Spis treści książki
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.
5.7/6 Opinie: 7
ePub
Mobi
Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią.
Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie - człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie.
Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim.
Meghan March - pochodzi z Michigan. Od najmłodszych lat uwielbia czytać i nigdy nie wyrosła z tej pasji. Kiedyś pracowała jako poważna prawniczką korporacyjna, obecnie jej światem są wciąż pasjonujące opowieści, kręte fabuły i pełne zwrotów akcji romanse. Pisarka w wolnych chwilach czyta, strzela do celu, wzdycha do szybkich samochodów albo bawi się ze swoimi szalonymi psiakami. Odwiedź stronę autorki: meghanmarch.pl.
5.7
6
Oj tak polecam
6
Imperium grzechu stanowi wisienkę na torcie pełną niespodzianek. U pisarki możemy liczyć na pełen namiętności pojedynek ? którzy nie raz rozbawi, zatrwoży, rozczuli? czy oczywiście zirytuje czytelnika ? swoim pokazem władzy. Zapewniam, że romans pisarki przepełniony jest mrocznym światem przestępczym, ukrywającym ogniste namiętności swoich bohaterów.? W tej opowieści prawdziwy diabeł okazuje oddanie i lojalność wobec swojej królowej.
6
Genialna!
6
Super ksiazka polecam
6
Imperium Grzechu to trzeci tom trylogii Mount Meghan March To kolejna i ostatnia część tej historii opowiadająca o władzy, miłości, pożądaniu, niebezpieczeństwie i dramatycznych wydarzeniach które zaistniały w życiu Keiri gdy Mount za pragnął jej tylko dla siebie. Keira do tej pory nienawidziła Mounta z całego serca, mimo że jej ciało pragnęło tylko jego i się buntowało. A teraz po zamachu w którym o mało oboje nie zginęli, uzmysłowiło Keirze jak bardzo kocha tego diabła i nawet jest w stanie zabić każdego by go obronić. I zaczyna odnajdować się w roli królowej Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej pierdolonej szachownicy. Mountowi w końcu udaje się zdobyć Keire i zdaje sobie sprawę z tego, że ona jest idealną kobietą dla niego. Jest jego królową i jest wstanie zrobić wszystko dla niej. A wszystko w przypadku tego faceta trzeba traktować dosłownie. Na światło dzienne wyjdą sekrety i grzechy przeszłości. A zdrada, kłamstwa i zbrodnie mogą zaskoczyć się tragicznie, zwłaszcza jeśli nie spodziewa się tego od ludzi którym się ufało i powierzało własne życie. Czy tym razem Keria zrozumie wszystko? Czy Mount zdoła zapobiec najgorszemu? A może los znowu odbierze im to co od naleźli? Nawet diabeł ma serce które od tej pory należy tylko do jednej kobiety, a jest nią nieposkromiona Keria. Czasami zawarcie paktu z diabłem jest najlepszą rzeczą, jaką można zrobić. Zwłaszcza gdy się okaże, że tak naprawdę wcale nie jest diabłem.
6
4
Recenzja: AGATADAILY,
Na temat ostatniej części tej Trylogii są mieszane opinie, jednym się podobała, inni piszą, że to najgorsza część z całej serii. Mi się ona podobała tak samo jak dwie poprzednie. Wciągająca, bardzo szybko ją przeczytałam. Na szczęście miałam całą serię pod ręką, bo każdy Tom kończył się tak, że od razu musiałam sięgnąć po kolejny. Daje tej serio mocne 10/10. Mój narzeczony przeczytał całą serię szybciej niż ja - a jak już wcześniej wspomniałam, nie czytał w życiu książek innych niż tych o sporcie. Keira, silna kobieta , która nie ma prawa decydować o swoim ciele i losie, bo należy do najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Na początku znajomości, kiedy on był w stanie zrobić wszystko aby ją zdobyć, Ona nienawidziła go z całego serca. Teraz natomiast jest w stanie zabijać w jego obronie. Zamach, który miał miejsce podczas powrotu z wymarzonej podróży, do Dublina, gdzie zabrał ją Mount, uzmysłowił dziewczynie jak bardzo go kocha i ile jest w stanie dla niego zrobić. Okazało się, że sama może dla niego stać się bestią. Lachlan zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę, której pragnął od bardzo dawna. Keira jest nie tylko jego własnością, ale stała się także jego królową. Mężczyzna jest w stanie zrobić dla niej dosłownie wszystko. Tom 3ci opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości, które mają ogromny wpływ na ich teraźniejsze życie. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Keira, silna i niepokorna, gotowa jest przyjąć nawet najgorszą prawdę o ukochanym. O brutalności i wszystkim co zrobił, aby zdobyć swoją władzę. O krwi, którą przelał. Keira musi spojrzeć w twarz diabłu. Czy ich związek udźwignie ten cały ciężar z przeszłości ? Czy Keira przyjmię to wszystko i będzie w stanie żyć dalej z Lachlanem ? Tego dowiecie się czytając ostatni Tom ;)
Recenzja: https://www.instagram.com/a_tomczakk/ , Agata Tomczak
Na temat ostatniej części tej Trylogii są mieszane opinie, jednym się podobała, inni piszą, że to najgorsza część z całej serii. Mi się ona podobała tak samo jak dwie poprzednie. Wciągająca, bardzo szybko ją przeczytałam. Na szczęście miałam całą serię pod ręką, bo każdy Tom kończył się tak, że od razu musiałam sięgnąć po kolejny. Daje tej serio mocne 10/10. Mój narzeczony przeczytał całą serię szybciej niż ja - a jak już wcześniej wspomniałam, nie czytał w życiu książek innych niż tych o sporcie. Keira, silna kobieta , która nie ma prawa decydować o swoim ciele i losie, bo należy do najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Na początku znajomości, kiedy on był w stanie zrobić wszystko aby ją zdobyć, Ona nienawidziła go z całego serca. Teraz natomiast jest w stanie zabijać w jego obronie. Zamach, który miał miejsce podczas powrotu z wymarzonej podróży, do Dublina, gdzie zabrał ją Mount, uzmysłowił dziewczynie jak bardzo go kocha i ile jest w stanie dla niego zrobić. Okazało się, że sama może dla niego stać się bestią. Lachlan zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę, której pragnął od bardzo dawna. Keira jest nie tylko jego własnością, ale stała się także jego królową. Mężczyzna jest w stanie zrobić dla niej dosłownie wszystko. Tom 3ci opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości, które mają ogromny wpływ na ich teraźniejsze życie. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Keira, silna i niepokorna, gotowa jest przyjąć nawet najgorszą prawdę o ukochanym. O brutalności i wszystkim co zrobił, aby zdobyć swoją władzę. O krwi, którą przelał. Keira musi spojrzeć w twarz diabłu. Czy ich związek udźwignie ten cały ciężar z przeszłości ? Czy Keira przyjmię to wszystko i będzie w stanie żyć dalej z Lachlanem ? Tego dowiecie się czytając ostatni Tom ;)
Recenzja: Milczenie jest najgłośniejszym krzykiem każdego z nas., Jagoda Szuster
"Wszystko będzie dobrze. Przysięgam Ci na moje życie, że nic ci się nie stanie." „Imperium grzechu” Meghan March jest to ostatnia część trylogii „Mount.” Nie powiem jest bardzo brutalnie! Można jednak zauważyć, że Lachlan nie ma serca z kamienia! Odkrywane są kolejne fakty z jego bardzo brutalnej i niebezpiecznej przeszłości. Właśnie to pozwala nam zrozumieć dlaczego właśnie stał się tym kim jest obecnie. Widzimy do czego doprowadziły podjęte w międzyczasie decyzje. Autorka połączyła tutaj wszystkie wątki. Można też odnaleźć odpowiedzi na pytania, które zostały postawione w dwóch poprzednich częściach. Mimo takiego natłoku zdarzeń fabuła naprawdę zaskakuje, a takich zwrotów akcji po prostu nie byłam w stanie przewidzieć. Co do zakończenia w porównaniu do wcześniejszych tomów było za spokojne, a autorka schowała swoje już bardzo nam dobrze znane pazurki. Keira jest silną i bardzo niezależną kobietą, która należy do króla Nowego orleanu – Lachlana Mounta. Był czas, że wręcz go nienawidziła, a w tym momencie jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Dopiero pewno groźne wydarzenie uzmysłowiło jej, że tak naprawdę go kocha. Cóż muszę przyznać, że powiedzenie iż między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka granica tutaj jest jak najbardziej adekwatne. Lachlan Mount to osoba, z którą po prostu się nie zadziera. Gdy się go widzi, wie się, że nie chce się go poznać. Jest nieugięty chociaż Keira naprawdę zawróciła mu w głowie i skłonny jest nawet do kompromisu i zmiany. Osobiście nie przepadam za taką literaturą jednak polubiłam bohaterów. Książka jest cienka, ale to przemawia na jej plus. Dużo się dzieje, a bohaterowie są naprawdę charakterni, a chemia między nimi stała się wręcz namacalna i niesamowicie szalona. Bardzo podoba mi się styl autorki. Stworzyła sobie bohaterów i konsekwentnie realizuje to co sobie zamierzyła. Nawet takie ich „odzywki” między sobą są dopracowane wręcz z chirurgiczną precyzją. Dzięki temu też jest bardziej oryginalna i wyróżniająca się. Również postacie drugoplanowe mają tutaj duże znaczenie i wnoszą coś swojego. Jeśli nie dla bohaterów grających pierwsze skrzypce to dla bohaterów drugoplanowych warto to przeczytać. Również naprzemienna narracja jest dużym plusem, retrospekcje tak samo. Podsumowując, jeśli będę miała okazję przeczytać jeszcze jakąś książke tej autorki to biorę w ciemno!
Recenzja: recenzjeemocjamipisane.blogspot.com, Izabela Raszka
Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to książka, która zawiera pikantne sceny i bardzo wulgarny język (jednak jest tego zdecydowanie mniej niż w jej poprzedniczkach), więc jest przeznaczona wyłącznie dla pełnoletnich miłośników literatury. Prawda? Tak. Strach? Niestety. Ponownie świat bogaczy? Oczywiście. Zaskakujące gesty? Tych na pewno nie zabraknie. Silne osobowości? Znajdą się. Wymuszenia? Tak. Wzruszenia? Jasne. Wizyty w szpitalu? Są. 'Tykająca bomba zegarowa'? Nom. Miłość. Jasna sprawa. Zaufanie. Na szczęście... Strzelaniny, zabójstwa... Tego niestety też nie zabraknie... Zaintrygowani? Ja byłam, bardzo. Mam nadzieję, że Wy jesteście chociaż odrobinę zaciekawieni. Między innymi właśnie wyżej wspomniane 'elementy' znajdziemy w powieści Meghan March pod tytułem „Imperium grzechu”. Jaki osiągnęła efekt? By poznać odpowiedź na to pytanie, zapraszam do lektury. Jest to trzeci, ostatni już :( tom cyklu Mount Trilogy. Wspaniale było ponownie przenieść się do świata Keiry, Lachana, Magnolii, Temperance, Destiny i innych. Na pewno zastanawiacie się jakie są moje odczucia po lekturze. Już odpowiadam. Po pierwsze, bohaterowie. Ponownie są świetnie wykreowani, bardzo zróżnicowani i interesujący. Niezmiennie przyznaję, że lubię naszą dwójkę głównych bohaterów. Jeśli chodzi o całą resztę, cóż, przekonajcie się sami, nie chcę zdradzać za wiele, odsyłam do lektury. :) Po drugie, fabuła. Nie chcę nikomu zdradzać tu szczegółów, jednak powiem, że tym razem prawdziwy rollercoaster to o wiele za mało, bynajmniej dla mnie. Akcja od początku płynie wolno, leniwie wręcz, mniej więcej w połowie zaczyna się rozkręcać i nie zwalnia już do samego końca (chodź w pewnych momentach mało brakowało). Autorka dawkuje nam emocje małymi porcjami. Muszę za to przyznać, że mimo powyższego nie zabraknie tu zaskakujących zwrotów akcji, wywoływania w nas skrajnych emocji i problemów, którymi obarczone są na każdym kroku nasze persony, zwłaszcza Keira. Po trzecie, ten nieszczęsny świat bogaczy. Po raz kolejny pisarka utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie chcę do niego nigdy należeć. Po czwarte, ważne tematy. Brawo. Po raz trzeci ich nie zabraknie, co bardzo mnie cieszy. Nie zdradzając za dużo powiem tylko tyle, że tym razem chodzi o to, że nic nie jest niezniszczalne. Oczywiście daję za to książce plusa. Po piąte, sceny erotyczne. Niezmiennie są ciężkie, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Po szóste, walki i zabójstwa. Kochani, nie wierzę, że to napiszę ale... jestem tu absolutnie na tak, wszystko w tej kwestii było jak trzeba, od początku do końca, nie przerysowanie, nie wymuszone. Po siódme, zakończenie. Wiecie co? Mi się podobało, nawet bardzo, powiem Wam, że miałam w głowie podczas lektury różne scenariusze... Nie pokryły się jednak z rzeczywistym końcem tej przygody. Daję za to powieści kolejnego plusa. Po ósme, emocje. Cóż, tym razem troszkę mi och tu brakuje, odczułam spory niedosyt jeśli o nie chodzi. Za to leci niestety minus. Powieść, co Was pewnie zdziwi, mimo wątków, które zawiera jest lekką lekturą do poduszki. Opowieść znów, tak jak jej dwie poprzednie części, świetnie pokazuje tu prawdziwą naturę ludzkiej osobowości (przykładowo nawet największy dupek może skrywać czułą stronę), to jak okoliczności potrafią nas szybko zmienić oraz to, że w dzisiejszych czasach kobieta potrafi doskonale sobie poradzić w typowo męskich zajęciach. Książka nie do końca czyta się sama (z początku wolno mi szło). Mimo to historia ostatecznie wciąga (zwłaszcza pod koniec) i sprawia, że chce się być częścią życia (mimo iż pokręconego) naszych bohaterów. Muszę niestety przyznać, że ten tom był najsłabszy jeśli chodzi o całokształt historii Keiry i Lachana, przynajmniej dla mnie. Autorce bardzo dziękuję za tę przygodę, w ogóle za serię. Fajnie przy niej spędziłam czas. Ogólna ocena - 4,5/6. :) POLECAM. Warto po nią sięgnąć.
Recenzja: aleksandrans.blogspot.com,
Nie będę Wam opisywać fabuły tej książki. Editio Red słynie z tego, że dużo zdradza swoim czytelnikom na okładkach. Zresztą co to za frajda czytać w recenzji to samo, co w opisie? Żadna. Imperium grzechu zaczyna się w momencie, w którym skończyła się Niepokorna królowa, czyli podczas wypadku samochodowego głównych bohaterów. Oboje oczywiście przeżyją, bo przecież o nich jest ta książka. Więcej fabuły nie zdradzam. Imperium grzechu, choć tytuł jest bardzo pikantny, to jest najmniej erotyczną częścią serii Mount. Nie to, by tam "dzikich seksów" nie było. Są, i to bardzo przyjemne, ale nie jest to motyw przewodni. A jest nim uczucie, które połączyło Keirę i Lachlana. Zakochali się w sobie. Ale tego można było się spodziewać czytając już Niepokorną królową. Zdobyć serce Lachlana Mounta, który trzyma twardą ręką Nowy Orlean wydaje się być rzeczą nierealną. A jednak. I muszę Wam się przyznać, że kibicowałam tej parze już w poprzednich częściach. Akcja książki toczy się w czasach współczesnych, ale mamy tu również dużo wspomnień z dzieciństwa Lachlana, którymi dzieli się w ukochaną, jak choćby opis tego, jak doszedł do władzy. Choć książka nie jest mocnym erotykiem, jak przyzwyczaiła nas do tego Meghan March, to mimo tego udało jej się autorce skutecznie zatrzymać moją uwagę i ciągle chciałam więcej i więcej. Mamy tu wątki mafijne, strzelaniny, brutalne zagrania, czy drastyczne sceny. Ale jest też miłość. Dużo miłości i to własnie na niej mocno opiera się ta historia. Choć erotyzmu i scen seksu jest mniej, to fabuła jest moim zdaniem ciekawa. Meghan March świetnie zakończyła tę historię. Nie mam poczucia niedosytu i nie czuję również, że w tej historii czegoś było za dużo. Krótko, zwięźle i na temat: podobało mi się to co przeczytałam. Łącznie z Królem bez skrupułów i Niepokorną królową, Imperium grzechu tworzą moim zdanie serię godną uwagi i polecenia.
Recenzja: www.instagram.com/world_of_casie_/, Izabela Dudziec
Ostatnio trochę zaniedbałan książki przez przygotowania do pracy, ale na tak dobrą książkę jak "Imperium grzechu" @meghanmarch @editio.red zawsze znajdę czas Książka jest trzecim tomem trylogii i nie wiem czy nie najlepszym Ogólnie polecam wam bardzo tą serię . W trzecim tomie Lachan i Keira dochodzą do siebie po ciężkim wypadku. Ta książka nieco zmieniła moje postrzeganie wobec tej serii. Jest dekikatniejsza, a główny bohater znacznie bardziej przychylny głównej bohaterce niż w tomie pierwszym i drugim. W trzecim tomie w ich życiu zachodzą bardzo duże zmiany, które zdecydowanie spodobają się fankom romansów
Recenzja: https://zaczytanav.blogspot.com/, Wiktoria Kulec
Dzisiaj przychodzę do was z trzecim tomem z serii Mount. W tej części autorka postawia na akcję, ale nie mogę powiedzieć, ze dużo się dzieje. Prawdę mówiąc do tej ostatniej części w ogóle mnie nie ciągło. Pierwsza połowa ciągła mi się nie miłosiernie, a nie są to długie książki bo mają po ponad dwieście stron. Były też chwile ciekawe nie dające oderwać się od książki, ale to dopiero po tej pierwszej połowie. Szczerze mówiąc nie do końca kupiłam tą historię. Jest to romans, także ma on za zadanie umilić nam czas i nie trzeba od niego za wiele wymagać. Dla mnie jednak wszystko zbyt szybko się rozwinęło. Po tych dwóch tomach wiemy, że nasz główny bohater jest bezwzględnym mężczyzną, władającym mroczną stroną Orleanu, narkotyki, zabójstwa, kasyna te sprawy, ale szczerze mówiąc autorka nie wchodzi w szczegóły więc do końca nie wiemy czym się Lachlan Mount zajmuje, ale mniejsza oto. W tej części jest nie co, albo i nawet bardzo wybielany. Bo otóż to nasz bezwzględny, potrajający zabijać bez mrugnięcia okiem mężczyzna jest tak naprawdę "dobrym" człowiekiem. Przynajmniej tak nas nakierowuje autorka. Dla mnie jednak jest to dość nierealna postać taki hmm trochę Robinhood tylko zamiast kraść to zabija. Mogę się zgodzić z tym, ze nie każdy wplątany w mafijne sprawki jest zły do szpiku kości, ale twierdzić że zabijanie drugiego człowieka dlatego, ze był zły, do tego nie czuć w tym żadnych wyrzutów sumienia jest w pewien sposób dobre, to trochę nierealnego no nie. Bardziej jednak chce się czepić postawy Keiry. W tej części nie miała w ogóle wątpliwości co do Lachlana. Wydaje mi się, ze bardzo łatwo zapomniała o tym, ze ten człowiek groził jej zamordowaniem jej bliskich, jeżeli nie spełni jego warunków. Owszem dowiedziała się, że osoby które zostały przez niego zamordowane byli złymi ludźmi i często dzięki temu ratował komuś (zapewne bezbronnemu) życie. Ale czy z tego względu przestałabym się go bać, nawet jeżeli z jakiś powodów bym się w nim zakochała? Dlatego też jest to dla mnie grubymi nićmi szyte. Nie mogę jednak stwierdzić, że źle spędziłam czas przy tej serri, bo była ona dla mnie ciekawa i wciągająca. Pierwsze dwie części przeleciały mi za mrugnięciem oka. Trzecia część owszem trochę mnie zwiodła, ale nie była zła. Jest to seria po którą miło sięgnąć po ciężkim dniu. Ale co się w ogóle dzieje w trzeciej części, bo o tym nie zdążyłam wam wspomnieć. Druga część kończy się atakiem na głównych bohaterów, oczywiście zostają postrzeleni, bynajmniej Lachlan, nie pamiętam jak Keira w każdym bądź razie odniosła jakieś tam rany. Jeżeli ktoś odważy się zaatakować Mounta i uwaga jego kobietę musi liczyć się z konsekwencjami. I to jest wątek główny. Nasz główny bohater idzie się zemścić za tą niesubordynację, mordując tych, którzy w jego mniemaniu są winni zaistniałej sytuacji, zbudzając przy tym postrach w mieście. Kolejnym wątkiem jest przeszłość Lachlana w tej części dowiadujemy się wszystkiego co skłoniło naszego bohatera do bycia kimś takim, ale także ukazana jest nam jak powyżej wspomniałam jego "dobra strona". Keira przekonuje się, że nie jest on taki zły jak o nim mówią. Bohaterów także dogania przeszłość, tajemnicza osoba, która wkracza w życie Keiry bo w życiu Lachlana jest cały czas. Powieść nie toczy się jednak tylko wokół potężnego Mounta, ale i Keira dostała swoje trzy grosze, zmieniła się przez te trzy tomy. z kobiety, niepewnej i skrytej stała się pewną siebie kobietą zasługującą na uznanie ojca. Jest tu wiele, rzeczy mało realnych nawet w zachowaniach bohaterów do których mogłabym się przyczepić. Ale chcąc ostatecznie podsumować całą serie muszę stwierdzić, że nawet miło spędziłam przy niej czas, chociaż oczekiwałam, chyba większego dreszczyku związanego z pracą naszego bohatera. Autorka ten aspekt potraktowała bardzo luźno bez większych dramatów. Cała seria pozostaje w takiej ramie lekkich romansów, niczego nie wniesie do naszego życia, ale da miłą rozrywkę i pozwoli ciekawie spędzić czas.
Recenzja: https://www.instagram.com/kseniula/, Ksenia Klimas-Kupis
„Imperium grzechu” czyta się z wypiekami na twarzy. Z całą pewnością jest to książka dla odważnych kobiet. Głowni bohaterowie wychodzą cało z zamachu przeprowadzonego na ich życie. To wydarzenie zmienia Lechlana i Keire. On zaczyna słuchać tego co mają do powiedzenia inni, a ona zaczyna odważnie wyrażać swoje zdanie. Lechlan w końcu rozumie, że to Keira jest kobietą jego życia i bez niej nie jest już tym samym butnym, odważnym i nieprzeniknionym. Niestety, burzliwa przyszłość nigdy nie da o sobie zapomnieć. Ktoś ponownie czycha na życie kobiety. Kiedy poturbowana budzi się na szpitalnym łóżku, obok niej nie ma jej ukochanego. Czy w takich okolicznościach uda się im ocalić ich miłość? Muszę przyznać, że autorka nie pozostawia czytelnikowi chwili wytchnienia. Podsumowuje całą serie i ujawnia wszelkie tajemnice i niuanse tego skomplikowanego związku. Myśle, że wszyscy fani serii z chęcią przeczytają zakończenie tej historii, a każdy kto chce przeczytać coś lekkiego na jesienną chandrę, myślę że w tej pozycji zaspokoi swoją ciekawość.
Recenzja: Instagram.com/motheroftworeads, Edyta Giersz
„Całe życie starałem się unikać osobistych więzi, ponieważ sądziłem, że będzie to stanowiło mój słaby punkt, który moi wrogowie mogliby wykorzystać. Dopóki ciebie nie spotkałem, nie uświadamiałem sobie, jak bardzo się myliłem. Dajesz mi siłę i przysięgam na Boga, że nigdy nie pozwolę komukolwiek mi cię odebrać.” Po zamachu, w którym zarówno Keira jak i Lachlan ledwo uszli z życiem, oboje zdali sobie sprawę, że nie mogą bez siebie żyć. I choć Keira zdaje sobie sprawę, że ukochany zrobi dla niej dosłownie wszystko, to pragnie dowiedzieć się o wszystkich sekretach jakie skrywa Lachlan. Tylko czy kiedy pozna brutalną i mroczną przeszłość, w dalszym ciągu będzie dzielnie stała u boku króla Nowego Orleanu? „Imperium grzechu” to trzeci, a zarazem kończący serię tom z trylogii Mount. W dalszym ciągu jest intensywnie, gorąco i brutalnie. W tej części widzimy, że nowoorleański król nie ma serca z kamienia, poznajemy jego przeszłość, bardzo brutalną i niebezpieczną, ale pozwala ona zrozumieć, dlaczego stał się właśnie takim człowiekiem. Widzimy jak podejmowane przez niego decyzje wpłynęły na jego obecne życie. Autorka w tej części połączyła wszystkie wątki, możemy także znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, które pojawiły się przy czytaniu poprzednich tomów. Jednak mimo tego, że jest tutaj naprawdę wiele nieprzewidzianych zwrotów akcji, a z samego zakończenia jestem naprawdę bardzo zadowolona, to odnoszę wrażenie, że to była najspokojniejsza część i chyba brakowało mi trochę pazura z „Króla bez skrupułów”. Niemniej jednak uwielbiam tę trylogię, a pozostałe książki pani March są już na mojej liście must-read!
Recenzja: Woceanieslow.pl, Styśkaa
"Jak to jest, że czasami ci, których, jak się nam zdaje, znamy najlepiej, są tymi, których tak naprawdę znamy najmniej?" Imperium grzechu to trzeci i ostatni tom mrocznej serii o przerażającym tyranie i niepokornej Keirze. Na recenzje poprzednich tomów zapraszam tutaj: Król bez skrupułów i Niepokorna królowa Od kiedy skończyłam Niepokorną królową z niecierpliwością wyczekiwałam finałowego tomu. Spodziewałam się naprawdę wiele po tej książce, gdyż poprzednie części ustawiły bardzo wysoką poprzeczkę. I muszę się Wam przyznać, że… troszeczkę się zawiodłam. Czegoś mi w niej zabrakło. Nie jest zła, przeciwnie, jest dobrze napisana i dużo się w niej dzieje, ale jednak zabrakło tego, co miały poprzednie części. Ten niepowtarzalny klimat, mrok, śmiertelne niebezpieczeństwo, pikanteria i ciągłe dramatyczne wydarzenia. Było to wszystko obecne, ale trochę przygaszone przez skupienie się autorki na poprowadzeniu związku Keiry i Mounta oraz ujawnianiu tajemnic i wydarzeń z przeszłości. Zaszła też drobna przemiana w bohaterach, a do głosu doszły uczucia. Mount od samego początku był niebezpiecznym, bezwzględnym, pozbawionym skrupułów potworem w ludzkiej skórze, i nadal taki jest, ale nieco łagodniejszy. Odkrywamy jego przeszłość i wiele sekretów. Keira natomiast od zawsze była odważną, niezależną i twardą kobietą, ale życie przy przerażającym królu sprawiło, że stała się jeszcze silniejsza, pewniejsza siebie, apodyktyczna i gotowa do świata, w jaki wprowadził ją Mount. Sprawiedliwość ulicy to nie jest lekki klaps po łapach czy parę dni w więzieniu. To nawet więcej niż oko za oko. Jest brutalna, okrutna, bez wyrzutów sumienia. Podpisanie paktu z diabłem i zgodzenie się na jego warunki wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem, a nawet ryzykiem śmierci. Znajdzie się wiele przeciwności i osób, które będą chciały cię zniszczyć. Może doszczętnie zmienić całe twoje życie, ale być może przyniesie również coś dobrego. Jednak czy król bez skrupułów i niepokorna królowa okażą się dla siebie godnymi partnerami, którzy razem będą rządzić Nowym Orleanem? Czy może coś pójdzie nie tak i każde z nich pójdzie w swoją stronę? Niebezpieczeństwo, mafia, dramatyczna akcja, ujawnione tajemnice, zdrady, mnóstwo emocji, namiętność, walka z czyhającymi wrogami i nieoczekiwane zakończenie. To i jeszcze więcej czeka na Was w finałowej trylogii. Imperium grzechu to także historia o odkrywaniu swoich słabości, zaufaniu, poświęceniu, zemście i konsekwencji popełnianych czynów. Opowiada o miłości, która choć nieco nieracjonalna, jest silna i potrafimy zrobić dla niej wszystko. Podsumowując, mimo iż posiada kilka wad, według mnie naprawdę warto przeczytać Imperium grzechu. To dobra książka i serdecznie Wam ją polecam. Koniecznie sięgnijcie także po poprzednie tomy.
Recenzja: http://iskraczyta.blogspot.com/, Kinga Ksel
"Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy". Tę serię polubiłam od samego początku. Wyróżniała się małą ilością stron, na której znajdziecie dużą ilość wątków oraz akcji. Tak samo było w przypadku trzeciego tomu. Meghan March pisze to wszystko w bardzo ciekawy, intrygujący i wciągający sposób. Nagromadzenie różnych tematów w stosunkowo krótkiej książce nie jest zrobione na odwal się, nie jest chaotyczne i nie sprawia wrażenia przesytu. Bardzo polubiłam głównych bohaterów, którzy mają dobrze rozbudowane tło psychologiczne oraz przechodzą różne zmiany charakterów w trakcie lektury. KEIRA w tym tomie musi zmierzyć się z zagrożeniem życia nie tylko jej życia, ale też życia osób, które ją otaczają. Wchodzi coraz głębiej w świat tajemnic i mroku, nie okazując strachu. Musi przyzwyczaić się do wielu zaskakujących rzeczy, a jednocześnie próbuje ugrać coś dla siebie. LACHLAN można powiedzieć, że przywiązał się do tej kobiety. Ciężko jest mu mówić o miłości, gdy całe życie się jej wyrzekał, ale zdecydowanie nie może zaprzeczyć, że czuje coś do Keiry. W jego życiu następuje jeszcze jedna zmiana: zdrada ze strony kogoś bliskiego. Sytuacja, jaka go spotyka rani bardziej, niż wiele mieczy. Mężczyzna musi nauczyć się jak być bezwzględnym w chwilach, w których pojawiają się uczucia. Naprawdę dobrze się bawiłam i nic nie zmieniło się w kwestii, że polecam, bardzo polecam tę serię. Jest naprawdę dobrze napisana, zaskakująca i pełna emocji. Idealna na wakacje czy weekend, tak, aby szybko móc przeczytać całość bez żałowania, że nie mamy na więcej czasu. Główny bohater jest zdecydowanie gorący i trafia do topki moich ulubionych panów. Główna bohaterka to kobieta inteligentna, prowadząca własną firmę, która nie irytuje i nie jest stereotypową szarą myszką. Ja jestem niesamowicie na tak, warto kupować!
Recenzja: myfairybookworld.blogspot.co.uk, Ewelina Nawara
Ostatni tom trylogii Mount już za mną i muszę przyznać, że choć ostrożnie podchodziłam do tej serii, to trafiła w moje czytelnicze gusta. Znacie tę serię? A może przeczytaliście inne książki Meghan? ⠀ Mroczny Nowy Orlean, mafia, tajemnice i niebezpieczeństwo - to obiecuje nam opis wydawcy. Jednak to nie wszystko... Autorka odrobinę przesłodziła tę historię, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Zarówno Mount jak i Keira to silni bohaterowie, bardzo podoba mi się w tej serii to, że autorka nie stworzyła kolejnej szarej myszki, a na bohaterkę swojej książki wybrała kobietę, która twardo stąpa po ziemi i prowadzi swój biznes. Nie mogę nie wspomnieć o chemii pomiędzy bohaterami - autorce udało się stworzyć coś, co czyta się niesamowicie przyjemnie. W Imperium Grzechu trochę brakło mi "mafijnych klimatów", większość wydarzeń działa się za kulisami i dopiero na sam koniec uderzyła w bohaterów. Jeśli chodzi o rozwiązanie całej intrygi - jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! ⠀ Trylogia Mount to książki, po które warto sięgnąć. Lachlan i Keira zapewnią miłą rozrywkę, oderwą myśli od rzeczywistości. Lekkie pióro Meghan March sprawia, że wszystkie trzy książki czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Gorąco polecam!
Recenzja: girlsbookslovers.blogspot.com ,
Po jakże mocnym zakończeniu poprzedniej części nie mogłam się doczekać finału tej trylogii. Już od pierwszego spotkania z twórczością Meghan March wiedziałam, że jej bohaterzy wywrą na mnie ogromne wrażenie i dokładnie tak było, ale czy “Imperium grzechu” spełniło moje oczekiwania względem tej książki? Tego dowiecie się, czytając poniższą recenzję. “Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy.” Keira Kilgore to silna i niezależna kobieta, która należy do króla Nowego Orleanu - Lachlana Mounta. Jeszcze nie tak dawno temu go nienawidziła, a dziś zrobiłaby dla niego dosłownie wszystko. Zamach, który o mało nie pozbawił ich życia, uzmysłowił kobiecie, jak bardzo kocha tego nieobliczalnego mężczyznę. Lachlan Mount to osobnik, z którym się nie zadziera, to ktoś, kogo nie chcielibyście poznać w swoim życiu. Jednak, kiedy mężczyzna poznał Keirę, to zdał sobie z tego sprawę, że ma obok siebie niezwykłą kobietę i jego wymarzoną królową. Właśnie dla niej jest gotów na wszystko nawet na zmiany i kompromis. “- Jesteśmy teraz zespołem. Możesz mi powiedzieć, jeśli coś się dzieje. Zaciskam zęby. W jej głosie pobrzmiewa oczekiwanie, jednak moja instynktowna reakcja jest chronić ją przed wszystkim, co możliwe. - Zawsze będą rzeczy, o których nie będziesz musiała wiedzieć. - Jednak o pewnych sprawach możesz mi powiedzieć. Gdybym to ja otrzymała teraz telefon, który tak bardzo zmieniłby moje zachowanie, jak zmieniło się twoje, to nie pozwoliłbyś mi wyjść bez jakiegoś wyjaśnienia, Lachlan.” I w taki oto sposób, dobiegliśmy do końca tej trylogii. Szkoda, że musimy się już rozstać z bohaterami, bo będzie mi ich brakowało. “Imperium grzechu” to zaledwie dwustu dwudziestu stronicowa książka, w której dużo się dzieje, aczkolwiek jest łagodniejsza niż dwie poprzednie części. Mounta poznaliśmy jako brutalnego władcę rządzącego żelazną ręką, a tutaj troszkę dostajemy jego wersję “light”. Nawet mi się to podobało, chociaż zostałam przyzwyczajona do jego prawdziwego oblicza. Natomiast Keira nadal jest kobietą z pazurem, która nie da sobie w kaszę dmuchać, stała się odważniejsza i zadziorniejsza, broni swojego mężczyzny niczym lwica. Chemia pomiędzy Keirą a Lachlanem, była wprost namacalna i szalona. Pani March w tej opowieści połączyła odpowiednią ilość romansu i akcji, przez co uzyskała świetną historię. Podobało mi się również to, jak rozwinęła napięcie seksualne, ale także wzajemną emocjonalną atrakcję między tym dwojgiem. Bardzo podoba mi się styl autorki, którym operuje, to jak stworzyła swoich bohaterów, jak opisywała wszystko, co się między nimi działo, ich charaktery, nawet odzywki między sobą, które czasami były wręcz śmieszne. Postacie drugoplanowe wnoszą do tej historii coś własnego, dzięki czemu ta powieść, staje się dużo ciekawsza i oryginalniejsza. Zdecydowanie książka wciąga już od pierwszych stron i szczerze powiedziawszy, jak dla mnie zbyt szybko się kończy, ponieważ chciałam więcej. Mimo że “Imperium grzechu” jest odrobinę słabsza od swoich poprzedniczek, to mi to szczerze mówiąc, nic a nic nie przeszkadzało, bo i tak się dobrze bawiłam podczas czytania tej lektury. W tej opowieści występuje naprzemienna narracja, co jest ogromnym plusem. Było także kilka rozdziałów z przeszłości Mounta, co było fajnym zabiegiem. Ogólnie myślę, że będziecie się dobrze bawić podczas czytania i nie będzie to zmarnowany czas :) Ja osobiście książki Meghan March biorę w ciemno, bo skoro Trylogia Mount mi się spodobała, to na pewno będzie tak samo z jej innymi pozycjami. “Jak to jest, że czasami ci, których, jak się nam zdaje, znamy najlepiej, są tymi, których tak naprawdę znamy najmniej?” Podsumowując “Imperium grzechu” to zakończenie, jakże zacnej Trylogii Mount. Ta historia opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach w życiu Keiry i Lachlana. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich konsekwencje. W tej książce znajdziecie zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa, zbrodnie, ale także i miłość. Jeśli czytaliście poprzednie części, to zdecydowanie i ta przypadnie Wam do gustu. Polecam!
Recenzja: www.zuzkapisze.pl , Zuzanna Dudko
Po raz trzeci wracam do Was z książką Meghan March. Nie wiem czy pamiętacie, ale pisałam Wam już recenzję książek "Król bez skrupułów" oraz "Niepokorna królowa". Trylogia bardzo mi się spodobała, tak więc wracam dziś z ostatnią już - trzecią częścią historii Keiry i Mounta. Nie wiem jak napisać Wam recenzję trzeciego tomu, aby nie spoilerować poprzednich części, bo nie koniecznie każdy z Was lekturę ma już za sobą. Tak więc spróbuję zakreślić Wam lekko fabułę. W poprzednich częściach poznajemy rudowłosą Keirę, która przejęła po swoim ojcu destylarnię whisky. Całkiem niedawno dowiedziała się, że jej mąż zginął tragicznie, a na dodatek przyprawiał jej rogi. Jednak nie tylko śmierć męża jest problemem. Otóż okazało się, że mąż zostawił dla niej ogromne długi, które teraz musi jakoś spłacić. Na domiar złego, zaciąga długi u najniebezpieczniejszego mężczyzny w mieście - Lachlana Mounta. Kobieta ogromnie obawia się tego mężczyzny, jednak stara mu się tego nie pokazywać i gra. Udaje odważną i zdecydowaną, a to pozwala jej się do niego zbliżyć... Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Meghan March "Imperium grzechu" - tom 3 trylogii MOUNT - recenzja Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Ostatni tom tej trylogii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach w życiu tych bohaterów. Na jaw wychodzą straszne wydarzenia z ich przeszłości, które niestety ciągną za sobą konsekwencje. Zbrodnie, przestępstwa, zdrady ... to tylko część z okoliczności jakie możecie znaleźć w tej książce. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem? Szczerze mówiąc, kończąc drugi tom wydawało mi się, że przewidzę dalsze losy naszych bohaterów. Niestety (albo i stety), kiedy tylko zaczęłam czytać ostatni tom, okazało się w jak dużym błędzie byłam. Meghan March ma głowę pełną pomysłów na nowe wątki, wyjawia najstraszniejsze sekrety Lachlana i mocno rozwija temat jego przeszłości. Dzięki temu mogłam przyjrzeć się bliżej dla mężczyzny na którego widok ludzie zaczynali obawiać się o swoje życie... i nawet go polubić. Keira musiała stanąć przed trudnym życiowym wyborem i zacząć życie praktycznie od nowa. Z nowymi postanowieniami i zasadami, którymi się dalej kierowała. Bardzo spodobało mi się w jaki sposób pokierowała wydarzeniami, które nie ukrywam mocno mnie zaskoczyły. A zakończenie? Wbiło mnie w fotel i przez kilka dni musiałam sobie wszytko poukładać w głowie. Teraz, kiedy piszę tę recenzję - jestem już kilka dni po lekturze, a nadal brakuje mi słów aby to wszystko Wam przekazać. Lektura wywołała we mnie masę emocji - dreszczyk grozy na prawdę czuło się na swoim ciele - w pewnych momentach pojawiały się ciarki na mojej skórze, a mimo wszystko chciało mi się ją czytać i nie oderwałam się od niej dopóki nie skończyłam czytać. Książka nie jest typowym romansem, gdzie zakończenie jest słodkie i cukierkowe - to połączenie wątków mafijnych, biznesowych z przyjaźnią i miłością w tle. Myślę, że warto skusić się na tę trylogię i zachęcam Cię do jej poznania.
Recenzja: Gypsygirlrecenzuje.blogspot.com/, Ewelina Pańczyk
Nareszcie. Doczekałam. Bo jak babcię kocham, Meghan zostawiła nas w takim zawieszeniu, że głowa mała. Jednak cierpliwość została mi wynagrodzona i przeczytałam ostatni tom trylogii. W tym tomie mamy możliwość poznania kilku historii z przeszłości Mounta. Co takiego się stało, że jest jaki jest. Dla mnie tego diabła było za mało, ale cóż....Nie można mieć wszystkiego. Nie będę wam kochani zdradzać za dużo z fabuły, ponieważ nie ma to sensu. Jest to trzeci tom serii, więc sami wiecie. Kto czytał pierwszy i drugi tom, to z pewnością przeczyta trzeci, gdyż sami wiecie jak zakończył się drugi.... Powiem wam, że każdy z tych trzech tomów od pierwszych stron wciągnął mnie do tego stopnia, że czytałam póki nie skończyłam. W sumie nie było to trudne, gdyż książki są cieńkie. 200 stron z hakiem można wciągnąć nosem. Tym bardziej, że nudy tutaj nie poczujemy. Jednak moi drodzy. Nie myślcie sobie, że w ostatnim tomie jest tak cudownie. Oooo nie. W sumie muszę wam powiedzieć, że trzeci tom troszkę mnie zawiódł. Dwa pierwsze tomy pokazały nam Lachana i Keire jako wulkany energii. Każde ich spotkanie to opierało się na intensywnej wymianie zdań, która jak sami wiecie, różnie się kończyła. Natomiast trzeci tom wydaje się być, nie wiem jak to napisać. Od razu mam przed oczami jednorożca i tęczę. Więc chyba wiecie o co kaman. Jednak nie jest tak źle, jak może to wyglądać. Keira nadal potrafi pokazać pazur, chociaż nie jest już on tak groźny jak wcześniej. Za to Mount to Mount. Nadal tworzy zasady. Nadal trzyma Nowy Orlean w żelaznym uścisku. Jednak tym razem z kobietą u boku. W pewnym momencie miałam wrażenie, że autorka chce na szybko zakończyć ten tom. Wprowadziła fajny, można powiedzieć kryminalny wątek powiązany z przeszłością Lachana, ale moim zdaniem, zakończyła to za szybko. Czegoś tam brakuje. Przynajmniej mi. W porównaniu z poprzednimi tomami, ten wydaje się być najsłabszym. Napisanamy tak na szybko, na kolanie. Tak jakby Meghan March nie miała na niego pomysłu. A szkoda, bo ta seria miała naprawdę duży potencjał. Jeżeli czytaliście poprzednie tomy tej serii, to ,,Imperium grzechu" jest pozycją obowiązkową. To tak jakby po rosołku w niedzielę, nie zrobić w poniedziałek pomidorowej. Przecież to grzech. No więc moi drodzy. Jeżeli macie ochotę na przyzwoite zamknięcie historii Mounta i Keiry to z pewnością sięgnięcie po tę pozycję, ponieważ pomimo tego iż jest najsłabszą w całej serii to i tak warto. Zamawiajcie i czytajcie. I rozkoszujcie się każdą chwilą z Lachanem.
Recenzja: Recenzjekrolewskie.blogspot.com, Patrycja Sudoł
"Teraz jestem gotowa zrobić wiele rzeczy, których kiedyś nie spodziewałam się, że będę choćby rozważać. Sprzedałam swoje ciało, by zadbać o bezpieczeństwo moje i mojej rodziny. Teraz sprzedałabym duszę, by ocalić Lachlana od złego." Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią.* "Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy. " Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie.* "Jak to jest, że czasami ci, których, jak się nam zdaje, znamy najlepiej, są tymi, których tak naprawdę znamy najmniej?" To już ostatni tom trylogii. Szkoda, że to już koniec. Bardzo przywiązałam się do bohaterów, do całego tego klimatu. Powieść pochłonęłam dosłownie na raz. Tak bardzo mnie wciągnęła. Tutaj już było bardziej słodko ale i również brutalnie. Dodatkowo autorka wplotła wydarzenia z przeszłości, które niesamowicie uzupełniły historię. Zakończenie powieści było bardzo emocjonujące i kilka razy zostałam zaskoczona, przez co jeszcze trudniej było mi się z nią rozstać. Moja ocena: 10/10
Recenzja: Bookandcaffeine.blogspot.com, Olga Kowalkowska
"czas pokazać Keirze, jak czarna jest moja dusza, i przekonać się, czy nie ucieknie z krzykiem. Bo to właśnie powinna zrobić." Lachlan Mount. To on wymyśla zasady i tylko on może je łamać. Tyran, który rządzi Nowym Orleanem i który zdobył serce ognistowłosej Keiry w ostatnim tomie ich gorących gierek próbuje być samcem alfa ale coś słabo mu to wychodzi. Keira zawładnęła jego sercem i mam wrażenie, że z demonicznego władcy zrobił się co najwyżej szczekający latlerek z ego rottwailera. A co najgorsze o złotym sercu🙄 W tym tomie poznajemy kilka historii z wcześniejszego życia Mounta, które zrobiły z niego to kim jest teraz. On wprawdzie twierdzi, że jest złem wcielonym za to Keira widzi w nim tylko anielską istotę (z małymi różkami albo korkami😈analnymi) Nie chcę się za bardzo czepiać, bo cała seria mi się podobała ale nie jestem fanką love story więc trochę muszę pojęczeć. Tym bardziej, że w tej części jęków było nie wiele i doczekałam się ich dopiero na ok. 200 stronie🙄 Z czego cała lektura ma 220 stron🙄 Przez chwilę autorka wprowadziła mrożący krew w żyłach wątek niestety kiedy zaczęłam się napalać i wkręcać w akcję, napięcie zeszło ze mnie jak rozczarowanie po totolotku tym bardziej, że autorka zgasiła wątek na dwóch stronach skupiając się na uczuciach bohaterów..po czym przypomniało mi się, że to przecież nie jest thriller a erotyk więc nie mogę od tej książki wymagać zbyt wielu wstrząsających scen. Rozdziały są mega krótkie, chwilami miałam wrażenie jakby były pisane na tzw. "odwal się" ale są też tego plusy. Szach mat i lekturę można pyknąć w dwie godziny Ogólnie cała seria jest dobra ale ten tom wypadł w mojej ocenie najsłabiej mimo wielu sensacyjnych wątków. Lekki, niewymagających wytężania umysłu erotyk na odmóżdżenie.
Recenzja: lawendowa.czytelnia,
"Przelali krew Keiry i za to wszyscy zginą. Ulice Nowego Orleanu spłyną krwią." "Imperium grzechu" autorstwa Meghan March, to trzecia część serii Mount. Rozpoczyna się perspektywą Mounta dwadzieścia osiem lat wcześniej. Powieść przeplatana jest co jakiś czas powrotem do wspomnień Lahlana, wyjaśniając czytelnikowi, jak stał się królem imperium. "Niepokorna królowa" zakończyła się wypadkiem bohaterów, a dokładniej mówiąc, ktoś strzelał do Lahlana i Keiry. Kontynuacja ich losów następuje po pierwszym rozdziale, Lahlan odsłania swoją mroczną stronę przed kobietą swojego życia. I to jest niesamowicie fascynujące. Druga część, czyli "Niepokorna królowa" nie była tak dobra, jak "Król bez skrupułów", ale "Imperium grzechu" już tak. To, co dzieje się w ostatniej części, jest nie do przewidzenia. Trzyma w napięciu, momentami bawi i szokuje. Dawno nie czytałam już nic, co byłoby tak dobrze napisane, z zachowaniem klimatu. Kiedy wyszła pierwsza część, spotkałam się z opiniami, że każda kolejna nie dorównuje jej. Nie zgadzam się z tym, ponieważ "Imperium grzechu" jest ostrą jazdą, bez trzymanki. Nie mogłam się oderwać od książki, wciągnęła mnie do tego stopnia, że podczas czytania całkowicie wyłączyłam się na otoczenie i żyłam powieścią. Postać Keiry jest fenomenalna, tak samo, jak Lahlana Mounta. Pokochałam ich oboje i aż żal mi było, że tak szybko skończyłam czytać. Z tego powodu nawet nie zaznaczyłam sobie cytatów, bo nie miały one dla mnie znaczenia. Przepadłam, nie raz zbierałam szczękę z podłogi. Gdybym chciała się do czegoś doczepić, to nawet nie mam do czego. Książka zawiera wszystko to, co tak bardzo lubię: miłość, zmianę bohaterów, poświęcenie, odwagę, śmieszne dialogi, droczenie się między postaciami, szokujące prawdy, akcja i klimat oraz silne emocje. Mogłabym tak jeszcze trochę zachwycać się nad "Imperium grzechu", lecz sądzę, że wystarczy to, co napisałam, byście wiedzieli, iż tę część koniecznie musicie przeczytać, bez dwóch zdań! Polecam gorąco!
Recenzja: http://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/, Weronika Tomala
Mroczna, namiętna, odważna proza Meghan March zaprezentowana w trylogii Mount, właśnie ma okazję spleść wszystkie napoczęte w tej historii wątki w jedną całość. Ostatnia część serii o niebezpiecznym, panującym nad całym miastem człowieku i jego ofierze rozpaliła zmysły wielu polskich czytelniczek, wszak Lachlan okazał się być nie tylko bestią ukrytą pod atrakcyjnym opakowaniem, ale także oddanym i potrafiącym zawalczyć o uczucia mężczyzną. Co kryje się pod sugestywną, ciemną okładką „Imperium grzechu”? O tym opowiem Wam dziś. ZARYS FABUŁY W chwili zagrożenia, kiedy oboje znajdują się w ryzykownej sytuacji ledwo co uchodząc z życiem, uświadamiają sobie, że łączy ich nie tylko fizyczny pociąg. To coś zdecydowanie głębszego. Lachlan Mount, ten, który zabija bez mrugnięcia okiem, odkrywa w sobie silną potrzebę chronienia Keiry, która stała się jego obsesją. I dla której zrobi wszystko. Nadchodzi jednak czas porachunków i starcia z wrogiem, a ten potrafi zaatakować całkiem niespodziewanie, od tej strony, której nikt zdaje się nie osłaniać. Czy Lachlan i Keira mają jakiekolwiek szanse doczekać swojego happy endu? Czy stając oko w oko ze śmiercią, zwyciężą? PAN MIASTA I JEGO „OFIARA” Lachlana Mounta raczej nie trzeba tutaj przedstawiać. Te czytelniczki, które nie miały okazji zapoznać się z pierwszym tomem muszą po prostu się cofnąć. Te, które poprzednie części mają już za sobą wiedzą, że to facet, z którym się nie dyskutuje. Bardzo niebezpieczny, władczy, kochający kontrolę i nienawidzący sprzeciwu. Tym razem autorka pozwala zerknąć w głąb jego przeszłości i poznać teraźniejszy wymiar łagodniejszego oblicza jego osobowości. Z zachowaniem rozsądku wiarygodności, bo przecież nikt nie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni jak za dotknięciem magicznej różdżki. Z kolei poddana raczej Keira zaczyna przesiąkać towarzystwem swojego partnera i rozkazy padające z jej ust stają się coraz bardziej naturalne. Oboje chcą o siebie walczyć, ale czy starczy im sił, kiedy pojawi się prawdziwe niebezpieczeństwo? NAMIĘTNA OKŁADKA, ALE… Nietrudno się domyślić, że dość istotną rolę będą pełniły w tym tomie postaci drugoplanowe. Skoro na każdym kroku wspomina się o starciu z wrogiem, nie ma innej opcji. Przyjemnym odkryciem było jednak oblicze owego niebezpieczeństwa, które pojawiło się z dość niespodziewanej strony. „Imperium grzechu” zaś tak naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie z dwóch konkretnych powodów, których nie zamierzam pominąć. Po pierwsze, na stosunkowo niewielu stronach naprawdę sporo się dzieje. Autorka nie traci czasu na flegmatyczne dialogi, wręcz przeciwnie. Cios za ciosem, krew za krwią, zemsta za zemstę i nienawiść, której całkiem tutaj sporo. Po drugie, pomimo dość sugestywnej okładki bezwzględnie wskazującej na erotyczną treść lektury, nie ma tutaj czasu na wszędobylskie pieszczoty i rozliczne momenty uniesienia. Tak, jak w poprzednich częściach autorka zafundowała ich całkiem sporo, teraz popracowała wyobraźnią w zupełnie innym kierunku. PODSUMOWANIE Historia jest mroczna i brutalna. To raczej dark romance dla czytelniczek otwartych na literackie wyzwania dotyczące kontrowersyjnych i niegrzecznych książek. Ta część wydała mi się najbardziej stonowana pod względem wulgarności, za to najbardziej obita w niebezpieczne zdarzenia. Oczywiście nie jest to wielce życiowa lektura pełna przypadków, które dzieją się tuż obok nas, ale właśnie na tym polega ów gatunek, że niesie ze sobą obraz adrenaliny na co dzień nam nieznanej. Pod względem jakości, trójka na pewno nie odbiega od pozostałych tomów. Czy to historia dla Was? O tym już zadecydować musicie sobie sami, bo wszystko zależy od Waszych upodobań.
Recenzja: coffee-cup90.blogspot.com/, Justyna Coffee_Cup90
Po przeczytaniu ostatniego tomu Trylogii Mount, mogę stwierdzić, że Meghan March należy do grupy moich ulubionych autorek. Uwielbiam ją za to, że jej historie są nieprzewidywalne. Meghan March nie używa czułych słówek w swoich książkach, dzięki czemu są one taka realistyczne. Może i bywają momenty, gdzie te historie są nieidealne, jednak mi to nie przeszkadza, ponieważ kocham wątki mafijne i to właśnie zaserwowała mi ta autorka. O czym jest książka Imperium grzechu?? „Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem?” Nie mogłam się doczekać premiery Imperium grzechu, ponieważ zakończenie poprzedniego tomu tej trylogii pozostawiło mnie, jako czytelnika w stanie zawieszenia. Powiem Wam, że miałam pewne przypuszczenia na temat tego, jak dalej potoczą się losy głównych bohaterów, jednak to co zaserwowała mi ta autorka w tej części, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Aczkolwiek już więcej Wam nic nie zdradzę, ponieważ nie chcę odbierać Wam elementu zaskoczenia. Myślałam, że w tej części Trylogii Mount - Meghan March nie będzie potrafiła mnie zaskoczyć czymkolwiek, ale niestety myliłam się i co do tego. Zakładałam, że życie Lachlana oraz Keiry okaże się sielankowe, że tylko będę musieli rozwiązać te wszystkie drobne problemy, które pojawiły się w poprzednich tomach tej sagi, a tu taka niespodzianka. Tymczasem ta autorka w Imperium grzechu postawiła na jeszcze większą ilość zwrotów akcji, które spowodowały, że musiałam zbierać szczękę z podłogi. Powiem Wam szczerze, że to było naprawdę dobre i nie odczułam, że jest to pisane tylko po to, aby nadać obszerności tej powieści. Uważam, że bardzo dobrym pomysłem ze strony Meghan March było to, że właśnie w Imperium grzechu opisała ona całą historię życia Lachlana. W poprzednich dwóch częściach, jeżeli chodzi o ten wątek, autorka jest bardzo oszczędna i rzuca czytelnikowi tylko kilka szczegółów z jego życia. Wprost jednak nie napisała, dlaczego Lachlan stał się takim człowiekiem i jak został najpotężniejszym człowiekiem Nowego Orleanu. I to wszystko właśnie zostaje wytłumaczone w Imperium grzechu, dzięki czemu jeszcze bardziej polubiłam tę postać. Mogę też stwierdzić, że cała ta trylogia jest bardzo emocjonalna, momentami potrafi budzić w czytelniku niepokój, który wywołuje lekki dreszczyk. A kiedy już się pojawiają sceny erotyczne, to trzeba szybko biec pod strumień zimnej wody, ponieważ są one bardzo gorące i potrafią pobudzić wyobraźnię na maksa. Kiedy czytałam Imperium grzechu to słowo nuda, było mi obce, ponieważ ta książka była bardzo dynamiczna i zaskakująca. Cieszę się, że ta część podtrzymała poziom z pierwszego tomu tej trylogii, bo po Niepokornej królowej miałam lekki niedosyt. Cóż, mogę Wam więcej powiedzieć o postaciach tej książki, chyba tylko to, że polubiłam je jeszcze bardziej, chociaż nie wiem czy to w ogóle jest możliwe. Ten ogień i pasja, które łączy Lachlana i Keirę są naprawdę, czymś genialnym. Te wszystkie emocje, które wywołuje we mnie ta dwójka są nie do opisania, dlatego też najlepiej by było, abyście to poczuli na własnej skórze. Według mnie Imperium grzechu to idealne zwieńczenie całej historii Lachlana oraz Keiry. Podróż, którą odbyłam z tą dwójką jest naprawdę fascynująca i ubolewam, że dobiegła ona już końca. Mimo to, ta książka do samego końca potrafiła mnie zaskoczyć nieoczekiwanymi zwrotami akcji, które spowodowały, że czułam się jak na kolejce górskiej. Megahan March udowodniła również w tej powieści, że nie myśli schematycznie, a opisany przez nią świat wciąga czytelnika, czy tego chce czy też nie. Jestem również przekonana, że nie zapomnę tak szybko o postaciach opisanych w Trylogii Mounta, ponieważ są one bardzo interesujące, tak jak cała ich historia wraz z ich przeszłością. Książka Imperium grzechu otrzymuje ode mnie 5 gwiazdek.
Recenzja: https://www.instagram.com/efemerycznosc_chwil/, Magdalena Andrzejewska
Jak już pewnie wiecie nazywam się Lachlan Mount i jestem niebezpieczny. Król Nowego Orleanu powraca. Jesteście na to gotowi? Nie sądziłem, że mogę zakochać się w laleczce od wszystkiego Kaire Kilgore, ale stało się. Kocha mnie, musi - skoro rodzi się w niej bestia wierna swojemu Panu. Szkoda tylko, że i mnie czasem kąsa.Potrafi postawić na swoim. Pomyśleć, że ktoś kto mnie tak nienawidził pokocha mnie do szaleństwa. Moje mroczne sekrety muszą ujrzeć światło dzienne, tylko tak będzie w stanie mi się całkowicie oddać. Muszę ją chronić, tak niewiele zabrakło żeby straciła życie. Dalej będę zabijał, ale teraz muszę być ostrożniejszy żeby jej głos z głowy nie spadł ....Muszę stawić czoła przeszłości i demonom, które mnie prześladują. Keira nie sądziłem, że tyle potrafisz zrobić właśnie dla mnie, mordercy zabijajacego z zimną krwią i, że zostaniesz przy mnie, po tym co się o mnie dowiedziałaś. Czy ich miłość ma szansę bytu? Dlaczego Mount nie zastrzelił kobiety , która próbowała zabić miłość jego życia, a w dodatku chce jej pomóc? Nie czytałam poprzednich części. Ta była przesycona akcją, zabójstwami, dosadnym językiem. Seksu tu nie brakuje ale nie ma go tyle ile przy standardowych erotykach. Retrospekcje powodują, że możemy wejść w psychikę Lachlana by spróbować zrozumieć dlaczego stał się bestią. Zdecydowanie dzieje się. Okazuje się, że pieprzne książki nie muszą być płytkie. W tej więcej jest ciekawej fabuły niż faktycznie aktów seksualnych. Polecam tym z was co lubią gdy się w książkach dzieje. Lubicie dosadnych i brutalnych bohaterów oraz takie książki? to przeczytajcie. Wincyj seksu bym chciała, brutalnego najchętniej baaaaaardziej brutalnego, i dlatego 6.5/10
Recenzja: https://ohhmylotus.blogspot.com,
Keira i Lachlan wychodzą cało z zamachu na ich życie, ale od tej pory nic już nie będzie takie samo - oboje przeszli wielką zmianę. Lachlan zaczyna słuchać i liczyć się z czyimś zdaniem (choć tylko jednej osoby, ale to już coś), lecz jedno pozostaje dla niego niezmienne - nic nie jest ważniejsze niż Keira i jej bezpieczeństwo. Keira postanawia w końcu wziąć odpowiedzialność za swoje życie i za to, co należy do niej. Staje się odważna i dobrze wie, jak wzbudzić postrach w innych. Nie waha się przed wydawaniem rozkazów, bo świetnie zdaje sobie sprawę, że od teraz jest Królową Nowego Orleanu. Ta część wręcz ocieka szczerością, o jaką nigdy nie posądziłabym Mounta. Każdy król potrzebuje królowej, bo bez niej wcale nie jest tak silny, jak mogłoby mu się wydawać. I kto jak kto, ale Lachlan ma tego pełną świadomość. Keira stała się dla niego całym światem i chce już zawsze mieć ją przy boku. Jednak przeszłość mężczyzny upomina się o swoje i ktoś ponownie usiłuje pozbyć się Keiry - tym razem wraz z jej przyjaciółką. Gdy rudowłosa budzi się w szpitalu, a obok nie ma Lachlana ani żadnego jego śladu, popada w rozpacz. Czyżby mężczyzna jej życia z niej zrezygnował? Przecież przysięgał jej na największe świętości... Ale Mount to Mount. I on zawsze dostaje to, czego chce. A Keira nie boi się już mówić o tym, czego chce - a wręcz żądać. Czy w obliczu problemów uda im się stworzyć coś prawdziwego i trwałego? Odpowiedź znajdziesz na kartach ostatniej części trylogii. "Imperium grzechu" to ostateczna rozgrywka. Wszystko albo nic. Czy oboje złamią wszystkie swoje reguły? Znajdziemy tu dużo zwrotów akcji i...kolejnych tajemnic. Jednak tym razem, autorka odsłoni przed nami wszystkie karty i nie zostawi w napięciu oczekiwania - bo to już koniec tej serii. Ale na szczęście nie jest to koniec całej historii Keiry i Lachlana, ponieważ będą oni czynnie uczestniczyć w kolejnej trylogii Meghan - Savage Trilogy, której główną bohaterką będzie...Temperance Ransom - COO w Seven Sinners. Moja ocena: 5.0/5
Recenzja: https://www.instagram.com/naregalesylwii/, Sylwia Krupa
"Imperium grzechu" to jedna z tych książek, na których premierę czekałam z niecierpliwością. Była przeczytana bez kolejki, od razu, gdy dotarła pod mój adres. Jednak przez natłok premier oraz urlop - jej recenzja pojawia się dopiero dziś. Opis tej lektury znajdziecie w innym poście, gdzieś niżej na moim profilu. "Imperium grzechu" @meghanmarch @editio.red. to ostatnia część trylogii "Mount". Trylogii, która pochłonęła mnie od początku do samego końca. Często spotyka się trylogie, których pierwsza część jest rewelacyjna, a ostatnia to klapa. A tutaj? Tutaj każdą z tyvh części porywa. Wszystkie trzy książki są równie dobre. Każda część to mieszanka romansu, erotyki, brutalności i kryminału. Jednak, w każdej z nich autorka zastosowała różne proporcje. "Imperium grzechu" to w 70% kryminał, ale taki który spodoba się czytelnikom romansów i erotyków. Meghan zaskakuje nas w tej części wieloma wątkami. Nie ujmuje charakterowi Keiry ani Mounta. Oboje są twardzi, a razem stanowią niepokonaną całość. Zakończenie poprzedniego tomu spowodowało, że zastanawiałam się, kto spowodował wypadek naszych bohaterów. Czy zgadłam? Oczywiście, że nie. "Imperium grzechu" trzyma czytelnika w napięciu do ostatniej chwili. Jest książką nieprzewidywalną i naprawdę bardzo ciekawą. Godną polecenia
Recenzja: https://www.instagram.com/booksaremagic_93/, Ewelina Romatowska
Imperium grzechu” to trzeci i ostatni tom rewelacyjnej trylogii „Mount”. To co autorka zafundowałam nam w tej niepozornej, mającej 224 strony książce to istne szaleństwo. Jest tutaj tyle akcji, że starczyłoby na dwie książki, ale jak dla mnie to ogromny plus. Dzięki temu książkę czytałam z zapartym tchem i odłożyłam dopiero po przeczytaniu ostatniej strony, co również jest zasługą lekkiego pióra autorki. Tym razem głównie na świeczniku jest przeszłość i mroczne sekrety króla Nowego Orleanu. Lachlan jest gotów zrobić wszystko aby tylko chronić Keire, tylko czy ona jest gotowa żyć w jego świecie? Zdecydowanie nie brakuje tutaj niespodzianek i nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Muszę przyznać że autorka nieźle mnie zaskoczyła. Bohaterowie zostali świetnie wykreowani. Z każdym tomem obserwujemy jakie zmiany w nich zachodzą, jak powoli uczucia Keiry do Lachlana z nienawiści zmieniają się w zupełnie coś innego. Jednak w tej części nie ma za wiele miejsca na miłosne uniesienia, których jest całkiem sporo w poprzednich tomach. Za to pełna jest brutalności, nienawiści i pragnienia zemsty. „Imperium grzechu” to świetne zakończenie serii. Podobała mi się bardziej niż „Niepokorna królowa”, jednak „Król bez skrupułów” nadal zostaje moją ulubioną częścią. TRYLOGIA MOUNT to mroczna, niebezpieczna i seksowna historia z bohaterami o mocnych charakterach i za to właśnie ją uwielbiam. Jednak uważam, że ma jedną wadę - jest zdecydowanie za krótka!
Recenzja: subiektywne-recenzje.blogspot.com/,
Ocena: 9/10 Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem? Dzięki Meghan March po raz kolejny zatapiamy się w niepowtarzalnym świecie Lachlana Mounta. To już niestety koniec przygody z brutalnym, władczym królem i niepokorną królową. Jak oceniam ostatni tom Trylogii Mounta? Czytajcie dalej! "Imperium grzechu" to pełna skrajnych emocji, niezwykle wciągająca opowieść o miłości, która nie boi się śmierci, bólu i cierpienia.Autorka utrzymuje utarty już schemat, w którym nikt by nie pomyślał, że w najgorszym wrogu można tak bez pamięci zatracić i zakochać się. Keira, czyli główna bohaterka była ostatnią osobą, której przyszłoby to na myśl. A jednak. Siła miłości w przypadku jej i Lachlana była piorunująca, a to wszystko dzięki dobrze utkanemu i poplątanemu planowi, którego "ofiarą" była właśnie Keira. Nie zdradzę Wam szczegółów, ale jedno mogę wyjawić. Nic, co do tej pory przydarzyło się tej bohaterce nie było dziełem przypadku. To na prawdę ciekawa i intrygująca odmiana, tym bardziej, że ani przez moment nie przyszło mi przez myśl to, że za tymi wszystkimi wydarzeniami kryje się drugie, sekretne i tajemnicze dno. Wartka i dynamiczna akcja sprawi, że ta niewielkich gabarytów książka zostanie przez Was pochłonięta. Wiele rzeczy się wyjaśnia, ale pojawiają się kolejne niepewne i niebezpieczne sytuacje. Autorka nie zapomina o elementach grozy, niepewności i momentach niebezpiecznych, które czytelnicy uwielbiają, a których też, nie mogło zabraknąć w zakończeniu tej trylogii. Jednak nie martwcie się, na osłodę tych wszystkich brutalnych akcji mamy serwowane uczucie tak wielkie, że jest w stanie przezwyciężyć wszelkie przeciwności losu. Bardzo lubię takie literackie zestawienia, kiedy bestialstwo oraz brak litości zestawiane są z tak kruchym i jednocześnie tak mocnym uczuciem, jakie łączy dwoje bohaterów. Szkoda, że ta historia dobiega końca. Myślę, że będę tęsknić za bezwzględnością Mounta i przekornością Keiry. Ciekawe połączenie dwóch przeciwstawnych charakterów, które zapoczątkowało klimatyczny romans. Meghan March tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że nawet kiedy na jaw wyjdą najokrutniejsze i najbardziej skrywane sekrety, jesteśmy w stanie wybaczyć wszystko osobie, którą kochamy. Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, to z całą odpowiedzialnością zachęcam do lektury! Znajdziecie tu krwawą zemstę, porwania, miłość ponad wszystko i niepewne zakończenie. Gwarantuję, że będzie to dla Was niezapomniana przygoda. W sekrecie powiem Wam, że choć to ostatni tom, to mam nieodparte uczucie, że jeszcze kiedyś powrócimy do świata Keiry i Lachlana.
Recenzja: Fantastyczny-swiat-ksiazeek.blogspot.com,
Keira Kilgore nie jest już tą samą kobietą, którą poznaliśmy na początku tej historii. Początkowo nie znała swojej wartości, ale była w stanie zrobić wszystko, żeby uratować rodzinną destylarnię whiskey od upadku. Kiedy poznała Lachlana Mounta, jej życie zmieniło się nie do poznania. Miała zostać jego zabawką, kobietą, która będzie spełniać wszystkie jego zachcianki. Jednak Kiera okazała się twardsza, nie uginała się pod zabójczym wzrokiem swojego "Pana". Chociaż początkowo się go bała, to jej ciało zdradzało fascynację tym gruboskórnym, niebezpiecznym facetem. Kolejne dni spędzone razem uzmysławiają Kierze, że zaczyna czuć do Mounta coś więcej, niż tylko pociąg fizyczny. Wypadek, w którym oboje omal nie tracą życia, przekonuje ją do tego, że na prawdę zakochała się w potworze. I co więcej, dla niego jest w stanie zrobić wszystko, ale nie jako usługiwaczka, ale jako królowa, która stać będzie u jego boku. Jednak problemy nie mają końca, a nowi wrogowie pojawiają się na horyzoncie. Lachlan Mount nigdy nikogo nie obdarzył głębszym uczuciem. Od małego musiał radzić sobie sam na ulicy, kradnąc jedzenie, pieniądze i uciekając przed policją. To wychowało go na mężczyznę, którym stał się teraz. Bezwzględnym, niebezpiecznym, takim, który dobrze wie, czego chce. Jego poukładane życie burzy się w chwili, w której poznaje Keirę Kilgore. Miała być tylko zabawką, chwilą zapomnienia przy niebezpiecznym życiu jakie prowadzi. Stała się jego królową, kobietą, za którą jest w stanie oddać życie. Została także łatwym celem dla wrogów, którzy będą chcieli go zniszczyć. Jednak dla niej jest w stanie zrobić wszystko, niezależnie od tego, ile osób będzie musiało stracić życie. Meghan March po raz kolejny wbiła mnie w fotel. Szczękę zbierałam z podłogi jeszcze dwa dni po przeczytaniu zakończenia tej trylogii i, cholera, ja chcę więcej! Powiem jednak może coś więcej, ale nie chcę za bardzo wam spoilerować. Po pierwsze - bohaterowie. Ogólnie w większości przypadków mam już dość książek, w których kobieta ma być "seks-zabawką" głównego bohatera. Wszystko to dlatego, że ona zazwyczaj jest ciepłą kluchą, a on, kiedy się w niej zakochuje, staje się miękkim fiutem. Tutaj tego nie mamy. Kiera to twarda bohaterka, taka z krwi i kości i to do samego końca. Owszem, czasami miała swoje momenty słabości, ale przy Mouncie potrafiła pokazać pazury i nie przyjmowała tego co mówi z pokorą. Lachlan natomiast jest twardy jak skala, niebezpieczny, a zabijanie ludzi to dla niego pestka. Kiedy uświadamia sobie, że zakochał się w Kierze, to nie zmienia się w posłusznego pantofla. Wciąż zabija i robi to, co do tej pory. Cieszę się, że autorka nie zmieniła charakterów bohaterów, bo dzięki temu są bardziej wiarygodni. Jeżeli myślicie, że w erotyku nie ma miejsca na element zaskoczenia, to bardzo się przy tej pozycji zdziwicie. Kiedy zakończyła czytać "Niepokorną królową" długo zastanawiałam się nad tym, kto mógłby spowodować wypadek, w którym brali udział Kiera z Lachlanem. I chociaż obstawiałam praktycznie wszystkich, to co dostałam, i tak przeszło moje oczekiwania. Meghan March ma prawdę potrafi zaskoczyć czytelnika i sprawić, że będzie się zastanawiał, jak ona do cholery na to wpadła. Ja nie wiem do tej pory, ale wiem na pewno, że długo o tym nie zapomnę. Na plus zasługuje tutaj również to, że możemy poznać trochę więcej z przeszłości Mounta. Głównie chodzi o to, jak stał się tym, kim jest. Co sprawiło, że w taki sposób zaczął zarabiać na życie. I co najważniejsze, dowiadujemy się, jak to się stało, iż na wtedy to on pojawił się na pamiętnym balu maskowym. Dzięki temu możemy poznać go trochę lepiej i motywy, które nim kierują. Było to bardzo potrzebne i właśnie to dostaliśmy. Tak na prawdę jest tylko jedna rzecz w tej książce, którą mogę ocenić na minus. Jest to początek, który wydawał mi się przydługi i nudny. Pojawiło się zbyt dużo scen że szpitala, które mogłyby być skrócone o połowę. Przez to początkowo nie mogłam się wgryźć tą historię, ale cała reszta zrekompensowała mi wszystko. Meghan March swoją trylogią o Mouncie skradła moje serce. Okazuje się, że wciąż można być oryginalnym pisząc literaturę erotyczną. "Imperium grzechu" to ostatnia książka, jednak nie gorsza od swoich poprzedniczek. Mogę powiedzieć tylko tyle, że chciałabym jeszcze więcej. Za moim poleceniem serię o Mouncie przeczytała także moja siostra, Weronika. Ona natomiast poleciła ją koleżance, Iwettcie. Dziewczyny zgodziły się napisać od siebie kilka słów o tej trylogii, oto one: Weronika: "Kiedy Martyna poprosiła mnie o napisanie kilku słów o serii Mount, pomyślałam "nic prostszego", ale kiedy nad tym usiadłam, już nie było tak łatwo. Bo cholera, co można napisać o książkach które są tak świetne, że wbijają w fotel, a każda kolejną stronę czyta się z zapartym tchem? Powiem Wam, że jeszcze na żadną książkę nie czekałam z taką niecierpliwością, jak na kolejne części tej trylogii i jeśli chcecie przeczytać erotyk z nutą romantyzmu, wielkim ego i odrobiną brutalności, to musicie sięgnąć po tą serię. Obiecuję że się nie zawiedziecie." Iwetta: "Trzymająca w napięciu do ostatniej strony, tak na prawdę nie wiesz czego się spodziewać i co będzie dalej. Niby wiesz, czytasz dalej a tu okazuje się, ze twoja teoria okazała się błędna. Nie mogłam się oderwać." Ocena: 9/10
Recenzja: thievingbooks.blogspot.com, Beata Moskwa
"Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy." Kiedyś nieznajomi, dziś kochankowie. Miłość namieszała w ich głowach, nie dopuściła do głosu rozsądnych myśli. Czy niebezpieczeństwo pozwoli im w końcu podjąć ostateczną decyzję związaną z losem ich obojga? Kiedy lato w pełni a żar leje się za oknem powieści romantyczne wydają się najlepszym wyborem. Meghan March i jej ostatni tom trylogii wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom, by w wirze płomiennych emocji i romantycznych uniesień zaskoczyć finałem bohaterów, którzy zaskarbili sobie moją sympatię już przy pierwszym tomie. Od początku zastanawiałam się jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów oraz jak zakończy się ich historia i przyznaję - autorka spełniła moje oczekiwania całkiem rozsądnym zakończeniem wszystkich wątków. Keira Kilgore zawsze miała cięty język. I zaskakiwała swoją pewnością siebie. Jednak w towarzystwie Lachlana Mount'a wszystko się zmieniało. Władca miasta trzymał ją w garści, nie pozwalając ani na moment decydować o swoim ciele. Kiedyś Keira nienawidziła go całym serce. Dziś to serce nie potrafi przestać go kochać. Tylko czy w morzu nienawiści płynącej dookoła nich oraz wielkiego niebezpieczeństwa ich związek wystawiony na próbę ma szansę przetrwać? Lubię romanse, których sceny erotyczne balansują na krawędzi, jeśli tylko napisane są one z rozumem i nie przesadzają swoją ordynarnością. W przypadku tej serii przyznaję, że chociaż niektóre momenty w fabule przyprawiały o zawrót głowy to nie mogę im zarzucić niczego złego - wszystko zamknęło się w ramach dość intensywnego romansu pomiędzy głównymi bohaterami, których przecież sama relacja była już nietypowa. A to ważne, ponieważ praktycznie cała trylogia opiera się wyłącznie na przeciąganiu liny między Keirą i Lachlan'em, więc gdyby kreacja bohaterów czy niedopracowanie ich nietypowego związku kulały - na pewno trylogia nie byłaby tak wciągająca. Polecam zaopatrzyć się we wszystkie trzy tomy od razu, jeśli seria March jest Wam jeszcze obca. Dla mnie najgorsze było oczekiwanie na ciąg dalszy, gdy zderzałam się z nierozstrzygającymi finałami. Niebezpieczeństwa, intrygi, sekrety, zło czające się na każdym kroku w finalnym tomie otrzymują pole do popisu, by w końcu wszystko wyszło na jaw i ostatecznie zamknęło podjęte watki. Możecie zatem domyślać się, że "Imperium grzechu" przebija dynamiką dwie poprzednie części zaskakując równocześnie całkowitą zmianą zachodzącą w głównych bohaterach. Nie jest to historia idealna, ale doskonale sprawdza się jako lekka powieść bez zobowiązań, która w dodatku zaskakuje wykorzystanym potencjałem. "Imperium grzechu" to zakończenie jakiego oczekiwałam. Dużo emocji, zmian w losach bohaterów i jeszcze więcej nietypowych wyborów przekonało mnie, że także te niepozorne książki potrafią skupić na sobie całą moją uwagę. Oblicze miłości nietypowe dla wielu z nas dla Keiry i Lachlana okazało się wstępem do najważniejszych zmian. Dla mnie natomiast losy tej dwójki były sympatyczną przygodą, którą przeżyłam dzięki Meghan March.
Recenzja: zaczarowana-ksiazka.blogspot.com, Beata Matuszewska
Tak niedawno czytaliśmy „Król skorpion” i „Niepokorna królowa” a dziś chcę wam zaprezentować trzecią i ostatnią część, czyli „Imperium Grzechu”. Powiem szczerze, że po takim zakończeniu z części drugiej miałam mętlik w głowie i masę pytań, co do postępowania Mounta. Koniecznie chciałam się dowiedzieć jak zakończy się ta historia i udało mi się. Ale jeśli nie czytaliście poprzednich dwóch części to po pierwsze musicie to nadrobić a po drugie nie czytajcie tej recenzji gdyż nie chce wam już zradzać to, co możecie sami przeczytać. Keira Kirgore przejęła interes rodzinny po ojcu i chce pielęgnować to dziedzictwo. Nie dawno zmarł jej mąż a do tego firma ma kłopoty finansowe. Kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, lecz pewnego dnia w jej biurze pojawia się Lachlan Mount to człowiek, który rządzi całym Nowym Orleanem. Nie ma żadnych zasad i jest bezwzględny a legendy, które o nim krążą przyprawiają o dreszcze. Nikt do niego się nie zbliża oprócz kobiet, które później po czasie giną. Lachlan daje kobiecie propozycję nie odrzucenia a ona nie mając wyjścia zgadza się. Z dnia na dzień każde z nich coś sobie uświadamia, lecz nie mówią nic. Ich słowa nie rozbrzmiewają, ale czyny świadczą i mówią wiele. Mężczyzna postanawia zabrać Keirę do Dublina, aby choć po części ukazać jej, choć na chwilę jej ojcowiznę. Lecz w czasie drogi powrotnej dochodzi do strzelaniny i zostaja ranni. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Autorka książki w ciekawy sposób opisuje zdarzenia i wtajemnicza nas (mnie) w dalsze losy dwojga kochanków. Powieść jest napisana tak abyśmy mogli poznać myśli i odczucia obydwojga bohaterów. Miłość i oddanie, pragnieniu zemsty, przemiana osobowości, raj na ziemi to kilka słów, jakie mogę napisać, co znalazłam w tej książce, choć bym chciała więcej to nie chcę, bo nie bardzo chcę wam zdradzać fabuły. Czytając trzeci tom chyba najbardziej mi się spodobał a wręcz mogę powiedzieć, że zakochałam się w tej serii. Lawina uczuć, jaka przewinęła się razem ze mną przez książkę jest nie do opisania. Raz płakałam, śmiałam się, denerwowałam na pisarkę, że taki zgotowała im los, ale wielki ukłon za pomysłowość na taką tematykę. Książka „Imperium Grzechu” to nie jest taka zwykła książka. To nie jest powieść, którą przeczytamy i odłożymy na półkę nie zastanawiając się, co będzie dalej i jak losy potoczyłyby się. Ta powieść skradła moje serce i zamknęła je bezpowrotnie. Z każdą stroną, kiedy czytałam nie mogłam się oderwać od niej gdyż za każdym razem byłam ciekawa, co wydarzy się dalej. Sceny są tak precyzyjnie napisane, że zamykając oczy wszystko sobie dokładnie wyobrażałam bez większego problemu.
Recenzja: thievingbooks.blogspot.com, Beata Moskwa
"Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy." Kiedyś nieznajomi, dziś kochankowie. Miłość namieszała w ich głowach, nie dopuściła do głosu rozsądnych myśli. Czy niebezpieczeństwo pozwoli im w końcu podjąć ostateczną decyzję związaną z losem ich obojga? Kiedy lato w pełni a żar leje się za oknem powieści romantyczne wydają się najlepszym wyborem. Meghan March i jej ostatni tom trylogii wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom, by w wirze płomiennych emocji i romantycznych uniesień zaskoczyć finałem bohaterów, którzy zaskarbili sobie moją sympatię już przy pierwszym tomie. Od początku zastanawiałam się jak ostatecznie potoczą się losy bohaterów oraz jak zakończy się ich historia i przyznaję - autorka spełniła moje oczekiwania całkiem rozsądnym zakończeniem wszystkich wątków. Keira Kilgore zawsze miała cięty język. I zaskakiwała swoją pewnością siebie. Jednak w towarzystwie Lachlana Mount'a wszystko się zmieniało. Władca miasta trzymał ją w garści, nie pozwalając ani na moment decydować o swoim ciele. Kiedyś Keira nienawidziła go całym serce. Dziś to serce nie potrafi przestać go kochać. Tylko czy w morzu nienawiści płynącej dookoła nich oraz wielkiego niebezpieczeństwa ich związek wystawiony na próbę ma szansę przetrwać? Lubię romanse, których sceny erotyczne balansują na krawędzi, jeśli tylko napisane są one z rozumem i nie przesadzają swoją ordynarnością. W przypadku tej serii przyznaję, że chociaż niektóre momenty w fabule przyprawiały o zawrót głowy to nie mogę im zarzucić niczego złego - wszystko zamknęło się w ramach dość intensywnego romansu pomiędzy głównymi bohaterami, których przecież sama relacja była już nietypowa. A to ważne, ponieważ praktycznie cała trylogia opiera się wyłącznie na przeciąganiu liny między Keirą i Lachlan'em, więc gdyby kreacja bohaterów czy niedopracowanie ich nietypowego związku kulały - na pewno trylogia nie byłaby tak wciągająca. Polecam zaopatrzyć się we wszystkie trzy tomy od razu, jeśli seria March jest Wam jeszcze obca. Dla mnie najgorsze było oczekiwanie na ciąg dalszy, gdy zderzałam się z nierozstrzygającymi finałami. Niebezpieczeństwa, intrygi, sekrety, zło czające się na każdym kroku w finalnym tomie otrzymują pole do popisu, by w końcu wszystko wyszło na jaw i ostatecznie zamknęło podjęte watki. Możecie zatem domyślać się, że "Imperium grzechu" przebija dynamiką dwie poprzednie części zaskakując równocześnie całkowitą zmianą zachodzącą w głównych bohaterach. Nie jest to historia idealna, ale doskonale sprawdza się jako lekka powieść bez zobowiązań, która w dodatku zaskakuje wykorzystanym potencjałem. "Imperium grzechu" to zakończenie jakiego oczekiwałam. Dużo emocji, zmian w losach bohaterów i jeszcze więcej nietypowych wyborów przekonało mnie, że także te niepozorne książki potrafią skupić na sobie całą moją uwagę. Oblicze miłości nietypowe dla wielu z nas dla Keiry i Lachlana okazało się wstępem do najważniejszych zmian. Dla mnie natomiast losy tej dwójki były sympatyczną przygodą, którą przeżyłam dzięki Meghan March.
Recenzja: posredniczka-ksiazek.pl, Agnieszka Zabawa
Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem?https://editio.pl/ Trylogia Meghan March już podczas czytania pierwszego tomu skradła moje serce. Niebezpieczeństwo, intrygi i rodzące się uczucia okazały się mieszanką wybuchową. Tom drugi początkowo nie wywarł na mnie już tak mocnych wrażeń, ale to małe rozczarowanie zrekompensowało mi „Imperium grzechu”, które okazało się bardzo dobrym zakończeniem serii. „Imperium grzechu” jest jakby połączeniem dwóch poprzednich tomów. Pełna niebezpieczeństw i intryg książka została uzupełniona o wielką miłość. Mogło wyjść topornie, ale autorka tym razem postarała się o równowagę i zgrabnie połączyła to, co najważniejsze z poprzednich tomów, tworząc kontynuację, której nie można przestać czytać. Bohaterowie przeszli kolejną metamorfozę. Keira już w poprzednim tomie pokazywała pazurki, ale takiej zmiany, jaka jej dosięgła w „Imperium grzechu”, w ogóle się nie spodziewałam. Bo jak bardzo może zmienić się kobieta, tworząc toksyczny związek, którego podstawą jest szantaż? Okazuje się, że może zmienić się o 360 stopni. Keira dopiero teraz jest godna miana królowej Nowego Orleanu i o dziwo doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a nawet to wykorzystuje. Obserwowanie tych zmian jest niezwykle pasjonujące, a czasami wręcz porywające. Lachlan Mount w sumie się nie zmienił, ale odzyskał swoje cechy z pierwszego tomu. Właśnie takiego faceta brakowało w „Niepokornej królowej". Mount przypomniał sobie, że jej królem, a jego imperium jest zagrożone. Musi również wyrównać rachunki z kartelem, który śmiał przelać krew jego kobiety. W trzecim tomie serii akcja jest bardzo żwawa. Wciąż coś się dzieje. Niebezpieczeństwa czyhają na każdym kroku i nie wiadomo, komu można ufać. Fabuła jest przerywana przez wspomnienia Lachlana, które tak jak w tomie poprzednim są bardzo interesujące i naświetlają wiele spraw. Pomagają również zrozumieć głównego bohatera nieco lepiej. Jeżeli miałabym ocenić tę część w porównaniu z poprzednimi, to wypadłaby naprawdę dobrze. Nie ma tu żadnej z rzeczy, które denerwowały mnie pierwszym i drugim tomie, a to znaczy, że autorka słucha swoich czytelników i stara się rozwijać, co jest dla mnie ogromnym plusem. Oczywiście brakuje tej wielkiej niewiadomej i napięcia pomiędzy bohaterami z pierwszego tomy, ale trudno byłoby tego szukać w zakończeniu trylogii. Mamy za to naprawdę wartką akcję, wielką tajemnicę, nieco opowieści z życia Lachlan, oraz bardzo nieprzewidywalną fabułę. „Imperium grzechu” to bardzo dobre zakończenie „The Mount Trilogy". Wartka akcja, nieprzewidywalna fabuła i wielka miłość to połączenie, którego nie można zignorować. Jeżeli marzy wam się przygoda pełna niebezpieczeństw, romantycznych uniesień i sporej dawki erotyki, to ta książka Was nie zawiedzie. 7/10
Recenzja: katjuszaczyta.blogspot.com, Kaja Adamska
Trzeci tom rozpoczynamy wypadkiem Keiry oraz Lachlana. Obydwoje trafiają w ciężkim stanie do szpitala. Jak na złość, całe to zdarzenie wydarzyło się w momencie, kiedy kobieta wprowadza zmiany w swojej firmie. Król dość szybko trafia na oprawców wypadku samochodowego. Zabija jednego po drugim jednak nie spodziewa się, że to najbliższa mu osoba wbije nóż w plecy. Niegdyś twardy jak skała Mount zaczyna topnieć jak lodowiec. Kto by pomyślał, że po takim czynie daruje komuś życie? W ostatnim tomie trylogii Mount dostajemy odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania. Jakim cudem mały chłopiec wpakował się w świat mafii? Jak doszło do tego, że Mount trafił na Keirę? Oraz dlaczego stał się tak bezwzględnym człowiekiem? Sumując te trzy mikroksiążki: jest to idealna lektura na lato. Jeżeli jesteście zainteresowani tą serią to od razu mówię, żebyście kupili wszystkie tomy naraz, ponieważ są bardzo cienkie i mają takie zakończenia, że człowieka trafia z miejsca. Pozycja idealna dla romansoholików! PS. Na editio są często promocje, więc bierzcie je w ciemno! PSps. Szkoda, że to już ostatnia część :(
Recenzja: Świat ukryty w słowach, Anna Pasiut
„Imperium grzechu” Meghan March to już ostatnia część trylogii „Mount”. Po zakończonej lekturze pierwszego tomu, miałam dość mieszane uczucia i kompletnie nie rozumiałam zachwytu innych czytelników nad tą książką. Mimo wszystko sięgnęłam po jej kontynuację, która o dziwo była znacznie lepsza. Jak zatem wypadł ostatni tom trylogii? Czy autorka podniosła poprzeczkę jeszcze wyżej? Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem? Z seriami książkowymi zazwyczaj bywa tak, że kontynuacja zawsze wypada słabiej od pierwszego tomu. W przypadku tej trylogii jest dokładnie na odwrót, gdyż „Imperium grzechu” jest zdecydowanie najlepszą częścią tej serii. W III części znajdujemy odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie mogły zrodzić się w naszych umysłach po przeczytaniu poprzednich dwóch części, a także możemy dostrzec, że nic w tej historii nie zdarzyło się przez przypadek. Fabuła została bardzo ciekawie poprowadzona przez autorkę. W książce tej znajdziecie momenty grozy, pełne rozlewu krwi i przepełnione chęcią zemsty walki, ale także odkryjecie wszystkie karty z przeszłości Mounta. Cieszę się, że w końcu Meghan March ukazała bezwzględność i mroczność Lachlana. W ostatniej części serwuje czytelnikom mnóstwo szczegółów związanych z mafią, której przewodzi główny bohater. Denerwowało mnie tylko zbędne napychanie wypowiedzi Mounta przekleństwami. Ogólnie rzecz biorąc nie mam nic przeciwko nim, ale w tej historii wypadały mało przekonująco i budziły u mnie uczucie zniesmaczenia. Dość odważna okładka mogłaby sugerować, jaki wątek dominuje w tej historii. Nic jednak bardziej mylnego. Pani March nie popełnia już błędu z pierwszego tomu, a mianowicie nie zapycha fabuły scenami seksu. Co więcej, pod koniec książki, znajomość Keiry i Mounta wkracza na zupełnie inny poziom. Szkoda tylko, że autorka bardzo spieszyła się z tym zakończeniem i tą ich nową relację potraktowała tak po macoszemu. „Imperium grzechu” to świetne uwieńczenie trylogii. Jej lektura była dużo przyjemniejsza od jej poprzedniczek. Cieszę się, że autorka nie powielała swoich błędów i przekazała mi wciągającą, mroczną historię, pełną niespodzianek i nagłych zwrotów akcji. Całą trylogię „Mount” będę bardzo miło wspominać, mimo iż nie jest to zbyt ambitna lektura. Moja ocena: 6/10
Recenzja: Zaczytanaanielka.blogspot .com, Aniela Nowik
Moja ocena: 7/10 Naprawdę nie mogłam się doczekać, żeby sięgnąć po tę pozycję, po zakończeniu drugiego tomu wiedziałam, że muszę jeszcze trochę poczekać. Na szczęście niedawno dotarły zapowiedzi od wydawnictwa i pojawiła się w nich ta książka, od razu zabrałam się za czytanie i jestem niesamowicie zadowolona, że wreszcie mogłam poznać zakończenie historii Lachlana i Keiry. Tutaj zostawiam Wam linki do moich opinii o poprzednich tomach: „Król bez skrupułów” oraz „Niepokorna królowa". Nie chcę Wam kolejny raz pisać o bohaterach tego samego, co w poprzednich opiniach, ale muszę wspomnieć, że nie zmienili się oni diametralnie. Owszem, przeszli jakieś drobne zmiany w swoim wyglądzie, czy zachowaniu, ale tak jak mówię, nie są to zmiany drastyczne. Keira to wciąż piękna i seksowna kobieta, która nie da sobie wejść na głowę. Silna, niezależna i pewna siebie. Ma ognisty temperament, a kiedy trzeba, umie dobrze odpowiedzieć i mówi co myśli. Lachlan to wciąż ten sam silny, przystojny i dość władczy mężczyzna. Stanowczy i zaborczy, cały czas jest gotów zrobić wszystko, aby dostać to czego pragnie. Nie zdobywaj przyjaciół, tylko sprzymierzeńców. Nie ufaj im jednak, gdy stracisz ich z oczu "Imperium grzechu" to trzeci i zarazem ostatni tom serii "Mount". Uważam, że jest to świetne zakończenie tej trylogii. Nie mogę powiedzieć, że dla mnie to wystarczająco, ponieważ wciąż czuję niedosyt i chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Mimo wszystko autorka w tej części zawarła wszystko, co najważniejsze bez przedłużania, bez zbędnego tekstu, co niesamowicie mi się spodobało. Wszystko, co pojawiło się w fabule miało swój cel i znalazło się tam po coś. Także, jeśli szukacie erotyku bez tego całego lania wody, to serdecznie Wam polecam tę serię. Nigdy nie byłaś pionkiem, od pierwszego dnia byłaś królową. Najpotężniejszą figurą na całej szachownicy. W tej pozycji, jak i całej serii przewija się delikatny wątek mafijny, kryminalny, a także nieco mroczny, co bardzo mi się spodobało, ponieważ nie był to kolejny przesłodzony romans, gdzie wszystko jest idealnie proste i kolorowe. Co to to nie. Znajdziecie tutaj mnóstwo przeszkód rzuconych pod nogi głównych bohaterów, a także przeciwności losu, z którymi Lachlan i Keira będą musieli się zmierzyć. Oczywiście nic nie zdradzę Wam z kwestii fabuły, ponieważ nie chciałabym zrobić spojlerów do poprzednich części, a najpewniej jakbym zaczęła pisać, to tak właśnie by było. Nie da się długo przeżyć na ulicy, jeśli nie rozwinie się w sobie instynktu. Jeśli chodzi o sceny seksu, to wciąż są one bardzo dobrze napisane. Nieco bardziej wyszukane niż w klasycznych romansach, ale mimo to napisane z wyczuciem i klasą, z czego bardzo się cieszę. Widać, że pisała je autorka, która wie, gdzie postawić granicę i wypadło to naprawdę dobrze. Życie jest grą w szachy, Keiro. Każdego pieprzonego dnia wykonujesz ruchy, które przesądzają o twojej przyszłości. W opinii poprzedniego tomu pisałam Wam, że bałam się, iż Lachlan i Keira zakochają się w sobie w „trzy minuty". Strasznie obawiałam się, że ta cała szybka miłość wypadnie dość nienaturalnie. Muszę Wam wspomnieć, że bardzo się pomyliłam. Uczucie głównych postaci rodzi się między nimi bardzo powoli, z czego się cieszę. Nic nie pędziło na łeb na szyję. Oni dość późno zdają sobie sprawę z tego, co siebie czują i ja się bardzo cieszę. Moim zdaniem wypadło to dość naturalnie. Może troszkę brakuje tutaj tych „słodkich” scen, ale mi to w ogóle nie przeszkadzało. Właśnie dzięki temu, książka jest nieco inna niż wszystkie erotyki dostępne w księgarniach. Meghan March cechuje się lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem. Jak już wspomniałam, jej seria „Mount” jest nieco inną niż wszystkie, co bardzo mi się spodobało. Owszem pozycje te jak każde inne mają swoje wady i zalety, ale i tak bardzo mi się podobają. Sądzę, że jeśli szukacie czegoś, co będzie nieco inne, to powinniście poznać twórczość Pani March. Jeśli u nas pojawią się kolejne książki tej autorki, to planuje po nie sięgnąć.
Recenzja: www.instagram.com/katherine_the_bookworm/,
Podpisując pakt z diabłem, godząc się na warunki układu, w który podstępem cię wciągnął, nieświadomie możesz podpisać na siebie wyrok śmierci. Znalezienie się w centrum zainteresowania króla niemającego skrupułów, niespodziewanie wtargnięcie do jego serca, może ściągnąć na ciebie śmiertelne niebezpieczeństwo. Bycie królową wbrew pozorom nie przypomina bajki. Trzeba mierzyć się z wieloma przeciwnościami, niebezpieczeństwami, a na dokładkę nieuchronnie znajdujesz się na celowniku wszystkich ukrytych w mroku potworów, które będą chciały cię zniszczyć, zranić, zdetronizować i odebrać ci koronę. Życie samo w sobie nie jest łatwe, a już napewno nie życie u boku tyrana panującego w półświatku, gdzie każdy dzień może okazać się tym ostatnim, a największe słabości mogą okazać się gwoździem do trumny. Pakt z samym diabłem odzianym w drogi garnitur, może przynieść wiele problemów, na zawsze odmienić twoje życie, a nawet doszczętnie je zrujnować i narazić na szwank wszystkich i wszystko, co kiedykolwiek kochałaś i na czym ci zależało. Ale może też wcale nie okazać się takim złym rozwiązaniem. Być może, pomimo wszystkich obostrzeń i konsekwencji, przynieść może wiele wymiernych korzyści? Znacie to uczucie, kiedy bardzo niecierpliwie na coś czekacie, nerwowo odliczacie dni do momentu, gdy ów obiekt pożądania trafi w Wasze ręce, a kiedy już wreszcie to dostajecie, nadchodzi moment zawodu i konsternacja związana z tym, że to, co otrzymaliście nie jest de facto tym, co sobie wyobrażaliście? Ci z Was, którzy obserwują mnie od dłuższego czasu, doskonale wiedzą, że pierwszy tom Trylogii Mounta, który kilka miesięcy temu tak żarliwie Wam zachwalałam, należy do grona moich ulubionych mrocznych romansów. ,,Król bez skrupułów” to według mnie naprawdę dobra książka utrzymana w mafijnym klimacie. ,,Niepokorna królowa” okazała się już trochę mniej zachwycająca, aczkolwiek nie taka znowu zła. Jeśli chodzi natomiast o zakończenie historii Keiry i Mounta, to powiem Wam zupełnie szczerze, że tego, co otrzymałam raczej się nie spodziewałam. Przyznaję to z bólem serca i wielkim żalem, ale niestety ,,Imperium grzechu” okazało się według mnie najsłabszym tomem z całego cyklu powieści o samozwańczym królu Nowego Orleanu i królowej whiskey. Jeśli czytaliście ,,Niepokorną królową”, to wiecie w jakim momencie zakończyła się wtedy historia głównych bohaterów. Tamto zakończenie pozostawiło czytelnika w stanie wielkiego zawieszenia i pragnienia jak najszybszego dowiedzenia się co dalej dzieje się z bohaterami. Zanosiło się na naprawdę dobrą kontynuację. A wyszło, jak wyszło. Wątek zawiązany w ,,Niepokornej królowej”, mający swoją kontynuację w ,,Imperium grzechu”, dawał nadzieję na to, że w finałowym tomie cyklu nastąpi kulminacja akcji i czytelnik nie będzie miał nawet chwili wytchnienia od dramatycznych wydarzeń, walki z ,,potworami” oraz od emocji. A jednak coś poszło niezupełnie tak, jak powinno. Dobrze, obiektywnie mówiąc, początek ,,Imperium grzechu” wyglądał bardzo obiecująco. Czytelnik już od pierwszych stron zostaje wrzucony w wir wydarzeń i przeżywa moment niepewności odnośnie tego, co będzie dalej z bohaterami, czy wyjdą oni cało z niebezpiecznej sytuacji, w której się znaleźli. Jednakże im dalej brnęłam w tę liczącą niespełna dwieście dwadzieścia stron powieść, tym bardziej załamywałam ręce i pogrążałam się w otchłani rozczarowania. Obiektywnie przyznać muszę, iż autorka utrzymała czytelnika w napięciu i aż do ostatnich stron nie zdradziła kto jest prawdziwym czarnym charakterem mieszającym w życiu Mounta i Keiry, kto czyha na życie Keiry i kto jest powodem bałaganu w świecie Mounta. Muszę oddać słuszność Meghan March, że zupełnie nie spodziewałam się takiego akurat rozwiązania tej zagadki i ta niespodzianka, jaką zafundowała mi autorka, jest chyba najmocniejszym atutem tej książki. Co więc sprawiło, że ,,Imperium grzechu” zasłużyło na miano niemałego rozczarowania? Pierwszą największą wadą książki jest to, że postać Mounta uległa znaczącej zmianie. Być może na pierwszy rzut oka aż tak bardzo tego nie widać, jednakże jeśli uważnie prześledzicie treść książki, wyłapiecie bez trudu różnice w jego zachowaniu w stosunku do ,,Króla bez skrupułów”. Bohater, który do tej pory był bardzo wyrazistą, nieco przerażającą postacią, był prawdziwym królem pozbawionym skrupułów, gdzieś po drodze utracił swój nieco pazur. Rozumiem, że miłość zmienia ludzi, ale żeby aż tak? Meghan March w poprzednich tomach serii kreowała Mounta na prawdziwego demona z koszmarów, mężczyznę bezwzględnego i nieznającego co to strach, niepewność, czy litość dla tych, którzy w jakiś sposób mu podpadli. W ,,Królu bez skrupułów” i ,,Niepokornej królowej” Mount uchodził za czarny charakter, a tymczasem w ,,Imperium grzechu” nieoczekiwanie objawił się jako ktoś na kształt bohatera, obrońcy uciemiężonych dusz i ,,dobrego gliniarza”. Autorka w ,,Imperium grzechu” pokusiła się o epizodyczne przybliżenie czytelnikowi przeszłości głównego bohatera, wprowadzając do historii właściwej coś na kształt retrospekcji, ukazujących istotne w życiu Mounta wydarzenia, które doprowadziły do tego, kim jest obecnie oraz tego, czego doświadczył w przeszłości, co w jakimś stopniu ukształtowało jego charakter. Ujawnionych zostało wiele sekretów skrywanych przez tego bohatera. Zresztą nie tylko jego tajemnice zostały tutaj odtajnione. Jak się okazuje, postaci, które mają coś na sumieniu w Trylogii Mounta jest więcej... ,,Imperium grzechu”, jak już ustaliliśmy, nie jest tylko i wyłącznie historią Mounta. Jest również historią Keiry, która jest drugą narratorką powieści oraz powodem, dla którego Mount nieco złagodniał. Do kreacji postaci Keiry chyba nie mam żadnych zastrzeżeń. Ta bohaterka od początku była twardą babką, a czas i nabyte nowe doświadczenia, sprawiły, iż jeszcze bardziej obrosła w siłę, stała się bardziej pewna siebie i apodyktyczna oraz lepiej zahartowana do życia w świecie, do którego wprowadził ją Mount. Naszła mnie teraz taka refleksja: Może właśnie o to chodziło autorce? Aby pokazać, kto tak naprawdę jest silniejszą jednostką? Aby pokazać, że każdy ma słabości, przez które ładuje się w prawdziwe tarapaty? Być może Meghan March chciała nam pokazać, że królowa może spokojnie dotrzymać kroku królowi, że tak naprawdę w ich relacji nie ma silniejszych jednostek i oboje mają swoje pięty Achillesa? Że tyran i silna kobieta mogą być do siebie bardziej podobni, niż się wydaje? Że mogą być godnymi siebie partnerami, którzy rządzić będą Nowym Orleanem ramię w ramie? To scenariusz jak najbardziej prawdopodobny, aczkolwiek nie zmienia to faktu, iż o ile Keirę jak lubiłam, tak lubię do tej pory, to w kwestii Mounta jestem zdruzgotana faktem, iż jest on już w zasadzie tylko cieniem tego, kim był w poprzednich tomach cyklu. Kolejną rzeczą, którą jestem rozczarowana w ,,Imperium grzechu” jest niestety to, że autorka tak bardzo okroiła historię Mounta i Keiry. Na łamach powieści nawiązało się kilka naprawdę interesujących wątków, jednakże ów wątki tak szybko jak zostały rozpoczęte, tak samo szybko zostały zakończone. Zapewne ci z Was, którzy nie są zwolennikami rozciągania jednego wątku na kilkaset stron będą zachwyceni tym, że Meghan March w błyskawicznym tempie kończyła akcję, którą rozpoczęła. Ja jednak w tym konkretnym przypadku, w tej konkretnej powieści wolałabym jednak, aby autorka troszkę dłużej poznęcała się nad bohaterami oraz nad czytelnikami. Z mrocznej powieści erotycznej, brudnego dark romance z motywem BDSM, powieści z tajemnicą i wątkami kryminalnymi oraz układem, który przeistacza się w niebezpieczną rozgrywkę bezwzględnego króla i nieugiętej królowej, autorka nieoczekiwanie zrobiła coś na kształt pospolitego romans. Jak wspomniałam, w ,,Imperium grzechu” zdarzały się ciekawe wątki, chwile niepewności i dramaty, ale ten tom był jednak znacznie bogatszy w romantyczne chwile i urocze wyznania oraz obnażanie przed sobą dusz przez głównych bohaterów. ,,Król bez skrupułów”, a nawet ,,Niepokorna królowa” miały ten niepowtarzalny klimat, a tutaj mi go zabrakło. ,,Imperium grzechu” niby w dalszym ciągu, podobnie jak dwie poprzednie części cyklu, pozostaje erotykiem, aczkolwiek tutaj już autorka bardziej skupiła się na romantycznym aspekcie relacji Mounta i Keiry, ich walce z wiszącym nad głową niebezpieczeństwem, a seks, który do tej pory stanowił podstawę osobliwego związku... układu... relacji..., jakkolwiek by to, co było między nimi do tej pory nazwać, został zepchnięty na drugi plan. Pikantnych scen erotycznych można w tej części szukać z przysłowiową świecą. Nie jestem w stu procentach przekonana co do tego, czy ubogość w aspekcie erotyki w tym konkretnym erotyku traktować raczej jako zarzut, czy zaletę... Sama tak do końca nie jestem pewna co mam myśleć w kwestii tego nieoczekiwanego obrotu spraw w związku z dalszymi losami Mounta i Keiry. Spodziewałam się chyba większego ognia oraz emocji związanych z dramatami, które spotkały bohaterów. Dobrze, gdyby tak zupełnie obiektywnie spojrzeć na cały przebieg akcji, nie można powiedzieć, że książka była nudna, że nic się w niej nie działo, a bohaterowie tylko pławili się w luksusie i martwili jedynie tym, kto akurat ma rację w danym sporze. Jednakże czegoś mi zdecydowanie brakowało w tej książce, czegoś, co miały poprzednie tomy cyklu. Dlaczego pomimo wszystkich wad, które wymieniłam warto jednak sięgnąć po ,,Imperium grzechu”? Otóż najbardziej oczywistym powodem jest ciekawość dalszych losów bohaterów. Autorka ostatecznie domyka wszystkie kwestie (A przynajmniej większość.), ujawnia sekrety skrywane przez bohaterów i ostatecznie rozstrzyga w jakim kierunku podąży relacja Mounta i Keiry. Czy bohaterowie będą razem na dobre i na złe? A może ujawnione tajemnice i zbyt wiele przeciwności przyczyni się do tego, by przerwać to, co zaczęło się pomiędzy nimi rodzić? Czy król i królowa wspólnie będą władać Nowym Orleanem, ramię w ramię krocząc obok siebie? A może staną po przeciwnych stronach barykady, a los powiedzie ich zupełnie innymi drogami? Być może ,,Imperium grzechu” nie jest powieścią tragicznie złą - czytałam już znacznie, znacznie gorsze książki - jednakże jak widzicie ma ona liczne wady i nie można nadać jej też miana dobrej książki. Może to moje rozczarowanie tym konkretnym tytułem wynika z faktu, iż autorka na samym początku cyklu wysoko poprzeczkę i zaserwowała nam wyrazistą, pełną erotyzmu historię owianą tajemnicą, wprowadzającą w niepowtarzalny klimat spowitego mrokiem półświatka Nowego Orleanu i ukazującą całkiem solidne wątki mafijne. Wielka szkoda, że w tym finałowym tomie nie wszystko poszło tak, jak oczekiwałam, ale mimo wszystko nie mogę powiedzieć, że żałuję sięgnięcia po tę książkę, właśnie z uwagi na to, że dzięki niej otrzymałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania i poznałam zakończenie historii Keiry i Mounta. ,,Imperium grzechu” to historia o tym, że każdy ma jakieś słabości. Nie ma takich ludzi, którzy nie mają ani jednego słabego punktu. Nawet najbardziej przerażający tyran, potwór w ludzkiej skórze, ma swoje słabostki, które mogą go pogrążyć. Nawet najsilniejsi ludzie upadają, gdy trafi się w ich czuły punkt. To opowieść o miłości, w której nie ma nic racjonalnego; sekretach, które potrafią poważnie skomplikować życie; nieuchronnych konsekwencjach popełnionych w przeszłości czynów oraz zemście, która potrafi przysłonić cały świat i sprawić, że człowiek zaczyna pałać chęcią skąpania całego świata we krwi. ,,Imperium grzechu” mówi również o tym, że czasami ciąg różnych przypadków, rzekome zbiegi okoliczności, zbieżność miejsc i okoliczności, mogą doprowadzić do tego, że człowiek stanie się kimś, kim nie sądził, że mógłby się stać, będzie robił rzeczy, o które by siebie w innym przypadku nie podejrzewał, podda się mrocznym pragnieniom i zacznie wieść życie balansujące na granicy trwania jednocześnie w światłości i w mroku.
Recenzja: Detektyw Książkowy, Natalia Kleczewska
Nawet kobieta silna i niezależna może stracić głowę dla drania. Przez całe nasze życie możemy być Panią swojego losu, aż tu nagle pojawi się ktoś, kto bez reszty nas zdominuje. O tym przekonała się główna bohaterka powieści "Imperium grzechu". Keira od zawsze była twardą babką, aż w jej życiu zjawił się jej pierwszy mąż. Później swe serce i ciało oddała niepokornemu Lachlanowi, który bez reszty opanował jej ciało. Ale czy duszę? Tego dowiecie się z lektury powyższej książki! Zapraszam do rozwinięcia! Jeśli chodzi o Keirę Kilgore, nic nie jest racjonalne. To kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i swoim losie. Należy do tyrana, najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Jeszcze niedawno nienawidziła go z całego swojego niepokornego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił obojga życia, uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora. I że dla niego sama może stać się bestią. Lachlan Mount, niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, ale także jego królową. Dla niej jest gotów na wszystko. Co należy rozumieć bardzo dosłownie, gdy mowa o Lachlanie — człowieku, który w swojej żelaznej pięści skupił całą władzę i który popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie. Trzeci, ostatni tom tej niesamowitej historii opowiada o kolejnych dramatycznych wydarzeniach. Wychodzą na jaw mroczne sekrety przeszłości i ich straszliwe konsekwencje. Zdrady, podeptane zaufanie, przestępstwa i zbrodnie. Ale... silna i niepokorna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. O krwi, którą przelał w okrutny sposób. O brutalności, z jaką zdobywał i utrwalał swoją władzę. Keira musi zajrzeć w twarz diabłu. I zdecydować o losie. Jego i swoim. Co zrobisz, gdy pakt z diabłem okaże się najlepszym rozwiązaniem? Wiecie co? Bałam się tej książki. Naprawdę nie chciałam czytać "Imperium grzechu", ponieważ wyczuwałam koniec. Koniec opowieści niezależnej, a jednak zależnej Keiry i władczego, a zarazem wrażliwego Lachlana Mounta. Tak, moi Drodzy. Moim zdaniem główny bohater był w jakieś części wrażliwy, ale nie zdradzę Wam w której. Przeczytacie tę mroczną trylogię to się dowiecie i tyle. Bo jeżeli nie czytaliście "Króla bez skrupułów" i "Niepokornej królowej" to nie zabierajcie się za ostatni tom, bo ominie Was świetna zabawa. Tę opowieść trzeba poznać od początku do samego końca, a najlepiej będzie jeżeli całą trylogię przeczytacie ciągiem. Uwierzcie mi na słowo, że czekanie za kolejnymi tomami było dla mnie totalną katorgą. Nie wiem jak udało mi się wytrzymać tyle czasu bez silnego Lachlana i niepokornej Keiry. Ta para jest taką mieszanką wybuchową, że nie wiem jak powinnam ich opisać. Pasują do siebie idealnie, ale czy będą razem na zawsze? Czy piękna Keira wytrzyma u boku tyrana? Czy tyran zmieni się dla swojej owieczki? Tego się póki co nie dowiecie. Musicie najpierw przeczytać całe dzieło autorki.Od deski to deski i tak jak najszybciej. Ta opinia nie będzie za długa, bo jest to trzeci i ostatni tom trylogii "Mount Trilogy". Jeżeli bacznie obserwujecie moje social media to na pewno wiecie, że uwielbiam ten cykl z całego serca. Autorka skradła moje serce swoją powieścią i sprawiła, że zakochałam się w mrocznym, kontrowersyjnym i trudnym romansie. Nawet nie przeszkadzały mi w lekturze wulgaryzmy, co zazwyczaj masakrycznie mnie denerwuje. A wiecie co to oznacza? Że powyższą trylogię zaakceptowałam w całości i będę ją polecać wszystkim! No może nie wszystkim, bo doskonale wiem, że nie każdy lubi takie klimaty. Komu poleciłabym "Imperium grzechu'? Wszystkim czytelniczkom, które kochają czytać mocne, kontrowersyjne i szalone romanse. W opowieści Keiry i Lachlana znajdziecie wszystko - miłość, nienawiść, złość, poświęcenie, wybaczenie i odkupienie. Powinniście także nastawić się soczyste i pikantne sceny erotyczne, bo zarówno Lachlan jak i jego wybranka uwielbiają różnorodność w łóżku. Czy jesteście gotowi na taką powieść? To się okaże! Ja z czystym sumieniem mogę polecić całą trylogię :)
Recenzja: nalogowyksiazkoholik.pl, Katarzyna Łochowska
Związek Keiry i Mounta wchodzi na całkowicie nowy poziom. Ona zaczyna dostrzegać, że pod maską niebezpiecznego zbira, kryje się człowiek, który jest w stanie poświęcić dla niej własne życie. On powoli przekonuje się, że już nie potrafi wyobrazić sobie życia, w którym nie ma Keiry. Zamach na życie Mounta uświadomił mu, jak niewiele brakowało, by znów został sam. Ten niebezpieczny mężczyzna nie spocznie, póki nie zapewni swojej ukochanej bezpieczeństwa. Nie cofnie się nawet przed wymordowaniem połowy przestępczego półświatka. Keira natomiast powoli odnajduje się w roli królowej przestępczego imperium i spostrzega, że nowa rola przypadła jej do gustu. Uczy się wydawać rozkazy, wiernie stać przy boku ukochanego mężczyzny, a tym samym twardą ręką prowadzić osobiste interesy. Gdy już wszystko wydaje się zmierzać w dobrym kierunku, Mount nawet nie podejrzewa, że powinien szukać wrogów w znacznie bliższym otoczeniu. Przyznaję, że ta część chyba najbardziej mi się podobała. W końcu imperium zyskało prawdziwą królową, a nie jedynie marionetkę podporządkowaną woli surowego króla. W poprzednich częściach Keira nie miała za wiele do powiedzenia, a jej ciągłe starcia z władczym Mountem kończyły się sromotną klęską. Tak, przyprawiały mnie o ból głowy, bo chciałam, by chociaż raz ta kobieta pokazała pazury. Mount był chyba pierwszym męskim bohaterem – wcześniej się raczej z takim nie spotkałam – który wygrywał od początku do końca. Zazwyczaj szanse były wyrównane, a bohaterowie brali wet za wet. Tutaj jego władczość mnie aż dobijała, ale okazało się, że autorka miała w tym jakiś cel. I spełniła go na końcu. Imperium grzechu, Meghan March, Wydawnictwo Editio Red, przedpremierowo, erotyk, Król bez skrupułów, Niepokorna królowa, literatura kobieca, seria Mount Imperium grzechu ma więcej rozdziałów poprowadzonych z perspektywy Mounta. I tak, dobrze myślicie – w końcu możemy go poznać lepiej! Mnie najbardziej ciekawiła jego przeszłość i to, jak stał się zimnokrwistym skurczybykiem. Ponadto widać w Mouncie stopniowo następującą zmianę – on też musi w pewnym stopniu dostosować się do nowej roli, poradzić sobie z miłością i wypracować kompromisy. Zarówno Keira, jak i Mount uczą się dostosować do nowej sytuacji, a czyhające na nich niebezpieczeństwo im w tym nie pomaga. Rozdziały Keiry były o tyle ciekawe, że pokazywały jej przemianę. Mount miał na nią niesamowity wpływ, co ona sama zauważała, a przez to łatwiej było jej się odnaleźć w przestępczym imperium. Ta seria jest naprawdę wyjątkowa i jeśli macie ochotę na gorącą historię z bohaterami typu hate-love, to Imperium grzechu doskonale wpasuje się w Wasze upodobania. Myślę, że ogromną zaletą tej serii jest… objętość książek! Wszystkie trzy części są dosyć cienkie, ale za to podziwiam talent autorki do poprowadzenia akcji. W tych książkach cały czas coś się dzieje – w pierwszych dwóch nie będziecie mogli się oderwać od napięcia między bohaterami, a w Imperium grzechu będziecie z uwagą śledzić akcję i zgłębiać przeszłość Mounta. Coś jeszcze czuję, że uporacie się z tymi powieściami w zatrważającym tempie. Po tych trzech częściach mam odczucie, że relacja Keiry i Mounta była budowana w bardzo przemyślany sposób – nawet jeśli jego motywy na początku wydawały się pozbawione czci. Autorka rozwiązuje zagadkę upartości i władczości bohatera, pokazuje, że tak naprawdę oboje przebyli trudną drogę i dalej będą nią zmierzać, ale już nie osobno. Warto zapoznać się z całą trylogią – nie poprzestańcie na pierwszych częściach. Imperium grzechu było dla mnie najbardziej smakowitym zwieńczeniem tej historii.
Recenzja: Przez-zamrozone-okulary.blogspot.com,
Moja przygoda z cyklem „Mount Trilogy” autorstwa Meghan March dobiega końca, nad czym ubolewam. Lachlan Mount jest doskonale znanym czytelniczkom minionych części Królem Nowego Orleanu. Autorka w poprzedniej książce pozostawiła nas z palącym niedosytem i jedną wielką niewiadomą z powodu dalszego losu Keiry. Dzięki Wydawnictwu Editio Red mogłam zakończyć historię tej dwójki i do niej powrócić w ramach nostalgii i tęsknoty. Co przygotowała dla nas Meghan March? Ostatnie i mroczne wydarzenia sprawiają, że Keira Kilgore i Lachlan Mount stają się sobie bardziej bliscy, a ich relacja ewoluuje na wyższy poziom. Zagrożenie życia sprawia, że to, co do siebie czują jest czymś więcej niż chemiczną reakcją, pociąg fizyczny to nie wszystko. Mount nie jest przyzwyczajony do słabości, do poczucia bezbronności i zaufania względem drugiego człowieka, a właśnie to czuje, kiedy chodzi o nią. Stał się jeszcze bardziej zaborczy, chroni swoją Keirę wręcz obsesyjnie, ponieważ jest dla niego wszystkim. Nie może jej stracić, dlatego decyduje się dać jej odczytać, jakby był księgą, która otwiera się tylko przed nią. Nie należy do takich mężczyzn, którzy bez skrępowania opowiadają o swojej przeszłości, jednak ona jest wszelkim wyjątkiem od twardo ustawionych reguł. Postanowił wyłożyć karty na stół, ona należy do niego, a on chce być jej, dlatego żadne niedopowiedzenia nie będą psuły tego, co jest między nimi. Podczas swojego życia robiąc różne „interesy” z groźnymi ludźmi narobił sobie wrogów, to było pewne. Chce chronić kobietę, którą kocha i jej rodzinę, próbując dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Niestety czas ucieka, a on nie należy do cierpliwych mężczyzn. Śmierć depcze im po piętach, a ciosy zostają wymierzone ze strony, której nikt się nie spodziewał. Czy Lachlan ochroni swoją kobietę? Czy jest jakaś przyszłość dla tych bohaterów? Czy siła ich uczucia wystarczy, aby wyjść z kłopotów cało? „Imperium grzechu” jest zakończeniem historii Keiry i Lachlana, taką wisienką na torcie trylogii. W tej części Meghan March łączy najlepsze elementy akcji z romansem, który sprawia, że rozkoszujesz się lekturą. Muszę przyznać, że autorka skupiła się na rozwoju akcji zmniejszając ilość scen erotycznych, co działa na korzyść historii. Przeszłość Lachlana była mocno zaakcentowana, dzięki czemu Keira mogła go bardziej zrozumieć, jak ze zwyczajnego mężczyzny przeistoczył się w Króla Nowego Orleanu. Dzięki temu mogliśmy lepiej wczuć się w panujący w powieści klimat. Czy byłby król bez swojej królowej? Nic. Kiera jest kobietą, niezwykle silną, odważną i zaciętą, idealnym materiałem na królową, w pełni potrafi zrozumieć Mounta i jest gotowa zrobić wszystko, aby ochronić swojego króla. Jest gotowa ryzykować dla ich wspólnej przyszłości, ukazując, że jest idealną kobietą dla niego i żadne przeszkody nie mogły tego zmienić. Jest bardziej zaciętą kobietą, z którą nie chcesz zadzierać, zdeterminowana i troskliwa, przy czym ciężko pracuje, aby spełniać swoje marzenia i cele. Ogień i pasja między bohaterami była niesamowita, byli dla siebie stworzeni. Keira przy całym swoim nieposłuszeństwie była gotowa do uległości, kiedy była odpowiednia ku temu pora. Bohaterowie nie są jednowymiarowi, papierowi i mdli, mają swoją mroczną stronę, która bardzo przypadła mi do gustu. Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia mroczniejszych wątków w powieści. „Imperium grzechu” jest mroczną, wciągającą i trzymającą w napięciu opowieścią pełną zwrotów akcji i szokujących tajemnic. Pożerałam tą książkę, aby jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej, to była jedna z książek, na których kontynuację czekałam. Jeśli znasz poprzednie dwa tomy i spodobał ci się styl Megan March to musisz wciągnąć „Imperium grzechu” na swoją listę książek, które musisz koniecznie przeczytać.
Recenzja: https://www.instagram.com/angelikaserweta/, Angelika Serweta-Dziuba
7/10 Keira Kilgore to silna i niezależna kobieta, która należy do najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie - Lachlana Mounta. Keira nie może decydować o sobie, ma być posłuszna swojemu mężczyźnie. Po początkowym stawianiu oporu i próbach pokazania Lachlanowi jak go nienawidzi, Keira w końcu jest gotowa przyznać się do tego, że byłaby w stanie oddać za niego życie, zresztą z wzajemnością. Zamach,który oboje przeżyli, uzmysłowił jej, jak bardzo kocha Mounta. Teraz Lachlan musi otworzyć się przed nią i opowiedzieć o swojej przeszłości. Keira chce wiedzieć wszystko o swoim ukochanym, oczekuje odpowiedzi na swoje pytania. Mount opowiada jej o tym jak zdobył władzę, o krwi, którą przelał, o brutalności, jaką musi pokazywać, aby utrzymać swoją pozycję. Na jaw wychodzą mroczne sekrety z przeszłości, które nadal podążają za Mountem, sekrety, które znów wpakują ich w niebezpieczeństwo. Pewna zaufana osoba zdradzi Lachlana... Ostatni tom trylogii Mount wypadł o wiele lepiej niż drugi, który najmniej mi się podobał. Chyba nic nie przebije pierwszego tomu, później było niestety coraz gorzej. Książka do połknięcia dosłownie w moment. Stron niewiele, ale natłok akcji dość spory. Dzieje się tutaj tyle, że aż to wszystko zakrawa o jakiś film akcji. Strzelaniny, zabójstwa, postrzelenia, porwania, podpalenia i nie wiadomo co jeszcze. Myślę, że jest tego za wiele na te 220 stron 🤔 ale nie zmienia to faktu, że książkę czyta się przyjemnie i lekko, a chęć poznania zakończenia historii Lachlana i Keiry pchnęła mnie do tego, aby po nią sięgnąć. Jeśli mam podsumować całą trylogię, to mogę powiedzieć tyle, że jest ciekawa, ale nie zostanie w mojej głowie na długo. Przyznaję, że po każdej części musiałam przypomnieć sobie zakończenie, przed sięgnięciem po kolejny tom, bo zwyczajnie zapominałam co tam się wydarzyło, a to uświadamia mi, że te książki nie skradły mojego serca, bo gdyby tak było, to zwyczajnie nie zapominałabym co się w nich działo. Fajna trylogia, ale bez szału. Wszystkie części dostały ode mnie dość sporo punktów, bo były przyzwoite i zainteresowały mnie na tyle, że z chęcią sięgałam po kolejne tomy.
Recenzja: Literatura zmysłów, Magdalena Rodasik
Imperium grzechu” to już ostatnia część trylogii „Mount”. W tej części poznajemy skrawki przeszłości Lachlana, odkrywamy mroczne tajemnice króla Nowego Orleanu oraz dowiemy się czy Keira Kilgore jest gotowa, aby zostać u boku Mounta i zaakceptować jego niebezpieczne życie. Keira i Lachlan padli ofiarami strzelaniny. Ledo uszli z życiem, ale to niebezpieczne doświadczenie pokazało im, że darzą się wyjątkowym uczuciem. Teraz król Nowego Orleanu jest gotowy poświęcić wszystko dla swojej królowej oraz odkryć przed nią swój każdy nawet najbrudniejszy sekret. Keira przejrzała na oczy i wie, że nienawiść, którą czuła do Mounta nieoczekiwanie przeobraziła się w miłość i szacunek. Oboje stoją teraz przed nie lada wyzwaniem. Jak pogodzić dwa skrajnie różne światy, w których żyją zwłaszcza w obliczu czającej się na nich śmierci. Ktoś niezwykle przebiegły i bystry szykuje zasadzkę… tylko czy ofiarą na pewno jest Mount? Może od samego początku chodzi o Keirę? Bądźcie gotowi na zaskakujący, nieprzewidywalny, mroczny i seksowny finał. Meghan March jak zawsze rozpieszcza swoim nienagannym i lekkim piórem. Autorka wyczarowała seksowny i niebezpieczny świat, który uzależnia i fascynuje. Bohaterzy w dalszym ciągu przyciągają mocnymi charakterami a fabuła wciąga czytelnika od pierwszych stron. Mam jednak dwa zastrzeżenia, co do całości. Po pierwsze, czemu tak szybko to się kończy! Po drugie, brakuje tu choćby kilku króciutkich rozdziałów o tym jak bohaterzy układają sobie wspólne życie oraz jak godzą tak dwa skrajne światy. Całość jednak wypada super i na pewno spodoba się fanom serii. Ja gorąco zachęcam do lektury!
Recenzja: KSIĄŻKI OKIEM KATARZYNY ŻARSKIEJ, Katarzyna Żarska
Przed Wami trzecia część trylogii Mount. Publikacja i przedstawiona fabuła jest fikcją literacką, a wszelkie prawdopodobieństwo do prawdziwych postaci – żyjących obecnie i w przeszłości, oraz rzeczywistych zdarzeń losowych, miejsc, czy przedsięwzięć jest czysto przypadkowa. Moim zdaniem książka pomimo, że jest niewielkiej objętości znajdzie się wysoko na listach czytelniczych bestsellerów. Autorką powieści jest Megan March pisarka New York Timesa. Jako kobieta jest impulsywna. Łatwo ją rozbawić i zupełnie nie wstydzi się tego, że uwielbia pisać i czytać nieprzyzwoite książki. W przeszłości zajmowała się obrotem częściami samochodowymi, sprzedażą bielizny, wytwarzaniem biżuterii i prawem korporacyjnym. Mężczyźni w jej publikacjach to typowi samce alfa, a kobiety prawie zawsze są pełne tupetu. Życie na ulicy w Nowym Orleanie nie jest zajęciem dla mięczaków. Ciemna strona miasta jest w stanie pożreć i przeżuć każdego szybciej niż przebiega mały kwadrans życia. Keira Kilgore to kobieta silna i niezależna, ale nie ma prawa decydować o swoim ciele i losie. Należy do tyrana, czyli najgroźniejszego mężczyzny w Nowym Orleanie. Niedawno nienawidziła go z całego serca, a dziś jest gotowa zabijać w jego obronie. Zamach, który o mało nie pozbawił życia obojga uzmysłowił Keirze, jak bardzo kocha potwora i, że dla niego sama może zostać bestią. Gdy Lachlan mówi ci, że masz coś zrobić, to oznacza, że rzeczywiście tak jest. Lachlan Mount niekwestionowany władca miasta, zdaje sobie sprawę, że zdobył na swój sposób niezwykłą kobietę. Keira jest jego własnością, a także królową. Dla niej gotów jest na wszystko, co należy rozumieć bardzo dosłownie. Lachlan jest niebezpieczny, momentami agresywny, a dzięki swojej żelaznej pięści skupił swoją władzę w jednym miejscu. Popełnił chyba wszystkie możliwe zbrodnie, bez względu na wynikające konsekwencje. Życie nauczyło go, by nie przywiązywać się do żadnej rzeczy, ponieważ nic na świecie nie jest do końca trwałe. Niektóre sekrety można zdradzić, inne boleśnie istnieją w naszej świadomości. Mężczyzna – bohater jest wymagający, żąda, wydaje polecenia, ale i pożera myśli. Kiedy kochankowie są w splątanej pościeli Lachlan proponuje pewien kompromis … Kobieta ostrożnie siada na kolanach mężczyzny i układa jego sztywne ramiona wokół siebie. On zawsze patrzy marszcząc brwi. Troska o bezpieczeństwo kobiety staje się priorytetem. Adrenalina płynie w żyłach, a po ostatnich wydarzeniach tak szybko nie zniknie. Na jaw wychodzą mroczne sekrety, zdrady i straszliwe konsekwencje. Silna kobieta zasługuje na prawdę o ukochanym. Krew zostaje przelana w okrutny sposób. Keira musi zajrzeć w twarz prawdziwemu diabłu. Co z tego wyniknie? I czy polubicie taki styl powieści? Gorąco polecam
Recenzja: Instagram.com/zaczytana_opisana, Aleksandra Kuszczak
Keira i Lachlan to mieszanka wybuchowa, zarówno w życiu jak i w seksie. Kiedy jednak oboje czegoś bardzo chcą potrafią to zdobyć, wykorzystując każdy możliwy sposób. Keira jest niezwykle piękna, odważna, a z każdą kolejną książką coraz silniejsza, czym udowadnia, że jej miejsce jest przy mężczyźnie takim jak Lachlan. Groźnym, niebezpiecznym i sprawującym władze nad wszystkimi, jednak kiedy chodzi o jego kobietę jest w stanie wiele zrobić i poświęcić. Dwoje temperamentnych i pewnych siebie bohaterów, którzy nie boją się walczyć o to co do nich należy. Początkowo połączyła ich tylko chemia i namiętność, jednak czas, który razem spędzili sprawił, że poczuli do siebie coś więcej. Lachlan myślałam, że nie ma żadnych słabości, jednak kiedy pojawiła się ta rudowłosa piękność wszystko się zmieniło. Ognień namiętności, który tli się między nimi nie wystarczy, kiedy na jaw wychodzą pewne mroczne sekrety, które sprawiają, że oboje znajdują się w niebezpieczeństwie. Keria musi zmierzyć się z brutalną prawdą i zdecydować o losie, swoim i mężczyzny, który wiele przeszedł, ale również wiele ma na sumieniu. Czy dwoje tak silnych i coraz bardziej uzależnionych od siebie bohaterów będzie w stanie przezwyciężyć wszystkie przeciwności i być razem? "Imperium grzechu" to ostatnia część losów Keiry i Lachlana. Bohaterów silnych, walczących o to na czym im zależy, potrafiących wiele zrobić, aby chronić najbliższych. Historia pełna tajemnic, bólu, przeszłości, która atakuje w najmniej spodziewanym momencie, ale również walki o swoje i udowodnienia, że jest się w odpowiednim miejscu. Historia, która pokazuje jak wraz z czasem, coraz bardziej przywiązujemy się do drugiej osoby i zaczyna ona znaczyć więcej, niż chcielibyśmy przyznać. Jak jeden mężczyzna zrobi wszystko, aby jego kobieta była bezpieczna i szczęśliwa. Jak osoba brutalna i chłodna, potrafi się zmienić w towarzystwie ukochanej. Książka pełna przekleństw, brutalności i seksu, chodź jest go zdecydowanie mniej niż we wcześniejszych częściach. Polubiłam bohaterów u których wraz z każdą kolejną częścią widać wielką przemianę. Lektura zapewni wiele emocji i sprawi, że trudno będzie ją odłożyć. Polecam.
Recenzja: Lubimy Czytać, 1001
Jest to trylogia, która mi się bardzo podoba, nie ukrywam, że jest mi smutno, że dobiegła ona końca. Po królewskiej parze przyszedł czas na Imperium grzechu. Połączenie Keiry oraz Lachlana to bomba, mężczyzna o takiej reputacji, o takim charakterze i o takiej władzy i ona, kobieta, która przeszła wiele, ale nie ugięła się przed niczym. Mount mimo swojej brutalności, dla niej jest w stanie zrobić wszystko, pragnie nie tylko jej fizycznie, ale również w każdym innym aspekcie.. W tej części czeka na nas wiele nieprzewidywanych zwrotów, dużo rzeczy wychodzi na jaw, rzeczy, które mogą zrujnować Lachlana i jego związek, czy Keria ugnie się i zostawi tyrana? czy jednak zostanie z nim, jak na silną kobietę przystało? Jest to najlepsza część, zwiastuje zakończenie trylogii Mount, myślę, że ta trylogia to jedna z lepszych, jaka miałam możliwość czytać. Wiem jedno, moja przygoda z Meghan March nie dobiega końca, autorka ma rewelacyjne pióro oraz znakomite pomysły.
Recenzja: Tysiąc Żyć Czytelnika, Wiktoria Trebuniak
W moim odczuciu: 9/10 Trzecia, finalna opowieść ze świata Keiry i Mounta. Ta dwójka jeszcze nigdy nie była aż tak blisko siebie. Czują, jakby nic poza ich światem nie istniało, widać jednak coraz większą gamę problemów, z którą muszą sobie poradzić. Są dla siebie ogromnym podparciem i dokładnie tym, czego my wszyscy szukamy w związkach. Ktoś jednak czyha na życie Keiry... A może Mounta także? Pozostaje pytanie, czy tej dwójce dane będzie szczęśliwe zakończenie. Zawsze przecież kobieta może się wystraszyć sytuacji, w których jej życie jest zagrożone... Nie wiem, jakim sposobem, a jednak Meghan March udało się stworzyć uzależniającą książkę w całkowicie innym stylu. Dodała do książki akcji, przy jednoczesnym ograniczeniu scen łóżkowych, a to wszystko podsyciła dodatkowo kolejnymi falami uczuć. Dzieją się coraz bardziej krwiste wydarzenia, a jednak relacja dwójki bohaterów nadal jest na pierwszym planie. W końcu objawia nam się cała prawda. W fabułę wpleciono tym razem również wspomnienia Mounta, co jest genialnym dopełnieniem całości. Dowiadujemy się o wszystkich motywach. Widać, że autorka od pierwszych stron usilnie starała się nas przygotować na koniec serii, jednak... Nie jestem pewna, czy mogłam sobie wyobrazić lepsze zakończenie. Wszystkie wątki zostały domknięte, dowiedzieliśmy się naprawdę chmary informacji. A jednak ciągle jest mi mało. Czuję się, jakby po tych trzech książkach dopiero minął pierwszy tom. Ciężko jest się rozstać z tym światem przedstawionym. A jeszcze ciężej uświadomić sobie, że tym razem powrotu w formie kolejnego tomu już nie będzie. Mam jednak nadzieję, że szybko pojawią się kolejne książki Meghan March na rynku. Coś czuję, że się z nimi zaprzyjaźnię...
Ze względu na strukturę książki nie zamieszczono spisu treści.