Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów - moje życie w strefie śmierci
- Autor:
- Nimsdai Purja
- Promocja
- Promocja
- Promocja
- Wydawnictwo:
- Bezdroża
- Ocena:
-
- Stron:
- 360
- Czas nagrania:
- 10 godz. 36 min.
- Czyta:
- Roch Siemianowski
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępny format:
- Dostępne formaty:
-
PDF
ePub
Mobi
- Dostępny format:
- Audiobook mp3
Opis książki: Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów - moje życie w strefie śmierci
Czytaj fragment »Spojrzałem na wierzchołek. Wtargnęła chmura, a złowrogie dudnienie grzmotu rozeszło się echem po dolinie poniżej. Nie sposób było nie odczuwać respektu i podziwu dla skali tego, co rozpościerało się przede mną.
Wiedziałem, że bezcelowe jest ocenianie sił i słabości tej gigantycznej góry, ponieważ wznoszący się przede mną szczyt nie zamierzał oceniać mnie. Zamiast oceny była burza inspiracji. Gdybym zdołał wykorzystać ducha góry, by stać się odpornym na ból, stres i strach, nic nie mogłoby mnie zatrzymać. Wówczas zadałem pytanie.
Czy mogę? A może nie?
Zainspirowała mnie idea zdobycia w szalonym tempie wszystkich czternastu najwyższych szczytów świata. Miałem nadzieję wspiąć się na nepalskie imponujące wierzchołki Annapurny, Dhaulagiri, Kanczendzongi, Mount Everestu, Lhotse, Makalu i Manaslu, popędzić na Nanga Parbat, Gaszerbrumy I i II, K2, Broad Peak w Pakistanie, a na końcu zdobyć niepokojące ośmiotysięczniki Tybetu — Czo Oju i Sziszapangmę.
Ale dlaczego?
Te miejsca należą do najbardziej niegościnnych na naszej planecie, a wyzwanie, jakie przed sobą postawiłem, z założeniem, że zrealizuję je w mniej więcej pół roku, większości ludzi może się wydać szaleństwem. Mnie jednak zdawało się szansą na udowodnienie światu, że wszystko — cokolwiek — jest możliwe, gdy w plan angażuje się serce i umysł.
O autorze książki
NIRMAL „NIMS” PURJA MBE -
Urodził się w Nepalu. Służył w brygadzie Gurkhów i w Special Boat Service, elitarnej jednostce Brytyjskich Sił Zbrojnych. Zrezygnował z pracy w wojsku, by skoncentrować się na pasji wspinaczkowej i eksploracyjnej. Zdobył wszystkie czternaście szczytów Korony Himalajów i Karakorum w nieco ponad sześć miesięcy — pobił dotychczasowy rekord o przeszło siedem lat.
W styczniu 2021 roku wraz z dziewięcioma innymi Nepalczykami wspiął się na K2, ostatni z ośmiotysięczników niezdobyty zimą. Od sezonu 1987/1988 podejmowano wiele prób zdobycia szczytu, ale żadna z zimowych wypraw nie zakończyła się sukcesem. Nie tylko strome zbocza i ogólna ekspozycja sprawiają, że wspinaczka na K2 jest trudna technicznie, także pogoda bywa wielkim przeciwnikiem. Zimą szczytowe wiatry osiągają siłę huraganu, temperatura nieruchomego powietrza spada znacznie poniżej minus 65 stopni, niskie ciśnienie barometryczne oznacza jeszcze mniej tlenu ― margines błędu jest więc prawie zerowy, a jakakolwiek błędna decyzja może mieć katastrofalne skutki.
Oceny i opinie klientów: Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów - moje życie w strefie śmierci Nimsdai Purja (2) Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię. Użytkownik mógł otrzymać punkty za opublikowanie opinii uprawniające do uzyskania rabatu w ramach Programu Punktowego.
6.0
- 1 (0)
- 2 (0)
- 3 (0)
- 4 (0)
- 5 (0)
- 6 (2)
-
Opinia: Szczepan.sz, Opinia dodana: 2024-06-02
Człowiek z żelaza człowiek który zdobył 14 ośmiotyśięcznik ta książka to bestseler. Warto najpierw pszeczytać książkę a potem obeiżeć film..
-
Opinia: anonimowa, Opinia dodana: 2021-10-18
Super książka, niesamowity facet, zdobywca 14 najwyższych szczytów Ziemi w pół roku ! Minusem książki są błędy w tłumaczeniu, częste stosowanie rodzaju żeńskiego czasowników, zamiast męskiego.
Recenzje książki: Poza możliwe. Jeden żołnierz, czternaście szczytów - moje życie w strefie śmierci (9)
-
Recenzja: zaczytana_w_ogrodzie , Kupczak Sylwia
Nimsdai Purja "Poza możliwe" historia mężczyzny, która obiegła cały świat, stając się inspiracją dla wielu ludzi i zapisując się na stałe w historii himalaizmu. 14 najwyższych gór świata zdobytych w ciągu 189 dni. Skąd wziął się człowiek, który dokonał tego podboju? Nimsdai Purja urodził się 25 lipca 1983roku w wiosce o nazwie Dana leżącej w zachodnim Nepalu. Wioska leżąca na wysokości 1600 m. Najbliżej wioski z najwyższych gór świata stoi Dhaulagiri. Jako dziecko nigdy nie był w wysokich górach bo to wiązało się z ogromnymi kosztami, nie był od małego przystosowany do dużych wysokości ani nie urodził się w rakach jak niektórzy mogli by sądzić. Był zwykłym chłopcem, którego największym marzeniem było zostać żołnierzem Gurkha tak jak jego bracia i ojciec. Kształcił się w Chitwanie, dzięki wsparciu finansowemu braci. W 2003 roku stanął w szeregach Armii Brytyjskiej. 6 lat później dokonał czegoś czego żadnemu żołnierzowi Gurkha się nie udało, został żołnierzem sił specjalnych Special Boat Service. Odznaczała go niesamowita charyzma, determinacja w dążeniu do celu i umiejętności w panowaniu nad emocjami. W wojsku wypracowal doskonały balans między stroną psychiczną a fizyczną. Selekcje, egzaminy, treningi, biegi po nocach wszędzie chciał być najlepszy. Robił to dla siebie i dla armii, Chciał być powodem do dumy. Kiedy wpadł na pomysł by w rekordowo krótkim czasie zdobyć Koronę Himalajów i Karakorum wiedział, że musi poświęcić karierę komandosa w siłach SBS, ale i nadużyć zaufania żony bo co jeśli się nie uda? Bez pracy z ogromnymi długami i hipoteką pod zastaw domu. To nie mogło się nie udać. Projekt Possible ruszył, 14 szczytów w 7 miesięcy. Rok 2019 rokiem Nimsa! 29 października poddaje się ostatnia góra Shishapangma. To zwycięstwo nie tylko Nimsa, ale jak sam podkreśla całego zespołu. Chociaż sam nie jest Szerpą w pełni utożsamia się z tą ludnością. Chciał by świat usłyszał o ludziach którzy stoją za organizacją wypraw w najwyższe góry świata. Chciał by oczy świata skierowały sie na tych najmniej docenianych. Rekord pobity, oklasków i gratulacji nie było końca, ale Nims wiedział, że należy się coś jeszcze Szerpą i to on musi po to sięgnąć dla nich. Ostatnia góra,która nie została zdobyta zimą K2 czekała na Nepalskich wspinaczy. I tak 16 stycznia 2021 Nimsdai Purja stanął na szczycie z 10 innymi wspinaczami. Niesamowita historia. Człowiek który dokonał niemożliwego. Nie sposób było o nim nie usłyszeć. Przed przeczytaniem książki znałam jego poczynia, a przy zdobyciu K2 gdzie docierają do szczytu idąc ramię w ramię poprostu się popłakałam. Ci co śledza osiągnięcia w himalaizmie wiedzą jak ogromny był to krok, historia zapisywała się na naszych oczach. Książka warta przeczytania chociaż niektórzy marudzą na tłumaczenie 😉 Mi osobiście bardziej podobała się książka niż sam audiobook który miałam przyjemność wysłuchać. Miałam wrażenie, że przy audiobooku dużo ważnych informacji mi uciekło. Polecam!
-
Recenzja: 2601bookworm1989, Czarnecka Aleksandra
@nimsdai człowiek legenda, himalaista który w siedem miesięcy zdobył czternaście ośmiotysięczników, a rok temu w styczniu wraz z grupą Nepalczyków wspiął się na szczyt K2. Niesamowicie charyzmatyczna osobowość, wojownik dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, jego hart ducha, dążenie do wyznaczonego celu, sportowe zacięcie, walka o spełnianie marzeń i osiągnięcie zamierzonego celu jest godna owacji na stojąco. Wywodzący się z biednej rodziny, wręcz ubogiej rodziny. Człowiek z "nikąd" stał się bohaterem. Wzór do naśladowania. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego osoby, a książka którą napisał jest niesamowicie emocjonująca, wciągająca i arcyciekawa. Polecam serdecznie.
-
Recenzja: Cosdopoczytania, Lempach Anna
A dziś słowo o pewnej wspaniałości. Reedycja super książki, ma podstawie której powstał film na Netflixie. Przed Wami książka ociekająca pasją! Przygotujcie się na sporą dawkę emocji i wzruszeń. Nina Purja Mnie, urodził się w Nepalu. Zrezygnował w pracy w wojsku, by skoncentrować się na swej pasji. Zdobył wszystkie 14 szczytów Himalajów i Karakorum w nieco ponad sześć miesiecy- pobił tym sposobem rekord o przeszło siedem lat. W styczniu tego roku wspiął się na K2 - Ostatni ośmiotysięcznik nie zdobyty zimą. Jego wspomnienia poruszają i robią niesamowite wrażenie. Jest to książka o niezłomności charakteru, dążeniu do doskonalenia się, odwadze, zawziętości i ambicji. Książka opatrzona w niesamowite zdjęcia, które robią wrażenie. Z książki tak wyraziście bije pasja i głód doświadczeń, że nie sposób czytać jej bez emocji. Historia pisała się na naszych oczach, więc warto poznać fakty, o których będzie się mówiło kolejne dziesiątki lat... Polecam i to bardzo!
-
Recenzja: mom_and_two_boys_, Kołodziej Miętka Katarzyna
Świetna pozycja dla miłośników gór i wspinaczek - czyli tego co dla mnie tak nienamacalne 🏔🧭 To w pewnym sensie taki przrwodnik górski pisany oczami Nirmala Purja czyli zdobywcy czternastu szczytów Korony Himalajów i Karakorum a w styczniu tego roku wspiął się na K2😁👌 Książka czytana jednym tchem wciągającą niemiłosiernie - ja uwielbiam takie opowieści i czytam je z ogromnym podziwem bo wiem że nawet w 1% nie dałabym sama rady 😂🤭 Ładne ilustracje - ogromny plus za ich opis jeszcze bardziej zbliżają nas do górskiego klimatu ❄🗺⛰
-
Recenzja: zakaz_czytaania, Kouba Ania
"Poza możliwe" to tytuł, który powinien poznać każdy, który interesuje się literaturą górską i lubi biografie. Ta książka pokazuje jak okrutne, a zarazem piękne są góry. Opowieści niesamowitego człowieka, który już miał okazję pomachać na dzień dobry śmierci. Nie raz w czasie lektury otworzysz oczy, że zdumienia. Ale szczerze mega polecam tę pozycję. Nie raz jedyne słowa, jakie cisnęły mi się na usta w czasie lektury to było: łoł, ale jak ...? Inspirujący człowiek pokazujący, że granic nie ma a niepowodzenia są tylko motorem napędowym. Czytajcie, bo warto. Dodatkowo od 28 listopada na platformie Netflix będzie film "14 szczytów: Nie ma rzeczy niemożliwych" gdzie będzie przedstawiona historia Nimsdai Purja. Więc warto poznać książkę oraz dokument o jego osiągnięciach.
-
Recenzja: strangeerecenzuje, Klimek Paulina
W połowie stycznia niemalże cały świat śledził na bieżąco informacje płynące spod ostatniego ośmiotysięcznika niezdobytego zimą. Dziesięciu nepalskich himalaistów 16 stycznia 2021 roku o godzinie 13:00 (czasu polskiego) wspólnie stanęło na wierzchołka K2 (8611 m n.p.m.). Wśród nich znalazł się Nirmal Nims Purja, którego nazwisko w himalajskim świecie już wcześniej stało się sławne. W swojej książce Poza możliwe opowiada o niesamowitych rzeczach, które osiągał w strefie śmierci. Nirmal Purja dokonał w wysokich górach czegoś, co wszystkim wydawało się niemożliwe. Kiedy opowiadał o swoim projekcie Project Possible (14 najwyższych wierzchołków w 7 miesięcy), wielu pukało się w czoło, a nawet wyśmiewało jego wygórowane ambicje. Jak sam przyznaje: "- Dla mnie jednak niosło szansę udowodnienia światu, że wszystko - cokolwiek - było możliwe, gdy w plan angażowało się serce i umysł". Nims wspiął się na czternaście najwyższych gór świata w sześć miesięcy i sześć dni, przy okazji pobijając kilka rekordów: najszybsze wejście na Mount Everest, Lhotse i Makalu (czterdzieści osiem godzin i trzydzieści minut), najszybsze zdobycie pięciu najwyższych gór świata (siedemdziesiąt dni), najszybsze wspięcie się na wszystkie ośmiotysięczniki Pakistanu (dwadzieścia trzy dni) oraz największa ilość ośmiotysięczników (sześć) zdobytych w czasie jednej pory roku i pojedynczego sezonu wspinaczkowego (trzydzieści jeden dni). "Poza możliwe" zaczyna się historią i dzieciństwem Nirmala. Co ważne, autor nie skupia się na opisaniu całego swojego dotychczasowego życia, szczegółowo opisując każdy rok. Nims przede wszystkim skupia się na sytuacjach, które bezpośrednio wpłynęły na to, jakim stał się człowiekiem. Dlatego kilka rozdziałów poświęconych zostało przygotowaniom, a później służbie w brygadzie Gurkhów i elitarnej jednostce Brytyjskich Sił Zbrojnych. To właśnie ten etap w jego życiu sprawił, że nie można było mówić o niemożliwym w górach. Nirmala można poznać jako nieustępliwego, niemalże niezniszczalnego człowieka, który, zamiast zamartwiać się jakąś przeciwnością losu, obmyśla alternatywny plan. Mimo jego twardości, dzięki tej historii, odbieram go również jako bardzo ciepłego i dobrego człowieka, który mimo obranych celów nie zapomina o zespole, a nawet o innych, nieznanych mu, ludziach. Na wielu ośmiotysięcznikach Nims zatroszczył się o napotkane po drodze osoby, które pozostawione same sobie nie były w stanie zejść z góry, czekając na śmierć. Ryzykując własnym życiem, życiem swojego zespołu i niepowodzeniem swojej misji, przeprowadził kilka akcji ratunkowych, a nawet pomógł rozładować słynną już kolejkę na szczyt Mount Everestu. Mimo że każdy, kto postanawia wspinać się w strefie śmierci liczy się z tym, że ze szczytu może nie wrócić, a na takich wysokościach każdy walczy tylko o własne życie, postawa Nirmala jest imponująca: tak jak wielu innych przed nim, mógł ominąć potrzebujących pomocy i ratować jedynie siebie, a jednak podjął ten trud. Za spory plus tej książki uważam sposób opisywania poszczególnych zdobyć. Nie znajdziecie tutaj przydługich opisów każdego kroku po ścianie, każdego gotowania wody czy siedzenia w namiocie i czekania na dobrą pogodę. Nims skupia się na najważniejszych fragmentach każdej wspinaczki: wspomniane już akcje ratunkowe, ale także chwile zwątpienia, schodzące lawiny czy niebezpiecznie upadki. Dzięki temu przez książkę się płynie i można odczuć emocje, które towarzyszyły mu podczas zdobywania każdego szczytu. Zarówno sama osoba Nirmala Purja, jak i jego dokonania są niesamowicie inspirujące. Starając się o pozwolenia na wspinaczkę na Sziszapangmę (władze zamknęły ją całkowicie na cały 2019 rok, przez co powodzenie misji Purja wisiało na włosku) Nims w rozmowie z byłym premierem Nepalu przyznał: "- Chciałbym też, by była to historia inspirująca pokolenia ludzi, bez względu na to skąd pochodzą. To jest przedsięwzięcie dla ludzkości (…) Ludzie śmiali się ze mnie i żartowali, ale ja nadal jestem silny". Według mnie, udało mu się to. Jeżeli ktoś szuka wymówki, zawsze ją znajdzie, natomiast jeżeli ktoś chce coś osiągnąć, historia Nimsa pokazuje, że nawet jeżeli nikt w nas nie wierzy, a ludzie wyśmiewają, wiara we własne powodzenie i nieustępliwość zaprowadzą nas na szczyt - dosłownie i w przenośni. Duże uznanie należy się także tłumaczowi polskiego wydania, który wyjaśnił wszystkie górskie sformułowania, więc jeżeli ktoś nigdy nie miał do czynienia ze wspinaczką bądź literaturą górską, spokojnie odnajdzie wytłumaczenie wszystkich niejasności. Dzięki temu ta książka może okazać się dobrą na pierwsze spotkanie z tego typu literaturą. Jedyna rzecz, do której mogłabym się przyczepić (chociaż nie ma to wpływu na ogólną ocenę książki, a jest to też subiektywny wybór autora) to mała ilość zdjęć. Przyznam, że uwielbiam oglądać wszelkie obrazki ze szczytów czy imponującej wspinaczki stromymi zboczami gór, dlatego chętnie obejrzałabym więcej! Nirmal Nims Purja to taka osoba, której historię i motywacje warto poznać. Wielu zarzuca mu, że wspinał się z butlą z tlenem (czego nie uważa się za czystą formę wspinaczki), ale on miał własną filozofię i nieprzerwanie się jej trzymał, w końcu: Nikt nie mógł narzucać mi dlaczego i jak wspinałem się w górach, całkiem podobnie, jak nie miał prawa narzucać tego innym. Podziwiam jego wytrwałość w dążeniu do celów, w utrzymaniu postanowień, w odcięciu się od komentarzy nie zawsze przyjaznego środowiska himalaistów. Bardzo łatwo znaleźć w Poza możliwe inspirację i poczuć przysłowiowego kopa do działania. Przeczytajcie, a nie pożałujecie!
-
Recenzja: kinga_psy_i_ksiazka, Kulig Kinga
Pozostając w górskich klimatach, przedstawiam Wam kolejna super książce o tej tematyce i kolejną o czymś nowym, a nie w kółko wałkowanie tego samego do znudzenia. Ta książka to kolejny powiew świeżości i nowości. To coś o czym jeszcze nie czytałam i z wielką przyjemnością sięgnęłam po historie tego niezwykłego człowieka, który ma dopiero 38 lat i jeszcze sporo przed nim. Nirmal Purja, nepalski wspinacz, który zdobył koronę Himalajów i Karakorum w rekordowo szybkim czasie 189 dni. Jest również zdobywcą K2 zimą. Dla swojej pasji zrezygnował z pracy w wojsku. Książka bardzo ładnie wydana, są zdjęcia, ale przede wszystkim to historia młodego mężczyzny, który z pasją i zacięciem dąży do celu. Zawsze jestem pod wrażeniem czytając takie książki, jak człowiek potrafi wiele poświęcić i ile ma samozaparcia, by osiągnąć to co sobie zamarzył. Nirmal postanowił zrealizować swój plan Project Possibile i zdobyć wszystkie ośmiotysięczniki , osiągnął to bardzo szybko, pobijając tym samym rekord Guinnessa. Książka pokazuje, że jeśli czegoś bardzo się chce, to można to mieć. Ja czekam czym jeszcze zaskoczy nas ten młody Nepalczyk. Książkę oczywiście bardzo polecam.
-
Recenzja: Cosdopoczytania, Lempach Anna
Nina Purja Mnie, urodził się w Nepalu. Zrezygnował w pracy w wojsku, by skoncentrować się na swej pasji. Zdobył wszystkie 14 szczytów Himalajów i Karakorum w nieco ponad sześć miesiecy- pobił tym sposobem rekord o przeszło siedem lat. W styczniu tego roku wspiął się na K2 - Ostatni ośmiotysięcznik nie zdobyty zimą. Jego wspomnienia poruszają i robią niesamowite wrażenie. Jest to książka o niezłomności charakteru, dążeniu do doskonalenia się, odwadze, zawziętości i ambicji. Książka opatrzona w niesamowite zdjęcia, które robią wrażenie. Z książki tak wyraziście bije pasja i głód doświadczeń, że nie sposób czytać jej bez emocji. Historia pisała się na naszych oczach, więc warto poznać fakty, o których będzie się mówiło kolejne dziesiątki lat... Przeczytajcie ją koniecznie! Wydawnictwo cechuje doskonała jakość wykonania książek, uwielbiam ich książki.
-
Recenzja: GLOBTROTER INFO, Cezary Rudziński
To był największy wyczyn, prawdziwy szok, w dotychczasowej historii himalaizmu: zdobycie przez nepalskiego Gurkha Nirmala Purii w 2019 roku wszystkich 14 najwyższych szczytów ziemi, „ośmiotysięczników”, czyli wyższych niż 8 tys. m n.p.m., położonych w 3 krajach: Nepalu, Pakistanie i Tybecie, w ciągu 6 miesięcy i 6 dni. A, niejako przy okazji, pobicie czterech innych rekordów świata w Himalajach. Dla porównania: wcześniejszemu rekordziście, w 2013 r., Koreańczykowi Kim Chang-ho, zajęło to 7 lat, 10 miesięcy i 7 dni. A jego poprzednikowi, naszemu rodakowi Jerzemu Kukuczce, w 1987 roku, który jako drugi człowiek na świecie po Reinholdzie Messnerze (w 1986 r.) zdobył „Koronę Himalajów”, niewiele dłużej: też 7 lat, ale 11 miesięcy i 14 dni. Nirmal Puria nie tylko ustanowił nowy rekord, ale poprzednie wręcz zdeklasował. I nie zmienią tego zastrzeżenia himalajskich purystów, że w „strefach śmierci”, powyżej 8 tys. m n.p.m. korzystał z tlenu. Osiągnął coś niewyobrażalnego, sięgnął „Poza możliwe”, jak zatytułował książkę, w której opisał ten wyczyn i drogę do niego, wydaną właśnie w polskim przekładzie przez Bezdroża. A jak rozpocząłem jej czytanie, to nie byłem w stanie go przerwać na dłużej, niż krótkie chwile na obiad i kolację. Zapisując równocześnie, na potrzeby recenzji, grubo ponad 20 stron notatek. Lektura tej książki nie tylko wciąga jej treścią, ale i tym, że napisana została znakomicie, żywym, miejscami trochę brutalnym i odbiegającym od konwenansów, żołnierskim językiem. Bez powtarzających się w wielu innych relacjach himalaistów szczegółowych opisów pogody, trudności wspinaczkowych, czy wrażeń. Oczywiście nie brak ich i w tej książce. Ale stanowią tylko niezbędne informacje, czy uszczegółowienie najważniejszych wydarzeń z realizacji projektu „PP” – Project Possibile – Projekt Możliwe. Określony na stronach jednej z wielu firm, do których zwrócił się z prośbą o wsparcie w jego realizacji, bo przecież wymagał on ogromnych nakładów, jako pomysł podobny do „dopłynięcia na Księżyc”. Opis, jak udało się go jednak zrealizować, i to w czasie nawet krótszym, niż zakładał pomysłodawca a zarazem autor książki, rozpoczyna się jak w filmach i zasad, którymi kierował się w nich, Alfred Hitchcock: najpierw trzęsienie ziemi, a potem już tylko wzrost napięcia. W przypadku „Poza możliwe” od sceny spadania autora, po zdobyciu szczytu Nanga Parbat, w śnieżycy, w przepaść, z nieudanymi próbami zatrzymania się przy pomocy wbijanego w śnieg czekana. I uratowania dzięki chwyceniu liny poręczówki na pokonanej niżej trasie wspinaczki w górę. Mrożących w żyłach krew scen zmagania się z górami, mrozem, śniegiem, wichurami, czy ginących wspinaczy, w tej książce nie brakuje, chociaż nie one dominują. Podobnie jak ciekawie opisanych i różniących się od siebie relacji ze zdobywania kolejnych szczytów w tym niesamowitym górskim maratonie. Ale sporo jest również o wcześniejszym życiu autora urodzonego w 1983 r. w biednej nepalskiej rodzinie u podnóża wysokich gór. Jego nauce, od 5 roku życia, w szkole z językiem angielskim, dzięki pomocy i przysyłaniu na ten cel przez dwu znacznie starszych braci części ich żołnierskiego żołdu otrzymywanego za służbę w elitarnym oddziale Ghurków JKM Elżbiety II w Wielkiej Brytanii. I nieustannego pokonywania trudności: przetrwania wśród prześladujących go szkolnych łobuzów do czasu, gdy ogromnym wysiłkiem i morderczymi ćwiczeniami nie był w stanie skutecznie im się przeciwstawiać. A także stawianie sobie coraz ambitniejszych celów. Dostania się do oddziału Ghurków – Queens Gurkha Engineers, a później do najbardziej elitarnej brytyjskiej jednostki wojskowej sił specjalnych, SBS (Special Boat Sernice), szkolonej do wykonywania zadań w najtrudniejszych warunkach klimatycznych i na przekraczających możliwości zwykłych żołnierzy wysokościach. Opisy przygotowywania się do kursów eliminacyjnych dla kandydatów do tych jednostek, które przechodzi zaledwie kilku na stu chętnych, należą też do szalenie ciekawych i „mocnych” w książce poświęconej osiągnięciom w himalaizmie. To była dla niego także trudna szkoła opanowywania emocji w sytuacjach stresowych. Mimo niewątpliwych predyspozycji fizycznych i psychicznych autora, nie mógłby nawet marzyć o przyszłych niezwykłych osiągnięciach bez poprzedzających je lat ciężkiej służby wojskowej, także w Afganistanie, gdzie był m.in. saperem, łowił Talibów i został ranny, na szczęście snajper nie trafił. A predyspozycje do wysokogórskich wspinaczek miał niebywałe. Szybko – pisze w jednym miejscu – stałem się bestią dużych wysokości. Bo konieczne zatrzymywanie się w trakcie wspinaczki, aby uspokoić oddech, robił co 70 kroków, gdy inni musieli co 4-5. Posiadał imponujące zdolności do regeneracji organizmu. Walcząc o miejsce w elitarnych jednostkach brytyjskich musiał np. przebiegać 5 km z 30 kilogramowym koszem piasku na głowie w czasie poniżej 48 minut. W piekielnym reżymie treningowym, jak pisze, codziennie po służbie w okresie przygotowawczym do selekcji, dodatkowo robił sobie 70 milowe (ponad 100 km) „sesje rowerowe” w siłowni. Przepływał wiele kilometrów, bo jako chłopak z terenów górskich nie był oswojony z wodą. A znakomite w niej wyniki były jednym z warunków kwalifikacyjnych. Nocami ćwiczył na długich trasach z obciążeniem 75 funtów (ok. 34 kg), a w weekendy odbywał wielokilometrowe biegi. Koledzy z jednostki Ghurków, do której też przyjmowano najlepszych po morderczej selekcji, uważali, ż dostanie się do SBS przekracza jego możliwości. Udowodnił, że nie mieli racji. Przeszedł 6 miesięczną selekcję, m.in. marsze na czas 30 km i finałowy 60 km z ciężkim plecakiem, bronią i wodą. Gdy podczas kontroli przed wymarszem na ten ostatni sprawdzian okazało się, że zapomniał o plastikowej nakrętce na butelkę z wodą, za karę dołożono mu do plecaka ciężki kamień. Na mecie był pierwszy… Później, jako horror, określił żołnierską zaprawę do działań w dżungli w lasach deszczowych. Zaowocowała ona później podczas wspinaczek w Himalajach. Rozpoczął je, stawiając sobie kolejce cele do osiągnięcia, jako „późno początkujący”. Ale uczył się początkowo od znakomitego nepalskiego himalaisty, kilkakrotnego zdobywcy Mount Everestu, Dorj Khatri’ego. Zaczął od szczytu Lobuche East, z którego zobaczył Mount Everest, pobliski szczyt Lhotse oraz Makalu. I postanowił je zdobyć. Gdy z okazji 20-lecia oddziałów Ghurków w armii brytyjskiej postanowiono zorganizować misję G200E – ich wejście na najwyższy szczyt świata, zgłosił się do niej. Pragnąc zwiększyć swoje szanse, skończył wojskowy kurs walki w skrajnie niskich temperaturach i w górach. Przy temperaturze minus 50ºC wspiął się na Denali (6190 m n.p.m.), najwyższy szczyt USA zaliczany do Korony Ziemi. Później, w Himalajach, w 2014 r. wszedł na swój pierwszy ośmiotysięcznik, Dhaulagiri, uważany za najgroźniejszy ze względu na głęboki śnieżny puch, lawiny, strome stoki i liczne wypadki. Do czasu jego wejścia góra ta pochłonęła ponad 80 wspinaczy. Na wyprawy górskie chodził w czasie wolnym od walk w Afganistanie. Z kolegą z jednostki m.in. dotarł do obozu bazowego pod Dhaulagiri, w którym od miesiąca aklimatyzowała się duża grupa wspinaczy. Nie mogli ujawnić, kim są, w obozie potraktowano ich jako „nieuświadomionych turystów”, którym zachciało się trekkingu. Kolega nie wytrzymał kondycyjnie krótkiej aklimatyzacji, Nirmal dołączył do wyprawy szczytowej, odegrał istotną rolę w przecieraniu jej i szlaku stanął na szczycie jako pierwszy żołnierz sił specjalnych w służbie czynnej, ale długo nie mógł tego ujawnić. To tylko przykłady z początków „himalaizmu” Nirmala Purii. Wejść na najwyższe szczyty zaliczył sporo, w imponującym tempie, ale trudno o nich pisać szczegółowo w recenzji. A niemal w każdym były bardzo trudne czy niezwykłe momenty. Poczynając od wspomnianego oficjalnego brytyjskiego programu G200E przesuniętego na rok 2017 po tragicznym trzęsieniu ziemi o sile 8,1 w skali Richtera, które wywołało lawinę i spowodowało w Everest Base Camp śmierć 22 ludzi, chociaż nie przebywających tam na treningu Ghurków. Nirmal uczestniczył tam w realizacji tego projektu jako instruktor. I stawiając liny poręczowe (wraz z pomocnikiem, Szerpą, 2400 metrów !!!) na wejście szczytowe, po raz drugi stanął na Mount Everest. Podobnie mnóstwo interesującego było w stopniowym rodzeniu się i rozszerzaniu jego planów bicia górskich rekordów i ich zrealizowania z sukcesem. Zajmuje to sporą część objętości ksiązki, ale o tym po prostu trzeba, i warto!, przeczytać samemu. Wspomnę tylko, że ich realizacja odbywała się w trzech krajach, poza Nepalem również w Pakistanie, na terenach częściowo penetrowanych przez Talibów. A żołnierz brytyjskich sił specjalnych, które z nimi walczyły w Afganistanie, nawet były, mógł stać się łakomym kąskiem. Także dla porywaczy dla okupu, gdyż realizując etap pakistański był już dosyć znany, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Dlatego zachowywano tam szczególne środki ostrożności i działano najszybciej, jak to było możliwe. Natomiast zgoda na wejście na szczyt Siszapangma w Tybecie, zamkniętym w 2019 roku, do ostatniej chwili blokowana była przez władze chińskie. Dlatego wspinaczki na oba tamtejsze szczyty, także Czo Oju, odbyło się na dwie raty. A o tym, jak przełamany został opór urzędników Państwa Środka, warto samemu przeczytać w książce. Ujawnię tylko, że chyba znacznie w tym pomogło, filmowane i nagrywane, a następnie odtwarzane, wystąpienie Nirmala na temat konieczności działań w Himalajach w ochronie środowiska, na zdobytym właśnie szczycie Manaslu. Nie mogę jednak chociażby nie wspomnieć także o kilku innych, ważnych wątkach tej fascynującej książki. Trosce, i jednym z celów wypraw Nepalczyka, o Szerpów noszących bagaże, ładunki i obsługujących wspinaczy, odgrywających ogromną rolę ich sukcesach. Ale niedocenianych, nie tylko finansowo i lekceważonych. Znane są nazwiska tych, którzy osiągnęli szczyty. Ale już nie imiona tych, dzięki pomocy których stało się to możliwe.. Pomysłodawca i realizator programu PP – Project Possibile pokazał ich rolę, zwłaszcza na przykładzie tych, których dobierał sobie jako współtowarzyszy wypraw. Bo przecież samotne były niemożliwe. Zapraszał, przedtem sprawdzając ich kwalifikacje, już doświadczonych, ale nie znających jeszcze większości szczytów, na które mieli się wspinać. A ich zdobycie podnosiło im kwalifikacje oraz szanse na wyższe zarobki. „Chciałem, napisał, by dołączały osoby, które wspinały się z powodu swojej pasji, a nie tylko dla pieniędzy czy chwały”. Z czasem stworzył niewielką, jak ją nazywa, „jednostkę specjalną wysokogórskiego alpinizmu”. Po rezygnacji ze służby wojskowej i należnej mu, gdyby przesłużył jeszcze kilka lat, wysokiej emerytury, gdyż pozostając w czynnej nie byłby w stanie zrealizować swojej idei pobicia rekordu czasu wejścia na wszystkie najwyższe himalajskie szczyty, a także nagłośnieniu dzięki temu problemu Szerpów oraz, jeszcze ważniejszego, sytuacji ekologicznej Himalajów, założył w nepalskiej ojczyźnie (jest też obywatelem brytyjskim) agencję organizującą komercyjne wyprawy w góry, w której ci najlepsi znajdowali pracę. Zacytuję fragment: „Project Possibile” był moim sposobem na wprowadzenie Szerpów w świat jupiterów, ponieważ zbyt długo ich heroiczna praca była pogardzana przez branżę wspinaczkową”. Przedstawił też, krótko, w innym miejscu książki, historię oddziałów Ghurków, do których też należał, w służbie brytyjskiej. Kolejny wątek, to początkowe lekceważenie, wręcz ośmieszanie, jego pomysłu PP jako „księżycowego”. Gdy jednak udawało mu się realizować poszczególne wejścia i etapy, podkreślanie, także przez cenionych himalaistów, że w strefach śmierci korzysta z tlenu z butli. Odpowiedział im: „Nie narzekałem, że ktoś spośród tych samych krytyków szedł po moich śladach (a wymagało to, dodam, nierzadko, torowania własnymi ciałami drogi przez metrowe i wyższe zaspy na setkach metrów), albo by liny, które ja założyłem, wykorzystać podczas swojego ataku szczytowego godziny po moim dotarciu do wierzchołka”. Wspinaczom, zwłaszcza zagranicznym, wystawił zresztą, przynajmniej częściowo, niepochlebną opinię. Przede wszystkim zarzucił egoizm i nie udzielania pomocy innym, gdy było to możliwe i mogło uratować życie. Z przejęciem czytałem relacje z ratowania przez Nirmala na trasach podczas schodzenia ze zdobytych szczytów wspinaczy, którzy nie byli już w stanie nie tylko iść w górę, ale nawet zawrócić w dół. Wzywanie przez radio pomocy, w pierwszym rzędzie grupy, do której należał taki, lub taka, nieszczęśnik, także porzucony przez Szerpę, którego obowiązkiem było troszczenie się o powierzonego mu wspinacza, kończyło się niekiedy parokrotnymi zapewnieniami „pomoc już ruszyła”. Co demobilizowało oczekującego jej człowieka nie mającego już czym oddychać, z chorobą wysokościową czy ślepotą śnieżną. Chociaż w obozie nie podejmowano żadnych działań, i ludzie ci umierali. O samolubstwie wielu himalaistów, niekiedy znanych, stosujących zasadę: liczę się tylko ja, czytałem również wcześniej w innych relacjach z wypraw na tamtejsze szczyty. To prawda, że warunki w Himalajach bywają ekstremalne. W tamte góry wybierają się także osoby absolutnie do tego nieprzygotowani, płacąc za to duże pieniądze. Ale trudno nie piętnować ludzi, którzy w sytuacjach, gdy są w stanie pomóc uratować życie innym, nie kiwają nawet przysłowiowym palcem. Nie mówiąc już o firmach ubezpieczeniowych i niektórych organizatorach wypraw, dla których najważniejsze są koszty. Uratowanie przez Nirmala koreańskiego wspinacza dr China i indyjskiej himalaistki Seeny oraz podjęte przez niego, nie zawsze zakończone sukcesem, próby ocalenia życia innych, odbiły się głośnym echem nie tylko w mediach społecznościowych. Ale czy na tym się nie skończy? Związany z tym jest, przynajmniej pośrednio, podniesiony przez autora książki i będący jednym z celów jego wypraw, problem ochrony środowiska w Himalajach, gwałtownego topnienia lodowców, nieprawdopodobnego zanieczyszczania gór przez wyprawy. A także nadmiernego zatłoczenia Mount Everestu. Sporo szumu, nie tylko w Nepalu, zrobiło robione przez niego i opublikowane zdjęcie grupy około 150 wspinaczy skupionych w jednym miejscu, trzymających się liny poręczowej, przy czym część z nich usiłowała iść w górę, a inni już schodzili z Mount Everestu. Natrafił na nią w trakcie schodzenia po raz trzeci z tej góry. I zmuszony został, aby rozładować ten korek, do „dyrygowanie ruchem” przez dwie godziny, chociaż psuło to jego plany. Ale zacietrzewienie tam było tak wielkie, że nikt nie chciał ustąpić. I tylko zdecydowany były żołnierz poradził z tym sobie. Niechętni mu, w tym również przedstawiciele konkurencyjnych agencji wspinaczkowych, donosili władzom, że „szkaluje kraj”, chociaż podobne zdjęcia publikowano już wcześniej. Ale on chciał je sprzedać na pokrywanie kosztów realizacji projektu. Został zaproszony na rozmowę „na wysokim szczeblu” w stołecznym Katmandu, podczas której przedstawił swój pogląd, jak można rozwiązać ten problem na najwyższej górze świata. M.in. proponując wydawanie zezwoleń tylko tym, którzy już udowodnili, że potrafią się wspinać w wysokich górach. I udokumentują, że zdobyli już wcześniej niższe szczyty oraz przynajmniej jeden inny 8-tysięcznik. Skończyło się na wprowadzeniu wymogu wcześniejszego zdobycia w Nepalu przynamniej szczytu powyżej 6,5 tys. metrów. Dobre i to na początek. A przy okazji: czy nie trzeba nareszcie wprowadzić ograniczeń ruchu w naszych Tatrach? Zwłaszcza na absurdalnie zatłoczonym w sezonie Giewoncie, czy trudniejszej od niego do przejścia Orlej Perci?. Na które pchają się też ludzie absolutnie do tego nieprzygotowani, bez elementarnej wiedzy i umiejętności poruszania się w takich górach oraz odpowiedniej odzieży i obuwia. Może, poza limitem wieku wykluczającym dzieci, wprowadzić wymóg udokumentowania przynajmniej jakiej–takiej znajomości gór, np. posiadaniem brązowej, a w przypadku Orlej Perci srebrnej odznaki GOT? Książka Nirmala Purii jest nie tylko ciekawą i dobrze napisaną relacją z realizacji przez niego nieprawdopodobnego wręcz pomysłu zdobycia w tak krótkim czasie wszystkich najwyższych szczytów górskich naszego globu. A przy okazji informacji o jego dotychczasowym życiu, w tym trudnej służbie wojskowej, na ile mógł o niej napisać przy obowiązującej go nadal tajemnicy. Pokazuje też dylematy człowieka, który coś chce osiągnąć i drogi oraz sposoby, dzięki którym mu się to udaje. Najważniejsze z nich wypunktował w Załączniku 1: „Lekcje ze strefy śmierci”. Porusza jednak również inne ważne, warte dyskusji problemy. M. in. jak ratować środowisko naturalne nie tylko w Himalajach? W jaki sposób poprawiać byt rdzennych mieszkańców, rozwijając w ich krajach zrównoważoną turystykę? I kilka innych. Jest to książka nie tylko dla miłośników gór, ale także ludzi myślących i troszczących się o przyszłość naszej planety i własne, najbliższe otoczenie. Chcących dowiedzieć się, jak inni pokonują trudności i wyznaczają sobie cele, nawet pozornie poza zasięgiem możliwości ich realizacji. Bo to także przyświecało Nepalczykowi, gdy pisał tę książkę. Naprawdę wartą przeczytania i dyskusji!
Szczegóły książki
- Dane producenta
- » Dane producenta:
- Tłumaczenie:
- Radek Kucharski
- ISBN Książki drukowanej :
- 978-83-832-2788-7, 9788383227887
- Data wydania książki drukowanej:
- 2021-12-15
- ISBN Ebooka :
- 978-83-832-2789-4, 9788383227894
- Data wydania ebooka:
- 2021-12-15 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami [email protected].
- ISBN Audiobooka:
- 978-83-832-2790-0, 9788383227900
- Data wydania audiobooka:
- 2021-09-27 Data wydania audiobooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami [email protected].
- Format:
- 140x208
- Numer z katalogu:
- 194073
- Rozmiar pliku Pdf:
- 3.6MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 25.7MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 45.9MB
- Rozmiar pliku mp3:
- 522.4MB
Helion SA
ul. Kościuszki 1C
41-100 Gliwice
e-mail: [email protected]