród czytelniczek, które za młodzieńczych lat prowadziły "intensywny" tryb życia. Możecie spodziewać się porywów serca, szczypty kontrowersji, mnóstwo pieprzu i niegrzecznych zabaw, a także całkiem niebanalnego głównego wątku fabularnego. Wielbicielkom gatunku, oraz wszystkim tym, którzy polubili Na szczycie, serdecznie polecam. Czepialskim natomiast zalecam ostrożność ;)
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.